Motocykle Benelli wracają do Polski a ja do Włoch #88 Szybcy i Wolni Vlog

Ubiegły tydzień był dla mnie pełny wrażeń. To za sprawą nietypowego zaproszenia włoskiego Benelli i nowego importera tej marki w Polsce – firmy Motor Land. Na miejscu będę dla Was testować Benelli BN251, Benelli BN302, Benelli tnt125 oraz Benelli TRK 502.

Celem była miejscowość Pesaro oddalona od Rzymu o około 300 km na wschód. Oczywiście podróż zaczynamy od dwugodzinnego lotu, na który reaguje jak B.A z Drużyny A. Powinno się mnie usypiać przed wejściem na pokład. Co najśmieszniejsze uwielbiam samoloty i te niesamowite przeciążenia, zwłaszcza na starcie. Lot przebiegał mega spokojnie, bez turbulencji, jedynie o mdłości przyprawia mnie przymus sprzedaży długopisów na pokładzie tanich linii.

Jesteśmy w Rzymie, wynajmujemy busa, odpalamy nawigację i lecimy na drugi skraj półwyspu. Prognozy są dobre – za 3 godziny będziemy jedli kolację w stylu włoskim. Jedynie nie uwzględniliśmy w naszym harmonogramie faktu, że niektóre drogi mogą być zamknięte, a nawigacja wytyczy nam bezsensowne objazdy. Dzięki temu mogliśmy zwiedzać włochy przez 6 godzin słuchając przy tym Radia Maryja, które słychać nawet tutaj…

Po 22 dotarliśmy na miejsce. O jedzeniu możemy co najwyżej pomarzyć. Otwarty był tylko Chińczyk, ale powiem szczerze – w życiu nie jadłem czegoś tak okropnego.

W obawie przed torsjami wbijam do hotelu i otwieram balkon. Jestem 30 metrów od Adriatyku. Ten szum pozwoli mi szybko zasnąć…

Sen nie trwał zbyt długo. Punkt 7 otwieram okno i czuję, że mimo tak wczesnej pory jest po prostu niesamowicie gorąco. Pora wreszcie coś zjeść w towarzystwie tak pięknej, artystycznej ekspozycji. Chcielibyście na wakacjach oglądać poćwiartowane manekiny przy śniadaniu? Abstrakcja.

Chwilę potem jedziemy do centrali Benelli na pierwszy dzień testów w pobliskich górach. Do dyspozycji są 4 kluczowe modele o których będę Wam opowiadać w kolejnych odcinkach włoskiej serii. Trochę przeraża mnie jazda w 36 stopniach i pełnym słońcu, kiedy mam na sobie kurtkę, kask, spodnie i buty motocyklowe. Żeby było śmieszniej, Włosi na ulicach patrzyli na nas jak na kosmonautów. Tutaj nikt tak nie jeździ. Obowiązującymi trendami są tutaj klapki, krótkie spodenki, ewentualnie mini i klapki. Czy to przejaw ignorancji z ich strony? Nie, tutaj się po prostu nie da inaczej jeździć po mieście.

Na miejscu najbardziej rozwala mnie włoska gościna i przestrzeganie godzin karmienia. Jedzenie jest po prostu obłędne. Tak samo jak fakt, że każdy nam tutaj o 13 proponuje piwo i wino. Kelnerzy są szczerze zdziwieni, że cała polska ekipa odmawia. Przypomnę tylko, że na półwyspie obowiązuje dopuszczalny limit 0.5 promila. Mimo to przy takim poziomie zmęczenia jedno piwo by mnie zabiło. Na śmierć.

Wieczorami, po 10 godzinach jazdy i pozowania do zdjęć była w harmonogramie godzinna luka, którą wykorzystywałem na pływanie i zwiedzanie. Popatrzcie na ten parking. Stoi tu więcej skuterów, niż na całym Mokotowie, a co druga maszyna to Scarabeo.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Chwilę później Włosi wołają nas na kolację, która dla nich jest głównym posiłkiem dnia, co doskonale zresztą widać. Ta kuchnia i ten klimat jest abstrakcyjny. Jakbym został tu na dłużej to przytyłbym 15 kilo. Ciekawe jak oni to robią, że nie tyją?

Kolejny dzień to ponownie godziny jazd testowych w pełnym słońcu, jednak tym razem uzupełnione zwiedzaniem Muzeum Benelli w Pesaro. Jest tu cała paleta jednośladów jakie tworzyła rodzina Benelli od 1911 roku. Widok zapiera dech w piersiach, zwłaszcza kiedy mamy do czynienia z bliska z takim 6 cylindrowym potworem. Z drugiej strony Polakom może być tylko przykro – niestety nasze konstrukcje nie przetrwały upadku komuny.

Wyprawa była naprawdę rewelacyjna. Świetna organizacja, bardzo ciekawe motocykle, gościnni gospodarze… Niestety znów trzeba wsiadać do samolotu i toną materiałów wracać do Warszawy. Przez najbliższe dni będę się dzielić z Wami wrażeniami z jazdy nowymi propozycjami Benelli. Pojawi się bardzo ciekawy fun bike 125, interesujące 250, trzysetka oraz turystyczne pół litra na dobry koniec relacji.

 

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button