BMW G 310 R: Ostateczna rozprawa nad najmniejszym Bawarczykiem

Dopiero przed tygodniem sobie uświadomiłem, że miałem okazję wielokrotnie opowiadać Wam o BMW G 310 R. Sprawdzałem ten sprzęt w mieście, miałem okazję jeździć nim po Włoszech, nawet stawiać pierwsze kroki w sporcie. Czas na resume i ostateczną rozprawę z tą maszynerią.

Pamiętam pierwsze zapowiedzi G 310 R, targowe prototypy i powątpiewanie w jakość sprzętu produkowanego w Indiach. Czy oby BMW za niecałe 20 000 złotych nie będzie kompromisem? Uważam, że nikt niewtajemniczony nie zgadłby, że motocykl jest produkowany poza Europą. Nie ma szans.

To o czym rozmawiamy dotyczy nie tylko detali, ale przede wszystkim charakteru tego motocykla. Niewielka skorupa, bardzo przemyślany balans czyni z tego motocykla jedną z najbardziej zwinnych trzysetek jakie miałem okazję prowadzić. To daje dużo frajdy podczas miejskich dojazdów do pracy, ale też w momencie kiedy chcecie po prostu zabawić się na przykład w takim miejscu. Przy tym nie jest to wymagająca konstrukcja – znajdziecie rozsądne zawieszenie w postaci monoabsorbera z tyłu i odwróconego zawiasu na przedniej osi. G 310 R z jednej strony jest sztywne i przewidywalne oraz o dziwo dość komfortowe w codziennym użyciu. Wiem, że to stwierdzenie jest pełne wykluczeń.

Po prostu zaskakuje mnie zachowanie tego motocykla na torze i jego otwartość do niesienia sportowych wrażeń w praktycznie fabrycznej konfiguracji. W tym egzemplarzu jedynym dodatkiem jest wolny przelot od Akrapovica. Brzmi fantastycznie i pozwala silnikowi na nieco więcej w górnych partiach obrotomierza. Przy stosunku 0.21 konia na kilogram masy własnej juz na fabrycznym wydechu nie można narzekać na dynamikę. Z silnika o pojemności 313 cm3 wyciągnięto 34 KM i 28 Nm. Przy tym sprzęt na wadze z pełnym bakiem notuje 158 kilogramów.

Nie bez znaczenia jest też minimalistyczna i kompaktowa bryła. Docenicie ją zwłaszcza w mieście, gdzie ze spokojem mogę stwierdzić, że jest to czołówka najzwinniejszych sprzętów w warszawskich korkach. To też dobry moment, aby wspomnieć bardzo wydajnych hamulcach ByBre z ABSem i krótkiej, manualnej skrzyni z 6 przełożeniami.

Zapytacie o wady. Oczywiście w cenie 20 000 złotych nie można mieć wszystkiego. Trochę boli brak świateł ledowych na przodzie. Żółte światła psują całokształt. Ktoś może jeszcze się doczepić o to, że w konfiguratorze nie można doposażyć G 310 R o kontrolę trakcji. To jest trochę takie czepianie się, zwłaszcza przy tym stosunku ceny do jakości.

Nie mniej moim zdaniem BMW podjęło dobrą decyzję rozwijając paletę niewielkich i względnie niedrogich maszyn. G 310 R przełamało pewne stereotypy i myślę, że zamknęło usta malkontentom. Motocykl jest do bólu poprawny, a przy tym daje mnóstwo radości. Mimo niewielkiej pojemności może się pochwalić ponadprzeciętną chęcią do pracy. To zdecydowanie jeden z najlepszych wyborów dla posiadaczy prawa jazdy A2, albo dla pragmatyków chcących kupić kompaktowe moto do użytku w mieście. Tym bardziej w tej cenie.

 

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button