Nie uwierzysz w czym hiszpański motocykl jest lepszy od chińskiego! Rieju Marathon 125 LC

MARATHON 125 LC EURO 5: Nareszcie motocykl 125 ccm3 dla mnie!

W skrócie
  • Testujemy terenowy motocykl 125: Rieju Marathon 125 LC Euro5.
  • Zobacz nasz film o testowanym motocyklu.
  • Nareszcie dorwaliśmy motocykl enduro hiszpańskiego producenta chłodzony cieczą. Jakie są jego największe zalety?
  • Czy warto wydać 17 999 zł, aby kupić ten sprzęt?
  • Więcej testów oraz niesamowitych tekstów motocyklowych znajdziesz na naszej stronie, jednoslad.pl!

Motocykle 125 dają całkiem dużo możliwości, jednak serwują również sporo ograniczeń związanych niedostatkami mocy – przynajmniej w terenie. Czy to się zmienia? Moje ostatnie wrażenia związane z testowaniem motocykla Rieju Marathon 125 LC Euro 5 definitywnie na to wskazują.

Tak naprawdę motocykle 125 za sprawą rygorystycznych norm emisji spalin przeżyły spory regres mocy maksymalnej – na początku zalewała nas przez to krew ze złości. W końcu jednak dzięki solidnym ograniczeniom homologacyjnym Polska dopuściła do użytku motocykle o pojemności do 125 cm3 pod warunkiem, że ich moc nie przekracza 15 KM. Oznacza to, że stare, dobre, ale przy okazji wściekłe dwusuwy nie łapią się na zmiany prawne sprzed lat. To bardzo szybko doprowadziło do sytuacji, w której polubiliśmy się z nową generacją motocykli 125. Dzięki zmianom w prawie motocykle 125 po raz kolejny stały się bardzo popularną klasą motocykli, mimo że są zdecydowanie słabsze niż przed laty.

Dlaczego zaczynam od przypomnienia tych faktów? Sprawa jest bardzo prosta. Do tej pory w nasze redakcyjne łapska wpadały najczęściej endurówki zasilane gaźnikami, których jakość najczęściej pozostawiała wiele do życzenia. To nie jest jednoznacznie tak, że układy gaźnikowe są kupą złomu. Bardziej chodzi o to, że w ostatnich latach nikt z obecnych producentów nie rozwijał tej technologii, a układy które montowano do klasycznych, a przy okazji niezbyt drogich enduraków nie były najwyższej jakości – ot, prosty gaźnik, który np. nie posiadał mechanicznej pompki do wtryskiwania paliwa po szybkim odwinięciu manetki. Właśnie to prowadziło do sytuacji, że najczęściej tymi jednośladami nie dało się jeździć w terenie.

Rieju MRT 125 LC Euro5: koniec z głupimi oszczędnościami

Generalnie w tej klasie widywaliśmy oszczędności na każdym kroku. Cóż, chcąc konkurować z maszynami ze wschodu, producenci musieli ciąć koszty, a przy tym nieco się uwsteczniać. Należy jednak oddać w gwoli uczciwości, że w większości przypadków mieliśmy wybór: mogliśmy kupić prostaka, o którym piszę, za względnie niewielką ilość kasy, ale i mogliśmy wydać większą kupkę forsy i kupić porządny statek. Dzisiaj w nasze redakcyjne łapy trafił tańszy statek, ale wreszcie wykonany tak jak bym sobie tego życzył.

Po pierwsze wygląd. Patrzysz na model LC i widzisz, że ten sprzęt jakością wykonania nie odbiega od większych pojemności. Osobiście jestem posiadaczem dwusuwowej trzysetki Rieju i naprawdę między tymi motocyklami nie widzę jakiś różnic w jakości wykonania. Mam wręcz wrażenie, że plastiki w testowanej 125-tce są ładniejsze, bardziej błyszczące i zdecydowanie lepiej oklejone. Z drugiej strony nareszcie w ramie znajduje się silnik chłodzony cieczą, a przy okazji zasilany wtryskiem paliwa. Niby nic zaskakującego, ale jednak – w świecie ekonomii to ma znaczenia.

Ten silnik jedzie!

Chłodzony cieczą silnik generuje moc 12 KM – niby nie jest to jakoś szczególnie dużo, ale w jeździe terenowej ważniejszy jest dla mnie moment obrotowy oraz odpowiednie przełożenie końcowe. Tutaj po odwinięciu manetki gazu nie czuję rozczarowania. Owszem sprzęt nie zwija gleby jak dwusuwowa 250-tka czy 300-tka, ale kulturalnie startuje do przeszkody z pierwszego biegu, przed samym najazdem robisz strzał ze sprzęgła i wylatujesz przodkiem w powietrze. To oznacza w turbo-skrócie, że jak najbardziej tym motocyklem jesteś w stanie jeździć w terenie.

Photo: Operator Aparatu

Ja generalnie mam problem z określeniem mocy potrzebnej do jazdy w terenie. Z jednej strony sam mam w garażu 250-tkę 2T, 300 2T i 300 4T – każdy jest wścieklakiem. Wybrałem te motocykle z premedytacją i jazda na nich sprawia mi kupę frajdy. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że nie umiem i nigdy nie będę umieć wykorzystać pełnego potencjału tych motocykli. Testy motocykli 125 – takie jak dzisiejszy upewniają mnie w tym. Nagle zacząłem bez żadnych problemów wykonywać ewolucje, które na moich motocyklach nie zawsze mi wychodzą. Nagle przestałem się wywracać i nie miałem w głowie myśli, że tym razem przesadziłem i mogłem zrobić sobie krzywdę. Ej, to może mieć sens! Tylko wyrzuciłbym pakiet homologacyjny i uwolnił potencjał silnika.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Norma Euro 5 oczywiście nie przeszła bez śladu dla kultury pracy silnika. Ten, oczywiście pracuje miarowo, kulturalnie – wręcz zbyt cicho. Czuć, że potencjał jest uwięziony i daje sobie odebrać moje pomarańczowe gogle w zakładzie, że po wymianie modułu zapłonu, zagrzebaniu w dolocie i zmianom w wydechu z tego silnika osiągnęlibyśmy zdecydowanie więcej niż moc 12 KM. Jestem wręcz pewien, że dojście do magicznej bariery 15 KM w tym piecu jest więcej niż możliwe.

Przeczytaj również:

Rieju Marathon 125 AC CBS 2020. Czy enduro 125 nadaje się w ciężki teren?

Już wcześniej wspomniałem, że Rieju Marathon 125 LC otrzymał silnik chłodzony cieczą. Z tym związana jest również obecność wentylatora na chłodnicy. To cieszy, oczywiście jest to związane z homologacją motocykla i dopuszczeniem go do ruchu, a to z kolei skutkuje tym, Marathony prawie na pewno będą jeździć po miastach: stać w korkach, na światłach itd. – bez wentylatora silnika ani rusz. W terenie to też się przydaje. Jeśli lubisz freeride i zagrzebiesz się w jakimś trudnym z technicznego punktu widzenia terenie, wentylator na chłodnicy stanie się wybawieniem dla silnika.

Za jednego Marathona kupisz dwa chińczyki

No i tutaj wchodzimy na pole dyskusji, którego nienawidzę, ale zdaję sobie sprawę, że część z nas zacznie wyjmować takie argumenty z kieszeni. Owszem, kupisz – tylko, że chłodzone powietrzem i zasilane kiepskim gaźnikiem. Poza tym Rieju Marathon 125 LC jest pojazdem homologowanym. Oznacza to, że nie tylko go zarejestrujesz  i będziesz mógł poruszać się po normalnych drogach, ale oprócz tego będziesz mógł wykupić pełny pakiet ubezpieczenia: nawet ubezpieczenie AC, a to ma spore znaczenie w przypadku nowej fury.

Myślę, że dla wielu z nas niebezsensowny okaże się aspekt miejsca, w którym powstają motocykle. Kupując motocykle takie jak Rieju, wspierasz działalność europejskich producentów, a nie chińskich. Produkcja tych motocykli odbywa się w Europie, to zatem na pewno ma wpływ na finalną cenę, ale i podejrzewam, że i na jakość.

Rieju Marathon 125 LC Euro5: do tańca i do różańca

Nasza testowana sztuka była całkowicie nowym motocyklem (miała zero kilometrów przebiegu). To właśnie sprawiło, że nie miałem za bardzo ochoty jej katować w terenie. Owszem, pojeździliśmy po cywilizowanych odcinkach terenowych, zabrałem ją na mój techniczny tor, kilka razy wyskoczyłem do miasta. Okazuje się, że chociaż testowany Rysiek nie jest najtańszą tego typu maszyną na rynku (17 999 zł robi swoje), to w zamian otrzymujemy motocykl, który nie tylko sprawdzi się w technicznym terenie, na szutrowych odcinkach trasy, w niedalekiej turystyce, ale i w miejskich przelotach. Na dokładkę powiem Wam, że otrzymałem motocykl testowy, do którego dorzuconno asfaltowe koła supermoto w rozmiarze 17 cali (tył i przód). Oznacza to, że w ciągu paru sekund możesz całkowicie zmienić charakter swojej maszyny


Owszem, zmienisz ogumienie kół oraz rozmiar, ale to w prkatyce już będzie miało wpływ na dynamikę niewielkiego silnika. Poza tym do tylnej obręczy możesz przykręcić inne koło zębate co dodatkowo wpłynie na zmianę parametrów motocykla. Tak więc z terenowego wojaka szybko będziesz mógł zrobić miejskiego zakapiora w stylu supermoto. Szkoda tylko, że w zawieszeniu nic nie będziesz mógł zmienić, gdyż to jest pozbawione regulacji. Z drugiej strony zarówno widelec z przodu jak i amorek z tyłu są naprawdę udanym kompromisem między terenem, a jazdą asfaltową.

Co z resztą?

Wiem, że brzmi to fatalnie, ale naprawdę! Podczas niewielkich hopek zawias nie dobijał, a lądowania odbywały się w sposób bezpieczny (zarówno dla motocykla jak i kierowcy). Z drugiej strony na asfaltowych odcinkach nie odczułem pływania czy nadmiernego nurkowania przodu – było naprawdę ok.

Przyczepić mogę się do hamulca przedniego. Jest dosyć tępy. Owszem, hamuje wystarczająco, ale zrobienie stopala bez dużego wysiłku jest niemal niemożliwe. Poza tym brakuje osłony pod silnik i plastikowych osłon ramy w okolicy setów. Nabywcom tego motocykla sugerowałbym szybką zmianę tego stanu rzeczy w obawie przed uszkodzeniem silnika od ewentualnego kamienia czy sporych rys ramy od kamieni i piachu wpadającego między buta, a ramę – ten element bardzo szybko się wyciera.

Czy warto?

Myślę, że tak jeśli poszukujesz oryginalnego sprzętu niezłej jakości. Owszem, LC nie jest najtańśzą 125-tką na rynku, ale jestem pewien, że nie każdy szuka tanizny. Dla wielu osób ważniejsze jest to, gdzie powstaje taki motocykl, jakie daje możliwości i jaka jest jego jakość wykonania. Poza tym dawno nie jeździłem na tak uniwersalnego 125-tce!

Rieju Marathon 125 LC: obejrzyj również nasze pierwsze wrażenia:

Tobiasz Kukieła

Dziennikarz motoryzacyjny, fotograf, reportażysta. Na motocyklach jeździ od dzieciaka i cały czas odczuwa potrzebę rozwijania swoich umiejętności jeździeckich. Jest złomiarzem z powołania - zdecydowanie częściej kupuje motocykle niż je sprzedaje. Czy to jego problem?

Inne publikacje na ten temat:

1 opinia

  1. Do wersji Euro 4 miał te magiczne 15KM. Czy to taki super motocykl, średnio. Wąska twarda kanapa, kanapa niby wysoko, ale podnóżki też, czyli nadal motocykl dla ludzi średniego wzrostu. Nigdy najtańszy na rynku nie był, ale dealerzy dziwnym trafem sugerowali poszukanie innej alternatywy. Wypasem była wersja 200cc, niestety krótko w ofercie w Polsce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button