Suzuki M 1800 R Intruder – momentem obrotowym zmień kierunek obrotów Ziemi [OPIS, DANE TECHNICZNE, WADY, ZALETY, ZDJĘCIA]

Przepotężny reprezentant power cruiserów!

W skrócie
  • Strzeżcie się -"Mrówkojad" pojawił się w 2006 roku żeby namieszać w segmencie power cruiserów!
  • Ogromne gabaryty i jeszcze większa moc - Intruder jest wyjątkowo bezsensowny, a zaraz maksymalnie intrygujący i pociągający
  • Silnik V2 o pojemności 1783 cm3 generuje moc 123 KM

Chociaż w ciągu kilku ostatnich lat Suzuki było dosyć bezbarwne to obecnie w swojej gamie przeprowadziło prawdziwą rewolucję. Należy jednak pamiętać, że z Hamamatsu pochodzi również kultowy Bandit 1200, Hayabusa, GSX 1400 czy właśnie tytułowy M 1800 R Intruder. Z takim towarzystwem w katalogu ciężko o nudę!

Na pierwszy rzut oka Suzuki M1800 R Intruder może wydawać się motocyklem pozbawionym większego sensu. Ogromny silnik, jeszcze większa masa i potworne spalanie. Gdzie tu rozsądek? Gdzie logika? Logika i rozsądek nie muszą iść w parze z motocyklami jeśli te zwyczajnie chwytają za serce. Dokładnie tak jest w przypadku ogromnego power cruisera Suzuki, ale także całego segmentu, który w momencie pojawienia się na rynku budził niesamowite kontrowersje, a zarazem jeszcze większą ciekawość i pożądanie. Czasami coś, co początkowo wydaje się bez sensu, finalnie jest świetnym pomysł i podobnego zdania musieli być inżynierowie, którzy pracowali nad super mocnymi chopperami i cruiserami.

Koniec lat 90. ubiegłego wieku to prawdziwa wojna zbrojeń, w której uczestniczyli wszyscy topowi producenci na świecie i prezentowali co rusz to coraz szybsze i mocniejsze modele sportowe. Każdy kolejny kilometr na godzinę był na wagę złota, ale w dobie tak piekielnego rozwoju silników i generowania z nich absurdalnych wówczas osiągnięć swoje pięć groszy dołożył także Harley-Davidson.

Najważniejsze informacje:

  1. Odpowiedź Suzuki na batalię w segmencie power cruiserów pojawiła się w 2006 roku – Intruder 1800 produkowany był bez większych zmian aż do 2017 roku. Zniknął z rynku w związku z wprowadzeniem kolejnych norm emisji spalin.
  2. Jednostka V2 o pojemności 1783 cm3 generuje moc 123 KM, jednakże potężny moment obrotowy wynoszący 160 Nm dostępny jest już przy 3000 obr./min.
  3. “Mrówkojad”, bo taką ksywę otrzymał Intruder, charakteryzuje się ogromnymi gabarytami – na sucho waży 319 kg i mierzy ponad 2,5 metra długości.

Wyścig zbrojeń

Co prawda historia klasy nie była usłana różami i w dużym uproszczeniu rozpoczęła się w roku 2001: to wtedy Harley-Davidson zaprezentował model V-Rod. Ogromny silnik chłodzony cieczą, zaprojektowany w kooperacji z Porsche miał dać oddech firmie i spowodować, że w ramiona marki wpadną nowi klienci. Skutek był jednak odwrotny, zatwardziali fani marki bojkotowali istnienie modelu i V-Rod niestety nigdy nie zrobił większej kariery. Amerykanie przetarli jednak szlak dla producentów, którzy do tej pory nie byli utożsamiani z klasycznymi jednostkami widlastymi i mogli sobie pozwolić na więcej. Wkrótce rynek motocyklowy stał się polem bitwy, w którym słowo “naj” występowało bardzo często. Japońscy producenci prezentowali ekscentryczne pojazdy, które swoim momentem obrotowym miały zmieniać kierunek obrotów ziemi. Na tej fali powstał między innymi Suzuki M 1800 R Intruder.

 

Odpowiedź z Hamamatsu

Power cruiser Suzuki, światło dzienne ujrzał w roku 2006 i zrobił olbrzymie wrażenie nie tylko na fanach marki. W ramie wylądował czterosuwowy silnik widlasty o kącie rozwarcia 54 stopni, a sama jednostka generowała 123 KM. Co prawda nie był to najmocniejszy motocykl na rynku – pod tym kątem numerem jeden był Triumph Rocket II, ale 160 Nm “Intruz” osiągał przy 3 tysiącach obrotów – te liczby nawet dzisiaj robią duże wrażenie. Inżynierowie nie mogli się pokusić o wykorzystanie starej jednostki, dlatego ta, która trafiła do Intrudera jest zupełnie nowa i stworzona na potrzeby tego modelu. Moc silnika pozwalała na rozpędzenie tego potwora do 215 km/h i utrzymanie spalania na poziomie 7 litrów przy oszczędnej jeździe (dane katalogowe). W rzeczywistości sprzęt ten potrafił spalić nieco więcej, ale to chyba nikogo nie dziwi. Przy konstrukcji kompletnie nikt nie zaprzątał sobie głowy ekologią i ekonomią, gdyż model ten miał po prostu robić ogromne wrażenie przede wszystkim pod względem osiągów, jednakże przy utrzymaniu nietuzinkowego i intrygującego designu. Każdy producent, który wówczas dołączał do tej “wojny” musiał dać się zapamiętać, a najlepiej było to zrobić tworząc absurdalne wrażenia z jazdy.

Mrówkojad

Jedno trzeba przyznać osobom odpowiedzialnym za design w Suzuki, że Intruder ma naprawdę ciekawy wygląd, który szybko wpada w oko i łatwo go zapamiętać. Wyróżnia się na drodze, ale też ma swego rodzaju znajome kształty i gabaryty, dlatego szybko zyskał ksywkę “Mrówkojad”. Motocykl był niezwykle długi (2,5 metra długości) oraz ciężki (315 kilogramów w stanie suchym). To powodowało, że prowadzenie wymagało od kierowcy sporej krzepy i konkretnego doświadczenia. Co ciekawe ogromny zapas momentu obrotowego był skutecznie tłumiony przez elektroniczny kaganiec i pełną mocą silnika “Intruz” dysponował dopiero od czwartego przełożenia. Czy zatem kierowcy powinni mieć powody do narzekania? Raczej nie, biorąc pod uwagę, że bardzo szeroka tylna opona (240 mm) przy ruszaniu bardzo lubiła przyozdabiać asfalt czarną krechą.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Pomimo ogromnych gabarytów konstruktorzy bardzo nisko umiejscowili środek ciężkości, co bezpośrednio przełożyło się na całkiem poprawne prowadzenie jak na takiego giganta, ale także stosunkowo łatwe manewrowanie przy niskich prędkościach. Nadal był to jednak wielki motocykl, który od kierowcy wymagał dosyć męskiego obcowania. W nogach trzeba było utrzymać przecież grubo ponad 300 kilogramów, a doliczając bagaże, pasażerkę i kilka dodatków natychmiast osiągał wagę pół tony. Nisko umiejscowiony środek ciężkości jednocześnie przełożył się na natychmiastowe szorowanie podnóżkami kierowcy podczas jazdy po szybkich zakrętach, dlatego szczególnie trzeba było uważać właśnie wtedy. Zdecydowanie lepiej radził sobie na wolnych i długich winklach, a bardzo krótkie nawrotki i szybkie serpentyny były jego zmorą.

Już po samych parametrach silnika zdecydowanie widać, że Intruder kompletnie nie miał żadnego problemu z rozpędzaniem, a nawet, gdy wskazówka wędrowała w okolice czerwonego pola jednostka nie łapała zadyszki. Prędkościomierz z zawrotną prędkością zmierzał ku górze, a wtedy najczęściej trzeba było równie sprawnie wyhamować ten ogromny motocykl. Na pokładzie znalazł się układ hamulcowy ze sportowego GSX-R, które w przypadku filigranowego sporta był wyjątkowo skuteczny i precyzyjny, jednakże przy zatrzymywaniu M1800 R Intruder wymagały użycia sporej siły.

Kocham go czy nie kocham?

Śmiem twierdzić, że koniec lat 90. ubiegłego wieku był wyjątkowym okresem w historii motocykli. Wszyscy producenci skupili się na pogoni za prędkością i mocą, co niekoniecznie doceniali ówcześni fani jednośladów. Owszem, uwielbiali pędzące motocykle, ale były one równie szybkie, jak niepraktycznie. Dokładnie taki sam był Intruder, który generował piekielną moc, ale wymuszał na kierowcy przyjęcie nienaturalnej, zgarbionej pozycji, która była wyjątkowo niewygodna. Do komfortowego modelu było mu daleko, ale w przypadku segmentu power cruiserów konieczne jest przymknięcie oka na kilka wad i niedogodności, które były jednocześnie jego cechami charakterystycznymi.

Kochać go można jednak za wyjątkowy wygląd i sporą dozę nowoczesności, którą uraczyło nas Suzuki prezentując ten model w 2006 roku. Trzeba przyznać, że do dzisiaj wyjątkowo dobrze się starzeje i nadal cieszy oko pomimo tego, że egzemplarze z początku produkcji wkroczyły już w dorosłość. Dodatkowo piekielnie mocna i intrygująca jednostka w połączeniu z pięknym brzmieniem generowała na rękach gęsią skórkę. To kocham go czy nie kocham?

Suzuki M1800 R Intruder. Trochę wad posiadał…

Za wyhamowanie tego potwora odpowiadał układ hamulcowy przeszczepiony z modelu GSX-R 1000 – trzeba przyznać, że miał co robić – zatrzymanie tego kloca wymagało sporej wydajności. Pozycja za kierownicą nie należy do najwygodniejszych i o tym musimy pamiętać. Suzuki M1800 R Intruder to motocykl “jakiś”. Nigdy nie będzie uniwersalnym “wozidłem”, ale raczej sprzętem dla osób które poszukują w motocyklach “tego czegoś”. Power cruiser Suzuki przegrał walkę z coraz bardziej restrykcyjnymi normami emisji spalin. Co ciekawe przez wszystkie lata produkowany był praktycznie bez zmian. Lecz nie znaczy to, że Intruz nie miał wad. Największą bolączką tego modelu były problemy ze sprzęgłem, które usunięto (częściowo) w roku 2009. Poza tym do wad należy wysokie spalanie, krótkie interwały serwisowe oraz problemy z kołem zębatym drugiego biegu. To wszystko powodowało, że Intruder nie przez wszystkich był lubiany. Z drugiej strony “Mrówkojada” można pokochać, a wtedy te wady są całkowicie nieistotne.

Głównie jego użytkownicy narzekają na wyjątkowo słabe tryby drugiego biegu, które szybko wyrabiały się przy agresywnej i dynamicznej jeździe. To właśnie jego najczęściej używamy do szybkich przyspieszeń i dynamicznej jazdy. Należy pamiętać, że aby tego uniknąć producent ograniczył moc na pierwszych trzech przełożeniach, a pełna dobroć dopiero dostępna była od 4. biegu. Nie jest to jednak żaden problem, gdyż na rynku szybko pojawiło się sporo najróżniejszych modułów, które oszukiwały komputer i tym samym kierowca otrzymywał pełną moc. Działało te jednak destrukcyjnie na drugi bieg i przy poszukiwaniach waszego wymarzonego egzemplarza warto jest szczególnie zwrócić uwagę na działanie skrzyni biegów. Należy również dodać, że najczęściej wymienianą wadą jest również brak szóstego biegu.

Wyjątkowo dobry przez lata

Suzuki jednakże tym modelem udowodniło, że pancerność i wysoka jakość wykonania to ich główna cecha, dlatego Intruder praktycznie w niezmienionej formie produkowany był aż do 2017 roku, aż niestety przegrał nierówną walkę z szalejącymi normami emisji spalin. Użyte do produkcji materiały były bardzo dobre jakościowo, a użytkownicy nie mogli narzekać na wykonanie i spasowanie. Po prostu wszystko było zrobione tak jak należy, ale największymi problemami okazały się efekty wysilonej jednostki, czyli sprzęgło i drugie przełożenie skrzyni biegów. Przez cały okres produkcji motocykl doczekał się zaledwie trzech niewielkich modernizacji:

  • 2008 rok – zmieniona owiewka i lampa,
  • 2009 rok – częściowe zmiany w sprzęgle, które wpłynęły bezpośrednio na uporanie się ze wcześniejszymi problemami,
  • 2012 rok – nowe felgi, dodano wyświetlacz biegów, a wyświetlacz przeniesiono na owiewkę lampy.

Tak symboliczne wręcz zmiany potwierdzają, że jest to wyjątkowo udana konstrukcja, która niestety musiała się zwinąć z rynku przez co rusz wprowadzane kolejne obostrzenia dotyczące emisji spalin. Szkoda, bo Intruder jest jednym z tych modeli, który ma ogromne zasługi w gamie Suzuki i śmiało mógłby być produkowany aż do dziś jedynie w delikatnie odświeżonej formie.

Suzuki M1800 R Intruder dane techniczne:

Pojemność skokowa 1783 ccm
Typ silnika V2
Ilość suwów 4
Stopień sprężania 10.5:1
Średnica cylindra x skok tłoka 112.0 x 90.5 mm
Zasilanie Wtrysk paliwa
Liczba zaworów na cylinder 4
Układ rozrządu DOHC
Zapłon Elektroniczny
Rozruch Elektryczny
System smarowania Ciśnieniowy z suchą misą olejową
System chłodzenia Ciecz
Skrzynia biegów 5 biegowa
Wtórne przeniesienie napędu Shaft drive (cardan)
Waga na sucho 319 kg
Wysokość siodła 705 mm
Wysokość całkowita 1,185 mm
Długość całkowita 2,480 mm
Szerokość całkowita 875 mm
Rozstaw osi 1,710 mm
Zawieszenie przód Widelec teleskopowy
Zawieszenie tył Wahacz z amortyzatorem hydraulicznym
Opona przednia 130/70-R18
Opona tylna 240/40-R18
Hamulec przedni Dwutarczowy
Hamulec tylni Jednotarczowy
Pojemność zbiornika paliwa 19.5 litry

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button