Ekologia szkodzi motocyklom elektrycznym. Świat stanął na głowie?

Ekologia a pojazdy elektryczne. Czy podejście zielonych skrzywdziło motocykle elektryczne?

W skrócie
  • Obecnie większość materiałów informacyjnych to duży bełkot marketingowy.
  • Ekologia nie jest mocnym punktem pojazdów elektrycznych w realiach infrastruktury energetycznej Polski.
  • Wielce prawdopodobne jest to, że zmiany w elektromobilności pojawią się naturalnie i przejdziemy z nimi do porządku dziennego.

Motocykle elektryczne to prawdopodobnie przyszłość motoryzacji, a ich rozwój może wpłynąć na sporo aspektów życia społecznego i ekonomicznego. Wiele wskazuje na to, że motocykle elektryczne będą coraz bardziej popularne i znacząco wpłyną na przyszłość branży motoryzacyjnej oraz kwestie związane z ekologią. No właśnie, wszyscy wiemy, że z tą ekologią to nie jest “aż tak” jak mogłoby się wydawać. Czy zatem proekologiczne podejście do pojazdów elektrycznych nie jest ich największym problemem?

Jednoślady elektryczne to coraz bardziej popularna forma transportu, która zyskuje na znaczeniu wraz z postępem technologicznym oraz rosnącym zapotrzebowaniem na “ekologiczne” pojazdy. Zdaniem ekspertów, motocykle elektryczne mają szansę stać się jednym z kluczowych elementów przyszłości motoryzacji – widzimy to już dzisiaj. Wystarczy wizyta na targach motocyklowych, aby przekonać się jak wielu producentów zaczyna nas zasypywać elektrycznymi motocyklami. Czy powinniśmy ubolewać nad tym stanem rzeczy?

Świat pędzi do przodu i nie zamierza się zatrzymywać. Obrażanie się na postęp jest najczęściej przejawem ograniczeń i klarowną obawą przed nieznanym. Zaburzenie istniejącego stanu rzeczy zawsze spotka się z oportunizmem jednostki. Strach przed nowym jest zapisany w ludzkim DNA – potrzeba zatem sporej ilości czasu, aby “nowe” stało się “stare”, czyli przystępne.

Artykuł ten nie będzie pieśnią pochwalną dla motocykli elektrycznych, a zdrowo-rozsądkowym (jak mi się wydaje) podejściem do tematu. Wszystko ma przecież swoje wady i zalety.

15 lat temu nie śniliśmy o smartfonie

W ostatnim czasie coraz więcej państw ogłasza plany związane z likwidacją pojazdów z silnikami spalinowymi na swoich drogach. Wśród tych krajów znajduje się Wielka Brytania, która ogłosiła, że chce zakończyć sprzedaż nowych samochodów i motocykli z silnikami spalinowymi już w 2030 roku. Dodatkowo, rząd brytyjski zadeklarował, że do 2035 roku chce całkowicie zakazać użytkowania motocykli z silnikami spalinowymi.

To rozpętało prawdziwą wojnę i spolaryzowało fanów motoryzacji do granic możliwości. Całkowicie podzielam powątpiewanie osób negatywnie nastawionych do pojazdów elektrycznych, ale doskonale pamiętam moją minę kiedy okazało się, że smartfon, który zastąpił moją starą Nokię nie wytrzymuje na jednym ładowaniu 4 dni, a zaledwie dzień i to w najlepszym przypadku. Nie umiałem tego akceptować, dzisiaj nie wyobrażam sobie życia bez tego przedmiotu. A pamiętacie proces miniaturyzacji telefonów? Spójrzcie dzisiaj na rozmiar swojego telefonu.

Co prawda nie jest to problem tej samej skali, ale być może skończy się tak samo. Przyzwyczaimy się do nowych rozwiązań i przejdziemy do porządku dziennego szybciej niż nam się wydaje.

Elektryczny bełkot marketingowy

Motocykle elektryczne są coraz bardziej dostępne i coraz lepiej przystosowane do potrzeb konsumentów. Ich produkcja jest coraz bardziej opłacalna, co przekłada się na niższe koszty dla klientów. Wraz z rosnącą liczbą stacji ładowania, coraz więcej osób może korzystać z motocykli elektrycznych w codziennej jeździe, co może prowadzić do zmniejszenia emisji szkodliwych substancji do atmosfery.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Wraz z rozwojem technologii, motocykle elektryczne oferują coraz większy zasięg, co jest kluczowym czynnikiem dla wielu potencjalnych klientów. Wraz z postępem w produkcji baterii, zasięg motocykli elektrycznych niebawem będzie mógł przekroczyć 300 km na jednym ładowaniu. To może przyczynić się do zwiększenia zainteresowania motocyklami elektrycznymi przez osoby, które potrzebują pojazdu do pokonywania dłuższych dystansów.

I to by było na tyle.

W tym idyllicznym świecie widzę dwa problemy. Wdrożenie elektryków do obiegu porównywalnego z pojazdami spalinowymi zmusi nas wszystkich do kupowania bezustannie, nowych motocykli. Przecież przebieg wpływał i będzie wpływać na pojemność baterii. Finalnie spadnie ona do tak niskiego poziomu, że motocykl spędzi więcej czasu na ładowarce niż w trasie – taka wizja jest przybijająca.

ładowanie ładowarka bateria uto hulajnoga

Dzisiaj wszelkie problemy techniczne dot. motocykla spalinowego załatwisz remontem. Wymiana wału korbowego, tłoków, sprzęgła, regeneracja głowicy – to wszystko wydaje się kosztowne, ale jestem jakoś dziwnie przekonany, że nadal ten proces jest tańszy niż w wymiana baterii na nową i utylizacja zużytej.

Jestem przekonany, że to wszystko doprowadzi do skrócenia cyklu życia motocykla. Czy mogę to mieć gdzieś? Mogę. Jeśli mnie stać, mogę. Ale chyba nie chcę.

Rynek zasypany jest śmieciami

Jeśli zaczniecie gadać z osobami wkręconymi w świat elektromobilności i pytać o słabą jakość wykonania pojazdów elektrycznych, to szybko usłyszycie: “a guzik prawda! Zobacz tylko elektryka Harley-Davidsona czy Zero Motorcycle!” Owszem, mogę je zobaczyć, ale po wyjściu z dowolnie wybranych targów motocyklowych w Polsce starałem się nie mrugać oczami, bo po każdorazowym zamknięciu oczu widziałem hałdy chińskich motocykli elektrycznych. Setki najróżniejszych wydumek.

Nic dziwnego, bo chcąc skusić dzisiaj kogokolwiek na motocykl elektryczny, firmy zachęcają nas w dwojaki sposób: mówiąc o niskich kosztach utrzymania i o ekologii.

Bateria ogniwo akumulator pojazd elektryczny

Ok, z tym pierwszym mogę się zgodzić. Tylko, że idąc po bandzie w kwestii ekonomii i niskich kosztów zakupu oraz oczywiście eksploatacji dochodzimy do ściany. Producenci oszczędzają na czym się tylko da i te jednoślady po prostu nie zachęcają. Dziwimy się, że coraz mniej młodych jeździ na motocyklach. Tymczasem co im proponujemy?

Albo motocykl za 100 tysięcy złotych, albo chińską wydumkę, na której przeciętny przedstawiciel generacji “Z” będzie się wstydzić pojechać po cebulę do warzywniaka nieopodal domu. Naprawdę w tą stronę chcemy iść?

Rozumiem wiele, ale zajrzyjcie pod kanapę dowolnego skutera elektrycznego. Znajdziecie tam zabezpieczenie wyrwane z szafy bezpiecznikowej – takiej jaką każdy ma w swoim domu. Patrzenie na ten element jest gwałtem na moich oczach i psychice.

Co z tą ekologią?

Z drugiej strony chyba każdy wie skąd w Polsce mamy energię elektryczną. Przypomnę wszystkim tym, którzy ostatnie lata spędzili w ciemnej piwnicy lub szafie: węgiel kamienny jest najważniejszym źródłem energii w Polsce. Elektrownie węglowe produkują około 80% energii elektrycznej w kraju.

Czy przypominam o tym, żeby po raz kolejny pastwić się nad polskimi elektrowniami i kopalniami? Oczywiście, że nie. Chciałbym, aby osoby odpowiedzialne za marketing w przestrzeni elektromobilności w naszym kraju obżarły się orzechami, łyknęły magnez i przemyślały sens budowania marketingu pojazdów elektrycznych na ekologii.

Okopywanie się wokół projektów ECO w przestrzeni elektromobilności jest na tym etapie strzelaniem sobie w kolano. Może nie sobie, a w ledwo zginające się kolano pojazdów elektrycznych, które dopiero raczkują.

No chyba, że poznamy dopracowane plany pt.: – “Jak utylizować pojazdy elektryczne w rozsądny sposób”

– “Kiedy wystartuje elektrownia atomowa w Polsce”.

Spraw jest wiele, ale w mojej opinii ciągłe krążenie wokół ekologii jest zwyczajnie głupie, chociaż… mogłoby być sensowne. No, ale dzisiaj nie jest. Zbyt dużo tutaj znaków zapytania i niewiadomych. Z drugiej strony zdroworozsądkowe podejście do sprawy mogło by naturalnie rozwiązać wiele problemów, sporów i zagadek. Być dużo szybciej znaleźlibyśmy dobre rozwiązania, które by po prostu działały.

Pożar pojazdu elektrycznego

Po drugiej stronie skali są pożary pojazdów elektrycznych, które cóż… są spektakularne. W sieci co chwilę widzę zdjęcia lub filmy z efektownego i mało efektywnego gaszenia samochodów, autobusów czy właśnie motocykli elektrycznych. Takich filmów i zdjęć nie widuję za często z udziałem spaliniaków. Czy to oznacza, że ich nie ma?

Oczywiście, że nie. Pismaki takie jak ja, dawno wychwyciły nastroje społeczne i z dziką chęcią wrzucają artykuły o pożarach elektryków, bo te zwyczajnie dowożą im zasięgi. Co z pożarem auta spalinowego? Nikogo to przecież nie interesuje, bo zdarza się to dosyć często.

=

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button