Nikt w nas nie wierzył. Udało się! Na 100-letnich motocyklach dojechaliśmy do Polski [VIDEO]

Ależ to jest niesamowita podróż! Chwilo trwaj!

To mogło się nie udać. Ba, nawet przez wielu Piterek z Wonsem byli skazywani na porażkę. Nie wierzył w to przedsięwzięcie nawet sam sprzedawca, który pomimo potężnej wiedzy i setek odrestaurowanych motocykli doskonale wie, że tak leciwe jednoślady lubią płatać figle. Dwóch lekkoduchów głodnych przygody pojechało na przekór wszystkiego i wszystkim.

Sposób pakowania na ten wyjazd różnił się od wszystkich poprzednich. Oczywiście pewne pozycje na liście kompletnie się nie zmieniły, ale biorąc pod uwagę zawrotną moc naszych Triumphów CN500 na poziomie 5 KM, konieczne było ograniczenie zbędnego bagażu i maksymalne obniżenie jego wagi. O ile z pewnych rzeczy można zrezygnować bez problemów, to trzeba jednak wziąć pod uwagę, że w naszych rollbagach musiało znaleźć się miejsce na karton świec, zestaw narzędziowy i sporo mniej lub bardziej potrzebnych innych części, które miały uratować nas z opresji. Tych oczywiście po drodze było sporo, ale na szczęście brytyjska myśl techniczna pozwoliła Tobiaszowi dłużej nacieszyć się bezawaryjną jazdą aniżeli francuski Terrot.

Dokładnie 8 dni temu ruszyliśmy z jednej z holenderskich miejscowości w kierunku Polski. Przed nami dystans ponad 1400 km, dwóch chłopów, dwa przedwojenne motocykle z 1929 i 1930 roku, którzy podjęli się podróży życia i żeby spełnić rzuconą mimochodem obietnicę. No to możemy powiedzieć wam już oficjalnie. Jesteśmy w Polsce!

Najważniejsze informacje:

  1. Kupiliśmy dwa przedwojenne motocykle! Wracamy na nich do Polski na kołach.
  2. Triumph CN500 z 1929 i 1930 roku. Z Holandii do domu mamy ponad 1400 km.
  3. Od słów rzuconych na wiatr, przez pomysł aż do realizacji. #TAKTRZAŻYĆ

Przeczytaj koniecznie skąd wziął się pomysł tego wyjazdu:

Kupiliśmy motocykle przedwojenne. Teraz musimy na nich dojechać do PL. [VIDEO]

Nikt w nas nie wierzył, ale udało się. Jesteśmy w Polsce!

Codzienna jazda – chociaż była absolutnie wyjątkowa i enigmatyczna – nie należała do najłatwiejszych. Niesamowity klimat oczywiście podnosił nasze morale, ale dni były wyjątkowo długie i powolne. Zaczynaliśmy bardzo wcześnie rano, bo staraliśmy się ruszać chwilę po godzinie 6. Prędkość przelotowa w okolicy 50 km/h oznaczała bardzo długą jazdę każdego dnia. Niezbędne oczywiście jest doliczenie najróżniejszych przerw kawowych, obiadowych i filmowych, a w przypadku przedwojennych motocykli również mniej i bardziej poważnych awarii. Tych oczywiście nie brakowało tym bardziej, że ryzyko ich pojawienia się było dwukrotne. Na zmianę zatem konieczne było „śrubczenie”, reperowanie i naprawianie najróżniejszych podzespołów.

Wprowadzanie “poprawek” to nieodłączna część tego wyjazdu. Przy każdej kolejnej awarii nawet nikt już nie jest zły, bo mamy przekonanie, że to celowe działanie, które ma nas scalić z naszymi świeżo zakupionymi motocyklami. Sama podróż jest absolutnie niesamowita, bo pozwala na doświadczanie drogi w zupełnie inny, niepowtarzalny sposób. Na szczęście się jeszcze nie skończyła, chociaż zmierza ku końcowi.

Kompleksowe naprawy, renowacje i przygotowania motocykli. Polecamy się!

No i pękła linka przedniego hamulca. To kluczowy element odpowiadający za bezpieczeństwo, ale nie do końca tak jest w przypadku prawie 100-letniego motocykla. Po pierwsze osiągana prędkość jest niższa niż przeciętnego amatora-kolarza, a dodatkowo pełni on funkcję raczej ozdobną, bo ze skutecznym hamowaniem nie ma nic wspólnego. Fajnie byłoby, gdyby jednak mimo wszystko działał.

Jajca jajcami, ale to jest hamulec, którego właśnie nie mam. Boje się, że zaraz coś z tyłu strzeli. Nie będziemy teraz tego tutaj naprawiać, bo i tak w Triumphie hamuje się tylnym hamulcem. – komentuje Piotrek.

Jesteśmy w Polsce!

Gubin! Tak, dojechaliśmy do Polski! Maszyny żyją, chłopi żwawi, więc teraz czas na zasłużonego schabowego z ziemniaczkami i mizerią. Poźniej czeka na nas ostatni już etap podróży, który nie mniej jednak nie będzie prostym przejazdem do domu. Kto wie, co może się wydarzyć? Tego dowiecie się już w kolejnych odcinkach!

Inne publikacje na ten temat:

1 opinia

  1. Czesc, potrzebujecie do tych motocykli Fachowca, ktory ma co najmniej 70 – 75 / 80 lat i pamieta benzyne ‘niebieska 78 Oktan’, a jeszcze lepiej – benzyny ‘BA 60 – 70 / 75 Oktan’, produkowane u nas od lat 30 – do konca 50-tych, na ktorych to benzynach jezdzily wszelkie ‘zabytkowe’ dzisiaj pojazdy…Paliwo nisko i sredniooktanowe, byly tak dobrane do stopni sprezania tych silnikow, ze spalaly sie zawsze w calosci zassanego ladunku / do pozycji tloka w cylindrze max 15 stopni po GMP, czyli caly zassany ladunek byl juz spalony i silniki uzyskiwaly pelna moc z instrukcji. Natomiast w tych Triumphach macie przypadek bardzo niskiego stopnia sprezania silnika 4- 4,5 : / przystosowanego tylko do spalania benzyn ‘czystych 45 – 58 Oktan’ albo w ostatecznoisci paliwa ‘BA 60 Oktan’. I tak jest najprawdopodobniej ustawiony moment zaplonu – czyli przewaznie te ‘3 – 3,5 mm przed GMP’ tloka.
    Natomiast do spalania dzisiejszej benzyny 95 / 98 Oktan – wymagany jest stopien sprezania ok. 9,2 – 9,5 : 1 / zeby spalalnie ladunku nastapilo rownie szybko / czyli do tej pozycji tloka w cylindrze ok. 12 – 15 stopni po GMP.
    Tym silnikom Triumpha brakuje wlasnie nawet 4 – 5 stopni kompresji, bo maja zaledwie 4 – 4,5 : / wiec spalanie tak wysokooktanowej benzyny – trwa jeszcze bardzo dlugo po otwarciu zaworu wydechowego, przewaznie trwa jeszcze w kolanku wydechowym i tlumiku, przez co silnik bardzo mocno sie przegrzewa [ benzyna 95 / 98 Oktan – spala sie nawet 15 – 20 razy dluzej, niz przewidzial przed wojna Konstruktor tych silnikow ], a stad bardzo duze zuzycie paliwa i bardzo mala moc silnika oraz ekstremalne przegrzanie cylindrow, glowic, tlokow, a nawet gaznikow oraz spalenie ‘na fioletowo’ kolanka wydechu i rozsadzony wybuchem tlumik…
    Zaplon do tak wysokooktanowego paliwa 95 / 98 – trzeba wyprzedzic na przelozeniu napedu iskrownika / o 2 – 3 – 4 ‘zabki’ przelozyc lancuszek na zebatce, zeby zainicjowac zaplon duzo wczesniej, zeby benzyna 95 – 98 mogla sie spalic szybciej / do tych 12 – 15 stopni po GMP tloka…I wtedy silniki odzyskaja moc, przestana sie przegrzewac, beda spalac zaledwie 2,8 – 3L / 100 km i szybkosc maksymalna motocykli moze wynosic nawet 95 – 105 km, bo tyle np. osiagaly motocykle z podobnych lat moich zmarlych juz niestety Znajomych, np. Standard 500 IOE z 1927r. oraz Ardie 500 SV z 1928r. ]…
    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button