Samodzielna nauka jazdy jednośladem: Pierwsze kroki na skuterze

Według obserwacji Skuterowo.com do największej ilości incydentów dochodzi podczas pierwszych kilometrów od pierwszego kontaktu ze skuterem. Radzimy jak uniknąć niemiłych niespodzianek.
Jazda na skuterze niczym nie różni się od prowadzenia roweru“. Takie opinie można usłyszeć wśród kupujących swój pierwszy jednoślad z napędem silnikowym. Bzdura. Masa, moc, inne wyważenie sprawia, że opanowanie skutera przez niedoświadczonego jest trudne. To nie rower, że w razie upadku rozbijesz sobie co najwyżej kolano i łokieć.”Szlif” maszyną powyżej 80 kg kończy się zazwyczaj dużo cięższymi konsekwencjami i stratami materialnymi.

Zbytnie poczucie pewności często kończy się poważnymi urazami

Dlaczego młodzi stażem kierowcy powodują tyle wypadków i tak często zaliczają wywrotki? To wynika właśnie z przekonania, że to nic trudnego. Odkręcasz gaz i jedziesz! Problemy pojawiają się na pierwszym zakręcie, gdzie wjedzie się w piasek, wodę, albo drogę nieutwardzoną i używa się przedniego hamulca. Siła odśrodkowa momentalnie powoduje wypadnięcie z trasy i szlif przez kilkadziesiąt metrów. Każdy z nas przed pierwszą przejażdżką musi pamiętać o absolutnie podstawowych zasadach i pokornie się im podporządkować.
1. Zero brawury, przez pierwsze kilometry nie masz wyrobionych dobrych nawyków i na dobrą sprawę sam nie wiesz jak zareagujesz w kryzysowej sytuacji. Przykładowo odruchowo zaczniesz na mokrym zakręcie hamować wyłącznie przednim hamulcem. Często zdarza się, że ludzie przyzwyczajeni do roweru nie mają świadomości odwrotnego działania tego systemu w skuterze. Później się najnormalniej w świecie zapominają.
2. Naucz się patrzyć w lusterka i pamiętaj o “martwym polu”. Wielu początkujących skuterzystów nim będzie wiedziało jak się nimi posługiwać już wyjedzie na drogi publiczne o dużym natężeniu ruchu. Dodatkowo same lusterka często nie wystarczają. Ruszaj głową i to dosłownie.
3. Do nauki jazdy i oswajania się ze sprzętem zawsze wybieraj drogi niepubliczne, wewnętrzne, bądź o małym natężeniu ruchu. Przećwicz w takich miejscach awaryjne hamowanie, wychyły, możliwości swoje i skutera.
4. Naucz się pokory. Nie udawaj mistrza kierownicy. Zuchwałość jest jedną z najczęstszych przyczyn upadków i/lub wypadków. Lepiej, aby się śmiano z Twojej roztropności, niż ze zniszczonego sprzętu.

Czując niepewność, zjedź na bok i przemyśl następny manewr

5. Jeśli na nie masz doświadczenia w prowadzeniu po drogach publicznych, a Twój pojazd nie wymaga prawa jazdy koniecznie przypomnij sobie podstawowe przepisy. Często, zwłaszcza młodzi skuterzyści przekonują się o swoich brakach w sytuacji podbramkowej. Pokornie dokształć się, a nikt już nie będzie za Tobą trąbić. Tym sposobem będziesz też walczyć ze stereotypem dotyczącym polskich kierowców skuterów.
6. Nie panikuj dojeżdżając do skomplikowanego skrzyżowania. Zawsze możesz zjechać na bok i przemyśleć swoje następne manewry.
7. Ubierz się bezpiecznie. Wielu początkujących nie ma świadomości, że jazda w krótkim rękawku, spodenkach i sandałach to samobójstwo. Teraz, zaraz na początku ryzyko wywrotki jest największe. Może być Tobie w kurtce, rękawicach i długich spodniach gorąco, owszem. Lepiej jednak pocierpieć nieco podczas jazdy, niż potem poznawać smak upałów w gipsie i bandażach.

Statystycznie z obserwacji Skuterowo.com wynika, że pierwsze dni na skuterze są najbardziej ryzykowne, choć zastanawiam się, czy oby na pewno. Czy to nie jest tak, że po przejechaniu inauguracyjnej setki pewność siebie niewspółmiernie rośnie? Może to właśnie ten moment jest najbardziej ryzykowny?

Fot.: Skuterowo.com/SXC/Przemysław Jaczewski/Paweł Oksanowicz

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

11 opinii

  1. Nie powinno się od razu wyjeżdżać na ulicę. Najpierw trzeba poćwiczyć na osiedlu, czy większym parkingu jazdę. Ja ćwiczyłem (dosyć długo) właśnie na osiedlu i parkingu. Potem miałem jedną ‘glębę’ (szlifem tego nazwać nie można) na oleju. Koleżanka, która od razu wyjechała na ulicę miała już 3 szlify.

  2. Ja jazdę na skuterze ćwiczyłem na drodze szutrowej, to była droga dojazdowa do domu mojej babci o dł. 350m. Teraz to staram się unikać jeżdzenia głównymi ulicami bo nie mam karty moto 😀 i jeżdzę głównie bocznymi uliczkami.

  3. Co prawda to prawda. Trzeba uważać i mierzyć siły na zamiary. Pamiętam jak ja się uczyłem jeździć – deszcz zap….alał z nieba, że hej, a ja miałem przejechać z Mokotow na Bielany i z powrotem (wracając z dwoma workami mąki). Jednak tylko jeździłem z pizzą po Mokotowie. Powolutku, z 30 na godzinę. Po kilku dniach nabrałem trochę wprawy ale nawet teraz, po kilku latach widzę swoje braki i niedociągnięcia w jeździe.

  4. A ja o dziwo zaczynałem się uczyć jeździć w porze zimowej. TAK tak dobrze widzicie – uczyłem się zimą (połowa grudnia 2009 zakup skutera)i teraz widzę po ponad 7 miesiącach już jazdy że to wcale nie był błąd. to właśnie zimą gdy “stawiałem ” za sobą pierwsze metry i kilometry przekonywałem się ile trzeba mieć pokory by jeździć skuterem. Koledzy z pracy się nabijali że wyglądam jak wariat i że mój skuter nie dotrzyma lata. Mylili się. Skuter ma się doskonale można powiedzieć. Pod kołami zostawił już ponad 8 tyś km a wczoraj tzn 16 sierpnia 2010 zaliczył wyprawę o długości 160km w obie strony (dystans Chorzów- Inwałd Park Miniatur. Ja oczywiście jechałem wraz z moją kochaną żoną Kasią już na mojej ince a mój szwagier “dosiadał” mojego starego poczciwego chiniolka. Jak będę miał chwilę czasu to zamieszczę na blogu “relacje” z tej eskapady. Wracając do techniki jazdy każdy się codziennie uczy czegoś nowego. Naprawdę polecam odważnym spróbować pojeździć zima choćby po podwórku aby zweryfikować swoją technikę 🙂

    Pozdrawiam i szerokości

  5. A ja powiem, że wszystko zależy od tego w jakim mieście się mieszka. Jeżeli jest to mniejsze miasto, jak moje, 80-cio tysięczne to można na jednej uliczce wypróbować najważniejsze manewry i jechać dalej na miasto. Moja pierwsza jazda skuterem tak przebiegała, przejechałem się w jedną i w drugą stronę i już na miasto na stację benzynową, bo się wacha kończyła. Jeżeli mieszka się w mieście takim jak Bydgoszcz, Poznań czy Warszawa, w której nie byłem, to najlepiej jest zaczynać jazdę od mniejszych ulic. Wyjechanie od razu na kilkopasmową drogę, ze sznurem samochodów toczących się po każdym z nich może być kiepskim pomysłem i kierujący nie ogarnie na raz jazdy skuterem, patrzenia na znaki, na pojazdy przed nim i pozostałych uczestników. Dlatego w takim przypadku lepiej zaczynać od dróg z dwoma pasami, po jednym dla każdego kierunku i stopniowo wyjeżdżać na coraz “trudniejsze” drogi.

  6. Temat dla mnie jak najbardziej aktualny:D
    Dopiero co jeżdżę parę tygodni na moim nowym MADE IN CHINA kolegą marki Inca i powiem że nie szarżuje i za każdym razem przed manewrem najpierw sprawdzam 3 razy w lusterku czy ktoś nie jedzie a potem dopiero manewr wykonuje bo widziałem filmik jak chłopak na ,,wolniejszy” pas niby zjeżdżał.

  7. Hmm…zgadzam sie z tym że nie wolno szaleć, jak se kupie skuterka, to będę jeździć bardzo ostrożnie, pod górkę i z górki będę go prowadzić tak jak rower(notabene jak odjąć gazu?)

  8. Ja swoje jazdy na skuterach zaczynałem w wieku 10 lat.
    Na początku miałem taką hulajnogę (skuter) elektryczną, potem mówie sobie muszę sprzedać te gówno i kupić sobie porządny skuter. Najpierw zdałem na kartę moto, a potem mając już zaliczony egzamin wybłagałem Ojca, aby wypożyczył mi Yamahe z wypożyczalni na 1 dzień, abym mógł sobie pojeździć, i… Wypożyczona, wszystko pięknie, sprzęt za ponad 6 tys. złotych, no i oczywiście jest wielka presja, bo ojciec wpłacił kaucje 7 stów, a z wypożyczalni mnie już z góry opierdzieli, że jak popsuje skuter, to będą duże koszty.
    No, ale trzeba było wrócić z Koła na Wawer (przez całą Warszawę). Miałem wtedy 14 lat, i pierwszy wyjazd skuterem na ulice był tak straszny dla mnie, że nogi na światłach mi latały – taki strach ;D
    Potem 2 raz wypożyczone miałem w nagrodę za zaliczenie poprawki z Polaka, a 3 raz na urodzinki.
    Teraz jak jeździłem już swoim sprzętem to byłem super przekonany, że jestem świetnym kierowcą, i mistrzem jazdy, niestety wystarczyło chwilę nie uwagi, i wbiłem się z prędkością 50km/h w inny pojazd. Efektem było 2 operacje, 7 tygodni leżenia w łóżku, bóle, oraz mój skromny chinolek do przysłowiowej kasacji, gdyż na zgiętej ramie daleko nie pojeżdżę. Skuterek już sobie drugi kupiłem, i teraz mam oczy tylko przed sobą, skupiam się bardziej na jeździe, nie jeżdżę ze słuchawkami na uszach, oraz zawsze zakładam tą śmieszną, i zabawną kamizelkę odblaskową.

    PS Najlepiej hamując tylnim hamulcem, a przedni tylko delikatnie dociskać, wtedy hamowanie będzie w miare skuteczne, a będziemy mieli pewność, że nie zaliczymy spotkania z pięknym asfaltem

  9. Ja zaczynałem przygodę od jazdy moim chinolkiem (Toros F16) w lesie. Ogólnie pełno piachu, dziur i śmieci. Część może mnie uważać za idiotę i szaleńca, bo dodatkowo zaliczyłem 2 upadki. Jednakże dzięki temu nauczyłem się pokory, jazdy w trudnych warunkach i póki co nie było manewru z którym bym miał problem 🙂

  10. Ja jeździłem już 2 tygodnie i zachciało mi się właśnie trochę “zaszpanować”(nie wiem przed kim bo to był środek łąki i tylko 1 droga) i myślę zawrócę na hamulcu. Niestety przyzwyczajenie rowerowe i przedni mocno dociśnięty. Na szczęście już prawie stałem i miałem kurtkę motocyklową i nic mi się nie stało ale ślady po zdarzeniu moje kymco nosi do dziś(wygięta klamka i porysowany bok)Ale powiem wam że chyba tak samo jak na początku jazdy czuję się po powrocie na maszynkę po tak długiej zimie. Jakiś taki rozkojarzony i w ogóle z tą różnicą że wiem na co sobie mogę pozwolić i jak zareagować bo jakby nie patrzył już prawie 6000km na tym vitalu zrobiłem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button