A jak to się wszystko zaczęło?

Ze skuterami miałem do czynienia już parę lat (z przerwami) w Pizzerii Z Koniem. Był to Kymkuś ZX… Kilka egzemplarzy. Jeździłem żeby zarobić na chleb, żeby utrzymać się w Warszawie. Lubiłem rozwożenie pizzy, byłem zresztą kawalerem i miałem duużo wolnego czasu… Hmm, nie to co teraz ale nieważne:) Wtedy skuter był moim narzędziem pracy.

Potem byłem bez skutera. Jeździłem puszkami, zajmowałem się innymi sprawami, pracowałem w inny sposób. Aż w sumie niedawno, bo pod koniec maja tego roku naszło mnie coś na kupno jednośladu. Patrzyłem, szukałem, zbierałem informacje… Między innymi właśnie dzięki temu szukaniu znalazłem się w Skuterowo.com.

Jeździłem do salonu Zipp-a na przykład. Stał sobie taki Tops i spodobała mi się jego cena – bodajże 2600 zł (dodam, że nie dysponowałem zbyt bogatym funduszem, no ale coś tam ze ślubnych prezentów jeszcze zostało). Sprzedawca przekonał mnie jednak, że jest to sprzęt za mały jak na mnie (185 cm i 89 kg). Po prostu kazał mi wsiąść na niego. Dopiero wtedy zobaczyłem, że nie dam rady skręcić kierownicą. Polecił mi Quantuma. Hm, cena – 4500 zł. Mówię, że w takim razie, niestety, muszę zrezygnować z kupna skutera. A wtedy sprzedawca wyciągnął asa z rękawa i polecił mi JĄ – Inkę Street. Wizualnie spodobała mi się od razu – nie ukrywajmy, swoboda i wygoda są ważne… I za 2577 zł?! Pomyślałem, że może warto. Zbierałem info o skuterku, jakoś nie było negatywnych opinii… No, może jedna.

Pojechałem do salonu – przypomnę – Peugeot na Wysockiego w Warszawie – nie żebym reklamował czy antyreklamował… Przeciętny warsztat i przeciętna obsługa. Wpłaciłem zaliczkę i dałem 45 zł na olej. Za kilka dni odebrałem wyciąg ze świadectwa homologacji itd. I do Mławy rejestrować. Po kłótni udało się załatwić tablice w trzy godziny (bo chcieli na drugi dzień). I znów do Wawy – z dowodzikiem i tabliczką (czułem się lżejszy o 115 zł). I Wielkiego Dnia – 16. czerwca roku bieżącego (nawiasem mówiąc w moje urodziny) odebrałem sprzęt.

Pierwszy raz na własnym – bezcenne. Pilnowałem się żeby go delikatnie eksploatować i dobrze docierać. Na pewno nie uniknąłem jakichś błędów, ale to pewnie prędzej czy później wyjdzie.

Pierwszy przegląd -165 zł. Podokręcali mi śrubki, zmienili olej w przekładni (na Hipol). I jeździ. Sam już serwisuję, czasem z pomocą kumpla. I, myślę, będzie jeździł.

Ogółem kosztowało mnie to trochę ale co tam… Nie ma to jak przyjemność z jazdy. Każdemu polecam dwa kółka. Żona się ze mnie śmieje, że ja tylko Skuterowo.com i Skuterowo.com, ale kto wie – może i ona kiedyś zacznie jeździć? A za kilkanaście lat może i córka? Pożyjemy – zobaczymy!

Inne publikacje na ten temat:

Kisiu1981

Benzer Indiana 2T 2011

Inne publikacje na ten temat:

2 opinii

  1. Kisiu moja żona już jeździ na squcie ale na mniejszym który mam do zeszłorocznej zimy a nawiasem mówiąc od grudnia

  2. To fajnie, że udało Ci się ją zarazić. Moja może by tez pojeździła na czymś mniejszym ale zaczął jej się właśnie dziewiąty miesiąc ciąży więc na razie zarażanie muszę odłożyć. Ale może mój siostrzeniec da się porwać, bo ilekroć przyjadę do Mławy to zawsze siada na mojej Ince i siłą go nie można odciągnąć;) Ma 13 lat więc może niedługo będzie miał coś mniejszego ale najpierw konkretne szkolenie z przepisów, znaków itd.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz jeszcze
Close
Back to top button