Motocyklisto uważaj! Przez ten chiński gadżet za 52 zł możesz wrócić do domu na lawecie!

Mnie też to spotkało.

W skrócie
  • Miał być przydatny gadżet, a wyszły spore problemy
  • Czujniki ciśnienia w kołach sprawiły, że do domu wróciłem na lawecie
  • Ku przestrodze

Wschodnie portale aukcyjne przepełnione są najróżniejszymi gadżetami do motocykli, które chętnie zamawiane są przez motocyklistów z całego świata. Wśród nich królują te, które najczęściej pełnią tylko funkcję estetyczną, ale nie brakuje również takich akcesoriów, które faktycznie mogą się przydać. Jeden z nich sprawił, że wakacyjny wyjazd zakończył się powrotem na lawecie.

Pamiętam moment, gdy do mojego GS kupiłem komplet nowych opon. Aby maksymalnie wydłużyć ich żywotność postanowiłem doposażyć swój motocykl w bardzo proste i tanie rozwiązanie, które będzie stale monitorować ciśnienie w ogumieniu. Niestety mój egzemplarz nie posiadał fabrycznie zarówno wadliwego ABS, jak i RDC, czyli systemu kontrolującego ciśnienie w oponach. O ile montaż tego pierwszego wymagałby potężnych nakładów finansowych, to zakup drugiego na Alieexpress wiązał się z kosztem kilkudziesięciu złotych i banalnie prostym montażem, który trwa zaledwie kilka minut. Przejrzałem kilka ofert, zapoznałem się z opiniami wystawionymi przez kupujących i bez większego namysłu kliknąłem “Kup teraz”.

Paczka szybko do mnie dotarła, założyłem baterie, przykręciłem urządzenia do wentylka z przodu i z tyłu, a niewielki wyświetlacz zamontowałem na dodatkowym wsporniku do nawigacji. Wszystko wyglądało schludnie, a dodatkowo wykonałem krótki test ciśnienia przy użyciu owych akcesoriów oraz sprawdzonego manometru, który utwierdził mnie w przekonaniu, że była to dobra inwestycja. Wskazania różniły się zaledwie o 0,1 bara, więc odchył był nieznaczny.

Najważniejsze informacje:

  1. Gadżet za 52 zł sprawił, że do domu wróciłem na lawecie, nie zjadłem ryby i musiałem kupić nową oponę.
  2. Taka sytuacja spotkała nie tylko mnie – najtańsze czujniki ciśnienia w oponach potrafią przysporzyć wielu problemów.
  3. Z fizyką nie ma żartów.

Przeczytaj również:

Opony motocyklowe: Czy wiesz o nich wszystko?

W BMW taki system kosztuje pewnie kilkaset złotych

Jestem zwolennikiem fabrycznych rozwiązań i uwielbiam, gdy na liście wyposażenia znajdują się wszystkie niezbędne pozycje. W moim egzemplarzu z 2007 roku ktoś jednak postanowił nieco zaoszczędzić i zrezygnował z ABS oraz RDC. Nie chciałem jednak ingerować we wiązkę, zresztą nie udało mi się znaleźć rzetelnych informacji, czy jestem w stanie czujniki ciśnienia zainstalować tak, aby wskazania pojawiły się na komputerze pokładowym. Na wielu forach internetowych widziałem mnóstwo pozytywnych opinii na temat zamienników z Chin, które finalnie zamontowałem również u siebie. Na pierwszy rzut oka nic nie budziło moich zastrzeżeń, ale skupiłem się przede wszystkim na wskazaniach ciśnienia, wykonaniu oraz solidności. Niska cena i nowa funkcja skutecznie przyćmiła jakiekolwiek dywagacje na temat dodatkowego obciążenia wentylków podczas jazdy. Z fizyką nie ma żartów.

A miało być tak fajnie

Montaż trwał kilka minut, a już następnego dnia umówiłem się z moim kumplem na wypad pod namiot. Siedząc wieczorem przy ognisku wpadliśmy na pomysł, aby z samego rana wystartować nad morze i zjeść rybkę w jednej z nadmorskich miejscowości. Kilka minut po 8 spakowaliśmy obozowisko i wyruszyliśmy w kierunku Świnoujścia. Wszystko dopisywało – niewielki ruch, dobra pogoda i czas – już przed godziną 11 zbliżaliśmy się do Szczecina. Niewielki komputerek wskazał jednak kompletny brak ciśnienia w przedniej oponie, jednakże w ostrym słońcu trudno było dostrzec jakikolwiek komunikat, który ograniczał się jedynie do mrygającej cyferki. Zjechaliśmy na poboczę i szybko dostrzegłem, że wentylek trzyma się już jedynie siłą woli. Telefon na assistance, oczekiwanie laweta i wulkanizator. Zapomniałbym – oczywiście była niedziela.

Sprawca zamieszania – czujnik ciśnienia z Chin.

Fizyka

Szybko zrozumiałem, że kilkadziesiąt dodatkowych gramów na tyle skutecznie zwiększyło siłę odśrodkową, że ta wyrwała wentylek. Nie zastanawiałem się nad tym trzymając oba urządzenia w dłoniach będąc jeszcze w garażu, bo ich waga była wręcz symboliczna. Przy ruchu obrotowym wzrastała na tyle, że przekraczała możliwości wentylka wyliczone przez inżynierów. Faktycznie – to właśnie dlatego fabryczne urządzenia zawsze montowane są wewnątrz felgi, a nie zamiast nakrętki.

Aby jednak nieco jaśniej wyjaśnić cały problem i wskazać wam jakiekolwiek bardziej zaawansowane uzasadnienie, postanowiłem poprosić o pomoc ChatGPT, któremu nakreśliłem cały problem. Podstawową siłą działającą na czujnik zamocowany na wentylku jest siła odśrodkowa, która występuje podczas obrotu koła. Siła ta działa na obiekt znajdujący się na obracającym się ciele (w tym przypadku czujnik na wentylku) w wyniku jego obrotu. Przyjmijmy, że jeden czujnik waży 20g, czyli teoretycznie niewiele. Podstawiając to do jakiegoś skomplikowane wzoru okazało się, że przy prędkości 50 km/h na wentylek działała siła odśrodkowa wynosząca 12.9 N.

Prof. dr hab. Chat GPT – dziękujemy za te wyliczenia.

Zaznaczam, że nie mam pojęcia czy powyższe wyliczenia są prawidłowe, ale zdecydowanie możemy traktować je jako ciekawostkę i pewnego rodzaju odnośnik. Siła odśrodkowa wynosząca 12.9 N może jednak niewiele mówić, ale korzystając z drugiej zasady dynamiki Newtona otrzymamy wynik w kilogramach – przy prędkości 50 km/h dodatkowe urządzenie waży już 1,31 kg, a przez prędkości autostradowej będą to już prawie 4 kg. Sporo.

Miał być przydatny gadżet, a wyszły spore koszty

Do tej sytuacji doszło w 2021 roku. Skutecznie wyleczyłem się z ponownego montażu i nie potrzebowałem do tego profesjonalnych wyliczeń. Zapewne zapomniałbym o tym na dobre, ale dziś pojechałem znajomemu obejrzeć turystyczny motocykl. Na zdjęciach dostrzegłem, że przy kierownicy zamontowane jest to samo ustrojstwo. Zapytałem więc sprzedawcy, dlaczego zdemontował czujniki, a odpowiedź kompletnie mnie nie zaskoczyła, bo spotkał się dokładnie z taką samą awarią – podczas jazdy na autostradzie wyrwało wentylek, co wiązało się z powrotem lawetą. Ciśnienie uchodziło stopniowo, a wskazania na niewielkim wyświetlaczu są ciężkie do zauważenia. Przejechanie kilku kilometrów bez powietrza sprawia, że opona od wewnątrz jest poprzecinana i nie nadaje się do dalszej jazdy. Mnie też to spotkało.

Po zdjęciu opony u wulkanizatora okazało się, że wnętrze jest kompletnie poprzecinane. Po napompowaniu powychodziły najróżniejsze garby.

Ku przestrodze

Nie twierdzę, że wszystkie gadżety z Chin są bezsensowne, ale warto jest najpierw przemyśleć dokładnie zakup i wiążące się z nim zagrożenia, a dopiero później zwracać uwagę na atrakcyjną cenę. W moim przypadku skończyło się hot-dogiem na stacji paliw, powrotem na lawecie, wyższą składką za assistance i oczywiście koniecznością zakupu nowej opony. Zdecydowanie nie warto kupować tych urządzeń – wiem, że oczywiście są one pomocne, ale nie w takiej formie. Kwestią kilkuset kilometrów będzie wyrwanie wentylka, co w najgorszym przypadku może doprowadzić nawet do przewrotki. Jeżeli macie ten system założony w swoim motocyklu to zdecydowanie zachęcam was do natychmiastowego demontażu i zakupu dobrego, niewielkiego manometru, który przecież możecie wozić w kufrze. Lepszą praktyką będzie systematyczna kontrola ciśnienia w ogumieniu. Niech nie zwiodą was pozytywne opinie pod ogłoszeniem, bo ja też początkowo byłem podekscytowany i zadowolony. Samo rozwiązanie sprawdzi się jedynie wtedy, gdy nie zamierzacie jeździć waszym motocyklem, a to oczywiście jest niemożliwe. PS Wentylek wymieniony został wraz z oponami.

Powrót na oponie w takim stanie byłby niebezpieczny.

Wiktor Seredyński

Od małego oglądał się za motocyklami do tego stopnia, że kilkukrotnie nabił sobie guza na głowie na przydrożnej lampie. Fan dalekich podróży, garażowego majsterkowania, ale także wyścigowej jazdy na torze. Wszystkie rzeczy związane z motocyklami odbywają się oczywiście w akompaniamencie Dire Straits. Podróż i jazda jest celem, a motocykle sposobem na spełnione życie.

Inne publikacje na ten temat:

3 opinii

  1. Zrobiłem z tymi nakrętkami 50000 km i nic się nie działo, prędkości nie rzadko pod 150 km opony wymieniane co 7-8 tys więc kilka razy było wkręcane i wykręcanie. Miałeś pecha albo po prostu przy dokręcaniu zrobiłeś to za mocno.

  2. Autor zapomniał dodać jaki wektor ma ta siła. Ale w sumie poco każdy by widział że głupoty opowiada wtedy. Druga sprawa przy całkowitym braku ciśnienia nie czuł nic? Bez informacji jechał tak dalej? Mam podobny i wcale nie wpatruje się w niego bez przerwy a czasami zerknę czy jest ok bo różnicy 0,5bara nie da się nie poczuć a co dopiero zupełnego kapcia.

  3. Ciekawostka jest to, ze sila odsrodkowa tego gadzetu raczej dziala w strone felgi. Dlatego tez nalezy uzywac tej malej i plaskiej nakretki. Zeby Ten miernik nie byl zbytnio wcisniety w wentyl.
    Wyrwanie wentylu jest poprzez sile odsrodkowa nie do wytlumaczenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button