Ten za duży… Ten nie taki… Hmm a ten ? W sam raz! Ile kosztuje ? Mniej, niż mógłby się pan spodziewać. Tak biorę go. W ten oto sposób stałem się właścicielem mojego pierwszego kasku integralnego. Przejechał wraz ze mną 15 000km. Był używany zarówno za dnia jak i w nocy.
Jeździłem nim w słońcu i w deszczu, przemierzał kilometry asfaltowej wstęgi i zwiedził błota pobliskich lasów. W poniższym artykule postaram się pokazać jego mocne i słabe strony oraz odpowiedzieć na pytanie czy wart on jest swojej ceny.
Za jakość i trwałość użytych materiałów w szkolnej skali ocen postawił bym 4. Była by piątka, gdyby nie kilka szczegółów. Po pierwsze podczas dokładniejszych oględzin odkryłem, że deflektor pod szczęką, użyty po to, aby zniwelować zawirowania powietrza, odkleił się. Nie jest to na razie uciążliwe, bo nic nie widać, ale niewiadomo co będzie dalej.
Po drugie, szybka otwierając się, znajduje się zbyt blisko skorupy. Spowodowało to mocne porysowania lakieru w trzech miejscach. Wygląda to nieestetycznie i nie da się tego usunąć.
Po trzecie, wykładzina wewnętrzna znajdująca się w okolicach polików i uszu zmechaciła się. Drażni to trochę przy wkładaniu kasku. System wentylacji składa się z czterech wlotów powietrza. Jeden w okolicach ust, jeden na czole oraz dwa na górze. Może i jest on skuteczny, ale kask ten został stworzony raczej z myślą o użytkownikach maszyn sportowych i aby nawiewy coś dały, trzeba lekko pochylić głowę w przód. Wizjer mimo zapewnień producenta o tym, iż jest odporny na zarysowania, posiada kilkadziesiąt większych i mniejszych zadrapań. Nie dziwie się jednak temu, zwarzywszy na to, że kask był wykorzystywany również w terenie. Oprócz rys na szybce możemy znaleźć również małe odpryski powstałe w wyniku uderzeń małych kamyków, lecz na szczęście, nigdzie nie ma pęknięć, co dobrze świadczy o wytrzymałości szyby na tego typu urazy mechaniczne. Znam przypadek kasku, w którego szybce po uderzeniu jakiegoś naprawdę wstrętnego robala, zrobiła się sporych rozmiarów dziura. Ale jeżeli SHARK wytrzymał kamienie, to owady nam niestraszne.
Sama wymiana szyby nie jest trudna i nie jest wymagane do tego użycie jakichkolwiek narzędzi. Podczas jazy z otwartym wizjerem nigdy nie zmienił on swojego położenia, ani przy szybkim rozglądaniu się na boki, ani po wjechaniu w jakąś dziurę. Zapięcie jest łatwe w regulacji. Jego obsługa nie sprawia kłopotów nawet jeżeli mamy założone rękawice. Za to wielkość i wygoda tego zapięcia nie przypadła mi do gustu. Nie udało mi się go tak wyregulować, aby jednocześnie dobrze trzymał i nie uciskał okolic gardła i brody. Podczas dłuższych wyjazdów staje się trochę uciążliwe. Co prawda wspominałem już o wykładzinie, ale warto jeszcze dodać to, że jest ona wieloelementowa, co ma nas dodatkowo chronić przed uderzeniem.
W około ¼ jej powierzchni zastosowano siateczkę, co ma usprawniać działanie systemu wentylacji. Z Jakim skutkiem, napisałem wcześniej. Niestety, nie dano nam możliwości zdemontowania przynajmniej części wykładziny, co utrudnia jej czyszczenie. Pozostają nam specjalne spraye lub jak kto woli, bardziej tradycyjny sposób – miseczka z wodą, gąbka i szczotka. Podsumowując, jest to doskonały kask dla kogoś niewymagającego kosmicznych technologii i najnowszych rozwiązań. W tej chwili ten model nie jest już produkowany, przez co wielu sprzedawców oferuje go w bardzo przystępnej cenie, pierwotnie kosztował ok. 700 zł. Teraz można go kupić nawet za 300 zł. XRS był produkowany w kilku odmianach, więc możemy się natknąć na uboższa wersje bez górnych wlotów powietrza, ale nawet bez nich kask ten jest moim zdaniem godnym polecenia integralem.