Test Junak M11 125: Wydarzenie na drodze

Nie ma co ukrywać, w tym sezonie cruisery 125 są w modzie. Przedstawicielem tego gatunku jest Junak M11, znany już od kilku lat na naszym rynku, dzięki wersji 320. Producent wraz ze zmianą przepisów zdecydował się na rozszerzenie gamy silnikowej o 125tkę.

Z punktu widzenia sprzedaży to dobre posunięcie, bowiem znalezienie w polskim salonie M11-tki na prawo jazdy B graniczy z cudem. Na szczęście nie zabrakło dla nas egzemplarza testowego, którym pokonaliśmy kilkadziesiąt kilometrów.

Junak M11 125 to mniejszy brat doskonale Wam znanej M16-tki. Posiada ten sam, rzędowy, dwucylindrowy silnik OHC, chłodzony cieczą i zasilany (niestety) gaźnikiem. Gang wydobywający się z wydechu brzmi dumnie, jednak to tylko pozory. Mocy tutaj jest po prostu za mało. Serce Junaka M11 125 generuje nieco ponad 10 koni. W zestawieniu z masą 150 kg nie oczekujcie wyścigowego cruisera. Dobra wiadomość jest taka, że dane techniczne dotyczące prędkości na stronie producenta są nieco przekłamane. Zamiast 90 km/h motocykl jedzie w rzeczywistości 115. Jednak rozpędzenie się do tej prędkości trwa wieki.

Pochwała dla Junaka za świetny układ hamulcowy. Na obu kołach znajdziecie tarcze, z czego na przodzie podwójną. To nie tylko dobrze wygląda, ale pozwala się zatrzymać w mgnieniu oka. Na minus z kolei zaliczamy pięciobiegową skrzynię, która w naszym egzemplarzu nie doczekała się regulacji z prawdziwego zdarzenia – mieliśmy problemy z płynnym zapinaniem dwójki i czwórki. Serwis marki obiecał się tym zająć.

Nie oszukujmy się – Junak M11 125 ma przede wszystkim wyglądać. Bardzo dojrzale i efektownie. To mu się udaje. Przejazd przez miasto to ciągłe zaczepianie nas wzrokiem, jakbyśmy byli częścią jakiegoś wydarzenia. To naprawdę super uczucie i sposób na wyróżnienie się.

Czarny kolor i liczne, lśniące chromy to świetne połączenie. Ma jednak wadę – lepiej pomyślcie o karnecie do okolicznej myjni bezdotykowej. Junak M11 125, aby godnie wyglądał musi być co chwilę myty i to nie żarty. Jednak dla takiego efektu naprawdę warto.

Design Junaka M11 125 to nie tylko efektownie wyglądające detale, ale także podwójny układ wydechowy i spore przednie koło. Ma 18 cali i jest wyraźnie wysunięte ku przodowi. Musicie też spojrzeć na deskę rozdzielczą i masywne manetki, które dobrze leżą w dłoniach. Wszystkie przełączniki na kierownicy są ergonomiczne i wykonane z dobrych tworzyw. Wygodę zapewniają spore podesty wysunięte w kierunku przedniej osi oraz podwójna kanapa wykonana niestety nie ze skóry, a z czegoś co ją jedynie imituje. W tej cenie nie ma szans na nic lepszego, jednak i tak siedzisko wygląda okazale.

Junak M11 125 kosztuje nie mało, bo ponad 9000 zł. Zapewne zapytacie nas czy warto wyłożyć tyle kasy na taki motocykl. Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, bo wszystko zleży od tego czy ta maszyna się Tobie podoba. Na pewno co do jakości i prowadzenia Junaka nie można się doczepić. To spore bydle. Spore i pozwalające poczuć się naprawdę wyjątkowo.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

 

 

Przemysław Borkowski

Kocha wszystko co ma dwa koła i silnik - nawet ten elektryczny. Gdyby wiertarka miała koła, też by na niej jeździł. Prywatnie fan dobrego rockowego brzmienia i kultur orientalnych.

Inne publikacje na ten temat:

2 opinii

  1. Znajomi którzy właśnie wrócili z motowyprawy na Kresy, mówili mnie dzisiaj: a na co ci chiński Junak, weź idź kup Varadero, na co ci chińszczyzna która za rok będzie niesprzedawalnym złomem…

    Ale ten Junak ma coś takiego w sobie co chwyta za serce, i mnie chwycił choć logicznie nie potrafię tego uzasadnić po co mi taki Junak…

    PS. Beznadziejna prezentacja, zero uruchomienia, jazdy, pracy silnika, bulgotu, a do tego głupawa muzyczka łejkapnjudej coś tam coś tam. Nie postaraliście się tym razem ;-(

  2. Każdy mały cruiser/chopper waży ponad 130kg, niezależnie od marki. To nie są wyścigówki, tylko bulwarówki. Protoplasta czyli Rebel 125 też ważył coś koło 140-150kg i również mocą nie grzeszył.
    Silniki 125 to wymysł ustawy, ładowanie 125-ki w to podwozie to wymysł Europy i przepisów, a nie inwencja własna chińskiego inżyniera.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button