BMW R 1250 GS Vs R 1250 RT. Po co komu te motocykle?

Dobre motocykle turystyczne na każdą okazję. Który naszym zdaniem wygrywa?

W skrócie
  • W tym artykule znajdziesz informacje na temat dwóch kultowych motocykli turystycznych marki BMW: R 1250 GS oraz R R 1250 RT. Który motocykl naszym zdaniem jest fajniejszy?
  • Więcej testów motocyklowych znajdziesz na naszej stronie, jednoslad.pl

Obiektywnie rzecz biorąc zarówno R 1250 GS jak i R 1250 RT mogą być przez niektórych traktowane jako motocykle, w których forma już dawno przerosła treść. Z jednej strony GS ma niewiele wspólnego z Gelände, a RT za sprawą niesamowitego wyposażenia, gdyby miał dach i cztery koła mógłby stać się samochodem. Gdzie tu zatem logika? No własnie…

Już dawno wszedłem do świata, w którym logika ma niewiele wspólnego z motocyklami i jest mi w tym świecie całkiem wygodnie. Patrząc szeroko na świat, mam wrażenie, że w tej płaszczyźnie nie jestem osamotniony i jest tu całkiem gwarno. I dobrze. Inaczej byłoby totalnie nudno. Zresztą na podstawie własnych doświadczeń skrzyżowanych z obserwacją rynku szybko mogę wysnuć teorię, z której jasno wynika, że wrzucając w sieć test wypasionego motocykla szybko spotkam się ze ścianą albo po prostu z komentarzami w stylu “dobrze, że jeszcze sam nie jeździ”. W sumie to trudno się z tym nie zgodzić. Jednakże, gdyby dany model nie posiadał tych wszystkich fleków, to wbrew temu, co najczęściej piszą komentatorzy po prostu by się nie sprzedawał. Klient udałby się do konkurencji i kupiłby lepiej wyposażony motocykl. Tak wygląda świat.

Oczywiście, teraz generalizujemy, ale myślę, że dosyć często możemy podzielić świat na tych co wypisują (dzień dobry, tu Tobiasz!) i na tych co nie mają na to czasu, bo właśnie siedzą na linii i załatwiają leasing na motocykl. To z kolei sprowadza się do sytuacji, że za parę lat być może stanę się właścicielem dobrze wyposażonego motocykla używanego, którego to wyposażenie będzie już wtedy czymś zwyczajnym, chociaż dzisiaj wydaje się być technologią kosmiczną. Takie są prawa świata i cieszę się, że choć przez chwilę kiedy testuje nowinki technologiczne mogę się nimi cieszyć. Fajnie, że są.

BMW R 1250 GS Vs. R 1250 RT. Czy można je porównywać?

Oczywiście, że nie i oczywiście, że tak. Oba motocykle zabiorą Cię na drugi koniec świata. Oba dadzą niesamowity komfort jazdy. Oczywiście RT lepiej odnajdzie się na długich przelotach, a GS zdecydowanie sprawniej przemieści się po dziurawych arteriach czy szutrowych duktach. To wszystko jednak wiecie.

Najfajniejsze w testach motocyklowych są historie zaskakujące i w tym przypadku również takową mam. Nasz czas testów turystycznych motocykli BMW zbiegł się z innymi testami motocyklowymi (szczyt sezonu). To sprawiło, że mogłem praktycznie przeskoczyć z motocykla na motocykl i szybko dostrzec różnice. Wiadomo, GS-a już dobrze znamy. Nowym RT-ekiem jeszcze nie jeździłem. Od razu w oko wpadł mi wielki tablet. To jednak tylko urządzenie elektroniczne – chciałbym skupić się na jeździe. Wiecie co poczułem już po pierwszych minutach jazdy? Spokój, niesamowity spokój, chociaż przeciskałem się ciężkim motocyklem przez zatłoczoną Warszawę.

To niesamowite jak szybko motocykl może zrelaksować nabuzowanego szybkim dniem w stolicy Tobiasza. Zwolniłem, chociaż przez korki nie przedzierałem się wolno. Zostałem kupiony? Chociaż motocykle pokroju RT całkowicie nie wpisują się w kanon motocykli, których chciałbym mieć w swoim garażu, to po tym teście coś się zmieniło. Jest mi jakby bliżej do motocykli tego typu. Z kolei GS, jak to GS, chociaż pewnie nie wygrałby w żadnej kategorii testu porównawczego z innymi przedstawicielami tej klasy, to przecież znane są przypadki, że mistrzem świata MotoGP zostaje zawodnik, który nie wygrał żadnego Grand Prix. Myślę, że jest to najlepsza recenzja bawarskiego turysty.

Jeżdżę starym GS-em. Czy warto kupić nowego?

Nie wiem. W sumie to rób co chcesz. Namawianie kogoś na motocykl jest totalnie bez sensu, albo to czujesz, albo nie. Jeśli jednak potrzebujesz potwierdzenia, to mogę podzielić się z Tobą moimi spostrzeżeniami. Mimo tego, że coraz częściej mówimy o utracie zdolności terenowych motocykli o przydomku GS, to będąc doświadczonym użytkownikiem tych motocykli i osobą, która jeździła chyba wszystkimi modelami GS (w najróżniejszych konfiguracjach), mogę powiedzieć jedno: jestem prawie pewien, że tym niby mniej terenowym pokonasz konkretny dystans terenowy w niższym czasie, a sama jazda będzie bezpieczniejsza. Ma na to wpływ nie tylko elektronika, ale i kozackie zawieszenie, hamulce czy geometria motocykla. Jeśli z kolei chodzi o jazdę wolną: wyważenie i łatwość prowadzenia, mimo że nadal mówimy o mastodoncie.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Najważniejsze jednak są zmiany w silniku. Kiedy daje się przejechać swoim R 1100 GS osobom, które zajmują się testowaniem motocykli, te schodzą nieco zszokowane krzywą mocy. Stare Beemki oddawały moc jak autobus, auto ciężarowe czy po prostu terenówka. Niby mocy ma od cholery, ale nie czuć tego jakoś szczególnie. W tych maszynach najważniejszy był moment – wszystko dzieje się na dole. To może sprowadzać nas do kwestii, że nie są to motocykle dla każdego, szczególnie nie są dla osób, które lubią czuć pazur drapieżnika. Podobnie było w olejowych R 1200. Teraz za sprawą zmian silnikowych oraz dzięki wprowadzeniu rozrządu o zmiennych fazach proces osiągania prędkości wygląda zupełnie inaczej. Jest bardziej asfaltowy, drapieżny, nowoczesny.

BMW R 1250 GS: wersja na 40-lecie motocykli GS

Nowoczesność widzimy na każdym kroku. Quickshifter, może i niezbyt potrzebny w turystyce sprawia, że moje ucho przeżywa niesamowite doznania podczas zmiany biegów (dźwięk zmiany przełożenia jest niesamowity), pozycja za kierownicą oraz komfort jazdy sprawiają, że bez większego problemu mogę tym motocyklem strzelić tysiąc kilometrów w ciągu długiego dnia, system connectivity oraz wyświetlacz TFT sprawiają, że jazda jest po prostu łatwiejsza. Poza tym tryby jazdy, Dynamic ESA (elektronicznie regulowane podwozie z kompensacją obciążenia i automatycznym trybem tłumienia), podgrzewane siedzenie i manetki. Lista wyposażenia wydaje się nie mieć końca. Ale ja nie o tym – możesz wejść na stronę BMW Motorrad i samemu przeczytać o tym wszystkim (link do strony).

Dodatkowo muszę wspomnieć o tym, że mieliśmy przyjemność jeździć motocyklem jubileuszowym, wersją przygotowaną specjalnie na 40-lecie modelu GS. Tak! To już 40 lat. Powiem Wam jedno: to najlepiej wyglądający GS jakiego widziałem od czasu R 1150 Adventure. Jest totalnie kozacki. Żółte akcenty idealnie współgrają z czernią i wspaniale nawiązują do kultowego R 100 GS. Dodatkowym smaczkiem są elementy z opcji 719 (option 719). Wygląda to naprawdę dobrze!

Jedyne co mogę zrobić to zaprosić Was na jazdy testowe do salonu BMW!

A teraz wchodzę ja, Piotrek, bo wspólnie z Tobiaszem wybraliśmy się na mały jak na możliwości turystyczne tych motocykli trip, ale jednak wystarczający by przekonać się o ich walorach w sytuacjach do jakich zostały stworzone. Mój przedmówca jest niekwestionowanym gieesiarzem z wszystkimi tego zaletami i wadami. Choć muszę mu oddać, że potrafi spojrzeć na te motocykl także przez pryzmat ich wad.

BMW R 1250 RT. Kawał solidnego turysty

Biorę więc na tapet największy dwucylindrowy motocykl turystyczny w ofercie BMW. BMW RT, czyli Reise-Tourer, co w wolnym tłumaczeniu oznacza motocykl do dalekiej turystyki, to motocykl, który otworzył niemiecką markę na nowe motocyklowe horyzonty. I jakkolwiek pompatycznie by to nie brzmiało, to jest w tym sporo prawdy, bo to właśnie ten model był pierwszym bawarskim motocyklem, będącym już od poczęcia konstruowanym z myślą o podróżowaniu.  To w dużej mierze dzięki R – RT BMW zbudowało swoją reputację producenta oferującego jedne z najlepszych motocykli turystycznych.

Oczywiście w momencie debiutu serii RT w 1979 roku, kiedy to ujrzał światło dzienne motocykl R100RT, maszyna ta aż tak nie różniła się od standardowego golasa pod względem konstrukcyjnym. Dołożone kufry boczne, wielka jak żagiel owiewka i kilka innych detali sprawiało jednak, że odczucia związane z jazdą były diametralnie inne. Z czasem linia ewoluowała, stając się coraz bardziej dojrzałą i indywidualną konstrukcją. Współcześnie można powiedzieć, że modele RT to klasa sama w sobie i oddzielna rodzina motocykli napędzanych niemieckimi bokserami. Jak na tym historycznym tle wypada najnowsze wcielenie BMW R 1250 RT? Myślę, że nie ma to w tym wypadku większego znaczenia. Ważnym jest jak jeździ i co oferuje najnowszy prawilny turystyk rodem z Monachium.

Czy R 1250 RT może być rozpatrywany w kategorii “daily”?

O tej maszynie można by napisać tomik. Jest tak bardzo dopakowana dobrociami współczesnych technologii, że wielu bardziej analogowo nastawionych do życia motocyklistów mogłoby poczuć się przytłoczonych natłokiem informacji i technicznego nazewnictwa systemów. Zostawmy więc może samą technologię, a skupmy się na tym jak jej zastosowanie przekłada się na codzienną jazdę. Jeśli kogoś będzie dziwiąc, że używam stwierdzenia „codzienna jazda” w odniesieniu to tak rozbudowanego i ogromnego motocykla, to od razu dodam, że jedną z cech tej nowoczesnej konstrukcji jest fakt, że pomimo sporych gabarytów i relatywnie sporej masy własnej, ten motocykl w nieco bardziej wprawnych rękach, może spokojnie służyć za motocyklowe „daily”, czyli jednoślad używany na co dzień, a nie tylko od święta na weekendowe wycieczki, czy dalekie wyprawy. Wszystko dzięki dopracowanej geometrii i świetnej ergonomii, którym wtóruje nisko umieszczony środek ciężkości. Wszystko to sprawia, że już chwilę po ruszeniu tym ważącym całe … kg koniem, masz wrażenie, że nadwaga jest mu niemal obca. Oczywiście nadal pozostają niemałe gabaryty i manewry parkingowe. Wystarczy jednak nie pchać się w najwęższą szczelinę między samochodami i nie próbować wjazdów na strome krawężniki bez odpowiednich umiejętności i okazuje się, że tym sprzętem naprawdę dobrze jeździ się nawet po centrum Warszawy w godzinach szczytu. O ile jazdę w takich warunkach w ogóle można uznać za przyjemność.

Ogromny wyświetlacz BMW R 1250 RT

Jeśli umieszczone nisko i szeroko lusterka, w których z resztą bardzo dobrze widać to co za nami zmieszczą się pomiędzy samochodami, to kufry też przejdą. No chyba że poniżej wystają jakieś lampki obrysowe. W każdym razie jazda w korkach nowym RT-kiem okazuje się jak na te gabaryty całkiem sprawna. Zwłaszcza jeśli odpalisz sobie dobrą nutę korzystając z radia FM, lub bezprzewodowej łączności z odtwarzaczem. Muzyczka to z resztą jeden z wielu bajerów jakie mamy na pokładzie. Zawiaduje się tym wszystkim z poziomu kierownicy i wielofunkcyjnego pokrętła, która obraca się wzdłuż osi kierownicy. Nie brakuje także programowalnych przycisków na lewej stronie owiewki, które pozwolą na szybki dostęp do ulubionych funkcji. Zwieńczeniem systemu jest wielki jak tablet ekran TFT, który pozwala na czytelny i szybki wgląd we wszystkie niezbędne parametry. Swoją drogą konstruktorzy przy tworzeniu takich multimedialnych i dopasionych w funkcje układów mają sporo kombinowania by połączyć ogień z wodą, czyli atrakcyjność pod względem wizualnym z czytelnością i odwracaniem uwagi od drogi w jak najmniejszym stopniu. To w końcu ma być ładnie i bajerancko czy prosto i czytelnie? Trzeba przyznać, że inżynierowie BMW znaleźli dobry sposób na podanie sporej ilości informacji w przejrzysty sposób. Zdecydowanie dobrym elementem wyposażenia, który aż się prosi o zaistnienie w takim nowoczesnym i co by tu nie mówić luksusowym motocyklu, jest schowek na telefon, który nie tylko zadba o smartfona miękkim wyściełaniem, ale także naładuje go bezprzewodowo lub za pomocą kabla, a dzięki dodatkowemu chłodzeniu nie wystąpi ryzyko przegrzania urządzenia. Brawo, bo działa to bardzo dobrze. Tak samo z resztą jak łączenie z systemem BMW Connectivity. Zajęło mi to dosłownie chwilę i już mogłem cieszyć się nawigacją, ulubioną muzyka i całą resztą dostępnych funkcjonalności ze sterowaniem z poziomu kierownicy.

Tak, na BMW R 1250 RT zdecydowanie można poczuć się luksusowo. Jest bardzo wygodnie, owiewka świetnie chroni przed pędem powietrza, a regulowana elektrycznie szyba pozwala na dopasowanie strumienia powietrza. W kufrach zmieścisz sporo bagażu, a grzane manetki i kanapa przydadzą się w chłodniejsze dni. Do tego nowy R 1250 RT z przekonstruowaną przednią owiewką wygląda teraz znacznie bardziej ciekawie, nowocześnie i z pazurem. To jeden z tych motocykli, które niechętnie zwraca się po testach. Bo chciałoby się by został z tobą na dłużej. Gdybym musiał wybrać jeden motocykl spośród dużego GS-a i modelu RT, to chyba, i trochę ku własnemu zdziwieniu, postawiłbym na R 1250 RT. GS jest świetny, ale chyba po prostu dla mnie już trochę oklepany. Z kolei spotkać RT na polskich drogach już nie jest tak łatwo. Wyjątkowość to jedno, ale po prostu ten motocykl kupił mnie bliską doskonałości konstrukcją i walorami jakie oferuje nie tylko podczas turystycznej jazdy. Efekt “wow” potęgowany jest przez spojrzenia osób przechodzących obok. Ten motocykl robi wrażenie nie tylko zza kierownicy.

autorzy:

Tobiasz Kukieła oraz Piotr Ganczarski

 

 

 

Tobiasz Kukieła

Dziennikarz motoryzacyjny, fotograf, reportażysta. Na motocyklach jeździ od dzieciaka i cały czas odczuwa potrzebę rozwijania swoich umiejętności jeździeckich. Jest złomiarzem z powołania - zdecydowanie częściej kupuje motocykle niż je sprzedaje. Czy to jego problem?

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button