Sprawdziłem ceny Simsonów. To co zobaczyłem mnie przeraziło i upewniło w jednym: taniej jest kupić używaną Japonie

Ceny są chore, ale motorowery Simson S51 nadal tak samo dobre

W skrócie
  • Motorower Simson S51 od zawsze trzymał wartość i był świetną lokatą kapitału. Wpływ na to miało kilka czynników, jednak najważniejszym była jakość wykonania - ten motorower nie zawodził na drodze i był po prostu maszyną, na którą każdy z nas mógł liczyć.
  • Dzisiaj ceny motorowerów Simson osiągają bardzo wysokie wartości. Za najtańsze sztuki przyjdzie nam zapłacić 4500, za najdroższe nawet ponad 15 tys. zł.
  • Wartość tych motorowerów w naszej opinii oparta jest o spekulacje. W cenie motoroweru Simson można kupić rzadkie i naprawdę zabytkowe motorowery z lat 30-tych.
  • Więcej niesamowitych historii motocyklowych, tekstów, testów i newsów znajdziesz na naszej stronie głównej, jednoslad.pl

Ceny motorowerów Simson nigdy nie były niskie, ale szaleństwa, z którym w dzisiejszych czasach chcąc kupić kultowy motorower nie spodziewał się chyba nikt. Łatwiej i taniej jest kupić czterocylindrowy japoński motocykl, który jeździ hamuje i przyspiesza niż ledwo poruszający się motorower z DDR. Świat zwariował?

Kiedy byłem uczniem szkoły podstawowej, a potem gimnazjum, jeździłem na motorowerze Komar – większość z nas jeździła. Komar, Romet Ogar, WSK 125 – tymi jednośladami szaleliśmy po okolicznych lasach, naprawialiśmy je i pucowaliśmy. Z jednej strony chcieliśmy utrzymać je przy życiu, a z drugiej marzyliśmy żeby się świeciły. Faktycznie, czasami udawało się nam doprowadzić je do takiego stanu, że inny kumpel zbierał szczenę z podłogi. Najczęściej trwało to krótko, a przynajmniej do momentu, w którym pojawiał się ziomek na Simsonie S51. Blask Komarka nikł i nikt już nie mówił o wypucowanych żebrach głowicy. Król był tylko jeden: Simson.

Simson: drogi dzisiaj, drogi wtedy

W czasach, w których śmigaliśmy na polskich motorowerach i motocyklach WSK, te praktycznie nie miały wartości. Pytania w stylu: wymienisz “Komarka na komórkę bez simlocka?” były na porządku dziennym. Bardzo często kiedy chciałem kupić jakiś element do swojego pedałowca jechałem po prostu na złom – stały tam dziesiątki polskich motorowerów. Dzisiaj serce pęka kiedy o tym myślę, a dusza krzyczy “jesteś głupi, że ich nie kupowałeś!”. Czasy były inne, motorowery te nie miały żadnej wartości, a my żeby w ogóle myśleć o jeżdżeniu chodziliśmy i zbieraliśmy puszki i butelki po piwie żeby je sprzedać w skupie i mieć na benzynę. Był to nieco dziwny, ale jakże magiczny czas.

WSK 175 Kobuz

Nie wspominam o tym przez przypadek. Już w tamtych czasach za Simsona trzeba było zapłacić 1500 zł – nie było to mało. To były całkowicie inne pieniądze niż dzisiaj. Przypominam, że Komarka mogłeś wymienić za telefon, a pamiętam przypadek ziomka, który wyrwał sprawnego Komara za flaszkę podrzędnej wódki.

Mijały lata, a ja raz na czas wpadałem na portale aukcyjne albo czytałem gazety z moto-ogłoszeniami i sprawdzałem ceny motorowerów z DDR. Przez wiele lat nic się nie zmieniało. W końcu zapomniałem o temacie, skończyłem studia i wskoczyłem na dorosły motocykl. Na dobre zapomniałem o motorowerach, którymi jeździłem za gnojaka, chociaż mój pierwszy Komar nadal stał (i stoi!) w garażu. Skończyłem studia, a mój ziomek zdecydował, że chce sprzedać swojego Simsona S51. Simacz poszedł od ręki za 1500 zł. Nic się w ten materii nie zmieniło, chociaż 1500 zł po latach miało dużo mniejszą siłę nabywczą niż wtedy.

Przeczytaj również:

Najlepszy motorower świata: Simson S51. Historia, opinie, dane techniczne, zdjęcia

Zapomniałem o sprawie. Znowu minęło kilka lat, a ja znowu wróciłem do motorowerów Simson. Wróciłem do poszukiwania Simsona pod koniec 2021 roku, tak naprawdę moje poszukiwania sprawiły, że pomyślałem o napisaniu tego tekstu, bo to co zobaczyłem na portalach aukcyjnych ścięło mnie z nóg. Ludzie zwariowali.

Więcej niż za porządny motocykl

Bo jak inaczej nazwać sytuację, w której za motocykl musisz zapłacić minimum 5 tysięcy złotych, a jeśli chcesz wyrwać ładną sztukę, to musisz położyć na stole 10, a nawet 15 tysięcy? Ja rozumiem, że o cenie decyduje jakość wykonania, sentyment i stan motoroweru. Pamiętajmy jednak, że Simson dzisiaj nie jest w ogóle rzadkim motocyklem, a jego wartość kolekcjonerska jest żadna. Podejrzewam, że każdy z Was zna osobę, w której garażu stoi Simson. Dla porównania posortowałem ogłoszenia z motocyklami i sprawdziłem ile kosztują motocykle małolitrażowe z lat
30-tych, czyli okresu wojennego.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Wystarczyła chwila, aby znaleźć taki motocykl jak NSU Quick 98 z roku 1938 – co ważne, w stanie kompletnym. Jego właściciel wycenił go na 15 tys. zł. Tyle kosztują najdroższe Simsony. Drugi przykład z boku: Presto Chemnitz Sachs z silnikiem 98 cm3, 7499 zł – również kompletny. Czy znasz kogoś kto posiada takie motocykle w swoim garażu? Czy wolumen produkcyjny był równy ilości wyprodukowanych Simsonów? Oczywiście, że nie. Takich przykładów mogę znaleźć wiele.

Możesz wyjąć z kieszeni argument, że Simson dysponuje lepszymi osiągami, jest mniej awaryjny. Ok, rozumiem, ale jestem wręcz pewien, że nie będziesz nim jeździć na co dzień, a w mojej skromnej opinii jego wartość kolekcjonerska nigdy nie dorówna powyższym jednośladom.

Z drugiej strony dosyć skwapliwie buszuje po ogłoszeniach i dzisiaj bardzo często drapię się po głowie, kiedy widzę, że za czterocylindrowy, porządny motocykl z japoński z lat 80-tych, który ma zdecydowanie wyższą wartość niż Simson S51 muszę zapłacić mniej. Jest to dla mnie niezrozumiałe, niepojęte i totalnie dziwne.

Ile kosztuje Simson dzisiaj?

Dzisiaj za motorower marki Simson trzeba zapłacić minimum 4500 zł – tak przynajmniej możemy wywnioskować z ogłoszeń na najpopularniejszym serwisie aukcyjnym w naszym kraju. Jednak nie ma co się oszukiwać – w tej kasie nie dorwiemy raczej jednośladu w dobrej kondycji fizycznej. Średnio za Simsona przyjdzie nam zapłacić koło 7 tys. zł, a najwyższe ceny wynoszą ponad 15 tys. zł. To naprawdę dużo i śmiem twierdzić, że jest to wartość nieproporcjonalna do tego co kupujemy.

Patologia wynikająca z… no właśnie, z czego?

Wynik działa, z którego pochodzi suma wartości motorowerów Simson jest błędny, a w całym działaniu jest wiele niedopatrzeń i niedociągnięć – to jest moja teza. Oczywiście inną sprawą jest kwestia popytu i podaży. Jeśli są osoby, które chcą zapłacić chorą cenę za motocykl, tzn. że wartość jest ustalona tak jak powinna. Oczywiście pod warunkiem, że na temat motocykli nie ma taka osoba bladego pojęcia. Wynika to z tego, że w latach 80-tych Simson nie miał konkurencji, sprawdzał się również w latach 90-tych i wyparły go dopiero chińskie motorowery, które wyglądały nowocześniej i dawały złudną nadzieję ekskluzywności (strasznie to brzmi, wiem).

Simson S51

To właśnie brak konkurencji i problem z dostępnością w latach prosperity sprawił, że ceny Simsonów utrzymywały się na wysokim poziomie. Po zmianie ustroju, otwarciu granic i uwolnieniu gospodarki, ceny Simsonów delikatnie spadły, a tak naprawdę powinny się załamać – do polski zaczęły zjeżdżać jednoślady z zachodu. Dlaczego ceny nie runęły? Odpowiedź jest prosta. Osoby posiadające Simsony doskonale pamiętały w jak cudowny sposób udało im się kupić te sprzęty. Wymagało to specjalnych starań; kupa zachodu, poświęceń, farta i znajomości. Nagle, w ciągu kilku lat to wszystko nie miało żadnego znaczenia. Zmiana ustroju zaskoczyła wszystkich – również właścicieli motorowerów, którzy nadal zachwycali się swoim skarbem i nie godzili się z tym, że jest zwykły motorower.

To nie obrazoburstwo, to fakty

I wiem, że gotuję się w Was właśnie krew, że ktokolwiek ma czelność obrażać wartość Simsona. Wiem również, że czasy były jakie były, nasza zdolność nabywcza również była jaka była, a do polski nie przyjeżdżało wystarczająco dużo dobrych motorowerów, które mogłyby przepędzić Simsona precz. Ja nie mówię o tym, że Simson był słabym motorowerem – był świetny! Mówię jednak o tym, że te procesy miały ogromny wpływ na wartość wiele lat później. Potwierdzeniem tej tezy niech będzie fakt, że na przełomie lat 80-tych i 90-tych można było dorwać motorowery takie jak np. 27-konna Aprilia AF1.

Przeczytaj również:

Motorynka Romet 50 Pony – polski motorower dla dzieci: tanio nie jest. Czy warto dzisiaj inwestować w motorynkę?

Oczywiście wiem, że to był motorower premium, na który prawie nikt w Polsce nie mógł sobie pozwolić, ale przypomnę, że po uwolnieniu gospodarki NRD i rozbiciu muru berlińskiego w roku 1989 dni Simsona były policzone. Produkcję modelu S51 zakończono kilka miesięcy później, a jego miejsce zajął model S53, który nie zrobił piorunującej kariery na świecie, zupełnie tak jak w Polsce. Czyli jednak coś w tym musi być.

Byliśmy skazani na tą technologię, oczywiście Simson oraz motocykle MZ były jakościowo lepsze i nowocześniejsze od naszych produkcji – traktowaliśmy je jako coś specjalnego. Tak naprawdę kawał świata miał podobnie (Simson wyprodukował 5 milionów jednośladów), jednak czysto praktycznie i obiektywnie zwinął się kiedy tylko na rynku pojawiła się jakakolwiek konkurencja. Dzisiaj wspomniana Aprilia AF1 raczej uchodzi za pojazd ciężko dostępny, szczególnie w dobrym stanie i z oryginalnymi plastikami, ale mimo wszystko kosztuje podobnie co Simson. Widzicie tutaj spekulację?

Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Ceny motorowerów powinny po 2013 roku, czyli po wprowadzeniu możliwości jazdy motocyklami 125 bez prawa jazdy kat. A gwałtownie spaść. Trochę tak się stało i dzisiaj wydaje się nam, że już nikt nie jeździ motorowerami. Zapominamy o jednej kwestii. Jeśli ukończyłeś 18 lat przed rokiem 2013 i zatrzymano Twoje prawo jazdy kat. B i nie masz nałożonego zakazu poruszania się pojazdami mechanicznymi, to możesz poruszać się po drogach publicznych motorowerami. Simson wydaje się w wielu przypadkach dobrą opcją. Jest szybki (szybszy od większości nowych motorowerów 4T), niezawodny i tani w utrzymaniu. Może zatem to jest prawdziwy powód wysokich cen tego sprzętu?

 

 

Inne publikacje na ten temat:

2 opinii

  1. Myślę, że tu warto wskazać na jeszcze jeden element: sentyment. Kto kupuje simsony za wygórowane kwoty? Dzisiejsi 30- 40 latkowie, którzy dawniej o nich marzyli. Taki sam trend możemy zaobserwować w przypadku MZ (ale ETZ, w przypadku TS wzrost cen nie jest tak radykalny), że nie wspomnę o polskich pojazdach typu WSK, 126p, czy polonez. Ciekawi mnie tylko jak wprawa będzie wyglądać za jakiś czas, gdy dzisiejsi amatorzy tych pojazdów się zestarzeją, a nowe pokolenie będzie je znac tylko z memów i opowieści swych dziadków…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button