Skoda Superb: Najbardziej awaryjne auto roku? Cz.2

Część dalsza przebojów z wibracjami kół w Skoda Superb 2.0 TDI 170 KM. Tym razem zaskakujący rezultat wymiany kompletu felg na nowe…

Mam informację ze Skody, że wymienili najpierw 2 felgi, było dobrze, przełożyli koła stronami, było źle, jeszcze raz przełożyli koła stronami – było dobrze. Doszli do wniosku, że być może to nie te felgi, które zamówili, może powinni zamówić jeszcze dwie, bo wszystkie cztery są walnięte. Zamówili cztery, przełożyli stronami, jeszcze raz się przejechali i doszli do wniosku, że teraz jest okej i nie dziwi mnie to, bo od samego początku mówię, że to są felgi, od pół roku, od 20 tysięcy km. Przy okazji to tam są takie drzewa. Drzewa, krzaki. Idealne tam jest miejsce do postoju z suszarką, bowiem do ostatniej chwili nie widać, że stoi tam radiowóz, a laser sobie swobodnie z tego dystansu mierzy i to tych, którzy przejeżdżają na światłach to z kolei są oddalone jakieś 300-400 metrów. Więc tutaj na poboczu sobie panowie policjanci stają i mają tak wszystkich na patelni, ale tak mają na patelni świetnie, że aż żal mi jest całego siebie. No i w tej pięknej mgle jedziemy dalej. Jak zrobi się ciemno to zobaczymy co się będzie działo w Superbie. Czy naprawdę jest tak świetnie jak zapowiadali i czy wpakowanie przez ASO kilku tysięcy złotych znowu w ten samochód przyniesie rezultat. Przyznam, że chęci dobre to mają.
Więc tak – felgi są nowe. Komplet wszystkich czterech. Na początku próbowali zrobić tak, żeby dwie wymienić na nowe. Okazało się, że to pomogło tylko połowicznie, więc wymienili cztery jest lepiej z czego ja zastrzegłem, że ich wyważarka jest do dupy. Oni wiedzą, że ich wyważarka jest do dupy, nawet bardzo jest do dupy i plan teraz mam taki, że wezmę i się przejadę na autostradę razem z wami na tych zimówkach. Wczoraj jeździłem na letnich, czuć niedoważenie kół, ale nie ma takiego bicia jak było. Zupełnie inaczej zachowuję się to auto na autostradzie. Nie zdążyli wczoraj przepiąć na zimowe, by jeszcze na zimowych sprawdzić, dlatego to muszę zrobić teraz, dnia następnego. Jestem aż zdziwiony, że to auto dalej pachnie nowością tak naprawdę. Przez przypadek dostałem też skrobaczkę. Faktury za paliwo chowamy. Dobrze, a więc jeszcze raz, po kolei. Miesiąc temu po raz kolejny oddałem samochód na serwisu, po wymianie opon na zimowe, auto znowu zaczęło drżeć, czyli tak jak myślałem, w ogóle nie byłem kompletnie zaskoczony tym, że tak się stało. Oni coś tam marudzili, protestowali, że to nie do końca tak, bo ja opony wymieniałem nie u nich i oni nie wiedzą tak naprawdę skąd się bierze te bicie, a oni nie odpowiadają za jakość wyważenia zewnętrznego serwisu. Mówię: hello, wymieniałem te opony na takiej specjalistycznej maszynie, hunter się nazywa i która na pewno robi to dobrze i na pewno lepiej niż wasza wyważarka o czym można było się przekonać. No i po dłuższej awanturze, może nie awanturze, wymianie zdań i argumentów, oni powiedzieli: Dobra, dobra, no to my to już bierzemy. Oni wiedzieli przecież o co chodzi. Wiedzieli, że to nie jest kwestia tych opon, czy kwestia samego wyważenia po prostu gdzieś tam, bo to nie ma nic wspólnego, tak mi się wydaję, z wyważaniem. No i przyjęli ten samochód. Stał u nich miesiąc, dali felgi do ekspertyzy, bo ja cały czas mówiłem – wymieńcie felgi, bo to muszą być felgi. Zostało wymienione w tym samochodzie dosłownie wszystko! – opony, zawieszenie, układ przeniesienia napędu, belka pod silnikowa, hamulce, przeguby. No wszystko, mnóstwo innych rzeczy. No i w końcu zdecydowali się wymienić te felgi. Wymienili dwie, było połowicznie dobrze. Wymienili cztery, powiedzieli, że jest okej i na letnich i zimowych. Teraz jadę właśnie się przekonać jak wygląda sytuacja na zimowych i w jaki sposób to bije, bo bić będzie na pewno, bo ta wyważarka jest do dupy o czym mogłem się już przekonać za każdym razem jak u nich wymieniałem opony przy jakiejś tam okazji, odbierając nowy samochód, czy po prostu przypinając koła przy okazji przeglądu, jechałem na pierwszą lepszą, chamską wyważarkę i okazywało się, że 12, 13, 15 gram jest niedoważenia na kole, co jest po prostu zatrważające. Dobra, jadę sprawdzić jak jest i czy jest dobrze. Jeżeli bije typowo niewyważeniowo, pojadę do serwisu gdzieś to wyważyć. Po prostu zdjąć koła i tylko wyważenie zamówić nie zmieniając układu kół. Jeżeli biję tak jak biło kiedyś, mam nadzieję, że nie, bo wtedy to będzie po prostu finito, no to wtedy oddaje auto z powrotem. Może być też taka sytuacja, że będzie wszystko dobrze to wtedy nic no, pojadę na saunę.

W dużym telegraficznym skrócie – na zimówkach jest dużo gorzej niż na letnich. Trzepie całą budą i kierownicą jak cholera i teraz robię tak – jadę do jakiegoś wulkanizatora całodobowego na przykład, mam takiego na Szczęśliwicach wygooglowanego. Tam zapłacę 4 dychy, niech to wyważą tak jak Bóg przykazał, ale niech wyważają bez optymalizacji i bez dynamicznego wyważenia, bo to problemu nie ma rozwiązywać. Niech rozwiąże to kwestia normalnego wyważenia, pojadę jeszcze raz na autostradę. Jeżeli to nie pomoże to samochód wraca i niech się głowią dalej. Ewentualnie pozostaje im kwestia wymiany jeszcze belki pod silnikowej na aluminiową.

To co widzieliście, a właściwie te wartości, które widzieliście nie wymagają komentarza. To był autoryzowany serwis, autoryzowany serwis to wyważał i autoryzowany serwis miał względzie to, żeby to wyważenie było mega dokładnie i żeby nie przekłamywało w wyniku felg na nowe. To jest albo niechlujstwo, albo niedokładność przyrządu. Za chwilę wszystko się okaże, wyjeżdżam na autostradę.
Także, dobrze nie jest. Jest tragicznie bym nawet powiedział. Wyeliminowałem taki rezonans bijący po budzie całego samochodu, ale nie udało się wyeliminować bicia podczas przyspieszania, która jest odczuwane na kierownicy. Czyli, jakoś tak się to fachowo nazywa, albo belka pomocnicza silnika, rama pomocnicza silnika jest do wymiany na innego typu stosowaną kiedyś tam indziej, tak przynajmniej dowiedział się mój opiekun tutaj z ASO w centrali Skody. A jeżeli nie to to już wszyscy rozkładają ręce. W pierwszej kolejności ja rozkładam ręce, bo nie mam cierpliwości i bilans tego wszystkiego jest taki, że od wczoraj przejechałem prawie 150 kilometrów, zużyłem prawie 1/4 baku, dobrze, żen ie zatankowałem do pełna. Dobrze, że tego nie zrobiłem, bo inaczej byłoby katastroficzne. Znowu bym wydał parę stówek na to, żeby zafundować tak naprawdę sprzedawcy paliwo za free, więc z biegiem czasu nauczyłem się, żeby tego nie robić, bo to są po prostu pieniądze wyrzucone w błoto. Oni jeżdżą, oni tankują. Tak, wydaję mi się, powinno być, bo wydałem naprawdę sporo pieniędzy tutaj, na tej stacji, bo zazwyczaj dostaję samochód z pustym bakiem, albo z prawie pustym bakiem no i w tym przypadku nie ma sensu dofinansowywać jeszcze ten interes. Ja już wydałem wystarczająco pieniędzy na opony, doważania. Dziś jestem 80 złotych do tyłu na tym całym interesie, bo niepotrzebnie wydałem, po pierwsze kasę na wyważanie, a po pierwsze nie potrzebnie wydałem pieniądze na paliwo, które tutaj zatankowałem, a nie musiałem. “Wiesz, kiedy przyjechać”. Tu powinno być “wiesz co ile przyjechać”. No i powiem szczerze tak. Już podzieliłem się ze swoim opiekunem, który bardzo mile do mnie podchodzi, ale słyszę w jego głosie, że kompletnie nie ma cierpliwości, że wyważanie dynamiczne może zniwelowałoby ten objaw i pewnie tak by było, bo wyważenie dynamiczne daję naprawdę sporo, ale tutaj nie oto chodzi. Nie chodzi oto, żeby za każdym razem co pół roku wydawać dodatkową kasę na doważanie, które nie jest tanie. No nic, zostawiam tutaj auto, ponieważ mój opiekun mieszka całkiem niedaleko mnie to podrzucę mu kluczyki i dokumenty do domu, ja oficjalnie tego samochodu nie odbierałem, nie podpisywałem na szczęście żadnych dokumentów, albo zrobię to w poniedziałek rano. Tutaj po prostu podrzucę. To jest mega dziwne, wszyscy tracą cierpliwość. Ja powinienem teoretycznie najbardziej. No nic, Tak się właśnie kończy dzisiejszy dzień. Wracam z powrotem do pani Octavii. Trzymajcie kciuki za tą sprawę i lajkuje w górę, jeżeli uważacie, że jest to historia ciekawa, subskrybujcie, bo na pewno będzie ciąg dalszy tej telenoweli, która trwa już pół roku i przyznaję się do błędu – byłem przekonany w 90 %, że to są felgi.

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button