Przeglądając motocyklowe fora często można trafić na tematy typu: Jaki motocykl z automatyczną skrzynią biegów? Skuter czy motocykl automat itp… Zacząłem zastanawiać się, dlaczego ludzie boją się normalnych nożnych skrzyń biegów? Czy obsługa takiej skrzyni to coś trudnego?
Wiele osób nie wyobraża sobie w pewnym wieku, że będą w stanie czegoś nowego się nauczyć. Zdobywanie nowych umiejętności jest dla nich bardzo trudne, a może nie tyle zdobywanie, ile przekonanie się do tego, że mogliby czegoś się nauczyć. To taka wrodzona skromność, którą można opisać jednym zdaniem – Oj, to chyba nie dla mnie.
Jeśli chodzi o jazdę motocyklem z automatyczną skrzynią biegów np. typu DCT (nie do końca jest to automat, ale biegów zmieniać nie trzeba, stąd to uproszczenie) czy skuterem wydaje się ona prosta. Musimy tylko zapanować nad gazem i hamulcem, wszystko obsługujemy dłońmi – na skuterze, na motocyklu zaś dochodzi jeszcze hamulec nożny – nic skomplikowanego. Stąd duże zainteresowanie takimi pojazdami wśród osób dojrzałych, które nigdy do tej pory nie miały styczności z jednośladami. I ja to całkowicie rozumiem. Prawo jazdy samochodowe umożliwiające jazdę motocyklem czy skuterem klasy 125 otworzyło przed nimi nowe możliwości. Tylko jest jedna rzecz – drodzy trzydziestolatkowie (i starsi) – nie zamykajcie się tylko i wyłącznie na automaty. Jeżeli spodoba się wam jazda jednośladem z silnikiem – próbujcie też jazdy motocyklem „po bożemu” czyli z obsługą biegów i sprzęgła. Taka jazda daje trzy razy więcej satysfakcji niż jazda sprzętem, który biegi zmienia sam lub po prostu ich nie ma. Spróbujcie, przejeźdźcie się „manualną” 125-tką i zobaczcie jaka to frajda. To naprawdę nie jest trudne. Może to popchnie was do zrobienia prawa jazdy kategorii A, a to z kolei otworzy przed wami całkowicie nowy świat…
Innym typem „klientów” na automaty są ludzie, którzy są bezpośrednio po zrobieniu prawka kat. A. Obsługa sprzęgła i zmiana biegów nadal stanowi dla nich jakiś tam problem, dlatego od niej uciekają, wsiadając na takie modele takie jak np. Honda NC750 DCT. Super, dorosły motocykl, niezbyt mocny, nienarowisty, idealny na początek i biegów zmieniać nie trzeba. Tak, tylko jeżeli teraz wsiądziesz na taki sprzęt, to tylko jazda takimi motocyklami do końca życia ci pozostanie. Jeżeli teraz nie spróbujesz wyszlifować swoich umiejętności jazdy „normalnym” motocyklem, drastycznie zawęzisz sobie przedział pojazdów, którymi będziesz mógł jeździć w przyszłości. Czy warto? Absolutnie nie.
Kolejny przypadek to osoby, które mają nieaktywne prawo jazdy od lat, zrobiły je naście, albo dziesiąt lat temu i teraz próbują wrócić, lub po prostu z opóźnieniem zacząć jednośladową karierę. Zamiast szukać motocykla z automatem, może warto po prostu wziąć kilka godzin jazd doszkalających w ośrodku nauki jazdy, przypomnieć sobie obsługę sprzęgła i dźwigni zmiany biegów przed podjęciem decyzji zakupowej…
Świat zmierza w kierunku automatyzacji wszystkiego i kiedyś nasi wnukowie, w dobie samojeżdżących pojazdów użytku codziennego będą dziwili się nam mówiąc – Dziadku, a ty naprawdę prowadziłeś motocykle i samochody sam? Manualnie? I nie bałeś się tego?
Od razu mówię, że nie mam nic przeciwko automatom i skuterom. Jeżeli ktoś lubi takie pojazdy – nie ma problemu. Chodzi mi raczej o to, że niektórzy wybierają „bezbiegowe” sprzęty ze strachu przed zmianą biegów – a tej naprawdę nie ma co się bać. Z resztą póki jeszcze możemy, miejmy pełną kontrolę nad naszymi motocyklami. To naprawdę się opłaca i daje wielką satysfakcję z jazdy. Naprawdę polecam.
Jeszcze kilka lat temu sam się śmiałem ze skuterów-kibli, ale gdy zacząłem w nich majstrować i jeździć, to doceniłem praktyczność i wygodę. O ile 50-tki w automacie nie dawały jakieś frajdy z jazdy, bo to głównie jazda z manetką w trybie zero-jedynkowym, to już na 125 było całkiem przyjemnie. Obecnie jako jednoślad, preferuję już tylko skuter.
Ja się jeszcze waham, bo mnie seria NC Hondy co jakiś czas kusi. Na razie się powstrzymuję, ale Druid dolewa oliwy do ognia, więc nie wiem, co z tego wyniknie :-)))
Wiesz, nie tyle starzeje co zaznał wariantu w użytku codziennym i po doświadczeniu niewątpliwych zalet – polubił. Manual to wersja prawilna wśród motocyklistów, jak kołczan prawilności lub 3 paski dla dresiarzy :D
Jest jeszcze trzecia kategoria (jak ja). Zacząłem na CVT (bo manual ^to chyba nie dla mnie^), potem przeszedłem przez manuala w 125, potem przez prawo jazdy A i wróciłem do CVT (tylko w nieco większej pojemności/mocy). Dlaczego? Bo poruszam się w TYLKO w korkach i jazda motocyklem z manualną skrzynią w korku była tak samo upierdliwa, jak jazda samochodem z manualem w korku. Człowiek robi się (z wiekiem) wygodny i ma ochotę ułatwić sobie życie. Automat (jakikolwiek… każdy) to ułatwienie życia kierowcy w wiecznie zakorkowanym mieście (patrz autobusy miejskie). A przesiadka z manuala na automat to kompromis między frajdą z jazdy, a wygodą codziennego użytkowania. Z wiekiem jesteśmy coraz bardziej skłonni do kompromisów, nie chce nam się kopać z koniem, bo to boli… i meczy. Polecam kilka odcinków motovloga Cody i jego spotkanie ze skuterami (CVT) i potem z dwu-sprzęgłowymi skrzyniami automatycznymi od Hondy. On też się starzeje i zmienia poglądy :-)))
W mieście czy jak u mnie na zakupy skuter zawsze wygrywa praktycznością a manual to dla fanu jako drugi sprzęt/
No własnie do jazdy po mieście skuter to chyba idealne rozwiązanie prawda? Pytam bo właśnie noszę się z zamiarem kupna małego skuterka 125. Głownie właśnie po mieście do pracy i na drobne zakupy. Myślę wstępnie o Bartonie B-max, bo czytałem kilka tekstów na różnych portalach i podobno w tej cenie to dobry sprzęt, a wygląda fajnie. A wy jak sądzicie, czy taki skuter nada się do krótkich rund po mieście?
Honda , Forza lub PCX . Ja wybrałem Forzę 300 z 2015 i jestem mega zadowolony. Zapłaciłem 7 tys i śmigam aż miło. Pali 3,5/4 a w zakorkowanym mieście szlifierki i inne motocykle raczej zostają z tyłu ;) o autach nie wspominając. Serwisowanie raczej ogranicza się do wymiany części eksploatacyjnych i oleju, raczej tanio, BEZAWARYJNA. Ludzie zaczepiają i mówią, ze ładna, miło ;)
Jest jeszcze kwestia wyczucia gazu w automacie o wyższej pojemności i mocy niż 50/125 czy 250/300. W takiej np. NC z DCT (700/750), która mocą niby nie poraża (48 albo 55 KM), można doznać zaskoczenia. Lekkie odkręcenie manetki i pojazd wręcz wyrywa do przodu. W ciasnym korku, gdzie sporo lusterek i potrzeba dużej ilości manewrów i delikatnego przemieszczania się, żeby nie zahaczyć o auta, trzeba naprawdę uważać.
Prościej będzie wykonać takie manewry nawet na mocniejszym sprzęcie z manualem. Delikatnie, operując na półsprzęgle łatwiej się przemieszczać. Do wszystkiego oczywiście można się przyzwyczaić i jak już się dobrze wyczuje gaz w DCT, to nie będzie żadnych problemów. Jednak zrobienie ósemki na manualnym Gladiusie nie będzie wielkim wyzwaniem, ale płynna jazda po ósemce moto z DCT albo np. Yamahą T-Max wymaga naprawdę dobrej koordynacji i wyczucia gazu.
czesc
A nie przyszło mi nawet takie coś do głowy… ciekawe.
Mi też. Przecież to oczywiste że jak masz duży potencjał to nie wciskasz do końca
I – chyba – tak jak w skuterze, można operować również hamulcami (nie tylko gazem). Nie wiem, nie próbowałem jazdy z DCT, ale na zdrowy rozum, to to jest wynalazek głównie do miasta, więc nie powinien utrudniać jazdy w korku, tylko ją ułatwiać. Na różnych filmikach w necie nie widziałem, żeby chłopaki mieli jakiś kłopot z jazdą między samochodami… Ale gdyby tak to faktycznie się działało (ostry kop z najmniejszego ruchu manetką), to nie jest to fajne…
Mnie już moje 30KM w SYMie oduczyło odkręcania manetki jak w 125. Poniżej 6 stopni mocne otwarcie przepustnicy na starcie, to natychmiastowe zerwanie przyczepności. Trzeba łagodnie :-)
A tu nie chodzi o “wciskanie do końca”, bo pojazd wykazuje niemałą dynamikę przy lekkim ruchu manetką. Oczywiście, jak wspomniałem do wszystkiego można się przyzwyczaić, wyczuć i nie będzie później problemem jazda korku. Trudności mogą być zwłaszcza jak jesteśmy przyzwyczajeni do “leniwej” reakcji na gaz 50 czy 125.
Gdyby jednak porównać NC z MT i NC z DCT, to przy manewrach (także tych na placu kat. A2/A – we Wrocławiu mają NC), łatwiej porusza się manualem. Za to DCT ma inne zalety, które mogą przebić MT, zwłaszcza przy tak wolnooobrotowym silniku, ale to już inny temat do dyskusji.
Po przesjadce z burgmana (cvt) na honde nc w manualu przez pierwsze trzy dni narzekalem na zmiane biegów, ze upierdliwa itd… po 5 dniach biegi zmienialem intuicyjnie, nie zastanawiając sie nad tym i problem przestał istnieć.
Artykuł trochę tendencyjny. Sugeruje, że automatami jeżdżą Ci którzy nie umieją poradzić sobie ze sprzęgłem i biegami. Tak to odebrałem. Widzisz drogi autorze myślę że jest inaczej. To kwestia wyboru i preferencji. Tak i tylko tak bym to rozpatrywał. Od ponad 35 lat jeżdże i “latam”. Na dwóch i czterech. Przerobiłem ponad 30 sprzętów w obu kategoriach. Każdy pojazd prowdzisie inaczej Trzeba nauczyć się nim jeździć. I tyle. Najważniejsze jak jeździsz a nie na jakiej skrzyni. Obecnie jeżdzę skutrm 125 z CVT i 2.5 litrowym dieslem w manualu. Następny zestaw to automaty NAPEWNO. Pozdro.
Ale sranie w banie. Artykuł z punktu widzenia typowego boomera który uważa że powinno się jeżdzić tak jak za jego czasów a jak ktoś jest za automatem to pewnie dlatego że sie boi manuala.