Za co pokochano ten motocykl? Używane Suzuki SV 650 (Opinie, wady, zalety, dane techniczne)

Suzuki SV 650 to wybór, za który podziękuje Ci zarówno serce, jak i rozum.

Fajny i tani naked z silnikiem V2. Co pierwsze przychodzi Ci na myśl? Zapewne Suzuki SV 650, prawda? Nic w tym dziwnego. Suzuki projektując ten model stworzyło jeden z bardziej udanych motocykli, który do dziś można uznać za jeden z fajniejszych motocykl dla początkujących.

Lata 90. brzmiały całkiem nieźle. Co prawda boysbandowe i discopolowe wykwity psuły trochę tę harmonię, ale narzekać nie można. Przynajmniej patrząc przez pryzmat motocyklistów. W tamtych latach, niektórzy producenci dostali lekkiego szmergla na punkcie widlastych jednostek i ich brzmienia. Duży udział miało w tym Ducati, które w 1993 roku wyhodowało rodzinę Monsterów – najbardziej dostępnych Ducati, a więc ikon silników V2 (albo L2 jak kto woli). Doszło do sytuacji, że Włosi zaczęli nawet podkradać klientelę Japończykom. A już na pewno wizerunkowo plasowali się lepiej.

Suzuki SV 650 1998
Skromna i czysta sylwetka i szeroki gest Suzuki w kwestii aluminiowej ramy. SV 650 może nie był aż tak ponętny jak Monster, ale bilans zalet i wad przemawiał na korzyść Japończyka.

Ludziom bardzo spodobała się koncepcja stosunkowo taniego motocykla, który nie tylko seksownie wygląda, ale i dobrze jeździ oraz brzmi, a właściwie to grzmi. Popularny wtedy był tytuł Ducati Killer lub Monster Killer, do którego aspirowało sporo producentów. Ale chyba najbardziej „kilerski” okazał się prosty i tani motocykl z Hamamatsu, czyli Suzuki SV 650, który wzbudził zainteresowanie klienteli. N tyle duże, że fabryka nie była na nie gotowa, gdy prezentowano model w 1998 roku. Do tego stopnia, że musiała ugłaskiwać pracowników, do zostawanie po godzinach, by wyprodukować nadprogramowe ilości motocykli, które i tak sprzedawały się na pniu.

Najważniejsze informacje. Suzuki SV 650:

  1. Suzuki prezentując SV 650 jako pierwszy producent realnie konkurował z Ducati na ich terenie lekkich, usportowionych nakedów z silnikami V2.
  2. Pierwsze SV zachwycały jakością wykonania, użytymi materiałami i charakterem, za które trzeba było zapłacić relatywnie niewiele.
  3. Na Suzuki SV 650 odnajdą się motocykliści początkujący, jak i Ci obyci z dwoma kółkami. Po poprawieniu przedniego zawieszenia można się już tym motocyklem naprawdę solidnie bawić.
  4. Producent zadbał o to, by użytkownik cieszył się tylko jazdą i stworzył motocykl, który nie jest wymagający serwisowo. Usterki w SV 650 zdarzają się rzadko – ten motocykl nie ma poważnych i typowych bolączek.

Tanio, ale na bogatości

Recepta Suzuki na bestseller okazała się dość prosta. Jednym z filarów sukcesu był silnik V2 o rozwarciu cylindrów 90 stopni – takim samym jak w Ducati. Była to dość oszczędnie zaprojektowana jednostka. Właściwie wszystkie rozwiązania w niej były dość konwencjonalne, choć nie przestarzałe. Dwa wałki rozrządu na głowicę, cztery zawory na cylinder, chłodzenie cieczą. Pozwoliło to jednak na uzyskanie przyzwoitych osiągów – 72 KM i 62 Nm, z czego większość przypadała na niskich i średnich obrotach. W dodatku silnik cechował się bardzo wysoką kulturą pracy, ale jednocześnie ciekawym charakterem. Było w nim coś co w trakcie przyśpieszania naprawdę cieszyło. Co równie istotne, ten silnik okazał się bardzo oszczędny i niezawodny.

Widlasta dwójka w tym przypadku jest nowoczesna, ale dość prosta i brzmi jak mało która sześćsetka z tamtych lat!

Wisienką na silnikowym torcie była też niezła aparycja. Projektanci sprytnie pochowali kanały wodne i instalacje osprzętu, więc sylwetki motocykla nie psuła plątanina kabli i przewodów. Widlasta dwójka świeciła więc po oczach w pełnej okazałości. To już był plus do lansu. A jeszcze kilka ich było, dostarczanych przez chociażby ramę. Ta już tak skromna nie była. Aluminiowa kratownica z grubych rur to nie jest codzienny widok w tanim motocyklu. Podobnie zresztą jak wahacz z tego samego materiału. Dodajmy do tego dość muskularną, klasyczną sylwetkę i już wiadomo dlaczego SV650 od razu wpadał w oko.

Naked, i nie tylko, dla każdego

A po tym jak trafił w oko, trafiał także do serca. SV 650 spełniał bowiem wymagania bardzo szerokiej klienteli. Oprócz fajnego charakteru silnika i genialnego brzmienia, SV zachęcał też wysokim komfortem jazdy i bardzo dobrym prowadzeniem. Suzuki wyszedł bardzo poręczny i zwinny motocykl, który sprawdzał się zarówno w rękach kompletnego nowicjusza, jak i osób już obytych z dwoma kółkami. Pozwalał bowiem nie tylko na spokojną i bezpieczną jazdę, ale także na zabawę. „Esfałka” chętnie ganiała po winklach, z lekkością szło na koło, cieszyła każdym odkręceniem manetki, a i pozwiedzać okolice pozwalała. Naked niemalże kompletny.

Pierwszy SV 650 S może i miał rację bytu, ale swoim wyglądem nie zaskarbił sobie licznego grona fanów.

Jednak jeśli forma nakeda do kogoś nie trafiła, to Suzuki też to przemyślała. Równolegle zaprezentowała bowiem dwa modele – standardowy i S. S wyposażony był w przednią owiewkę, kierownicę typu Clip-On, dłuższy o 5 cm wahacz i dłuższe przełożenia sześciobiegowej skrzyni biegów. Był to zatem wariant bardziej sportowo-turystyczny, który mógł się poszczycić nieco większą stabilnością podczas szybkiej jazdy i lepszą ochroną przed wiatrem. Ale trzeba też przyznać, że nie każdemu pasowała bardziej pochylona pozycja za kierownicą.

Jakie wady ma Suzuki SV 650?

Pierwsza generacja Suzuki SV 650 nie dawała wielu powodów do narzekania, ale jeden był – za miękkie przednie zawieszenie. Wielu właścicieli ratowało się zmianą sprężyn lub kombinacją z ilością czy lepkością oleju, ale w 2002 roku Suzuki postanowiło ich wyręczy poprawiając tę niedogodność. Co prawda co agresywniejsi jeźdźcy i tak mogą odczuć, że cieniutkie i proste teleskopy pływają, gdy tempo wzrośnie, ale i tak było znacznie lepiej. Obecnie rodzi się natomiast trend przekładki przedniego zawieszenia z GSX-R np. K8.

Druga generacja to nie tylko nowe podwozie, to także nowy wygląd, szczególnie potrzebny wersji S!

Jeszcze lepiej było rok później, gdy na rynek weszła druga generacja SV 650. Suzuki obdarzyło ją nowym podwoziem – stare zostały tylko zaciski z przodu, które nie wymagały zmiany. Potężną nowością było także zamienienie gaźników na wtrysk paliwa, co wpłynęło na poprawę dynamiki, szczególnie na wysokich obrotach, a jednocześnie odrobinę obniżyło spalanie. Oczywiście także wygląd nowego modelu uległ zmianie.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Czy warto kupić SV 650? Oczywiście, że tak!

Następne zmiany miały już bardziej kosmetyczny charakter. W 2004 roku tylny stelaż odrobinę wysmuklono, a rok później ramę oferowano w kolorze czarnym. Natomiast od 2007 roku w SV 650 należało już wymieniać nie dwie, a cztery świece ponieważ silnik zyskał podwójny zapłon. Nie wpłynęło to jednak znacząco na osiągi silnika. W tym samym roku motocykl można było także zamówić z hamulcami wyposażonymi w ABS. I na tym kończy się historia SV 650, a właściwie, to następuje jej przerwa.

Druga generacja SV 650 znacznie dojrzała. Niestety Suzuki zachowało się mało dojrzale i zamieniło ją na… Gladiusa.

W 2009 roku zastąpił go dość nijaki Gladius, co było dla Suzuki wizerunkowym strzałem w stopę. Na szczęście producent zachował się godnie przywracając SV 650 w 2016 roku. Co prawda w dobie potężnej konkurencji Yamahy MT-07 nie był już tak łakomym kąskiem, ale nadal jest to bardzo fajny, ciekawy i porządny motocykl, który zachował wszystkie cechy poprzednich SV. Zresztą, silnik to po prostu ewolucja konstrukcji z 1998 roku i bardzo dobrze. Nie tylko sprawiał frajdę, ale i był bardzo trwały. Właściwie jedynym sposobem, by nadzwyczaj szybko zamęczyć ten piec, było częste i długie gumowanie. Zdarzało się bowiem, że w takich warunkach przedni cylinder i skrzynia biegów miały gorsze smarowanie i nadmiernie się zużywały. Ale powiedzmy sobie szczerze – potencjalni klienci na SV 650 to nie stunterzy jeżdżący w pionie przez większość czasu. Tak więc można uznać ten silnik za nadwyraz trwały. Jedyne co nie nadąża za resztą pod względem trwałości to sprzęgło. Zazwyczaj pada jako pierwsze, choć nie można powiedzieć, by było szczególnie nietrwałe względem konkurencji. Można zatem przymknąć na to oko. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak udany jest to motocykl. Nadal jest to bowiem jedna z najciekawszych propozycji na pierwszy motocykl i co ważne – wciąż jest rozsądnie wyceniany.

Dane techniczne  Suzuki SV 650 1998-2003
Silnik Czterosuwowy, V2 90°, rozrząd DOHC 4V, chłodzony cieczą
Pojemność skokowa 645 ccm
Średnica x skok tłoka 81 x 62,6 mm
Stopień sprężania 11,5:1
Moc 72 KM przy 9000 obr./min
Moment obrotowy 64 Nm przy 7200 obr./min
Zasilanie 2x gaźnik Mikuni BDSR 39
Smarowanie Mokra miska olejowa
Sprzęgło Mokre, wielotarczowe
Skrzynia biegów Sześciobiegowa, manualna
Rama Grzbietowa, aluminiowa, kratownicowa, silnik jako element nośny
Zawieszenie przód Teleskopowy, regulacja napięcia wstępnego
Zawieszenie tył Amortyzator centralny, kiwaczka, regulacja napięcia wstępnego sprężyny
Hamulec przedni Podwójny, tarczowy 290 mm, zacisk dwutłoczkowy
Hamulec tylny  Pojedynczy, 240 mm, zacisk dwutłoczkowy
Opony przód/tył 120/60ZR17 / 160/60ZR17
Długość  2045 mm
Szerokość 790 mm
Wysokość 1060 mm
Wysokość siedzenia 800 mm
Rozstaw osi 1420
Masa pojazdu na sucho 165 kg
Zbiornik paliwa 17 litrów
Średnie spalanie 4,7 l/100 km

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button