- Za ingerencję we wskazania drogomierza grozi kara pozbawienia wolności do lat 5
- Przed zakupem dokładnie sprawdź motocykl na każdej płaszczyźnie - od stanu technicznego, przez załączoną dokumentację po internetowe raporty
- Poznaj poradnik sapera, czyli jak uniknąć zakupu motocyklowej miny?
Nie jestem sentymentalny, a gdy tylko odpowiednia koperta z opisem “NA MOTOCYKL” zapełni się do odpowiedniego stanu, robię fotki, opis i sprzedaję swoją dotychczasową maszynę. Zazwyczaj dochodzi do tego późną jesienią, gdy zbliżają się długie wieczory, które najlepiej jest spożytkować szykując nową maszynę do nadchodzącego sezonu.
Okres poszukiwań, licytowania i przeglądania portali aukcyjny zdecydowanie jest częścią przyjemną. Lubię to i nie mam problemu dzwonić, być upierdliwym oraz prosić o dokładne informacje, zdjęcia czy numer VIN. W końcu inwestuję swoje zarobione pieniądze, więc przyjmuję zasadę, że muszę na każdym kroku być ostrożnym niczym saper. Trafiła się ciekawa okazja, aby sprzedać mojego dotychczasowego GS i wymienić go na “wodniaka”. Kilka telefonów po znajomych, sprawdzanie numer VIN, maile do salonu, w którym był serwisowany i finalnie transakcja doszła do skutku. Nie było łatwo, handlowanie w Polsce potrafi przysporzyć kilku nerwów, siwych włosów i powtórki lekcji łaciny.
Nowy nabytek dumnie pręży się w garażu, zarejestrowany już w rodzimym wydziale komunikacji. Nieodłącznym elementem jest “wypędzanie diabła”, aby skutecznie zabezpieczyć jednoślad przed awariami i usterkami. Podczas jednej z rozmów mój dobry znajomy wpadł na pomysł, że to dobry moment, aby sprzedać swojego turystycznego rumaka i zamienić go na nowsze wcielenie z końcowych lat produkcji. Rozpoczynamy zatem poszukiwania, licząc na zimowe obniżki cen, które nie mają oczywiście związku z Black Friday.
Najważniejsze informacje:
- Okazje nie istnieją, a nadal świetnym sposobem na podwyższenie wartości pojazdu jest zmniejszenie przebiegu.
- 1 stycznia 2020 roku zmieniły się przepisy – za ingerencje we wskazania licznika grozi kara pozbawienia wolności do lat 5.
- Na portalach aukcyjnych nadal można trafić na pojazdy z zaniżonym przebiegiem – bądźcie ostrożni.
Przeczytaj koniecznie poradnik sapera:
Wytyczne były proste – szukamy tego samego modelu z możliwe najniższym przebiegiem z końcowych lat produkcji. Ceny na niemieckich portalach aukcyjnych są absurdalnie wysokie, więc musieliśmy skupić się na tych ofertach, które są już w Polsce. Znalazło się kilka interesujących egzemplarzy, jednakże wszystkie co najmniej 500 km od naszego miejsca zamieszkania. Piękne zdjęcia przedstawiające wszystkie kluczowe szczegóły, znikomy opis i magiczny zapis, który wiele zmienia, czyli przebieg udokumentowany. Sprzedający przez telefon całkiem sprawnie opowiada o motocyklu sprowadzonym z Francji i wskazuje na występującą usterkę oraz posiadanie książki serwisowej, której fotografie dośle następnego dnia wieczorem, gdy tylko wróci do domu. Numer VIN nie mówi wiele – brakuje informacji zarówno w internetowych raportach, jak i ręce rozkłada autoryzowany serwis. Czekamy na zdjęcia książki serwisowej, która tak naprawdę ma być jedynie potwierdzeniem naszego wyjazdu. Bus przecież jest już spakowany.
15-letni turystyk ze znikomym przebiegiem
Raczej sceptycznie podchodzę do kilkunastoletnich motocykli typowo turystycznych, które lada moment wkroczą w dorosłość i dotychczas przejechały maksymalnie 50 000 km. Nikt przecież nie kupuje takich jednośladów, aby trzymać je pod kocem w garażu. Raczej wybierane są przez prawdziwych podróżników, którzy używają ich zgodnie z przeznaczeniem – czyli jeżdżą przy każdej możliwej okazji i eksplorują świat. Cuda się jednak zdarzają i myślałem, że właśnie taką okazję mój kumpel trafił wraz z nadchodzącym czarnym piątkiem. Około 17:00 otrzymaliśmy zdjęcia dokumentacji, które miały być finalnym potwierdzeniem, że jutro skoro świt ruszamy w daleką trasę. Pierwsza strona wygląda w porządku, po niespełna pół roku motocykl trafił do ASO z przebiegiem niespełna 10 000 km. Dwa lata później ma już nieco ponad 40 000 km i w tym momencie dalsza historia jest już nieznana. Zgodnie z tymi informacjami wychodzi na to, że przez kolejne 13 lat turystyczny, flagowy motocykl cenionego producenta pokonał 10 000 km. Niemożliwe…
Entuzjazm opadł i sam nie wiem dlaczego się ucieszyłem. Nie chcę sobie wyobrażać sytuacji, gdybyśmy na miejscu zobaczyli takie wpisy w książce serwisowej po przejechaniu prawie 600 km w jedną stronę. Natychmiast prześledziliśmy jeszcze francuskie portale aukcyjne, aby finalne pytanie padło bezpośrednio w serwisie, gdzie motocykl był serwisowany. Wysłałem maila, a odpowiedź nadeszła zaledwie po upływie 20 minut. Ostatni raz ten egzemplarz zameldował się na serwisie w 2014 roku z okazji przejechania 60 000 km. Bum.
Czarne piątki, czarne sztuczki
Przekręcenie licznika w motocyklu to dziś nie tylko powszechna praktyka, ale i biznes. Wystarczy kilka minut, odpowiednie oprogramowanie i licznik wskazuje tyle kilometrów, ile sobie zażyczymy. To czysty zysk, a maszyna z ogromnym przebiegiem, która normalnie kosztowałaby grosze, nagle staje się niemalże nowa. Wystarczy odświeżyć kilka elementów, wypolerować lakier i voilà. Byłem jednak przekonany, że tego typu praktyki ograniczone już zostały do minimum, ponieważ zmienione zostały przepisy i osobie, która zmienia wskazanie drogomierza pojazdu mechanicznego lub ingeruje w prawidłowość jego pomiaru, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Całkiem sporo, prawda?
Przezorna jazda po okazje
Na co zwracać uwagę, by nie paść ofiarą takiej pułapki? Przede wszystkim pamiętaj, że zbyt niska cena to pierwszy sygnał ostrzegawczy. Sprawdź historię pojazdu – w Polsce można to zrobić w bazie CEPiK. Nie ufaj tylko dokumentom, a oględziny u mechanika przed zakupem to inwestycja, która może uchronić Cię przed wieloma problemami. Uruchom wszystkie kontakty i możliwości, aby możliwie jak najlepiej prześwietlić interesujący egzemplarz – zarówno sprawdź bazę pojazdów kradzionych, jak i również skontaktuj się z serwisem. Dokładnie przejrzyj zdjęcia na komputerze i poproś o dosłanie większej paczki, również ze zdjęciami dokumentów z serwisu, dowodu rejestracyjnego, a także numeru VIN znajdującego się na główce ramy. Chociaż wydawać się będzie mogło, że będziesz upierdliwym kupującym to jestem przekonany, że uczciwy sprzedający doceni to, dośle wszystkie informacje i zrobi wszystko, aby do transakcji doszło. Jeżeli natomiast trafisz na oszusta ten skutecznie będzie Cię zbywał, aby prawda nie wyszła na jaw.
Nadal trzeba być ostrożnym
Powyższa sytuacja pokazuje, że trzeba być niesamowicie ostrożnym kupując nowy pojazd. Czy zdarzają się okazje? Pewnie, że tak, ale bardzo, bardzo rzadko. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie sprzedawał swojego motocykla za bezcen, aby zrobić komuś taką niespodziankę. Apeluję zatem do was, aby przede wszystkim dokładnie sprawdzać wasz przyszły nabytek, a także żeby reagować na wszystkie próby oszustwa. 1 stycznia 2020 roku weszły w życie zmiany w kodeksie karnym, które zakładają do 5 lat pozbawienia wolności za zmianę wskazań licznika. Jeżeli macie podejrzenia, że doszło do ingerencji we wskazania licznika, fakt ten powinniście zgłosić na policję, która przeprowadzi śledztwo, a sprawcy zostaną pociągnięci do odpowiedzialności karnej. Dotyczy to również sytuacji, gdy o owym fakcie dowiedzieliście się już po zakupie – macie na to rok od momentu zakupu i miesiąc od wykrycia oszustwa. Możliwe będzie odstąpienie od umowy kupna-sprzedaży, domaganie się obniżenia ceny lub zadośćuczynienia.