Skoda Superb i Trasa GOP – Warszawa w ciągłym deszczu cz. 2

Skoda Superb po doraźnym usprawnieniu w Skoda Auto Wimar znów w trasie. Tym razem kurs GOP – Warszawa i jazda w sporym deszczu, jak to przystało na początek motoryzacyjnej jesieni.

I oto już jesteśmy na Gierkówce betonówce, zmodernizowanej Giercówce. Kurcze, już pora późna to ciężko się jest skupić, ale pora późna ma tutaj swoje ogromne zalety, bo słuchajcie jest naprawdę pusto zwłaszcza w kierunku Warszawy jest taki mały ruch, że jestem w szoku, a z drugiej strony zastanawiam się co się działo w godzinach popołudniowych dzisiaj. Podobno korki na wjeździe do Warszawy były okropne, a tutaj też wcale luźno nie było, dlatego ja zawsze wole przełożyć powrót na takie późne godziny. To znaczy może one nie są jakoś skrajnie późne bo jest 23 już, albo dopiero. Powiem wam, że jeździ się dosyć przyjemnie mimo, że ta droga, ta trasa jest dosyć mało komfortowa, bo jest betonowa, a nie wiem czy wiecie dlaczego zdecydowano się zmodernizowanie Gierkówki w taki sposób biorąc i ją po prostu betonując, a nie ją asfaltując. Ciekawostka jest taka, że ta droga była modernizowana w trakcie trwania Euro. O, policja i to chyba tajniacy … a nie, to nie są tajniacy, ciekawe co oni tam robią. Wydawało mi się, że tam samochód jest w rowie. Tajniacy po zmroku chyba nie mogą tutaj jeździć, tak mi się wydaję. No dobrze, ale kończąc kwestię betonowej Gierkówki dlaczego ona została wybetonowana, a nie wyasfaltowana…. Okazuję się, że w trakcie kiedy ta droga była modernizowana równocześnie wtedy w Polsce trwał niesamowity bum na budowanie wszelkiego rodzaju budowy dróg i autostrad. Wszystkie autostrady zostały zaprojektowane w taki sposób, że były one betonowo-asfaltowe i w związku z tym, że tak wiele dróg było budowanych jednocześnie, obawiano się oto, że po prostu podaż tego asfaltu nie wystarczy, dlatego też zdecydowano się tutaj właśnie na beton. To rozwiązanie ma swoje wady i zalety. Podstawową wadą jest to, że jest to budulec dużo droższy niż asfalt taki zwykły tradycyjny. Wadą jest też to, że komfort jazdy jest dosyć ograniczony, bo słysząc przez cały czas takie charakterystyczne stukanie i też czuć w aucie te wibracji na tej jezdni. Nie jest to jezdnia do końca równa i z tego co pamiętam tuż przed oddaniem były robione na tej drodze pomiary, które to pokazywały, że łączenia pomiędzy fragmentami tej jezdni nie zostały zrobione zgodnie ze sztuką, bowiem odchyłki były pomiędzy nimi większe niż przewidywały wytyczne. W związku z czym ten asfalt, przepraszam, ten beton, ta jezdnia nie jest taka komfortowa jaka miała być w założeniu. Nie wiem jaki jest dalszy finał tej sprawy. Na pewno nie będą tego poprawiać, bo to jest po prostu technicznie niewykonalne, by trzeba było tutaj tą nawierzchnie tutaj kłaść jeszcze raz, ale, że tak powiem, spuszczę z tonu, bo zdaję sobie sprawę z tego, że nie można w kółko narzekać na te drogi. To, że tutaj ta droga jest ekspresowa i to, że można tutaj legalnie jechać 120 km/h, to że jest tak szeroka, bezkolizyjna jest to warte docenienia. Teraz jest to naprawdę rewelacja i głównie ze względu na ten fragment można dojechać na południe polski do Górno-śląskiego okręgu przemysłowego w 3 godziny bez zbytniego naginania przepisów i nie wiem czy pamiętacie, kiedyś, dawno temu kręciłem film jadąc właśnie na Śląsk kiedy jeszcze Gierkówka była w budowie i to co tutaj się działo to była istna katastrofa, bo wyobraźcie sobie, że co chwilę były zwężenia do jednego pasa. To znaczy cały czas droga biegła jednym pasem tylko, że raz się przenoszono na lewą, raz na prawą jezdnię i nie było przez cały odcinek, ponad 100 km możliwości wyprzedzenia kogokolwiek, więc ruch odbywał się z taką prędkością z jaką jechał najwolniejszy pojazd. Bez względu na porę dnia, porę nocy zawsze było się uzależnionym od jakiegoś tira, albo od jakiegoś mało pewnego kierowcy, który jechał na przodzie z prędkością 60 km/h. Oczywiście były ograniczenia i one były z tego co pamiętam do 80 i spokojnie te 80, nawet 90 można było jechać na tych zwężonych fragmentach drogi, no ale tir 90 km/h nie pojedzie ze względu na to, że jest po prostu zablokowany i w Polsce nie może jechać więcej, chyba, że to jest litewski to wtedy tak, bez problemu, dlatego nie narzekam, bo pamiętam jak się jeździło kiedyś, pamiętam jak wyglądała jak się jeździło Gierkówką jeszcze przed remontem i była ona drogą identyczną, która jest pomiędzy Częstochową a Piotrkowem. Okej, no dało się jechać 100 na godzinę, utrzymać tą średnią, ale była to jedna z najniebezpieczniejszych dróg w kraju ze względu na wszechobecne kolizyjne skrzyżowania, była ona skrajnie niebezpieczna, były jeszcze przejścia dla pieszych, co chwilę były ograniczenia prędkości i to dosyć znaczne bo to były ograniczeniami prędkości miejscami do 70 km/h i to praktycznie przy każdym przejściu dla pieszych i przy każdym skrzyżowaniu, a te skrzyżowania są co chwilę. Tutaj dla ważniejszych “węzłów”, skrzyżowań wybudowano oczywiście wiadukty bezkolizyjne, część skrzyżowań po prostu zlikwidowano na co narzekała lokalna społeczność, ale teraz, dzięki temu można pokonać odcinek Warszawa – Górno-śląski okręg przemysłowy w 3 godziny bez zbytniego napinania się i naginania przepisów. Sam jestem tego przykładem i nie łamiąc zbytnio przepisów i nie łamiąc nagminnie przepisów, jeżeli są dobre warunki na drodze to jestem w stanie taki rezultat osiągnąć. W innym razie, tak jak dzisiaj, gdy tak mocno padał na południu polski deszcz myślę, że 3 i pół do 4 godzin – taki powinien być rezultat tej dzisiejszej wyprawy, mimo pogody, dosyć ciekawej wyprawy. Jest jeszcze jedna rzecz, też żeby nie narzekać – najbardziej w tą stronę co chwilę ograniczenia do 100 na godzinę. Też nie można jechać na tempomacie, trzeba co chwilę odpuszczać. To ograniczenia wynikają po prostu z kątów nachylenia poszczególnych zakrętów, które nie mogły być poprowadzone w taki sposób, żeby posiadały parametry zgodnie z prędkością, jaka obowiązuję na drodze ekspresowej, chociaż czasami jest to zastanawiające, ponieważ kąt i nachylenie tej jezdni wydaję się być prawidłowe, a jednak ograniczamy do 100 km/h. Ciekawe. I dalej trwa tutaj to ograniczenie. Jakiś powód jest, ale jaki? Nie wiem. Być może chyba chodzi oto, że za zakrętem jest pas włączeniowy i że z wyższą prędkością nie ma czasu na reakcję w przypadku zauważenia wolniejszego pojazdu, który z pasu włączeniowego wbił się na pas główny. Być może z tego to wynika, plus jeszcze zakręt. No bardzo możliwe, że tak właśnie jest, ale nie ma co narzekać. Wszystkim życzę takich ograniczeń prędkości do 100 na godzinę. To nie jest problem. Najbardziej radykalnym ograniczeniem z jakim się spotkałem to było na A4 tuż przed Katowicami – ograniczenie z prędkości autostradowej do bodajże 90 albo 80 km/h wynikające z tego, że teren jest tak ukształtowany, że mamy do czynienia z potężną depresją, mówię oczywiście depresją w sensie takim oczywiście subiektywnym. Ogromny dół, który powodował, że tam nachylenie drogi jest naprawdę bardzo duże i jeszcze tam dodatkowo występuję dość mocny zakręt, więc nie było raczej możliwości wyprowadzenia tej drogi w inny sposób i Ci, którzy znają ten fragment A4 doskonale wiedzą, że tam faktycznie może być niebezpiecznie, ale tam też raczej nikt nie przestrzega tej prędkości, a policja autostradowa tam ma praktycznie cały czas żniwa. I znowu do 100 na godzinę i trzeba odpuścić tempomat i jechać te sto na godzinę i tak w kółko. Męczące, ale mniej męczące niż te ograniczania na Gierkówce starej, które tutaj obowiązywały i jeżdżenie po starej Gierkówce to naprawdę było mocno ryzykowne.
Tu się kończy przyjemna jazda, to koniec drogi ekspresowej i teraz chyba ten najgorszy fragment, którego bardzo nie lubię, czyli ostatnie 50 kilometrów dojazdu do Warszawy. Co chwilę fotoradary, ograniczenia prędkości, przejścia dla pieszych i też często stojąca tam policja z suszarami, ale tak czy siak, dzięki temu, że nie padało po drodze aż tak intensywnie to udało się wykręcić czas przybycia na w 00:30, przybycia do celu, ale ten czas nam się trochę wydłuży, bo ze względów fizjologicznych. Najzwyczajniej w świecie muszę się zatrzymać tutaj, gdzie widać te magiczne logo na M.
Track-stop. Jak wymawiam słowo Track-stop to od razu mi się kojarzy z moim topowym idolem Nolibab’em. Biedni tutaj Ci tirowcy…. Kojarzy mi się z Nolibab’em i zawsze troszeczkę współczuję tym kierowcą, zwłaszcza w Europie, bo warunki do mieszkania to oni mają ogólnie dosyć słabe. Jeszcze jedną rzecz chciałem powiedzieć – na szczęście w tym silniku jest coś takiego jak temperatura oleju, wskaźnik temperatury oleju jest najprawdopodobniej po to, żeby wiedzieć jaka też jest temperatura mniej więcej turbiny. 97 stopni temperatura oleju no to jest temperatura taka sobie, ale podejrzewam, że sama turbina jest dosyć mocno rozgrzana, bo teraz bardzo duży fragment drogi wykonywałem bez przerwy przy dość wysokich obrotach silnika i bardzo ważne jest w tym momencie, żeby silnika nie wyłączać od razu, bowiem turbina nagle straci smarowanie, będzie bardzo rozgrzana i jednocześnie będzie się kręciła jeszcze z bardzo dużą prędkością, więc dlatego przy tak długich dystansach z tak wysokimi wartościami prędkości obrotowej staram się odczekać na przykład minutę, dlatego żeby turbina się schłodziła. To zapewni jej między innymi dłuższy żywot.
Mimo, że nie jeżdżę jak tirowiec, nie jestem kierowcą tira zawsze, jeżeli jest możliwość przy zatrzymaniu się nijako przy okazji po prostu zrobić odchód auta, sprawdzić czy wszystko jest okej, głównie tu chodzi o ciśnienie w tym przypadku w ogumieniu, bo zwłaszcza podczas jazdy po autostradach, albo po drogach ekspresowych przy dużym nachyleniu ze względu na odprowadzanie wody i ze względu na to, że cały czas ma się wrażenie że samochód permanentnie ściąga przez to, można nie zauważyć, że ma się zbyt małe ciśnienie w którymś z kół, dlatego ja zawszę wolę dla świętego spokoju sprawdzić, czy wizualnie te koła są w porządku. Jedziemy dalej, bo już mam tej trasy naprawdę dosyć.
I już zaczyna się fotoradarowanie, to znak, że zbliżamy się do stolicy. Tutaj fotoradar ustawiony jest na 70 km/h, jesteśmy na alei Katowickiej, a na alei Krakowskiej z kolei ostatnio jechałem i po prostu najzwyczajniej w świecie się zagapiłem, jechałem sobie gdzieś mniej więcej setką, po drodze było ograniczenie do 70 i nowy fotoradar, którego nie znałem no i walnęło fotkę i przyznam szczerze, że teraz czekam, aż ona przyjdzie sobie łaskawie, a przyjdzie na pewno chyba, że obok mnie jechał jakiś inny pojazd, bo nie zwróciłem wtedy uwagi. No i też wiecie doskonale, że w przepisach jest spora dziura, jeżeli chodzi o egzekwowanie mandatów z fotoradarów, a sposoby na uniknięcie kary są dwa i są bardzo proste. Jeden jest średnio chamski, po prostu jest średnio chamski – jest to odmowa wskazania kierowcy powołując się na niepamięć, bądź kradzież pojazdu i wówczas do kwoty mandatu doliczana jest kwota za niewskazanie w wysokości bodajże 100 złotych, ale dzięki temu zyskujemy higienę punktów karnych,a druga metoda, metoda w pełni chamska to jest po prostu nieustosunkowanie się do korespondencji z itd, czyli po prostu nieodesłanie im pisma z wyborem opcji mandatu, czyli ani nie niewskazanie tego kto prowadził, ani wskazanie, ani odmowa przyjęcia mandatu, chodzi tutaj oto mówiąc najogólniej, że polskie prawo nie przewiduje procedury postępowania w przypadku właśnie nie odpowiemy na korespondencję z itd. Cała procedura jest przez to zawieszana, a wraz z biegiem dni kwestia wykroczenia się przedawnia i przez to ta prewencja fotoradarów jest naprawdę bardzo niska, a sposoby o których mówiłem są szeroko też rozpisane we wszystkich scenariuszach w internecie i można sobie śmiało poszukać, może ja też napiszę o tym na swoim blogu w ramach ciekawostki, nie żebym kogoś zachęcał by w taki sposób postępował, ale z drugiej strony to jest trochę nie fair, że nie ma sprawiedliwości w społeczeństwie, bo tak naprawdę każdy jeden mógłby w ten sposób po prostu unikać kary i to jest takie trochę niesprawiedliwe, że jedni mogą tej kary unikać i nie ponosić za to żadnej konsekwencji, a drudzy płacą, dlatego też znalazłem taki artykuł z komentarzem, że aktualnie w Polsce mandaty z fotoradarów płacą tylko frajerzy no i trudno nie przyznać racji w tym przypadku i też mam takie wrażenie i będę się zastanawiać co zrobić z tym mandatem. Z jednej strony powinienem go zapłacić, bo moja wina, moja ewentualna wina, bo nie wiem czy to zdjęcie przyjdzie jest bezsporna, jechałem za szybko, fotoradar wymierzył mi pocztówkę i wymierzył jednocześnie karę i teoretycznie, żeby być fair wobec polskiego prawa powinienem przyjąć ten mandat i go zapłacić, ale z drugiej strony to prawo jest niedoskonałe i to prawo nie jest tak upośledzone z mojej winy tylko z winy kogoś tam u góry, winy też kogoś kto bierze za to pieniądze, by to prawo uchwalić. Nie wyobrażam sobie jak można było nie uwzględnić takiego szczegółu, że właściciel pojazdu nie odpowiada na wezwanie wskazania sprawcy wykroczenia. Dla mnie to jest niepojęty. Daleki jestem od narzekania i mówienia, że w Polsce nic mi się nie podoba, ale coś takiego to już jest porażka i aż nie chce się tego komentować. Ale nie ma się co denerwować, 29 kilometrów do celu z czego 12 kilometrów kolein jak to mówią uroczo znaki. Najbardziej mnie irytują te ciągłe ograniczenia do 70 kilometrów przez cały czas. Aż się człowiekowi odechciewa używać tempomatu.

I już na horyzoncie miejscowość o nazwie Ikea, czyli Janki bez korków, bez stresu w oczekiwaniu na swoją kolej w 5 minowym zatorze i dlatego właśnie lubie jeździć w nocy. W momencie kiedy ja dojeżdżam do Warszawy to wszyscy już chyba śpią. A na horyzoncie za chwilę będzie tutaj widać pałac kultury. Ładnie migające, ciekawe czy to będzie widać na kamerze. To też ładny test, ładny sprawdzian będzie dla niej.

Niesamowitą przyjemność sprawia zawsze jeżdżenie w nocy po Warszawie, bo to natężenie ruchu jest niespotykane o żadnej innej porze, ale zielona fala niestety nie działa. Za chwilę pokaże wam fajne latarnie dla krasnoludków, które są tuż przy lotnisku. Cały czas muszę kontrolować prędkość, bo po tak długim dystansie z tak dużymi prędkościami ciężko jest się tak przestawić do tych przepisowych 60 w mieście, no powiedzmy 70, a nie chciałbym być uczestnikiem akcji znicz i dołożyć się do budżetu i jednocześnie dołączyć do programu partnerskiego tego punktowego. Tutaj widzimy lotnisko Okęcie w Warszawie też uśpione, bo po północy w Warszawie to raczej nic nie ląduje – rzadko się zdarza. Sam mieszkam w Ursusie, więc te wszystkie samoloty i tak przelatują nad moją głową, więc o tej porze jest zazwyczaj spokój. Bardzo ładnie wygląda lotnisko z tej perspektywy od strony alei Krakowskiej, bardzo ładnie… i tutaj właśnie widzimy krasnoludkowe, malutkie latarnie. Zawsze mnie to śmieszyło. Kiedyś tego nie rozumiałem, dlaczego są tutaj takie małe, ale wtedy byłem jeszcze dzieckiem. Śmieszny widok – tak mała latarnia. Od strony obwodnicy, południowej obwodnicy Warszawy tak samo są takie malutkie, a może nawet jeszcze mniejsze te latarnie po drugiej stronie lotniska. Normalnie tędy nie jeżdżę prawie w ogóle, wcześniej po prostu wbiłem się w taki skrót i w taki sposób dostaję się do Jerozolimskich, a Jerozolimskie są równoległą do Alei Krakowskiej, ale niestety nie tym razem. Skrót chwilowo jest zamknięty tuż przy moim domu. Tutaj też widać, malutkie latarnie jak dla krasnoludków, a tu infrastrukturę lotniska. Niesamowicie pusto, po prostu nigdy się nie mogę nadziwić i taki widok działa na mnie mocno uspokajająco, ale z drugiej strony jazda po Warszawie nocą jest trochę ryzykowna, bo Warszawa jest chyba najbardziej policyjnym miastem spośród wszystkich miast w Polsce. Jest dosyć spora tutaj sieć monitoringu i każdy mniej lub bardziej podejrzany pojazd może natrafić na taką tajniacką kontrolę drogową. Całkiem a pro po to najbardziej narażone są na takie kontrole są stare BMW, stare golfy i czwórka chłopa na pokładzie.

I po tych 3 kilometrach będę już praktycznie w domu. Niby jesteśmy w Warszawie, ale jakoś nie widać żebyśmy byli w Warszawie. Tutaj buduję się węzeł Salomea, który ma być gotowy przed końcem roku i powiem wam szczerze rzadko to się zdarza, ale wygląda na to jakby mieli zdążyć. Ten węzeł jest dosyć istotny pod tym względem, że on bezpośrednio łączy się z obwodnicą i też umożliwia zjazd na Jerozolimskie w kierunku centrum, bo drugi węzeł, który jest na Jerozolimskich umożliwia zjazd niestety tylko w kierunku Pruszkowa. Podobno zrobili tak po konsultacjach ze społeczeństwem i tak im wyszło, że będzie optymalnie… Wiecie co? zamknę ją. Dziękujemy! Dobra, już będzie święty spokój, bo ten głos krzyczący wyprowadza mnie z równowagi, a zdrugiej strony jest tak irytujący, że nie da się przy nim zasnąć, więc ona taka czasami przydatna dziewczyna jest. Generalnie kiedyś Jerozolimskie były bardziej kłopotliwe, teraz po otwarciu chociażby tego fragmentu, który teraz jest w obwodnicy jest dużo lepiej i mniej zakorkowane są te Aleje zwłaszcza w godzinach szczytu. Czuć, że to miasto odetchnęło.

No i tutaj za chwilę zobaczymy drugi, świeżo wybudowany węzeł, który działa na razie tylko można na niego wjechać z Jerozolimskich w kierunku lotniska, ale na razie nie można z niego zjechać w kierunku Pruszkowa, ale na dniach będą już otwierali ten zjazd. Tutaj dosyć poważnie jest to wszystkie rozkopane, ale będzie dużo więcej pasów i też będzie tutaj osobny wjazd na stację benzynową i do salonu Skody i o dziwo tutaj ten Orlen, który jest nie będzie miał swojego wjazdu bezpośrednio z Alei. To jest dosyć dziwne, bo obstawiam, że taki bezpośredni wjazd dużo by im dał, naprawdę dużo by im dał. No zastanawiające dlaczego nie można było tutaj zrobić tego pasa włączeniowego, tak samo jak jest pas włączeniowy do tej myjni tutaj. Chyba, że z myjnią by się dogadali i by jakoś zrobili sobie dziurę w płocie. I tutaj jest ten nowy zjazd, będą tutaj po trzy pasy w jedną i drugą stronę, tutaj działa już wjazd na obwodnicę i ten zjazd co jest tutaj niestety jest offline. Może go otworzą jakoś w najbliższych dniach, bo jest no na oko jest gotowy. Nawet ostatnio widziałem tutaj jakieś służbowe pojazdy gdaki, które krążyły sobie po tym zjeździe, ale to są pewnie kwestie formalne żeby to otworzyli. O dziwo tutaj na razie obowiązuję wszędzie 50-tka, tutaj dopiero jest 70, ale być może jak będą teraz te 3 pasy to podniosą tą prędkość i ten ruch jeszcze się udrożni. Chociaż w Polsce to nigdy nie wiadomo. Na autostradach rzadko spotykam osoby, które jeżdżą 140 km/h. Mam wrażenie, że ludzie czasami się boją. No i faktycznie już jesteśmy na miejscu. To jest ulica Regulska, dojazdowa ulica do mojego osiedla, która jest w tak dramatycznym stanie… to znaczy teraz nie jest w tak dramatycznym stanie w tej chwili… ale w zimie tutaj jest dziura na dziurze i są co chwilę te łaty no to powiem wam, że tutaj jest dramat i tutaj w zimie się jeździ 30 km/h, bo nie wiadomo co jest pod spodem, a zwłaszcza, gdy jest taki okres, gdy co chwilę przechodzi tak zwane przejście przez zero, czyli od dodatniej do ujemnej temperatury.
No całe osiedle śpi, 0:30, nie ma się co dziwić. Też musiałem odgrzebać pilota od garażu, bo po prostu był w kurtce, a muszę tego pilota pilnować jak oka w głowie, bo jakbym go zostawił w samochodzie to już się nie dostane do niego, a to już mi się zdarzało i wtedy ochrona musi mnie ratować… i zawsze zabawny punkt każdej wycieczki to jest parkowanie w moim mikro garażu na najgorszym miejscu jakie jest możliwe. Pokaże wam na czym to polega. Po pierwsze to kwestia samego wjazdu, wjazd jest tak wąski, że nie wiem jak sąsiad wranglerem tutaj wjeżdża.
No i czasami też jak mam chwilę to staram się też zajrzeć pod maskę. To jest właśnie to o czym wam mówiłem. Klapa silnika jest po prostu uszczelniona i nie dostają się do niego żadne brudy. Ten brud po prostu tutaj się zatrzymuję i tutaj… i całe błoto i woda. Generalnie trasa poszła średnio sprawnie, 3 i pół godziny ponad, ale ważne, że cało. W takim razie idę spać chyba już. Jutro obowiązki wzywają.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button