AmaTOR Victorsky – torówka wybrana – dlaczego wybór padł na Yamahę R3? [ODCINEK 2]

Koń wybrany, stajnia znowu pełna! Czy to był dobry wybór?

W skrócie
  • Tor, torowanie, toróweczka, torówka...
  • Czas na zmiany w stajni - ZXR 400 sprzedana, a w jej miejscu pojawiła się Yamaha R3
  • Dlaczego wybór padł na R3?

W pierwszym odcinki serii, która poświęcona jest moim amatorskim występom na torze pojawiło się nieco rozważań na temat odpowiedniego wyboru motocykla do ścigania. Po 2 latach upalania PitBike, a następnie zdobywaniu doświadczenia na Kawasaki ZXR 400 nadszedł moment zmian, które wymuszone było niejako odgórnie.

Kawasaki ZXR 400 to absolutnie genialny motocykl, który w najlepszy możliwy sposób wdrożył mnie w świat wyścigów, torowania i całej otoczki. Pierwsze modyfikacje, poprawki, zmiany, koce czy walka z ciśnieniem w oponach i tym samym zrozumienie jazdy po obiektach wyścigowych było doświadczeniem absolutnie niesamowitym, a możliwość przeżycia tego wszystkiego na własnej skórze sprawiło, że zakochałem się w wyścigach bezgranicznie. Świetni ludzie, genialna atmosfera, a do tego nieporównywalna z drogową jazdą adrenalina i emocje, które towarzyszą na linii startu są kosmiczne, dlatego brnę w to dalej.

Niezmiernie cieszy mnie fakt, że kupujący miał okazje dokładnie zapoznać się z treścią przebudowy mojej ZXR 400, która również publikowana była w Internecie, wobec tego nawet trasa po motocykl, która oscylowała w granicy 600 km nie była żadnym problemem – wszystko podane jak na dłoni, a dodatkowo z pełną dokumentacją foto i video. PSST! Gdybyście chcieli poczytać pełną recenzję tego modelu to dajcie znać! Zaskoczenia nie było, wobec tego mój motocykl sprzedał się w zaledwie kilka dni od publikacji ogłoszenia na jednym z portali aukcyjnych. W garażu pojawiła się w pustka, no chociaż nie do końca, bo nie jest to mój jedyny motocykl. Brak torówki mocno mi doskwierał. Co zrobić?

Najważniejsze informacje:

  1. Kawasaki ZXR 400 sprzedana – czas na zmiany! Po długich poszukiwaniach nowej torówki finalnie udało mi się kupić nowy motocykl!
  2. Co kupiłem i skąd taki wybór?
  3. Tymi czynnikami warto się kierować przy zakupie swojego motocykla do amatorskiej jazdy po torze.

Przede wszystkim przeprowadziłem sporo dyskusji z bardziej doświadczonymi kumplami, którzy mieli okazje w swojej bardziej lub mniej amatorskiej przygodzie z torowaniem jeździć na interesujących mnie modelach. Pod uwagę brałem Kawasaki Ninja 300 lub 400 oraz Yamahę R3. Ze względu na sporą moc w ZXR 400 i czterocylindrowy rzędowy silnik miałem jednak sporo obaw co do takiej zmiany. Nie oszukujmy się – stara Kawasaki z 1993 roku swoimi rozwiązaniami wyścigowymi, wagą i ergonomią bije na głowę ówczesne modele. Wyobraźcie sobie, że na pokładzie znajdziecie zawieszenie upside-down, dwie tarcze hamulcowe z przodu, genialny silnik kręcący się do ponad 16 000 obr./min i generujący moc 64 KM, a to wszystko przy wadze nieco ponad 165 kg. W pierwszym momencie bałem się, że trochę zrobię regres, ale z drugiej strony wiedziałem, że to co mogłem nadrobić mocą dosiadając ZXR 400, przesiadając się na coś mniejszego będę musiał nadrobić umiejętnościami.

Liderem wśród zajawkowiczów torowania jest oczywiście Ninja 400 i przyznam się szczerze, że taka wymiana baaaardzo by mi pasowała. Lubię motocykle tego producenta, a stara ZXR 400 pokazała, że pomimo 30 lat na karku jest bardzo konkurencyjna. Jak sama nazwa tej serii wskazuje jestem jednak amatorem, który poza wyjazdami na tor lubi podróżować w różne zakątki świata, co wymaga ode mnie pewnego kompromisu i odpowiedniego podziału czasu. Przy mojej liczbie wyjazdów inwestowanie grubo ponad dwudziestukilku tysięcy złotych na Ninję 400 nie miało większego sensu – zdarzały się lata, że na torze jestem raptem 5 razy. Z ekonomicznego punktu widzenia, który w moim przypadku jest zawsze na pierwszym miejscu, nie miało to sensu. Ninja 300 z kolei wymaga wielu przeróbek i ma najsłabszy silnik. Ciekawą opcją była zatem Yamaha R3.

No i w przypadku tego modelu też są dwie drogi – albo decydujesz się na kupno polifta z zawieszeniem upside-down lub przedlifta, który wymaga modernizacji zawiasu z przodu i z tyłu. Nadal jest to jednak motocykl, który bardzo często spotykany jest na torze i pod dowództwem doświadczonych zawodników potrafi kosmicznie szybko jechać i bić rekordy w swojej klasie. Czas na analizę:

CCC, cena czyni cuda

Yamahy R3 z pierwszych lat produkcji w specyfikacji drogowej to motocykle, za które zapłacić trzeba około 12-14 000 złotych. W tej cenie otrzymamy sprawny i jeżdżący egzemplarz po niewielkiej przygodzie, który będzie idealną bazą na tor. Wszystkie części, które uda nam się odzyskać prędzej czy później sprzedamy otrzymując niemały zastrzyk gotówki, który możemy przeznaczyć na kolejne wyjazdy na tor lub modyfikacje. R3 jest w podobnym budżecie co konkurencyjna Ninja 300 i tylko nieco droższa od gotowej na tor Ninjy 250. Autorskie starty mają być jednak budżetowe, a kwitniejący przez cały sezon motocykl w garażu nie może nas załamywać, a powinien cieszyć oko.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Dostępność gratów to podstawa

Akcesoriów torowych do Yamahy R3 jest tak wiele, że możemy kupić je zarówno w Chinach, jak i u renomowanych firm . Bez problemu znajdziemy wszystko – od pełnych układów wydechowych, regulowanych setów, clip-onów, laminatów przez torowe opony, quickshifter czy iście sportowe zawieszenia. Z kompletnie niczym nie ma problemów, gdyż model ten na polskich torach jest tak popularny, że niemalże wszystko dostępne jest od ręki, a często zapasowe części można kupić także podczas eventów torowych.

Kompromis drogą do sukcesu

Stosunek ceny do motocykla, który otrzymujemy jest w przypadku tych modeli zdecydowanie najbardziej atrakcyjny, jeżeli pod uwagę bierzemy jedynie typowo amatorskie starty, treningi czy wolne jazdy. Ten motocykl ma wszystko czego potrzebuje nawet nieco bardziej doświadczony rider i to nawet przy pozostawieniu wielu fabrycznych podzespołów można naprawdę szybko jeździć. Wprowadzenie odpowiednik przeróbek będzie z kolei gwarancją stworzenia iście torowej broni, która będzie siać postrach nawet wsród motocykli o większej pojemności. Pozostawienie wyboru i możliwość podejmowania decyzji w trakcie kolejnych wyjazdów na tor jest niezwykle komfortowe, gdyż nie wymaga od nas wydania całej sakiewki pieniędzy już przed pierwszym wyjazdem. Oczywiście są elementy, do których zaliczyć możemy chociażby opony, przewody hamulcowe w stalowym oplocie, sety regulowane, clip-on czy laminaty, które są niejako niezbędne do rozpoczęcia prawdziwej przygody z torem wyścigowym. Wszystko inne jest jedynie dodatkiem, który pojawi się wraz ze spadającym czasem okrążenia.

Decyzja podjęta – w garażu stanęła Yamaha R3 z 2016 roku z przebiegiem nieco ponad 16 000 km. Sprowadzona po bardzo niegroźnym szlifie, który de facto skończył się kilkoma rysami na lewej owiewce oraz wydechu, a także delikatnie uszkodzonej chłodnicy. Aktualnie dumnie pręży się już po wypędzeniu diabła i rozebrana z pierwszych niepotrzebnych części. Czeka spokojnie na zimową aurę za okna, a wraz z nią rozpoczną się pierwsze modyfikacje i zmiany. Muszę jednak przyznać, że przed zakupem tego egzemplarza oglądałem jeszcze dwie inne sztuki w Polsce w tak fatalnym stanie, że byłoby mi wstyd podpisywać się pod takim motocyklem własnym nazwiskiem. W przypadku pierwszej z nich w każdym możliwym miejscu ruda z rudą o kawałek metalu walczyła, standardowo był również problem z odpaleniem, a finalnie dodatkowo wyszło krzywe zawieszenie z przodu, o czym oczywiście sprzedający nie wiedział. W przypadku drugiej miały być jedynie krzywe lagi, a dodatkowo była strzelona rama i wahacz. Brak słów.

Jesteście ciekawi dalszych przygód? Dajcie znać w komentarzu!

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button