Policja podczas kontroli będzie sprawdzała przebieg motocykla

Idea słuszna, jednak nadal nie chroni nas przed przekręconymi licznikami motocykli z innych krajów. CEP nie jest bowiem kompatybilny z systemami innych krajów. Z pewnością jednak pomoże na rodzimym rynku motorowerów i motocykli używanych.

Pomysł wpisywania czy też ewentualnego uzupełniania informacji o przebiegu pojazdu przez policję jest trafiony – powiedział Wojciech Drzewicki z Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego. Dodatkowa kontrola zarówno motorowerów, jak i motocykli i samochodów nie podoba się jednak samym funkcjonariuszom. Przyznają, że już teraz mają sporo obowiązków. Specjaliści radzą jednak, żeby stróże prawa chociaż zerkali na deskę rozdzielczą i z niej wyciągali wnioski. Natomiast samo wprowadzenie danych do systemu powinno być zadaniem diagnosty.

Skuterowo.com niedawno informowało, iż stacje kontroli pojazdów mają obowiązek wysyłania takich informacji nie rzadziej niż co trzy dni – powiedział diagnosta Dariusz Szenajch.

Naszym zdaniem idea jest słuszna. Wprowadza co prawda nieco dodatkowych formalności przy okazji kontroli przez policję, jednak z pewnością będzie to rozwiązanie będzie nas w jakimś stopniu chroniło przed nieuczciwymi handlarzami używanymi pojazdami.

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

18 opinii

  1. Bzdura, głupota, bzdura, głupota 🙂
    Jeśli w ogóle ktoś ma to robić to niech to będą stacje diagnostyczne.
    Wiem, że w przypadku stacji jest większe prawdopodobieństwo manipulacji niż w przypadku policji ale dajmy już chłopakom spokój, mają co robić.
    A jeśli chodzi o liczniki – dlaczego są kręcone? Bo tak dyktuje rynek, sami sobie jesteśmy winni. Bo jak Polak widzi samochód z przebiegiem ponad 200 tys, to omija go szerokim łukiem. Dlaczego? Nie przebieg świadczy o stopniu zużycia auta a jego właściciel.
    Kolejny temat rzeka, więc na tym zakończę 🙂

  2. Sami sobie nie jesteśmy winni. To zwykłe skurwysyństwo (oszustwo znaczy sie chciałem tam napisać) sprzedawców/handlarzy lansujących tezę że to ludzie tego od nich oczekują – ale to bzdura.

  3. Absolutnie się nie zgadzam!!!
    Popieram w 100%wypowiedź Wombata!!!
    Nie my to mamy na własne życzenie, tylko życzeniem sprzedawcy jest wcisnąć nam auto z przebiegiem 300K za cenę takiego samego z przebiegiem o połowę niższym. To zwykłe oszustwo! Poniewą oszust po przekręceniu licznika może zarobić więcej – oszukuje. I niech mi nikt nie wciska kitu, że to jest na nasze życzenie!

  4. Nikt nie każe Ci się zgadzać ze mną czy z kimś innym.
    Kręcenie liczników to oszustwo i tego nie neguję. Ale istota kręcenia liczników jest inna.

  5. Istota kręcenie jest taka że samochód z mniejszym przebiegiem jest droższy w zakupie i mniej sie na nim przytnie – zwłaszcza jak *konkurencja* ma takie same z mniejszym przebiegiem (ha ha ha ha) . W życiu by za tyle nie sprzedał. Wiec żeby przetrwać trzeba kręcić. To jest jedyna istota kręcenia.
    Sami sobie zrobili to że ludzie szukają 10 letnich samochodów z przebiegiem poniżej 200.000 – bo ludzie ich nie szukają dlatego że tak se ubrdali tylko robili rozeznanie po rynku i takich ofert masa jest – wiec czemu mają kupić bardziej zużyty?. A to chyba naturalne że chcesz kupić jak najmłodszy i najmniej wyeksploatowany. Przebieg – nawet po puchu i budyniu to jednak przebieg i świadczy o zużyciu.
    Wiec handlarze produkują *mniej zużyte*.
    Sami sobie z własnej pazerności zrobili taki numer a teraz to LUDZIE TEGO OD NICH OCZEKUJĄ…. nie żartuj. A oni takie dobre wróżki… ludzie to ich wręcz zmuszają do kręcenia. Błagają o to.

  6. A ja jestem pewien, że istota kręcenia liczników jest niezmienna i tylko jedna (nie żadna \”inna\”) – wyłudzić więcej kasy za wyeksploatowany pojazd, który z racji swojego dużego przebiegu nie jest tak atrakcyjny dla potencjalnego kupującego, jak pojazd mniej wyeksploatowany.
    Nie ma tu miejsca na \”własne życzenie\”, bo chyba żaden kupujący nie życzy sobie być oszukanym. Więc po co pisać o jakiejś \”innej idei kręcenia liczników\”? Nie rozumiem czego tu bronić. Oszustwo i tyle.
    Pachnie mi to tzw. moralnością Kalego, ze słynnej poniekąd książki – jak Kali ukraść krowa, to dobry uczynek, ale jak Kalemu ukraść krowa, to zły.

  7. Zrozum kolego jeden fakt – 10-letnie kombi sprowadzone z Niemiec nigdy nie ma mniej jak 200 tys. Tam to są auta do roboty i z dużymi przebiegami. A Polak chce niemieckie 10-letnie kobi jako auto rodzinne z przebiegiem najlepiej 100-150 tys. Nie ma takiej opcji po prostu. Polak kieruje się przebiegiem pojazdu a nie jego stanem faktycznym i to jest podstawowy błąd jaki robimy. Taka dziwna natura. To nie są już te silniki, które rzadko wytrzymywały 200 tys bez remontu generalnego, inne materiały, inna technologia, ale Polak żyje jeszcze w głębokiej komunie i auto z przbiegiem 200-250 tys to złom. Błąd.

  8. Zrozum kolego że już od dawna nie sprowadza sie samochodów z Niemiec. Ciegnie sie je prawie spod bieguna, końca skandynawii, z końca hiszpanii i włoch..itd
    Zrozum też że nie każdy samochód był do pracy i robił 60 do 100km dziennie ostatnie 12 lat. Tylko że takich jest mało. Wiec chłopcy magicznie robią tak że takich jest dużo.
    polak nie jest głupi i kieruje sie przebiegiem i stanem. Ale skoro ma do wyboru pojechać 300km z przebiegiem 280tyś i pojechaćpo taki z przebiegiem 180 tyśkm (z tego samego roku).. to po który byś pojechał NAJPIERW. Jeżeli stan bedzie identyczny to który weźmiesz czt wogóle pojedziesz oglądać ten drugi ??
    I o to chodzi. Zdobyć klienta, przywabić. A ilu na bezczela opisuje ci zajebiaszczość, robisz 400km a tam stoi złom a gośc sie i tak upiera że to świetna sztuka: dla żony brał/ niemiec płakał jak sprzedawał/ od emeryta..itd

  9. maxell napisał:

    Zrozum kolego jeden fakt – 10-letnie kombi sprowadzone z Niemiec nigdy nie ma mniej jak 200 tys. Tam to są auta do roboty i z dużymi przebiegami. A Polak chce niemieckie 10-letnie kobi jako auto rodzinne z przebiegiem najlepiej 100-150 tys. Nie ma takiej opcji po prostu. Polak kieruje się przebiegiem pojazdu a nie jego stanem faktycznym i to jest podstawowy błąd jaki robimy. Taka dziwna natura. To nie są już te silniki, które rzadko wytrzymywały 200 tys bez remontu generalnego, inne materiały, inna technologia, ale Polak żyje jeszcze w głębokiej komunie i auto z przebiegiem 200-250 tys to złom. Błąd.
    .
    .
    Poza tym istotą temtu jest spisywanie liczników podczas kontroli a nie zasadność ich kręcenia – proponuję wrócić do tematu 🙂

    Ja też zawodowo zajmuję się handlem i usługami (nic związanego z motoryzacją, ale wiem jak to się robi) i jak Polak chce czegoś, czego nie jestem w stanie załatwić, to mówię mu prawdę, że nie mam tego, czego klient potrzebuje i albo weźmie to co jest u mnie, albo niech poszuka gdzie indziej. To po pierwsze.
    Po drugie (przykłady z mojego otoczenia – rodzina/znajomi) Polak nie kieruje się jedynie przebiegiem, co nie znaczy, ze na przebieg nie patrzy. To ważne jednak, czy tych kilometrów było 300K czy 150K.
    Po trzecie, są takie podzespoły w obecnie produkowanych samochodach, które są w stanie wytrzymać tylko pewien przebieg i jeśli zostanie on przekroczony, oznacza to że w najbliższej przyszłości tzreba będzie tę część wymienić/zregenerować/naprawić. Np. rozrząd, torbosprężarka, automatyczna skrzynia biegów itp. Jeśli poczytasz trochę, to okaże się że takie podzespoły psują się w konkretnych samochodach z zadziwiająco możliwą do przewidzenia częstotliwością w kontekście przebiegu auta.
    Co do trwałości zaś, to chyba temat wyczerpałem w zdaniu powyżej. Każda część, która jest projektowana już na etapie konstrukcyjnym ma przewidzianą pewną żywotność. I aby taką uzyskać, stosuje sie do jej produkcji odpowiednie materiały i rozwiązania. Nikt nie produkuje części z założeniem, że ma wytrzymać tak długo jak tylko się da. Nic do tego nie ma technologia, chyba tylko tyle, że dość precyzyjnie teraz można uzyskać czas eksploatacji części założony przez konstruktorów na poziomie projektu.
    Widzisz więc że przebieg ma jednak znaczenie, nie tylko to jak ktoś dbał o pojazd.

  10. maxell napisał:

    Niemcy to był przykład, nie reguła – wiem skąd sprowadza się auta 🙂
    Dobra, wiecie lepiej, bo Polak wszystko wie najlepiej 🙂

    Chłopie, chodzi o to, że wiele różnych sytuacji da się usprawiedliwić, nawet czasem kradzież. Ale to kręcenie liczników w naszym kraju to po prostu zwykłe oszustwo, bez usprawiedliwienie szczytną ideą a jednocześnie plaga straszliwa. I najwyższy czas coś z tym zrobić. Dobrze, że ktoś pomyślał nad tym jak to można zrobić. Można się spierać, czy dokładanie takiej roboty Policji akurat to dobry pomysł, ale akurat to czy trzeba proceder wyeliminować wątpliwości być nie powinno. Jeśli masz lepszy pomysł jak to zrobić to się podziel nim z innymi. Moim zdaniem tylko częstrze spisywanie stanu licznika niż na przeglądzie raz do roku i dodatkowo bez wyznaczonej konkretnej daty takiej kontroli (właśnie wyrywkowo podczas kontroli), aby nie można się było wcześniej do niej przygotować przyniesie poprawę sytuacji.

  11. Maxell podał lepszy sposób w pierwszym poście, niech spisują na stacji kontroli pojazdów. Kontrolowanym przez misiaczków możesz nie być przez lata, a przegląd raz w roku trzeba zrobić…

  12. Mówienie, ze ludzie sami się proszą o kręcenie licznika to tak jak mówić, że kobiety same się proszą o gwałt ubierając krótką spódnicę, albo że ktoś się prosi o śmierć, bo nie ustąpił “pierwszeństwa” dresowi w stuningowanym Golfie wyjeżdżającemu z podporządkowanej!

  13. Lucek71 – nikt nie podał żadnego lepszego sposobu, bo stacje diagnostyczne mają obowiązek spisywania stanu licznika podczas badania technicznego już od wielu lat i wysyłania go do Centralnej Ewidencji Pojazdów. Tes sposób nie jest nowy, istnieje i nie działa.
    Oszuści muszą być kontrolowani wyrywkowo, żeby można było skutecznie z nimi walczyć. Dlaczego – prosty przykład. Przegląd wypada Ci co roku np. w styczniu. W grudniu inwestujesz więc w samochód 100zł i za tę kasę cofasz licznik o 10000km. Potem jedziesz na przegląd, gdzie spisują stan licznika o 10K niższy. I tak co roku. Za niewielki wkład finansowy raz do roku, cieszysz się niskim przebiegiem przez cały okres użytkowania samochodu, po czym odsprzedajesz szrota ze stanem licznika wskazującym na nówkę sztukę (prawie nie używany, drugi samochód w rodzinie itp.). Jeśli natomiast np. w listopadzie zatrzymaliby Cię do kontroli i spisali stan licznika, nie można byłoby go cofnąć aż tyle, a płacić za cofanie licznika o 2K km też nie warto. Wniosek jest taki – dodatkowa wyrywkowa kontrola stanu licznika poprawi sytuację. Tylko niezaplanowane działanie z zaskoczenia nie pozwoli przygotować się oszustowi do oszustwa. Zapowiedziana kontrola pozwala na manipulację i “poprawianie” stanu faktycznego.

  14. haha ale jaja. Oni nawet nie patrzą na tablicę rozdzielczą samochodu kontrolowanego a często na niej świecą się kontrolki o awarii układu samopoziomowania xenonów i komunikaty o przepalonych żarówkach … czyli dowód powinien być zatrzymany.
    Zalecenie jest takie “bez zbędnego gadania bo kasa bokiem ucieka” Zauważcie że teraz już nie ma rutynowych kontroli jak to było dawniej (ew. trzeźwy poranek) bo chodzi tu o kasę i o wyniki.
    Co do systemu ewidencji to płacimy na to już od x lat a system działa tak że jak chce się sprawdzić przebieg to można ale nie przez internet czy na obojętnie jakiej stacji kontroli pojazdów a jedynie na stacji na której były wykonywane przeglądy danego pojazdu.

  15. tak jak napisał grze nic się nie zmieni kręcili kręcą i będą kręcić przebieg jedyna opcja to obowiązkowe plombowanie[zabezpieczanie] zegara i wysoki mandat [min 500] za grzebanie przy nim wtedy przy każdej kontroli będą sprawdzać znajdzie się i sprzęt i szkolenie psiaków w tej kwestii.wtedy sie nie będzie opłacało kręcić bo przy zakupie moto-auta poprosisz pana policjanta o sprawdzenie i właściciel jak kręcił 500 z kieszeni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button