Test Honda CRF1000L Africa Twin 2016: Podsumowanie najważniejszej premiery ostatnich lat

Honda CRF1000L, czyli nowa Africa Twin to bardzo długo wyczekiwana premiera. Od momentu zaprzestania produkcji modelu XRV 750 w 2000 roku minęło aż 16 długich lat, zanim ten motocykl doczekał się nowego wcielenia. Ale wiecie co? Warto było czekać…

Do mojego garażu wreszcie trafiła nowa AfricaTwin w wersji z manualną skrzynią biegów. Miałem przyjemność już w maju tego roku zrobić traskę wersją wyposażoną w skrzynię DCT, ale na manuala musiałem się zapisać i czekać aż do lipca… Pierwsze wrażenia? Motocykl jest naprawdę wysoki i od razu widać do czego został zaprojektowany. To nie jest uterenowiony motocykl szosowy, a raczej uszosowiony motocykl terenowy – a między tymi dwoma typami naprawdę jest wielka różnica. Pozycja za kierownicą jest wyprostowana, z rozstawionymi rękoma by sięgnąć do końcówek szerokiej kierownicy. Mi pasuje. Siedzenie można regulować – ma dwa ustawienia – regularne na wysokości 870 mm oraz obniżone o 2 cm (850 mm). Ja ze swoim wzrostem oczywiście wybieram wersję wyższą. Niestety dla osoby o moim wzroście ochrona przed wiatrem nie jest najlepsza i zbyt krótka owiewka wprowadza powietrze w ciągłe, nieprzyjemne drgania już przy prędkości około 80 km/h. Przydałaby się akcesoryjna wyższa szyba lub dodatkowy deflektor. Silnik napędzający Afrykę to dwucylindrowiec, jednak nie V-ka, jak w przypadku jej poprzedniczki, a rzędówka. Jednostka o pojemności 998 ccm legitymuje się mocą 95 koni i momentem obrotowym rzędu 98 Nm – to w połączeniu z krótko zestrojoną, 6 biegową skrzynią pozwala na bardzo płynne i szybkie przyspieszenia. Przyjemna prędkość przelotowa dla tego silnika to wartość do 150 km/h, więc śmiało można wjeżdżać na autostradę wybierając się w dalsze rejony Europy.

Dzięki bogatemu katalogowi akcesoryjnemu można wyposażyć Afrykę w szereg udogodnień pozwalających właśnie na dalekie podróże. Jednym z niesamowitych rozwiązań stosowanych od 2010 roku w różnych modelach Hondy są stelaże pod kufry boczne, które zintegrowane są z owiewką zadupka. Tak, ten testowy egzemplarz ma możliwość założenia kufrów bocznych – prawda, że to najbardziej schludne stelaże jakie widzieliście? Po zamontowaniu kufra centralnego, o który może wygodnie oprzeć się nasza pasażerka, można wygodnie we dwoje zrobić nawet najdłuższą trasę.

Motocykl zbudowany jest na stalowej ramie, która wg konstruktorów tego sprzęta ma dać się wyprostować w najgłębszym buszu przy użyciu najprostszych narzędzi. Użycie stali jest niebywałą zaletą dla motocykla wyprawowego – mimo tego, że stal jest cięższa od aluminium. Materiał ten, w przeciwieństwie do aluminium, nie pęka, a gdy działają na niego duże siły po prostu odkształca się sprężyście nie doznając żadnych uszkodzeń. Także mocny dzwon w buszu może skończyć się ewentualnie na skrzywieniu, a nie połamaniu motocykla.

Co jeszcze sprawia, że Afryką można wybrać się także w cięższy teren? 21 calowe koło z przodu, 18 calowe z tyłu – oba szprychowe, wyłączalny ABS i kontrola trakcji, doskonałe, w pełni regulowane zawieszenie z dużym skokiem (przód 230 mm, tył 220 mm), prześwit 25 cm, szeroka kierownica oraz niewielka jak na motocykl tego segmentu masa – w okolicach 230 kg.

Na uwagę zasługuje też ciekłokrystaliczny wyświetlacz, który pokazuje nam dużo informacji, ale nie zarzuca nas nimi tak jak w innych konkurencyjnych modelach. Myślę, że mamy przed sobą wszystko, co powinniśmy wiedzieć, a nawet trochę więcej. Wyświetlacz jest czytelny, nawet przy wysokim i mocno operującym słońcu, a to się liczy podczas długich wypraw.

Prowadzenie Afryki po asfalcie jest bardzo intuicyjne. Motocykl dobrze składa się w zakręty, zawieszenie świetnie wybiera wszelkie nierówności szosy i pozwala na odprężającą jazdę na wprost – nie wymusza od kierowcy slalomu między miejskimi przeszkodami.

Świetne reflektory ledowe, bardzo dobre hamulce (dwie tarcze z czterotłoczkowymi, montowanymi radialnie zaciskami) wyposażone w ABS dbają o nasze bezpieczeństwo. Ciekawostką jest to, że w nowej Afryce podświetlają się na stałe przednie kierunkowskazy – zwiększając naszą widoczność zarówno w dzień, jak i po zmroku.

Czy jest coś co mi się nie podobało w nowej Afryce? Otóż przycisk klaksonu umieszczony jest w takim miejscu, że często zamiast zmienić kierunek trąbię. Szczerze – to jest jedna z dwóch (oprócz zbyt małej ochrony przed wiatrem) wad CRFy 1000L, a przyznam wam, że niewiele obecnie produkowanych motocykli mi się naprawdę podoba. Cóż, zaczynam zbierać pieniądze na ten model – a potrzeba ich niemało, bo trochę ponad 50 tyś. zł.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

L: Cześć, tutaj Leszek. Witajcie w Jednoślad.pl. Dzisiaj w nietypowym otoczeniu, też w nietypowym trochę towarzystwie. Jest z nami Michał, który do tej pory występował wyłącznie w wersji tekstowej na Jednoślad.pl, ale który ostatnio miał i nadal ma przyjemność poznawać z bliska z bezpośredniej relacji nową Hondę Africa Twin, która pojawiła się oficjalnie na polskim rynku w tym roku i stworzenie tego motocykla zajęło Japończykom mnóstwo czasu, bo było to też bardzo karkołomne zadanie stworzyć następce tak niesamowitej legendy. Jakie pierwsze wrażenia, doznania z użytkowania nowej Africa?

M: Jestem bardzo wymagającym użytkownikiem motocykli i o dziwo naprawdę ciężko w tym motocyklu do czegoś się doczepić. Jest jedna rzecz.. cena. Dałem się przejechać Leszkowi, bo to ja dostałem ten motocykl, nie chwaląc się, od Honda Motor Europe, dziękujemy! Dałem się Leszkowi “przejechać”.. Sam wziął. Wsiadł na motocykl i pierwsza rzecz, którą zrobił to trąbnął. Czekałem na to szczerze mówiąc, bo tak Honda sobie wymyśliła umiejscowienie klaksonu, bardzo blisko kierunkowskazów. Kierunkowskazy są dosyć nisko, dźwignia lewy prawy, a dzwonek, klakson jest trochę wyżej i chcę nam się na niego naciskać szukając kierunków.

L: Tak. W 100 % prawda. Jeżeli chodzi o ergonomię tego motocykla, to pod tym względem jeszcze jakieś lekcje są do odrobienia.

M: Weź pod uwagę, że ten motocykl nie jest pod Ciebie zestrojony. W sensie można przesunąć tutaj kierownicę bliżej.

L: Podejrzewam, że tą manetkę całą też można podnieś trochę do góry.

M: Dokładnie, tutaj całą konsolę… Ona jest w tym momencie ustawiona, ja to też czuję, też nie chciało mi się w to wnikać. Po prostu jeżdżę. Ona jest ustawiona terenowo. Ten motocykl przyszedł do dilera na oponach terenowych Continentala, więc ktoś troszeczkę niżej sobie ustawił te klamki po to, żeby mógł stojąc jeździć na tym motocyklu. To czuć, ale da się bez problemu jeździć.

L: Jeżeli to poprawimy, ergonomia też będzie chyba lepsza. Masz 100 % rację, to wszystko można przestawić. Mnie przynajmniej w pierwszym odczuciu zaskoczyła ilość elektroniki, która tutaj się pojawiła. Ta deska rozdzielcza, te potężne wyświetlacze ciekło-krystaliczne. Tutaj nie ma ani jednego analogowego wskaźnika. Tutaj jest mnóstwo takich dyskretnie schowanych dodatków, które świadczą o tym, że ten motocykl jest z tej dekady.

M: Nie powinno Cię to dziwić. To jest właśnie znak naszych czasów.

L: Ale to właśnie było trudne zadanie z tego względu, że w tym motocyklu trzeba było połączyć dwa różne mianowniki. Jednym jest użytkowość, ten pragmatyzm, druga to jest kwestia stylistyki, która nie może być w pełni oderwana od poprzedniej generacji, a trzecie to jest właśnie kwestia tego, żeby nadążyć za tymi wszystkimi wyzwaniami, które tak naprawdę są generowane przez konkurencję, czyli pojawiają się ledy, które wyglądają naprawdę fenomenalnie. Pojawia się z przodu reflektor ledowy, który działa zarówno w trybie mijania, jak i w trybie świateł długich. Daje niesamowitą ilość światła. Wygląda rewelacyjnie. Do tego jeszcze amerykańskie obrysówki, które są zaszyte w kierunkowskazach. Są nieco przygaszone, ale dodatkowo ustalają naszą pozycję.

M: I motocykl wygląda jak sprowadzony ze Stanów Zjednoczonych.

L: Trochę tak, ale ma europejską homologację. Michał przygotowując się do tego testu i tak naprawdę do tego podsumowania testu Hondy Africa Twin, prosił was też o pytania, które wysyłaliście na Facebooka, a także na naszą redakcyjną skrzynkę. Chciałbyś się z nimi zmierzyć?

M: No pewnie!

L: Użytkownik HubertosX:”Czy jest to dobry motocykl na wyjazd w trasę z pasażerem, np. 1200 km do Francji i z powrotem?”

M: Jasne, że tak. To jest motocykl tak naprawdę do tego zaprojektowany. Rewelacyjną rzeczą w tym sprzęcie są stelaże do kufrów. Honda wymyśliła w 2010 roku w swoim modelu VFR 1200, też całkowicie nowym wtedy motocyklu, właśnie takie stelaże, które są wpuszczone w owiewki w ten tylny zadupek, kaczorek, jak to można byłoby to nazwać, ale one są. Można dokupić do niego kufry i mamy motocykl okufrowany + stelaż na tylny kufer. Tak wyposażonym motocyklem można zwiedzić Europę, jeszcze dodając dedykowaną torbę na bak. Możemy zakapować się całkiem nieźle. Jeśli chodzi o taką trasę, wycieczkę, jechałem tym motocyklem 150 km/h po autostradzie. Wtedy motocykl miał jeszcze na tym białym polu, nie wchodząc na czerwone pole, ponad tysiąc obrotów zapasu, więc spokojnie 150 km/h możemy utrzymać taką prędkość w trasie, więc spokojnie autostradowa prędkość jak najbardziej. Jedyna rzecz drogi HubertosX, przydałoby się tutaj dokupić wyższą szybę, lub też dołożyć do tej szyby deflektor, bo bardzo znać wibrację takie wprowadzane przez powietrze podbijane przez czołową szybę i to męczy. Na dłuższy czas męczy. Ja na przykład testuje ten motocykl specjalnie, bo bardzo mi pasuje, w kasku otwartym typu Enduro z daszkiem i goglami i szczerze mówiąc dostaje oczopląsu, także jakbym kupił ten motocykl to pierwsza rzecz – wymiana szyby, lub też dołożenie deflektora. Nawet to drugie bym sugerował, bo tam można na bieżąco wprowadzać korekty i korzystać z tego…

Michał Brzozowski

Motocyklami jeżdżę od 2000 roku. Choć przez lata pojawiały się kolejne pasje i zainteresowania, to jednak jednoślady z silnikiem zawsze opierały się nowościom i w moim sercu do tej pory mają pierwszeństwo. Obecnie reprezentuję barwy Szybkiej Turystyki (CBR1100XX) na zmianę z Supermoto i Enduro (DRZ450E SM).

Inne publikacje na ten temat:

4 opinii

  1. No dobra, obejrzałem materiał i…
    1. miło było poznać twarz i osobę ukrytą do tej pory za literkami;
    2. gratuluję, nareszcie fajny materiał, gdzie nie mam wrażenia, że gonił czas i cos było robione nieco na skróty. Można się było rozgadać;
    3. mimo pewnych różnic w podejściu (np. ta głośność…) zostałem właśnie fanem Pana Michała 🙂
    Pozdrawiam serdecznie i chcę więcej! :-)))

  2. Bardzo mi miło :)Tylko nie jestem żadnym panem 😛 Pozdrawiam serdecznie – może namówię Leszka żeby częściej świecić łysiną 🙂 🙂

  3. Lubię słuchać ludzi, którzy są zapaleńcami, fanami tego, co robią. Nawet, jak tego typu moto nie jest w moich planach/kręgu zainteresowań, to sama forma opowieści wciąga.
    Dzięki. I oby częściej 🙂

  4. Michał lepiej mówisz (nawet mimo chyba lekkiej tremy) niż piszesz. Leszek miał zresztą racje mówiąc że w temacie moto (ogólnie) masz ^konserwatywne^ poglądy.
    Ale kiedy mówisz brzmi to tak jakbyś się dzielił swoją opinią. A kiedy piszesz to ma to taki jednoznaczny wydźwięk jak prawda objawiona i nie znosząca dyskusji. Tako rzeczesz i tako być ma – poprawnie politycznie i bezpiecznie (obaj zresztą tak macie z Leszkiem).
    Się okazuje że o ile kompletnie nie mogę cię czytać (za bardzo się starasz jak coś redagujesz) – tak całkiem swobodnie mogę cię słuchać a część ^techniczną^ to wręcz z przyjemnością. Wiesz o czym mówisz i to widać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button