Test Romet Latte City 50: Unire l’utile al dilettevole

W ten weekend Skuterowo.com zabiera Was na wycieczkę razem z retro skuterem Romet Latte City, który zdaje się, że testujemy jako pierwsi w Polsce. Wspólnie sprawdzimy wszystkie detale i właściwości tej maszyny. Dajcie nam jedynie chwilkę czasu na dojazd do miejsca w którym nasze Latte będzie się prezentować naprawdę dostojnie.

I oto jesteśmy. Mamy już pewnie wnioski dotyczące eksploatacji, komfortu i właściwości jezdnych, ale o nich za moment. Skupmy się póki co na wyglądzie.
Nawiązań do włoskiego stylu jest tu mnóstwo. Te obłości, chromy, ta kanapa… sprzęt wygląda stylowo. Seryjne dodatki w postaci wysokiej szyby czy kufra też robią dobrą robotę. Nie tylko fajnie wyglądają, ale też są po prostu praktyczne.

A propos kanapy – znaleźliśmy wyczesany akcent w postaci polskiej flagi. Miły dodatek. Siedzisko samo w sobie nie jest za wygodne dla dwóch osób. Jadąc solo nie ma na co narzekać. Kierowca ma do dyspozycji sporą podłogę wyposażoną w gumowe pasy antypoślizgowe. Prezentują się nawet nieźle. Pasażer z tyłu dostaje podnóżki, które w oto taki prosty sposób można składać i rozkładać.

Idziemy dalej. Pochwały za dostojnie wyglądające koła z dość grubymi oponami. One też działają na komfort podróżowania. Inne miłe akcenty to oryginalnie zaprojektowane zegary, w pełni analogowe i przełączniki na kierownicy. Nie ma wstydu i poczucia chińszczyzny. Na koniec tej części testu Skuterowo.com chcemy Wam pokazać światła w które został wyposażony Romet Latte City. Z przodu duży klosz zapewniający dobrą widzialność i widoczność po zmroku. Do tego ledowe kierunkowskazy, które wprowadzają sporo świeżości całej konstrukcji. Na tyle lampa pozycyjna i stopu również bazuje na diodach i prezentuje się super!

[nggallery id=180]

Jazda Rometem Latte City jest naprawdę przyjemna. Czterosuwowy silnik z blokadami jedzie maksymalnie licznikowe 50 na godzinę, czyli w rzeczywistości 45. O dziwo łapiąc wiatr w plecy udało się nam rozpędzić do 70 w co nie mogli uwierzyć zgromadzeni wokół motocykliści… pozdrawiamy. Na Latte City siedzi się dość wysoko, w pozycji typowo krzesełkowej. Zawieszenie nie powoduje bólu różnych części ciała, ale też nie można go zaliczyć do jakoś mega komfortowego. Jest takie sobie. Tak samo jak lusterka – może dobrze się prezentują, ale jak dla nas są po prostu za małe.
Doczepić musimy się też hamulców. Przednia tarcza jest dużo za mała, a tylny hamulec bębnowy na dzień dobry wymaga podciągnięcia linki. Słabo.

Romet Latte Sound9Powoli zjeżdżamy do bazy. Przejechaliśmy sporo kilosów, które upłynęły nam nawet przyjemnie. Skuter ma swoje wady, ale można przymknąć na nie oko, zwłaszcza patrząc na ogólną jakość wykonania. Romet przez kilka lat naprawdę solidnie odrobił zadanie domowe i z roku na rok naprawę mamy wrażenie, że jest coraz lepiej. Ma to niestety jedną wadę. Jest nią cena. Romet Latte City kosztuje prawie 6 tysięcy złotych. Sporo.

Koszt aż tak nas nie zraża. Zawsze można pomyśleć o zakupie skutera na raty. Facetom może ciężko jest się tak wprost zakochać w tym sprzęcie, ale dla Pań może to być fajna, miejska maszyna, która będzie uprzyjemniać każdy kilometr dojazdu do sklepu czy pracy…

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button