Najbardziej skomplikowany motocykl świata. Suzuki RE5 – Historia, zdjęcia, dane techniczne, opinia, wady i zalety

Pod względem ekstrawagancji i pomysłowości, początek lat 70. należał do Suzuki

W skrócie
  • Suzuki RE 5 przez wielu uznawany jest za jeden z najbardziej ekscentrycznych motocykli, jaki kiedykolwiek został wyprodukowany.
  • RE5 napędzany jest jednocylindrowym silnikiem Wankla o pojemności 498 cm3.
  • Jednostka rozwijała moc 62 KM przy 6500 obr./min i aż 74,5 Nm przy 3500 obr./min!
  • Więcej historii motocyklowych znajdziesz na naszej stronie głównej, jednoslad.pl!

Mało jest w historii motocykli, które były oceniane tak skrajnie jak Suzuki RE 5. Jedni mówili o nim, że jest najlepszym japońskim motocyklem, a inni plasowali go w dziesiątce najgorszych. Wszyscy natomiast zgadzali się, że był najbardziej skomplikowanym i ekscentrycznym motocyklem jaki wytoczył się na drogi publiczne.

Temat silników Wankla, choć co jakiś czas powraca w nowinkach i plotkach, wydaje się być dziś zamknięty. Świat przekonał się, że trójkąt o wypukłych bokach (tzw. Trójkąt Reuleaux) to nie jest dobry kształt dla tłoka. Tak samo jak nie jest dobrym rozwiązaniem, by ten się obracał wewnątrz cylindra o kształcie epitrochoidalnym. Wybaczcie zanudzanie nazwami, ale pewnie za trójkąt, owal czy elipsę matematyczni i techniczni puryści mogliby mnie szkalować na elektroda.pl. A żeby zapaleńcy Wankli nie poszli im w sukurs, to warto wspomnieć, że te silniki miały też mnóstwo zalet jak chociażby wysoka moc z niewielkiej pojemności, liniowa charakterystyka, niska waga, kompaktowa konstrukcja i zdolność do kręcenia się z naprawdę wysokimi prędkościami.

Te zalety w drugiej połowie lat 60. były całkiem kuszące dla producentów motocykli. Nad zastosowaniem silnika Wankla głowili się ekipy NSU, DKW, Hercules i cała japońska czwórka. Spośród tych ostatnich, każdy pokazywał nawet prototypy na różnych targach i wystawach jednak w większości przypadków na tym się kończyło. Jedynie Suzuki wyszło przed szereg i to co niektórzy nazwaliby konceptem, w Hamamatsu uznano za model godny oddania w ręce klienteli. A tym modelem było RE5, którego nazwa to pewnie skrót od Rotary Engine, ale to tylko takie domysły…

Suzuki RE5. Najważniejsze informacje:

  1. Suzuki produkowało ten model jedynie przez dwa lata. Od 1974 wyprodukowano 6000 egzemplarzy, które nie sprzedały się gładko.
  2. Silniki Wankla w motocyklach były w kręgu zainteresowań wielu producentów motocykli. Ale Suzuki jako jedne z niewielu było na tyle odważne by wprowadzić tę koncepcję na szerokie wody.
  3. Producent kreował RE5 na motocykl turystyczny. Oferował nawet pełen zestaw kufrów i owiewkę, by przystosować model do długich tras. Klienci jednak nie zawsze mieli podobne wrażenie.
  4. Model ER5 został zaprezentowany przez kosmonautę Edgara Mitchella, Suzuki dawało rok gwarancji na wymianę silnika, a dziennikarze motoryzacyjni licznie dostawali egzemplarze na testy długodystansowe. Producent zdecydowanie zadbał o to, by dobrze promować ten model.

Rotacyjny seks albo wir szaleństwa

„Koncepcyjność” Suzuki wcale nie objawiała się w stylistyce. Co prawda jak na 1974 rok, RE5 wyglądało bardzo nowocześnie, wręcz futurystycznie, ale jego uroda wciąż mieściła się w ówczesnym motocyklowym kanonie piękna. Ale już na tym etapie pojawiały się pierwsze różnice zdań. Jedni bowiem twierdzili, że to przepiękny motocykl o świeżej linii. Na tę opinie mogła wpłynąć też wiedza, że projektem zajął się Giorgetto Giugiaro, a jak wiadomo, to nazwisko czyni wiele rzeczy piękniejszymi w odbiorze. Druga grupa twierdziła natomiast, że projektant nazbyt odpłynął w przyszłość i RE5 jest dziwadłem. Trudno utożsamić mi się z jakąkolwiek grupą i coś mi w sylwetce tego sprzętu nie pasuje. Nie wiem co, może jego jamnikowate proporcje. Nie jestem jednak w stanie odmówić temu projektowi pomysłowości i finezji. Mnóstwo jest tu eleganckich i ślicznych smaczków oraz detali, ale nie brakuje też szaleństwa. Koronnym tego przykładem są chociażby zegary w obudowie w kształcie tuby, do której nawiązują tylne lampy czy kierunkowskazy. 

Pomimo podzielonych opinii, nikt jednak nie jest w stanie podważyć niesamowitej zgrabności sylwetki Suzuki RE5. Podczas gdy większość ówczesnych nakedów była słusznej szerokości przez rzędowe czwórki, silnik Wankla pozwolił Suzuki na stworzenie wąskiej ramy i uzyskanie smukłej budowy.

Dajcie spokój, kto to słyszał

O ile sam silnik Wankla nie jest duży, tak w ramie RE5 i tak nie było właściwie gdzie włożyć palca. Suzuki bowiem nie wstrzymywało się z dokładaniem kolejnych udziwnień do już i tak niecodziennego źródła napędu. Niektóre były konieczne ze względu na specyfikę Wankla, który grzeje jak piec hutniczy. W obrębie silnika poradzono sobie z tym po prostu za pomocą wielkiej chłodnicy wody i oleju oraz rozbudowanych kanałów układu chłodzenia. Ale niezwykle wysokie temperatury panują także w układzie wydechowym. Przez to kolektory i tłumiki posiadały dwie komory – pierwszą tradycyjną, przez którą pozbywano się spalin, i drugą powietrzną. Ta druga służyła do chłodzenia układu wydechowego za pomocą powietrza jak sama nazwa wskazuje. Dodatkowo na początku układu zostały zamontowane żeberka dla skuteczniejszego odprowadzania temperatury.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Ciekawe jest też, że odwinięcie prawej manetki wprawiało w ruch aż pięć linek! Myślę, że spokojnie dałoby się zastąpić rollgaz krzyżakiem od marionetek! Ale jak na Suzuki nie jest to jednak aż takie dziwactwo, bo i w GT 750 można znaleźć pajęczynę sterowaną rollgazem. W RE5 dwie linki odpowiadają za otwarcie przepustnic – jednej w gaźniku i jednej w kolektorze dolotowym. Kolejne dwie odpowiadają za ich zamykanie. A za co piąta? Za dotrysk oleju do cylindra. Silnik rotacyjny ma to do siebie, że w niektórych miejscach tarcie między tłokiem a gładzią cylindra jest zwiększone, co przyspiesza zużycie silnika. Do tego taki silnik lubi sobie olej gulnąć, więc dotrysk w newralgicznych miejscach był konieczny. Podobnie zresztą jak konieczna była spora pojemność zbiorników na olej. Ponoć każdy silnik RE5 smarowany jest nie tylko olejem, ale i łzami właścicieli, którzy łkają nad ilością oliwy, którą muszą zalewać swoje rotacyjne fantazje. Ten wankiel pochłania bowiem blisko 6 litrów przy każdej wymianie, plus częste dolewki w trakcie krótkich interwałów – nawet Goldasy i Harleye są bardziej łaskawe. A przecież to ma tylko 500 ccm pojemności skokowej…

Dobry silnik, tylko że… Wankiel

Tylko 500 ccm, ale pamiętajmy, że Wankle mają wyższą sprawność niż tradycyjne silniki. Przez to piec RE5 wykręcał osiągi, których mogła zazdrościć niejedna 750-tka! 62 KM i 75 Nm z 500 ccm to było coś w latach 70., a i dzisiaj nie ma się czego wstydzić. Zwłaszcza, że i konie i niuty dostępne są niemalże z samego dołu i bez zadyszki do samego końca. O ile udało się dobrze zestroić gaźnik i zsynchronizować przepustnice rzecz jasna. A to nie zawsze miało miejsce, nawet w przypadku fabrycznie nowych motocykli. Przez to wiele egzemplarzy potrafiło zamulić się na średnich obrotach. Uporanie się z tym problemem nie było łatwe, bo gaźnik Mikuni nie przypominał w tym przypadku jakiegokolwiek innego gaźnika ani z motocykli ani z aut, choć bliżej mu było do tych drugich. Ale gdy już się udało ustawić go jak trzeba, silnik ponoć pracował doskonale. Cudownie rozwijał moc i moment, pięknie reagował na gaz i pracował z niebywałą lekkością.

Można rzec, że idealnie nadawał się do długich podróży, ale na przeszkodzie stało kilka mankamentów. Po pierwsze okrutne wibracje w okolicach 4000 obr./min co w wanklu jest rzadko spotykane. Po drugie niemałe spalanie dochodzące nawet do 10 litrów na setkę. A po trzecie primo ultimo, trwałość. Wankle z natury nie mogą się nią pochwalić. I nie chodzi tu o awaryjność, bo silnik Suzuki RE5 nie sprawiał przykrych niespodzianek. Po prostu taka konstrukcja pieca zmuszała do znacznie częstszych remontów niż silniki z tradycyjnymi tłokami. By trochę poprawić wizerunek RE5 Suzuki objęło silnik hojną gwarancją, która zapewniała wymianę całej jednostki jeśli ta sprawiłaby problem w trakcie pierwszych 12 miesięcy lub 19 tys. km użytkowania. 

Japończyk, a prowadzi się jak europejczyk

Szczęśliwie Suzuki projektując RE5 nie postąpiło jak większość japońskich producentów motocykli w tamtym okresie, czyli – zróbmy motocykl z mocnym silnikiem i fajrant. Ku zaskoczeniu producent naprawdę przyłożył się do podwozia. To było co prawda bardziej konwencjonalne niż silnik, bo wyposażono je w stalową kołyskową ramę i klasyczne teleskopy, ale też w hamulce tarczowe, które wtedy nadal były nowością. Co ważne, całość zestrojono bardzo porządnie, przez co Suzuki RE5 było jednym z najlepiej prowadzących się (jeśli nie najlepiej) motocykli ze swojego gatunku, a już w szczególności spośród japońskich motocykli. Ci którzy mieli okazję nim jeździć, chwalili wysoki komfort jazdy z niebywałą stabilnością i lekkością prowadzenia. W połączeniu z wyżej wspomnianymi zaletami silnika, całość sprawiała piorunująco dobre wrażenie. Niewielu jednak miało okazję się o tym przekonać. Suzuki do 1976 roku wyprodukowało raptem 6000 sztuk RE5, w tym także bardziej zachowawcze stylistycznie wersje A z panelem wskaźników i lampami na wzór tych z GT750

.

Pomimo i tak niewielkiej produkcji, sprzedaż RE5 to nie były rurki z kremem. Marketingowcy Suzuki naprawdę mocno starali się promować ten motocykl. Chyba żaden model w historii nie był tak ochoczo dawany dziennikarzom na testy długodystansowe, a w prezentacjach RE5 uczestniczyła cała masa dziennikarzy motoryzacyjnych. A tę główną prezentację otwierał nawet Edgar Mitchell, szósty człowiek który stąpał po naszym księżycu. Bo przecież to motocykl kosmiczny był. To wszystko jednak nie pomogło i dealerzy naprawdę musieli się gimnastykować, by te sprzęty opuszczały ich salony. W pewnym momencie dochodziło nawet do sytuacji, w których sprzedawano je poniżej ceny zakupu, byle „kurzołap z wanklem” nie blokował kasy.

Z jednej strony to smutna sytuacja, bo sam projekt był naprawdę imponujący. Suzuki nie szczędziło na niego pracy ani środków. Żeby móc wyprodukować sam silnik, linia produkcyjna została wyposażona w kilkadziesiąt nowych maszyn zaprojektowanych i zbudowanych przez Suzuki od podstaw, bo żadna z tych na stanie nie nadawała się do produkcji silnika Wankla. Do tego Japończycy przy okazji RE5 opracowali aż 10 patentów, w tym kilka związanych z powłokami elektrochemicznymi, które popchnęły do przodu rozwój nad trwałością i sprawnością silników. Tylko jakie to ma znaczenie dla klienta, gdy tu i teraz stoi przed wyborem kosmicznie drogiego motocykla jakim był RE5? Oczywiście żadne. Dla niego liczy się bezproblemowa obsługa, trwałość i wrażenia z jazdy. A niestety tylko te ostatnie są w RE5 na dobrym poziomie, te pierwsze natomiast na fatalnym. Ale chyba nikt w Suzuki nie myślał, że motocykl z silnikiem Wankla, osiągnie jakikolwiek sukces komercyjny. To była jest i będzie ciekawostka i kolejny smaczek do kolekcji. Można za to mówić o sukcesie wizerunkowym. Suzuki wtedy po raz kolejny pokazało, że ma coś, czego nie ma nikt inny i jest na tyle odważne (a może i szalone), by schodzić z utartych ścieżek. A to wtedy było właśnie w stylu Suzuki. Budowanie motocykli niekonwencjonalnych, których legenda przeżyje wiele pokoleń.

Dane techniczne. Suzuki RE 5

Dane techniczne 

Suzuki RE 5 1974-1976

Silnik Rotacyjny, jednocylindrowy, chłodzony cieczą
Pojemność skokowa 498 ccm
Stopień sprężania 9,4:1
Moc 62 KM przy 6500 obr./min
Moment obrotowy 74,5 Nm przy 3500 obr./min
Zasilanie Gaźnik Mikuni HHD 18-32 
Smarowanie Wymuszone, z mokrą miską olejową
Sprzęgło Mokre, wielotarczowe 
Skrzynia biegów Pięciostopniowa
Rama Stalowa, kołyskowa, podwójna
Zawieszenie przód Teleskopowe
Zawieszenie tył Podwójne amortyzatory, wahacz stalowy
Hamulec przedni Podwójny, tarczowy
Hamulec tylny  Bębnowy
Opony przód/tył 3,25-H19 / 4.00-H18
Długość  2220
Szerokość 870 mm
Wysokość 1170 mm
Prześwit 170 mm
Rozstaw osi 1500 mm
Masa pojazdu na sucho 230 kg
Zbiornik paliwa 17 l
Średnie spalanie Ok. 8 l/100 km

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button