Barton Blade-R 125 2021: motocykl, który wygląda jak litr, pali 2,5 litra, a to tylko połowa ćwiartki!

Sporotowy motocykl 125 na prawo jazdy kategorii B. Sukces murowany? To może nie być takie proste...

Świat już dawno stanął na głowie: kiedyś motocykl o pojemności 125 cm3 był po prostu wozidłem, zresztą bardzo niepopularnym. Zmiany prawne przyniosły powiew świeżości, a dzisiaj producenci prześcigają się w coraz ciekawszych wcieleniach motocykli na prawo jazdy kategorii B. Jednym z takich motocykli jest Barton Blade-R. Sprzęt dla początkujących z duszą prawdziwego sportowca!

Motocykle 125 stały się swoistym objawieniem ostatniego 20-lecia. Z kategorii motocykli, których sprzedaż była promilem w rocznych zestawieniach producentów oraz importerów wyrosły w statystykach wielu firm na główną gałąź handlu. Nikogo nie powinno to dziwić, 125-tki są bezpieczne, łatwe w użytku, tanie w zakupie i przede wszystkim w eksploatacji oraz są świetną możliwością do przekonania się czy motocykle to faktycznie fajna sprawa czy nie (wiadomo, że fajna – niektórzy jednak potrzebują się przekonać osobiście).

Tak czy inaczej, skoro motocykle 125 już dawno zabiły rynek motorowerowy i są świetnym przedsionkiem do “dorosłego” świata motocykli, to bardzo cieszy mnie fakt, że nie jesteśmy skazani tylko na motocykle klasyczne, ale możemy wybierać z grupy motocykli reprezentujących różne style: motocykle terenowe, turystyczne, miejskie, ADV, enduro, czy sportowe. To sprawia, że osoby zafiksowanego np. sportami mają zdecydowanie prostszą drogę do rozpoczęcia swojej kariery motocyklowej niż jeszcze jakiś czas temu. Na tej fali wyrosło sporo fajnych motocykli. Czy Barton Blade-R 125 ma szanse dołączyć do tej grupy pojazdów? W sumie to czemu nie? Już dawno temu osiągi w cywilnych motocyklach 125 przestały być jakoś szczególnie istotne.

Kultura pracy i moc maksymalna

No i pewnie teraz część z Was złapała się za głowę. No, ale tak w rzeczy samej jest. Zanim restrykcyjne normy emisji spalin zaorały rynek motocyklowy, 125-tki generowały moc na poziomie 30 KM i nie było to niczym zaskakującym. Dzisiaj dla spełnienia przepisów prawnych, pozwalających na poruszanie się nimi z prawkiem kategorii B, osiągają maksymalnie moc 15 KM i faktycznie najczęściej poruszamy się w widełkach 10-15 KM. Przy tak niskiej mocy rozstrzał 5 KM robi kolosalną różnicę – tutaj nie chodzi nawet o prędkość maksymalną i przyspieszenie, a kulturę pracy silnika i sposób w jaki osiąga maksymalne wartości.

Barton Blade-R 125

W przypadku Bartona nie możemy powiedzieć o mocy maksymalnej motocykla dla swojej klasy, ale nadal wynik 12,6 KM jest niezły i tym samym sprawia, że Blade-R jest najmocniejszym motocyklem w “stajni” Bartona. Nie jest to co prawda najszybsza 125-tka na rynku, ale według najróżniejszych znawców z sieci osiąga nawet 110 km/h. Mi osobiście udało się go rozbujać do 90 km/h. Być może różnica wynika z masy jeźdźca, chociaż z moimi 82 kilogramami nie należę do jakoś szczególnie ciężkich motocyklistów. Niestety tego samego nie mogę powiedzieć o masie tego motocykla: 167 kilogramów. To sporo, szczególnie że mówimy o sportowym motocyklu 125.

Blade-R 125. Chińczyk, który nie jest taki chiński

Z drugiej strony nie powinniśmy oczekiwać od jednośladu, który kosztuje zaledwie 13 199 zł jakiś szczególnych cudów. Cena nie bierze się znikąd i jeśli chcesz zapłacić za lekkie materiały to przecież droga jest wolna. Osobiście stanąłem po stronie użytkownika, który nie chce zapłacić i musi się zadowolić tym co ma i powiem Wam szczerze, że znalazłem w tym szaleństwie spory atut. Zacząłem ten tekst od wyjaśnienia, że klasa 125 jest fajnym wprowadzeniem do dorosłego świata jednośladów. Jeśli faktycznie będziesz chciał się uczyć odpowiednich odruchów, hamowania lub po prostu panowania nad motocyklem, wyższa masa i niska moc oczywiście tego nie ułatwi, ale sprawi, że przesiadka na większą pojemność nie będzie aż tak zaskakująca pod względem zmiany masy (silnikowo to oczywiście odrębna kwestia).

Barton Blade-R 125
Pozostaje również temat tabu, a więc to że każdy na motocyklu sportowym chce wyglądać jak turbo kozak, ścigant i mistrz świata osiągania prędkości maksymalnej na prostej. No i to właśnie jest największy atut modelu Blade-R 125. Ten maluch wygląda jak rasowy litr i nic oprócz osiągów i dźwięku nie zdradza, że mówimy zaledwie o motocyklu klasy 125. Dodajmy chińskim motocyklu 125.

To dosyć ważne, bo najczęściej motocykle sportowe ze wschodu śmierdzą tanizną na kilometr. Nie będę Wam gadać głupot, że w tym przypadku mówimy o kosmicznym wykończeniu, ale nie jest źle. Owszem, plastiki mogłyby być lepszej jakości, ale trzymają się, nie trzeszczą i wyglądają nieźle. Powłoka lakiernicza też jest całkiem dobra, a sam motocykl ogólnie budzi zadowalające wrażenie. Nie jest to tylko moje zdanie. Miałem przyjemność kilka razy pojawić się na tym sprzęcie wśród zatwardziałych motocyklistów i większość z nich była zaskoczona wyglądem tej maszyny. Oczywiście, odniesienia stylistyczne widać jak na dłoni, ale nie są one przesadzone i nie wyglądają jak tani jarmark odpustowy.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Barton Blade-R. Hamulce, które zatrzymają obroty ziemi

Gdybym miał wybrać największy atut tego sprzętu, to bez chwili zastanowienia wykrzyczałbym “hamulce!”. Dwie porządne tarcze hamulcowe w osi przedniej robią robotę. Dodatkowo z tyłu oczywiście również znajdziemy tarczę. Ogólne wrażenia psuje oczywiście układ CBS, który z jednej strony jest obowiązkowy (jeśli nie ma ABS), ale skutecznie zabija możliwości motocykla i uczy okropnych nawyków. Nie dość, że uczymy się pracy jednym hamulcem, to dozowalność przedniego hamulca przez połączenie pompy z dużym obiegiem i kolejnym tłoczkiem do wypchnięcia sprawia, że cierpi na tym dozowalność i całość jest mizerna. Dlatego pierwsze co ja bym zrobił, to usunął układ CBS. Ale to już każdy może uczynić na własną odpowiedzialność.

Ps. Zobaczcie jak zamontowany jest zacisk hamulcowy!

Barton Blade-R 125

Jeśli o mocnych punktach mowa, to zwróciłbym również uwagę na wydech (robi niezłą robotę jak na motocykl 125) oraz na kratownicową ramę (tak, to nie żarty). Poza tym na lampy przednie – śmiejcie się ze mnie. Mi to wszystko się podoba! Z drugiej strony wiem, że jak to w przypadku motocykli ze wschodu to gra pozorów. Jednak w tym szaleństwie jest jedna bardzo istotna rzecz, o której już nieco wspomniałem wcześniej. To udawanie sportowej maszyny jest świetnym preludium przed wejściem w świat dorosłych maszyn.

Trening czyni mistrza!

Tutaj oprócz wyglądu mamy naprawdę dobre hamulce, dosyć dynamiczny silnik (jak na 125 z Chin w tej kasie) i przede wszystkim sportową pozycję za kierownicą. Ja wiem, że nie pobijesz na tym sprzęcie żadnego rekordu prędkości i toru, ale być może niegłupim rozwiązaniem byłoby założenie na jego obręcze dobrych opon i trenowanie jazdy, pozycji w zakręcie na pobliskim parkingu? Co wydaje się głupie, ale przynosi korzyści głupie do końca nie jest. A dzięki takim treningom będziesz po prostu lepszym motocyklistą. Wiadomo, do takich spraw można kupić japońską używkę, ale może nie każdy chce?

I może część z Was po raz kolejny puka się w głowę co ja z tym sportem i treningami, ale zmusza mnie do wygadywania takich rzeczy pozycja za kierownicą. Z jednej strony mamy sporo miejsca na cztery litery, ale kąt siedzenia sprawia, że jesteśmy dociskani do zbiornika i szybko na nim lądujemy – aż chce się odkręcać. Z drugiej strony, mimo że nie mamy klasycznej kierownicy to ta jest położona dosyć wysoko jak na sporciaka. To wszystko sprawia, że z jednej strony otrzymujemy agresywną pozycję do szybkiej jazdy, lub po prostu ćwiczenia odruchów, a z drugiej strony nie będziemy płakać i użalać się nad sobą po zwykłej przejażdżce. Dodatkowo należy wspomnieć, że Barton Blade-R posiada całkiem wygodne siedzisko pasażera.

Barton Blade-R 125

Tytułem końca powiem Wam, że jestem zaskoczony. Blade-R jest dosyć odważnym ruchem Bartona w świecie polskich motocyklistów. Nie jest to najlepsza i najlepiej zaprojektowana maszyna świata, ale wierzę, że nie jest do jednorazówka. Czas pokaże czy faktycznie. Cieszę się jednak niezmiernie, że czasy podłych chińskich jednostek się już skończyły, a polscy importerzy zupełnie inaczej podchodzą do motocykli i motocyklistów. Amen.

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button