Podatki dla kierowców 2019. Za co zapłacimy więcej? 

Bez względu na opcję polityczną i położenie geograficzne kierowcy zawsze są na celowniku rządzących. W sumie to logiczne: komu łatwiej podnieś podatki? Można je ukryć pod łatką „ekologii”, obywatele i tak są zmuszeni się przemieszczać, a nie są na tyle jednolitą grupą, żeby strajkować. 

W przyszłym roku podatki dla kierowców wzrosną. Pojawią się nowe daniny, choć nie wszystkie. Pisaliśmy już o tym, że na chwilę obecną zmiany w przepisach dotyczących przeglądów technicznych są w „zawieszeniu”. Jednak wzrost ceny przeglądu nie był przewidywany i w sumie to jeden z powodów dla których zmiany zawieszono. Nie zdziwimy się jeśli ustawa wróci w nowej formie, tym razem zakładając wzrost ceny przeglądu technicznego.

Opłata emisyjna

Wiele podzieje się w kwestii paliwa. Tutaj – oczywiście – koncerny paliwowe deklarują, że nowe podatki nie wpłyną na jednostkową cenę litra paliwa. Ale dość ciężko w to uwierzyć. Do każdego litra paliwa zostanie doliczone 8 groszy netto, czyli około 10 groszy brutto. Pieniądze z nowego podatku trafią na konta Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, część na stworzony od podstaw Fundusz Niskoemisyjnego Transportu.

Strefa czystego transportu

Powyższe wiąże się z pojawieniem się tzw. „stref czystego transportu” dla samochodów elektrycznych i hybrydowych. Wjazd innym pojazdem będzie płatny, a cenę ustalono na 2,5 zł / godzinę. 

Koniec z rozliczenim leasingów

Ustawodawca uznał też, że prawdziwy przedsiębiorca (sarkazm nie bez powodu) nie musi jeździć drogim autem i każdy zadowoli się białą Octavią w kombi. Do tej pory leasingobiorcy mogli rozliczać 100% kosztów z faktury leasingowej oraz koszty związane z eksploatacją oraz paliwem. Od nowego roku przedsiębiorca będzie mógł rozliczać jedynie 75% kosztów (czyli przy fakturze na 1000 zł tylko 750 zł będzie kosztem). Ot, by więcej pieniędzy wpadło do państwowej kieszeni.

Jeszcze bardziej „dociśnięto” osoby leasingujące pojazdy o wartości powyżej 150 00 zł. Leasingobiorca będzie mógł rozliczyć koszty proporcjonalnie do wartości pojazdu. Czyli jeśli posiada samochód za 300 000 zł to będzie mógł rozliczyć 50%, a jeśli pojazd za 600 000 zł to zaledwie 25%. 

W teorii ustawodawca chce walczyć z uciekającymi od podatków w drogie samochody. W praktyce odczują to chociażby osoby posiadające firmy transportowe, a na samym końcu branża motoryzacyjna, która sprzeda mniej pojazdów. 

Można nastawić się spokojnie na więcej aut na czeskich tablicach rejestracyjnych. 

[trending]

 

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Przemysław Borkowski

Kocha wszystko co ma dwa koła i silnik - nawet ten elektryczny. Gdyby wiertarka miała koła, też by na niej jeździł. Prywatnie fan dobrego rockowego brzmienia i kultur orientalnych.

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button