Jaka jest opinia na temat motocykli marki Harley-Davidson? Pierwsze co zawsze słyszę to: „Ale przecież to nie jedzie!”. Dzisiaj o faktach i mitach związanych z motocyklami Harley-Davidson.
Krótko, zwięźle i na temat. Dodatkowo na przykładach z życia, bo pożegnaliśmy się z dwoma modelami, które opuściły naszą redakcję: Harley-Davidson Iron 1200 oraz Harley-Davidson Street Glide Special. Czy rzeczywiście Harley’e są takie, jak przedstawia to obiegowa opinia wśród motocyklistów?
MIT 1: Harley’e nie przyspieszają i nie hamują
Utarta przed laty opinia jakoby ciężkie cruisery i choppery miały problem z dynamiką przylgnęła jak łatka zwłaszcza do motocykli amerykańskiego producenta. Czy słusznie? Szybki test 0-100-0 na modelu Street Glie Special:
Street Glide Special posiada jednostkę napędową o pojemności 114 cali (blisko 1,9 litra!) i moment obrotowy na poziomie 150 Nm. Dlatego dla równowagi będący dużo niżej w stawce Iron 1200:
Osobiście na brak dynamiki nie narzekałem. Obydwa modele posiadają ABS, a motocykle nie mają najmniejszego problemu z zatrzymaniem się. Wrażenie robi zwłaszcza siła hamowania w ważącym 380 kg (gotowy do jazdy) Street Glide. W kwestii przyspieszania oczywiście nie ma mowy o osiągach porównywalnych do 200-konnych motocykli sportowych, ale przecież nie są to motocykle sportowe.
Minusem ograniczającym przyspieszenia obydwu modeli było zestopniowanie skrzyni biegów nastawione przed spokojną jazdę na wysokich przełożeniach.
Werdykt: Przyspieszają i hamują, jest dobrze!
MIT 2: Harley’e nie skręcają
Motocykle marki H-D nie mają problemu ze skręcaniem, tak samo jak nie mają problemów z dynamiką. Problem tkwi w ich właścicielach. Zakup Harley’a to często wybór związany ze stylem życia, a Harley od lat sprzedaje „amerykański sen”. Wiele osób niezwiązanych z motocyklami kupuje H-D chcąc wkupić się w całą otoczkę, niekoniecznie jeździć na motocyklach.
Problem w tym, że to nadal dość ciężkie sprzęty, które wymagają umiejętności i doświadczenia (nie wszystkie modele, o czym na końcu). Czy jednak Harley’ami nie da się jeździć po zakrętach?
Można jeździć po zakrętach i to całkiem sprawnie! Największym ograniczeniem będzie prześwit. Nadal jednak szybka jazda po górskiej drodze 350-kilogramowym motocyklem to perwersyjna przyjemność.
Werdykt: Skręcają i to sprawnie, chociaż wymagają wprawy.
MIT 3: Harley’e są niepraktyczne
Rzeczywiście niektóre modele marki z założenia są niepraktyczne. Testowany przez nas Iron 1200 posiada zbiornik paliwa o pojemności szklanki, więc tankować trzeba co 120 km. W miejskich, spartańskich motocyklach znajdziemy tylko to co niezbędne. Z tym, że… o to właśnie w nich chodzi.
W ofercie są także 100% praktyczne modele. Takie chociażby jak wprowadzony w zeszłym roku Sport Glide, w którym (przetestowałem) w minutę można zdjąć kufry i owiewkę, przemieniając motocykl z turystyka na ładną bulwarówkę.
Maszyny z rodziny Touring po tzw. Projekcie Rushmore otrzymały szereg udogodnień. W Street Glide znajdzie się półeczka na smartfon z kablem USB w środku, a system multimedialny Boom!™ Box GTS nie dość, że świetnie gra to jeszcze posiada zaskakująco dobry system nawigacyjny. Do tego oczywiście tempomat czy „samokasujące” się kierunkowskazy.
Werdykt: W zależności od modelu.
MIT 4: Harley’em nie da się jeździć w korkach
To jest bardzo dziwny mit, którego źródła są mi nieznane. Odpowiedź w 30 sekund (przepraszam za brak rękawic i kurtki, przestawiałem motocykl):
https://youtu.be/YNrbXLHdzpY
MIT 5: Harley’e są drogie
Niektóre modele rzeczywiście tak, to prawda. Ale nie wszystkie! Harley od kilku lat posiada w swojej ofercie „wejściowe” jednoślady z rodziny Street. Te 750-ki z jednej strony oferują ducha marki, z drugiej są dużo łatwiejsze w prowadzeniu i znacząco tańsze. Bazowy Harley-Davidson Street 750 zaczyna się w okolicach 32 000 zł i można kupić go w sensownych ratach.
Co ciekawe, kolejne modele – różniące się znacząco pod względem funkcji jakie mają spełniać – idą cenową drabinką w górę. I jak rodzina Street jest najtańszą, to Sportster ciut droższą (od 46 000 zł), a Softail jeszcze droższą (od 64 000 zł). I tak dalej.
Werdykt: To prawda. Harley to marka premium i nie należy do tanich.
Trzeba się przejechać
Moje gadanie to jedno, forumowe mądrości to drugie, a i tak nic nie zastąpi jazdy próbnej. Mówię zupełnie poważnie. Nawet jeśli nie jesteście na liście potencjalnych klientów. Nawet jeśli jarają Was motocykle sportowe, offroad czy miejskie skutery. Każdy kto posiada prawo jazdy kategorii A (lub A2) i ma minimalne zainteresowanie amerykańską legendą – powinien umówić się na jazdę testową. Sprawdzić, wyrobić własne zdanie, obalić lub potwierdzić mity.
A zapisać się na taką jazdę można TUTAJ. Dajcie znać w komentarzach jakie są Wasze opinie po przejażdżce.
[trending]