Słoneczna niedziela i Suzuki V-strom 1050 DE w rękach Kacperka. Czyli mała turystyka na wielkim motocyklu

Kacperek w trasie na nowym Suzuki V-Stromie1050 DE

Motocykle takie jak Suzuki V-Strom 1050 DE zostały stworzone z myślą o szeroko pojętej turystyce. Tej dalekiej i tej bliskiej. Tym razem postanowiłem wyruszyć w niezbyt odległą, ale jakże niesamowitą wycieczkę krajoznawczą. Cel: zamek obronny Kazimierza Wielkiego w Bolesławcu k. Wielunia. No to w drogę!

W sobotę wieczorem spojrzałem na prognozę pogody – niedziela zapowiadała się całkiem interesująco. Miało być ciepło i słonecznie. Do tego doszła jeszcze pewna myśl. W garażu stoi nowy Suzuki V-strom 1050 DE. To nie mogło skończyć się inaczej – musiałem gdzieś ruszyć swoje cztery litery. Szybka wiadomość do mojego dobrego znajomego, który tegoroczny sezon zaczął na nowiutkim, jeszcze ciepłym Suzuki V-stromie 1050.

Po dwóch zdaniach wiedzieliśmy, co będziemy robić następnego dnia, Gabryś zaproponował, że zna fajne miejsca niedaleko naszego domu. Według jego zapowiedzi, następnego dnia mieliśmy zrobić stosunkowo niedługą  trasę – łącznie około 250 kilometrów, zahaczając dość dużo ciekawych miejsc w których jeszcze nie byłem.

Nie ukrywam, że byłem bardzo ciekawy tych miejsc ponieważ byłem pewien, że w centralnej Polsce widziałem już niemal wszystko z popularnych „atrakcji turystycznych”. Niedzielny poranek nie zawiódł, słońce zaczynało dogrzewać coraz mocniej i dosłownie odliczałem minuty do umówionego startu wycieczki. Na miejscu zbiórki okazało się, że oprócz dwóch V-stromów, 1050 oraz 1050 DE jadą z nami jeszcze dwa motocykle, Janek na  BMW R1200GS ADV oraz Łukasz na  Yamaha FJR1300. Skład od samego początku zapowiadał się bardzo obiecująco. Wiedziałem, że będzie to fajny dzień.

Obejrzyj nasz test nowego Suzuki V-Stroma 1050 DE:

Moi znajomi jechali solo, natomiast ja z moją najwspanialszą i najpiękniejszą dziewczyną. Dobra, koniec słodzenia. Tak naprawdę chciałem sprawdzić jak duży V-strom DE poradzi sobie w różnych warunkach drogowych, szczególnie kiedy jest objuczony kuframi i przede wszystkim pasażerem.

Około godziny 10:30 wyruszyliśmy z Zelowa do pierwszego punktu wycieczki, którym była Baszta królewska – zamek obronny Kazimierza Wielkiego w Bolesławcu k.Wielunia – na miejsce mieliśmy około 115 kilometrów – dojechaliśmy tam naprawdę szybko i sprawnie, podróż zajęła nam nieco ponad godzinę. Krótka przerwa na obejście miejsca, łyk wody i lecimy dalej, kolejny punkt: Rynek w Byczynie. Ten z kolei był bardzo blisko od naszego pierwszego punktu wycieczki. Na miejsce jechaliśmy zaledwie kilka minut – moja pierwsza myśl, po zrobieniu kółka wokół rynku to,  że znalazłem właśnie Sandomierz tylko dużo bliżej domu i przede wszystkim z dużo mniejszą ilością turystów.

Jak kawiarnia, to lemoniada i lody!

Wiedziałem, że tutaj spędzimy znacznie więcej czasu niż w pierwszym punkcie wycieczki. Po krótkim spacerze znaleźliśmy kawiarnię na rynku i było pewne, że właśnie tutaj spędzimy najbliższe kilkanaście minut. Takie przerwy, tym bardzie w kawiarni, aż proszą się o zamówienie zimnej lemoniady oraz lodów – co z tego, że to kawiarnia. Miejsce przy stoliku na zewnątrz i teraz wszystko się zaczęło, z planowanych kilkunastu minut przystanku zrobiło się dobre kilkadziesiąt minut gdy rozmowa szybko przekierowana została na temat motocykli a przede wszystkim nowego dużego V-stroma 1050 DE.

Suzuki V-Strom 1050 DE

W końcu zorientowaliśmy się, że kilka minut w kawiarni zamieniło się w kilkadziesiąt. Trzeba było się zbierać. Jeszcze tylko szybki spacer dookoła rynku –  żeby z bliska obejrzeć mur obronny, który ciągnie się dookoła rynku. Wygląda to niesamowicie, a baszty narożnikach muru robią kolosalne wrażenie! Podczas wyjazdu z Byczyny, Jankowi przypomniało się, że niedaleko jest zalew Biskupice-Brzózki i bezpośrednio przy zalewie znajduje się Gród Rycerski Biskupice. Cóż, nie mieliśmy wyboru – wiedzieliśmy, że mamy dodatkowy punkt na dzisiejszej mapie, więc niezwłocznie się do niego skierowaliśmy.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

 Zabłądzić to jak znaleźć wymarzoną drogę

Po dojechaniu na miejsce zobaczyliśmy piękny zalew i udaliśmy się zwiedzić wspomniany wcześniej Gród Rycerki. To naprawdę super atrakcja do zwiedzenia z dziećmi, ale nie tylko. Wszyscy mieliśmy mega uśmiechy na twarzach podczas zwiedzania Grodu, ponieważ do całokształtu tego miejsca co chwilę mijaliśmy rycerzy w pełnym przebraniu, zbroje, hełmy, miecze – naprawdę było na co patrzeć i właśnie w tym momencie poczułem, że duży V-Strom DE zabrał mnie w swojego rodzaju podróż w czasie. Z Biskupic udaliśmy się do kolejnego punktu który był oddalony o około 60km w stronę domu, był to Rezerwat Przyrody Węże.

Suzuki V-Strom 1050 DE

Punkty widokowe, jaskinie i piękny krajobraz przyrody – tak w skrócie wygląda ta okolica. Po kolejnym spacerze postanowiliśmy skierować się do następnego punktu naszej wycieczki, którym była Góra Świętej Genowefy. Przejazd między tymi punktami był genialny: cały teren położony jest nad rzeką Wartą. Co zrobiło na mnie takie wrażenie? Przede wszystkim przejazd mostem w Borownikach prosto pod Górę Św. Genowefy. Muszę zaznaczyć, że przejazdy pomiędzy Rezerwatem Przyrody Węże a Górą Św, Genowefy były tym na co czekałem cały dzień.

Przeczytaj również:

Suzuki V-Strom 800 DE: Motocykl adventure nie taki jak myślisz [test, zdjęcia, cena, dane techniczne]

Piękne szutrowe drogi, przejazd małym wąwozem, sporo piaskowych polnych dróg – na to liczyłem! Jestem pewien, że do tych miejsc da się dojechać asfaltowymi drogami, lecz Gabryś, który prowadził nas swoim V-Stromem 1050 pomylił drogi przez dość mocno oślepiające słonce – na pewno nie planował tak terenowej przeprawy. Ku mojemu zadowoleniu po zobaczeniu tych dróg  (i niezadowoleniu mojej dziewczyny która podróżowała ze mną tego dnia) wiedziałem, że mogę przetestować nowego dużego V-Stroma DE dokładnie w takich warunkach jak chciałem, dwie osoby na motocyklu, szutry to właśnie brzmi jak prawdziwa (jak dla mnie) turystyka motocyklowa.

Suzuki V-Strom 1050 DE

Łukasz na swojej FJR 1300 miał dość ciężkie momenty przed sobą, natomiast okazało się, że Janek na swoim GSie był równie zadowolony z tego „pobłądzenia” co ja – no cóż, to są właśnie realne różnice wynikające z charakterystyki motocykli.

Właśnie wtedy doceniłem i sprawdziłem w praktyce zdolności nowego 1050 DE: zawieszenie o dużym skoku, przednie koło  w rozmiarze 21 cali oraz przede wszystkim nowy tryb w układzie kontroli trakcji, mianowicie tryb GRAVEL. Po przejechaniu kilkunastu kilometrów w takim niezbyt trudnym i wymagającym terenie wiem jedno: chce ten tryb kontroli trakcji w każdym motocyklu typu ADV! Pozwala  na spoko zabawę dbając jednocześnie o nasze bezpieczeństwo. Nie denerwuje i nie przesadza ze swoją nachalnością.

Trasa naszej wyprawy
Trasa naszej wyprawy

Po dojechaniu na miejsce kolejnej zbiórki, czekając chwilkę na Łukasza i jego FJR 1300, zobaczyłem niezbyt zadowoloną minę mojej dziewczyny – no cóż, przeprawy szutrowe we dwójkę nie zawsze są komfortowe dla pasażera. Najważniejsze jednak, że sprawdziłem nowego V-Stroma 1050 DE po swojemu i w idealnych warunkach. Kolejny spacer, podziwianie widoków i czekał nas już tylko powrót do domu. Ostatnie kilometry w drodze powrotnej przebiegły bardzo sprawnie i z nieustającym uśmiechem na twarzy.

Podsumowując, cała trasa zajęła nam około 7h z czego prawie połowa zeszła na zwiedzanie i pogawędki o motocyklach, czyli to co lubię najbardziej. W ciągu całego dnia pokonaliśmy około 260 kilometrów: ani dużo, ani mało. Mam nadzieję, że nie była to ostatnia wycieczka w w/w składzie. Wiem natomiast jedno: chcę więcej po szutrach!

Autor:
Kacper Zawodziński

Obejrzyj również nasz film o Suzuki V-Stromie 1050 DE na FB:

 

 

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button