MZ ETZ 150. Nasze motocykle nie miały z nimi szans. Historia, dane techniczne, opinie

MZ ETZ 150: motocykl, który rozstawił polskie produkcje po kątach

W skrócie
  • Historia marki ETZ i wpływ ZSRR na powstanie zakładów IFA.
  • Jaka była MZ ETZ 150? Wady i zalety kultowego motocykla.
  • Więcej historii motocyklowych znajdziesz na stronie jednoslad.pl

Gdybyśmy mieli wybrać najlepszą markę motocykli zza żelaznej kurtyny, to bez chwili wahania wskazalibyśmy na MZ. Motocykle z Zchopau wyróżniały się na tle innych komunistycznych produkcji świetnymi osiągami, bardzo dobrej jakości wykonaniem, a co za tym idzie legendarną wytrzymałością. Właśnie taka była MZ ETZ 150.

Dzisiaj MZ 150 może uchodzić za świetny sprzęt zabytkowy, ale jeszcze nie tak dawno, motocykle te mogliśmy spotkać na polskich drogach czy nawet na placach manewrowych niektórych szkół jazdy. Nic dziwnego, Emzetki były solidnie wykonane, miały świetne osiągi no i… były lepsze w każdym detalu od naszych produkcji. Oprócz modelu 150 cm3, równolegle produkowano MZ ETZ 125, ta jednak nigdy nie zrobiła u nas większej kariery. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Możliwość jazdy motocyklami o pojemności 125 cm3 z prawem jazdy kategorii “B” pojawiła się zaledwie kilka lat temu. Ktoś kto wybierał lekki motocykl w czasach produkcji MZ ETZ 125, stawiał na wyższy moment obrotowy modelu 150 i znacznie lepsze osiągi, a przecież i tak musiał się legitymować musiał prawkiem kat. “A” w razie kontroli. Wybór MZ ETZ 150 zwyczajnie był rozsądniejszy.

Oczywiście, obecnie najgorliwiej wspominamy model ETZ 250, który zawrócił Polakom w głowach najbardziej. Spora moc, wysoka prędkość maksymalna, dobre hamulce, działające zawieszenie no i ten wygląd. ETEZETA zaleta miała naprawdę sporo. Nawet dzisiaj, nieco ponad 40 lat po premierze tego motocykla śmiem twierdzić, że jest to jeden z nielicznych motocykli produkowanych na żelazną kurtyną, który zwyczajnie jeździ i robi to niemal jak nowoczesny motocykl. Chodzi o to, że kiedy chcesz podjechać pod górkę, to po prostu to robisz – w najgorszym przypadku zredukujesz z piątki na czwórkę. Kiedy chcesz przyspieszyć, odwijasz gaz i przyspieszasz. Kiedy chcesz skręcić, skręcasz! Tak nie wiele, jednocześnie tak dużo. Tak inaczej niż w rodzimych motocyklach. Wróćmy jednak do modelu ETZ 150, przecież jest o czym opowiadać.

Czy spotkaliście się z bardziej wypasionym (pod względem wyglądu) motocyklem produkowanym w demoludach? Śmiem twierdzić, że nie spotkałem się. Co prawda ETZ dzisiaj wygląda po prostu jak zwyczajny naked bike, ale to właśnie ten aspekt robi największą robotę. Minęło już przecież sporo czasu, a Etka nadal cieszy oko. Okrągła lampa, dwa zegary, tarczowy hamulec przedni, zbiornik – banan, zwykłe siedzenie. Tak naprawdę gdyby w tym niewielkim motocyklu znalazł się czterocylindrowy silnik rzędowy (4T), to rynek w tamtym czasie pewnie zostałby rozbity, a sam motocykl deptałby po piętach motocyklom Hondy, Yamahy czy Kawasaki. Tak się jednak nie stało i MZ ETZ 150 była dwusuwowa i jednocylindrowa. Może i dobrze. Może, gdyby było inaczej, to byłaby tylko dobrem eksportowym, a my byśmy byli skazani na nasze motocykle WSK.

Wróćmy na ziemię i sprostujmy pewną sprawę. W czasach prosperity, czyli dokładnie w latach produkcji MZ ETZ 150, to właśnie zakłady w Zschopau były światowym numerem jeden. To japońskie marki mogły deptać po piętach producentowi z DDR. Takie są fakty.

MZ ETZ 150. Najważniejsze informacje:

  1.  MZ ETZ 150 produkowana była w latach 1985-1991 w Zschopau i była bezpośrednim następcą modelu MZ TS 150
  2. Równolegle z modelem ETZ 150, produkowana była 125-tka, która jednak nie zrobiła w naszym kraju większej kariery.
  3. W ramie Etki znajdował się jdnocylindrowy, chłodzony powietrzem silnik dwusuwowy o pojemności 125 cm3. Jednostka generowała moc 12.2 KM przy 6000, a wersja eksportowa 14.3 KM przy 6500 wersja eksportowa.
  4. Motocykl rozpędzał się do prędkości około 105 km/h.
  5. MZ ETZ 150 posiadała hamulec tarczowy w przedniej osi. Obecność w motocyklu zacisku hamulcowego, zbiorniczka na płyn i tarczy była w tamtym czasie czymś zaskakującym i niezwykle awangardowym.

Motocykle MZ. Zawiła historia

Legendarna trwałość motocykli MZ szybko sprawiła, że producent z Zschopau stał się w latach 80-tych największym producentem motocykli na świecie. Oprócz trwałości, liczyła się prostota silnika dwusuwowego. To jednak szybko obróciło się przeciwko MZ. Lata 90-te to przecież olbrzymi regres. Nie pomogło również uwolnienie gospodarki i zalanie rynków motocyklami innych marek. Zchopau nadal produkowało motocykle dwusuwowe i był to jeden z gwoździ do trumny. Świat już wiele lat wcześniej docenił czterocylindrowe silniki czterosuwowe.

Nie był to jednak pierwszy raz kiedy niemiecki producent wychylił się na prowadzenie  w wyścigu pt. “najwięcej wyprodukowanych motocykli”. Już w roku 1928 w  Zwickau produkowano łącznie 45 tysięcy motocykli rocznie pod banderą DKW. Zapytacie co ma piernik do wiatraka? A no właśnie bardzo dużo, gdyż marka MZ nierozerwalnie związana jest z DKW.

MZ ETZ 250. SOCJALISTYCZNY MOTOCYKL MARZEŃ: DANE TECHNICZNE, ZDJĘCIA I OPINIE

Po zakończeniu II wojny światowej okazało się, że Zschopau leży nie po tej stronie wpływów, po której powinno leżeć. W skrócie: nazistowskie Niemcy zostały podzielone na dwie części, a Zschopau znalazło się pod braterską opieką Armii Czerwonej. Szybko podjęto decyzje o przeniesieniu jak największej ilości sprzętu, dokumentów oraz załogi do amerykańskiej strefy wpływów, do pobliskiego Zwickau. Stara Fabryka DKW opustoszała. Jak pewnie część z Was się domyśla pozostała część szybko została spakowana do wagonów i zaciągnięta w głąb ZSRR. Tak w dużym skrócie powstał IŻ 350, a potem IŻ-49. Jednakże potencjał byłej fabryki DKW był tak duży, że Moskwa nakazała przywrócenie świetności fabryki i ponowne rozpoczęcie produkcji motocykli. Fabryka została upaństwowiona i 1 lipca 1946 stała się zakładem o nazwie: „IFA-WErk DKW, Grießbach, Post Wilischthal. Powstały pierwsze plany motocykli, prototypy, w końcu rusztła produkcja, również aut. W roku 1952 doszło do ponownej zmiany nazwy, tym razem na VEB Motorradwerk Zschopau, w skrócie MZ.

MZ ETZ 15

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Moglibyśmy zakończyć tą lekcję historii i przejść już do tematu samego modelu MZ ETZ 150, gdyby nie jeszcze jedna arcyciekawa historia. Do zakładów w Zschopau udało się ściągnąć Waltera Kaadena, geniusza, który sprawił, że MZ stało się największą marką motocyklową na świecie. Skąd ten geniusz znalazł się w fabryce MZ, nie wiemy, możemy jednak przypuszczać, że nie była to jego wola. W trakcie II wojny światowej Kaaden pracował w wojskowym instytucie badawczym w Peenemunde nad systemem zdalnie kierowanych pocisków rakietowych. Swoją wiedzę po rozpoczęciu pracy w zakładach IFA spożytkował w badaniu zjawisk falowych w układach wydechowych, co miało ogromne znaczenie w rozwoju silników dwusuwowych. W końcu jednak Kaaden wyrwał się ze stalowych szponów komunizmu i uciekł do Japonii. W zasadzie to wyjechał w podróż do Japonii, z której nie wrócił, tam zaczął pracę dla Yamahy. Kaadena oskarżano wówczas o sprzedanie patentów japońskiemu producentowi, jednak nie było to prawdą. Sprzedał je ktoś inny, Ernst Denger z Gliwic.

MZ ETZ 150. Motocykle, które zawojowały świat

Seria ETZ w końcu zastąpiła wysłużone modele TS we wszystkich możliwych klasach pojemnościowych. Pamiętajmy, że oprócz modelu MZ ETZ 150, produkowano ETZ 125 oraz ETZ 25o. Najpierw pojawił się w sprzedaży motocykl największej pojemności, ETZ 250, swoją premierę świecił w 1983 roku. Dopiero po kolejnych trzech latach zaprezentowano 125-tkę oraz 150-tkę. Świat “wschodu” oszalał na ich punkcie. Wyglądały olśniewająco, miały konkurencyjne osiągi (nawet wobec motocykli z Japonii), miały świetne wyposażenie i były stosunkowo tanie. Warto zaznaczyć, że posiadały tak kosmiczne rozwiązania jak hamulec tarczowy, obrotomierz czy elektroniczny zapłon. Blok socjalistyczny zwariował, a problemem stała się dostępność. Dodatkowo Emzetki były świetnie wykonane. Lakier wyglądał tak jak powinien wyglądać, wszystko było dokładnie spasowane no i wreszcie można było się wybrać w dalszą podróż bez stresu, że sprzęt “zarzuci platynę” już za rogatkami miasta.

RANKING TOP 5 NAJBARDZIEJ KULTOWYCH POLSKICH MOTOCYKLI I MOTOROWERÓW

Z drugiej strony musimy pamiętać, że w ramie MZ ETZ 150 znajdował się silnik, którego historia tak naprawdę sięgała czasów przedwojennych. Jednostkę tą zaprojektowano dla modelu DKW RT 125. Co ciekawe RT 125 stało się bazą silnikową dla wielu modeli motocykli, w tym dla naszego Sokoła 125. Finalnie piec przeszedł wiele modyfikacji i znalazł się w ETZ 125 oraz ETZ 150, oczywiście rozwiercony do pojemności 150 cm3.

W związku z korzeniami sięgającymi czasów przedwojennych, dwusuw MZ posiada prosty układ korbowy z przepłukiwaniem zwrotnym z wykorzystaniem okien w cylindrze. Nie ma membran czy dodatkowych zaworów. Poza tym, jak na silnik dwusuwowy, ETZ 150 posiada spory skok tłoka, dzięki czemu ma niezły moment obrotowy (15 Nm). Finalnie rozwija moc od 10,4 KM do 14,4 KM (w zależności od wersji) przy 6 tysiącach obr./min. Komora spalania zasilana jest gaźnikiem BVF 22 N2-2, a za przeniesienie napędu odpowiada klasyczny łańcuch rolkowy schowany za gumową osłoną.

Największą wadą MZ ETZ 150 była dosyć wiotka rama, która solidnie pracowała, szczególnie przy dużych prędkościach. Działo się tak z bardzo prostego powodu. Silnik jest podwieszony pod ramą, a w jego czele nie mamy tzw. kołyski, która mogłaby usztywniać konstrukcję. Kolejnym niedopracowanym elementem był przedni widelec, który z tłumieniem miał niewiele wspólnego. Sprężyny widelca były od nowości zbyt miękkie i całość solidnie pływała skutecznie ograniczając precyzję prowadzenia.

SIMSON S51: DLACZEGO TAK WIELE OSÓB TWIERDZI, ŻE NAJLEPSZE JUŻ ZA NAMI?

Z kolei na ogromną pochwałę zasłuchują hamulce. O ile tylny bęben nie wydaje się urządzeniem w żadnym stopniu zaskakującym, o tyle przedni hamulec tarczowy w swoim czasie zachwycał i był czymś nieoczywistym – zupełnie tak jak jego działanie. Wreszcie mogliśmy dwoma palcami bezpiecznie i skutecznie wyhamować nasz jednoślad. Konkurencja zza żelaznej kurtyny mogła tylko o tym pomarzyć. Inną sprawą była trwałość pompy hamulcowej tego układu, ale to już temat na osobną historię.

Jak jeździła MZ ETZ 150?

Nie będziemy Was okłamywać, że Emzetka 150 doskonale sprawdzała się w podróży, bo tak nie było. To był motocykl stworzony do jazdy po zatłoczonych drogach miejskich na co wpływ miały przełożenia skrzyni biegów. Biegi były krótkie, dzięki czemu motocykl wyrywał spod świateł i bardzo szybko osiągał rozsądną prędkość maksymalną, która wynosiła około 80/90 km/h. Oczywiście, z pieca mogliśmy wycisnąć ostatnie poty i rozpędzić motocykl do 115 km/h

MZ ETZ 150. Czy warto kupić?

Jeśli szukasz niezawodnego youngtimera, który dopiero będzie nabierać swojej wartości, to jak najbardziej. Nie powinny Cię zaskakiwać awarie, a jeśli cokolwiek zacznie się dziać, to Etezetka poinformuje Cię o tym wcześniej za sprawą niepokojących dźwięków dochodzących np. z silnika. Do tego dochodzą niskie ceny części zamiennych, czy niezbyt wygórowane ceny samych motocykli. Warto również pamiętać, że jeśli nie zamierzasz brudzić rąk przy naprawie motocykla, to raczej żaden mechanik nie będzie marudzić na myśl o naprawie tego motocykla, a to dosyć ważne. W przypadku np. Jawy TS 350 sytuacja może się mieć zupełnie inaczej…

 

  • Silnik
  • Typ silnika – EM 150.2 (EM 150.1)
  • Pojemność skokowa – 143 cm³
  • Moc maksymalna – 9,0 kW/12,2 KM przy 6000 obr./min (10,5 kW/14,3 KM przy 6500 obr./min – eksport)
  • Moment obrotowy – 15 Nm przy 5000-5500 obr./min (15,8 Nm przy 6200 obr./min – eksport)
  • Średnica/skok tłoka (mm) – 56/58
  • Stopień sprężania – 10:1
  • Zębatki przód/tył – 16/48 (15/48)
  • gaźnik – BVF 24 N 2-2
  • Prędkość maksymalna – 105 (110) km/h
  • Podwozie i zawieszenie
  • Konstrukcja ramy – grzbietowa, spawana ze stalowych belek
  • Zawieszenie przednie – widelec teleskopowy
  • Zawieszenie tylne – dwa olejowe elementy resorująco-tłumiące
  • Skok przedniego zawieszenia – 185 mm
  • Skok tylnego zawieszenia – 105 mm

Inne publikacje na ten temat:

9 opinii

    1. Cisną się do głowy różne myśli,co można powiedzieć o autorze takiego wpisu. Czy ma jakiś problem z “pedałami”? I co w takim razie jest męską oczywistością?

  1. Nie warto kupować tego kibla, chyba że nie zamierzacie nim jeździć. Miałem, przemęczyłem na nim 10 tyś km i nigdy więcej. Nędzne osiągi, silnik przegrzewa się powyżej 80 km/h już po 10 km. 85 mogłem jechać tylko w zimny dzień. Do tego kierownica jest za blisko siodła i jak ktoś ma więcej niż 170 cm wzrostu, to ból pleców już po godzinie jazdy. Jak sprzedałem, to plery bolały mnie jeszcze rok. Jeśli MZ to tylko 251 – jest większa, ma normalne osiągi, nie przegrzewa się i w ogóle to najlepszy sprzęt z demoludów. Duuuużo lepszy niż 150 i Jawa.

  2. Witam, miałem ETZ 125. Fajny motocykl do latania na bliskie trasy. Prędkość Max 90km/h. Polecam na drugi motocykl.

  3. Jechałem kiedyś MZ 150 z kolegą do mojej Babci koło Hamburga w 1991 chyba.
    Dwie osoby i toboły po bokach …
    Prędkość na autostradzie 80 max za tirem 90
    Motor prawie nowy był ale po powrocie łożyska w silniku były do wymiany 🙂

  4. 1. Mały rozstaw osi. Poprawiało to poręczność i hyżosc w mieście, zwiększało wysiłek na trasie.
    2. Duże wyprzedzenie w układzie kierowniczym. Dobre na szosę, niełatwe w koleinach, piachach.
    3. Duża moc alternatora. Brak jakichkolwiek problemów z zasobami prądu.
    4. Przełożenia zapewniające zrywność, ograniczające nieco osiągi szosowe.
    5. Jak na tak małą masę zbyt czuły hamulec tarczowy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button