BMW S 1000 R vs BMW G 310 R na torze w rękach amatora. Który wygra? #98 Szybcy i Wolni Vlog

Przyłapaliście mnie właśnie na BMW S 1000 R w drodze do Słomczyna, gdzie w ramach imprezy Time Attack mam szansę pośmigać na torze i sprawdzić czy w przypadku początkującego zawodnika moc motocykla naprawdę ma aż takie znaczenie?

Początkowo byłem załamany. Wbrew prognozom nad głowami wiszą groźne chmury z których przelotnie zaczyna padać. To nieco podnosi mój poziom stresu. Dlaczego? Wstyd się przyznać, ale pierwszy raz w życiu będę miał możliwość jazdy po takim obiekcie. Tor Słomczyn ma zaledwie nieco ponad kilometr długości i świetną nawierzchnię. To idealne miejsce na mój start w karierze torowej.

Na miejscu dzięki BMW Motorrad mam do dyspozycji dwa sprzęty. BMW S 1000 R o mocy 165 KM, które kosztuje około 57 000 zł oraz trzy razy tańsze G 310 R o mocy 34 KM. Wiem, to zestawienie wygląda groteskowo, jednak sam jestem ciekaw wyniku tego eksperymentu.

Moim celem jest zrobić wszystko, aby nie było śmiesznie. Powiem Wam szczerze – jakbym jechał tutaj na swoim sprzęcie to kompletnie bym się nie stresował. Najgorzej jest w takim miejscu zeszlifować pożyczone maszyny. Tym bardziej, że potem może być problem z wypłatą z AC. Dlatego zaczynam zapoznawać się z tym torem ostrożnie. Baaardzo ostrożnie.

Tym bardziej, że pada deszcz. BMW S 1000 R przełączyłem w tryb rain. Moim zdaniem elektronika w tym motocyklu doszła już do perfekcji. Niańka nie tylko śledzi moje ruchy manetką, ale także kąt zejścia. Kontrolka trakcji zaczynami migać dużo wcześniej, niż dojdzie do choćby najmniejszej utraty przyczepności tylnego koła. Tak samo jest z ABSem. Musicie wiedzieć, że w tym motocyklu mamy komplety sygnowane Brembo o abstrakcyjnej wręcz wydajności. System antypoślizgowy może pochwalić się sporym refleksem, choć przy tych oponach, aby zerwać przyczepność trzeba się nieco bardziej postarać.

Wynik pierwszej rundy był do przewidzenia. Dzięki serdeczne dla Rudego za wpisanie mnie do grupy time attack. Jestem pierwszy, ale od końca. 20 sekund straty do lidera. Dobra, może kolejne podejście będzie lepsze.

Tym razem przynajmniej już nie pada. Czuję się odrobinę pewniej, ale nie spodziewam się podium. Sam oglądając to wideo zaczynam się z siebie śmiać jaki ja jestem wolny. Na szczęście na miejscu jest też Michał, który na bieżąco śledzi moje ruchy i podpowiada co robie źle. Uczulił mnie na ruchy manetką w winklu. Muszę zapamiętać, że wszystko musi być przygotowane jeszcze przed zakrętem. Mam na myśli odpowiednią prędkość i punkty wejścia oraz wyjścia. To są niestety godziny treningu i szkolenia. Jednak co najważniejsze zaczyna mi się to podobać!

Tak samo jak mi się podoba BMW G 310 R, który w moim przypadku jest o wiele lepszym motocyklem dla debiutanta. Nie ma się co czarować – litrowa Beemka jest bezkompromisowym żelastwem, ale dla ludzi o odpowiednich umiejętnościach i doświadczeniu, także na torze. Dlatego myślę, że pomimo 3 razy mniejszego silnika będę szybszy.

I nie myliłem się. G 310 jest mały, ale wariat. Czuję się o wiele pewniej, chętniej się składam i odkręcam manetkę. Cały czas staram się też w ferworze walki pamiętać o wskazówkach mojego instruktora i nie popełniać podstawowych błędów. Nie zmienia to faktu, że ta maszyna daje mnóstwo funu na torze i jest idealnym wyborem dla tych, którzy chcą szlifować… technikę jazdy na motocyklu. Trzysetka jest bardzo dynamiczna, pięknie ryczy dedykowanym Akrapovic, jest dobrze zbalansowana i świetnie hamuje. Nie wiem czy uwierzycie, ale w porównaniu do S 1000 R swój wynik poprawiłem o 8 sekund na okrążeniu.

Tym sposobem udowodniłem sobie, że nie liczy się pojemność i masa a tak naprawdę umiejętności. Z drugiej strony fantastyczne było to, że mogłem w jednym miejscu sprawdzić motocykle będące na dwóch osobnych biegunach. Z jednej strony BMW S 1000 R, które zapiera dech w piersiach podczas każdego przekręcenia manetki i wciśnięcia klamki hamulca. Przy tym motocykl wyglada fantastycznie i jest w stanie dzięki bardzo zaawansowanej elektronice wybaczyć wiele podstawowych błędów.

Na drugiej szali mamy nowe G 310 R, które z jednej strony czerpie inspiracje z eSki, a z drugiej pozwala na rozwinięcie skrzydeł u mniej zaawansowanych motocyklistów. Trzysetka oczywiście jest też motocyklem bardziej uniwersalnym na codzień i przede wszystkim przystępnym cenowo. Mimo, iż kosztuje tylko 20 000 to nadal jest to pełnoprawne BMW w świetny sposób zaprojektowane i narysowane.

Każdemu z Was polecam udział w takiej imprezie jak Time Attack. Tor to zderzenie z zupełnie inną motocyklową rzeczywistością. Można poznać swoje mocne i słabe strony oraz stać się bardziej świadomym i bezpiecznym na codzień.

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

2 opinii

  1. Leszku zapominasz o dwóch rzeczach:
    1. Słomczyn to krótki i kręty tor, na którym zawsze mały motocykl będzie miał fory
    2. Jak chciałeś robić czasy, to po co w 1000 włączyłeś kontrole trakcji z funkcją na deszcz. W takim wypadku to elektronika dba, aby motocykl był stabilny, więc nie pozwoli na ostre wyjścia.
    Taki mały drobiazg, kombinezon założyłeś super hiper, a rękawiczki touringowe, trochę tak dziwnie to wygląda.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button