“Nie ważne jakiej klasy masz na głowie kask. Jeśli jest źle dopasowany to nie spełnia swojej funkcji” – mówi Alek Giziński z Shoei Europe.
Taki widok na drogach może jest zabawny, ale sprawa wbrew pozorom jest śmiertelnie poważna. Wielu z nas nie wie czym grozi jazda w za ciasnym, albo za dużym kasku i wcale nie chodzi tutaj o tak skrajne przypadki jak te, które dziś będę demonstrować. Jestem w Shoei Europe gdzie udało mi się spotkać z Alkiem Gizińskim, jednym z największych speców od kasków w Polsce.
Z mojej perspektywy dochodzę do wniosku, że to często jest tak, że dobiera się kask w sposób bardziej lub mniej losowy. Bo jest od brata, bo znajomy sprzedaje. Jak to jest?
– Przypisałbym taką regułę, że jeden rozmiar za duży to jest standard. Zdarza sie to bardzo często. Jeśli chodzi o zakup używanego kasku to nie mamy o czym mówić, bo kask po czasie układa się do danej głowy – mówi Alek Giziński.
Kask przez pierwsze 10-20 godzin może się “układać”, to znaczy może pojawić się lekki dyskomfort. Trzeba dać chwilę, żeby zrobiło się komfortowo.
Czym grozi jazda w źle dopasowanym kasku? Przy uderzeniu kask nie ma szans utrzymać się we właściwej pozycji, więc z perspektywy bezpieczeństwa taki kask nie ma sensu. Znów w zbyt ciasnym kasku głowa nie jest idealnie chroniona, plus jeśli kask nas zbyt bardzo uciska w trakcie jazdy naprawdę ciężko skupić się na jeździe. A wtedy odpada nam bezpieczeństwo aktywne.
[trending]