Usprawnienia w ruchu: Śluzy rowerowe tylko dla wybranych

W kwietniu br. weszła w życie nowelizacja Kodeksu Drogowego dotycząca śluz rowerowych. Rozwiązanie znane i stosowane już wcześniej w innych krajach Europy trafiło do Polski. Teraz także w naszym kraju zadbano o bezpieczeństwo na drodze umożliwiając tworzenie śluz. Problem jednak w tym, że ustawa bierze pod uwagę tylko użytkowników rowerów. O innych pojazdach jednośladowych nie ma tam ani słowa.

Według Art. 2 p. 5b Kodeksu Drogowego śluza to oznakowany obszar na drodze pomiędzy skrzyżowaniem, a linią zatrzymania pojazdów. Do śluzy prowadzi pas filtrujący zapewniający rowerzystom swobodny do niej dojazd. Mieści się on zazwyczaj na skraju jezdni. Dzięki niemu rowerzyści nie muszą bawić się w omijanie samochodów. Przy okazji nie muszą także uważać na ich lusterka. Przejeżdżając obok innych pojazdów, rowerzyści docierają do miejsca, gdzie wyznaczona jest śluza. Tam, zgodnie z Art. 33 p. 1b KD, mogą spokojnie przeczekać czerwone światło i przygotować się do dalszej jazdy. Istnieje także możliwość zjazdu w śluzę wprost z wydzielonej ścieżki poza jezdnią.

Śluza ma na celu zapewnienie bezpieczeństwa na drodze rowerzystom, którzy na skrzyżowaniach często stają między pojazdami w tzw. martwym punkcie, gdzie są niewidoczni dla innych kierowców. A co z użytkownikami innych jednośladów? Ustawa milczy na ten temat. Motocykle radzą sobie w tej sytuacji. To mocne i szybkie maszyny, dzięki czemu są w stanie „uciec” przed samochodami przy wjeździe na skrzyżowanie. Skuterzyści muszą tutaj zachować jednak o wiele większą ostrożność. Przede wszystkim rower jest o wiele łatwiej przecisnąć między samochodami. Do tego skutery w ogóle nie posiadają tak dobrego przyspieszenia jak motocykle, przez co jest im niewiele łatwiej niż rowerzystom. Tak samo jak użytkowników rowerów, skuterzystów przed wypadkiem chroni tylko kask. A poza tym martwa strefa dotyczy w takim samym stopniu skuterów jak i rowerów.

Ustawie daleko do doskonałości, bo ułatwienia w poruszaniu się zostały wprowadzone jedynie dla rowerzystów. Tymczasem podobne rozwiązanie wydatnie pomogłoby również użytkownikom skuterów, na których czyhają takie same zagrożenia jak na kierowców rowerów. Gdyby w drodze kolejnej nowelizacji udostępnić śluzę także kierowcom skuterów czy motocyklistom, byłoby to udogodnienie dla wszystkich biorących udział w ruchu drogowym. Cofnięta linia zatrzymania sprawia, że pojazdy zatrzymujące się w śluzie są lepiej widoczne dla innych kierowców. Do tego mają zapewnione pierwszeństwo przy wjeździe na skrzyżowania.

Wprowadzone w Polsce rozwiązanie jest stosowane na drogach m. in. w Niemczech, Francji i Czechach. Jak do tej pory opinie na temat śluz są w większości pozytywne. Zmiany w prawie polskim nie przyniosły jednak spodziewanej rewolucji. Śluz po prostu nie ma. Wyjątkiem jest pierwsza w Polsce śluza rowerowa na skrzyżowaniu przy Placu Bema we Wrocławiu. Co ciekawe, wrocławska śluza powstała prawie rok (sierpień 2010 r.) przed wejściem w życie nowych przepisów. Jednak póki co panuje cisza w sprawie nowych. Czyżbyśmy otrzymali udogodnienie, które istnieje tylko na papierze? Wprowadzenie śluz rozwiązuje między innymi problem lewoskrętu. W godzinach szczytu, przy dużym natężeniu ruchu i odrobinie nieuwagi manewr ten może się zakończyć bardzo tragicznie.

[poll id=”33″]

Panuje przekonanie, że posiadaczami skuterów są zazwyczaj ludzie młodzi, nastoletni i przez to kompletnie niedoświadczeni i nieprzystosowani do udziału w ruchu drogowym. Taka generalizacja jest co najmniej krzywdząca. Nie jest tajemnicą, że skutery są świetną alternatywą dla młodych ludzi, kiedy nie mogą jeszcze przystąpić do kursu na prawo jazdy. Równie często dorośli przesiadają się ze swoich aut czy motocykli właśnie na skutery. Skoro jednak skuterzystów taktuje się jako niedoświadczonych małolatów, czy tym bardziej nie powinno się zadbać o ich bezpieczeństwo i zezwolić na korzystanie ze śluz? Niedopatrzenie czy niepoważne traktowanie tych uczestników ruchu drogowego?

Być może przyszedł czas, by wziąć sprawy we własne ręce i zająć się problemem, który dotyczy wielu użytkowników polskich dróg. Owszem, nowelizacja nadała pewien kierunek, w jakim będą teraz szły kolejne zmiany w Kodeksie Drogowym. Jednak to rozwiązanie wymaga dopracowania. Nie powinno być tak, że tylko niektórzy zostają uprzywilejowani, a inni pozostają na starych zasadach. Tym bardziej, że dotyczy ich ten sam problem. Trudno więc uznać problem za rozwiązany – a jedynie za poruszony. Jeśli już się za coś bierze, trzeba to robić dobrze i przede wszystkim do końca. Należy kuć żelazo póki jest gorące. Chyba nie potrzeba kolejnych wypadków, by utwierdzić się w przekonaniu, że warto przemyśleć tę ustawę jeszcze raz?

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button