Szczyt buractwa podczas kontroli policyjnej: Wymuszenie, brak zgody na nagrywanie i jazda bez przeglądu

Filmy dokumentujące pracę drogówki są jednymi z najpopularniejszych seriali motoryzacyjnych w Polsce. Najciekawsze są oczywiście przypadki ludzi, którzy podczas kontroli policyjnej lubią zgrywać “kozaka”. Szczerze przyznam, że często żal mi takich osobników.

Spore wrażenie zrobiła na mnie kobieta zarejestrowana przez ekipę “Na drogach”, która została zatrzymana na skutek nieustąpienia pierwszeństwa pieszemu, który przechodził na zielonym.

Pani nie chciała wydać funkcjonariuszom dokumentów, ponieważ nie wyraża zgody na nagrywanie. Jednakże czym innym jest rejestrowanie obrazu, a czym innym rozpowszechnianie wizerunku. W praktyce oznacza to, iż operatorzy kamer mają pełne prawo do filmowania przebiegu kontroli policyjnej – pod warunkiem anonimizacji przed publikacją (zakrycie twarzy, modulacja głosu, zakrycie tablic rejestracyjnych) (Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 15 października 2009 r. (sygn. akt I CSK 72/09)).

Oczywistym zatem jest, iż nieokazanie dokumentów podczas kontroli w tym przypadku jest bezzasadne i może zostać potraktowane po prostu jako jazda bez dowodu, prawa jazdy oraz stawianie oporu. W tej sytuacji policja ma pełne prawo (nawet siłą) doprowadzić taką osobę na komisariat celem ustalenia tożsamości, a nawet przeszukania.

Drugim błędem bohaterki wideo była jazda bez ważnych badań technicznych. W tej sytuacji policjant ma obowiązek zatrzymać dowód rejestracyjny oraz zakazać dalszej jazdy, albo wydać pokwitowanie czasowe. Nie mniej nasz dowód rejestracyjny zgodnie z prawem zostaje odesłany do starostwa w którym zostało ono wydane. Jeśli nasze auto jest zarejestrowane na drugim końcu Polski, wówczas czeka nas nadprogramowa wycieczka w rodzinne strony. Jednak to nie wina, ani złośliwość policjanta, a jedynie konsekwencja naszego przeoczenia.

Kontrolowana kobieta groziła również policji, że “niczego nie podpisze”. W tej sytuacji brak sygnatury na pozwoleniu czasowym oznacza brak ważnych dokumentów dopuszczających pojazd do ruchu. Czyli zakaz dalszej jazdy.

To niestety kolejny przykład typowej, drogowej cebuli, nieznajomości prawa i jazdy według widzimisie. Do tego typowe “dzwonię do prawnika”, “proszę numer legitymacji” co moim zdaniem jest w tej sytuacji szczytem buractwa.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

8 opinii

  1. Nie mówię że pochwalam takie zachowanie, ale wpychanie komuś kamery w twarz podczas zatrzymania przez policję to wg mnie jeszcze większe buractwo. Nie od tego jest policja żeby fundować ludziom rozrywkę kosztem innych ludzi. Człowiek nie dość że i tak już zestresowany (zasadnym, żeby nie było) zatrzymaniem a tu jeszcze biegają wokół i filmują do telewizji, nie wiadomo po co, co pokażą, kto zobaczy itd.

    Ja rozumiem że zgodnie z prawem mogą, ale nie zmienia to faktu iż jest to zwykłe chamstwo i buta, a zwykła ludzka przyzwoitość wymagałaby zapytania o zgodę i uszanowania jej braku.

    1. Uszanować to powinna polskie prawo, pojedzie za granicę to też tak będzie gadać, jak ją zatrzymają? Trzeba nie było łamać przepisów, wtedy występu by nie było.

        1. Nikt jej “w twarz” kamery nie wpychał. Kamerzyści stali 10m od niej.
          Przeciwko kamerom zainstalowanym na skrzyżowaniach i innym kamerom monitoringu tez tak protestujesz?
          Kiedy w supermarkecie wpisujesz PIN przy płatności kartą – nagrywa cię przynajmniej jedna kamera – to jest problem a nie TVN Turbo.

  2. baba osobą publiczną nie jest to też ma prawo nie być filmowana wraz ze swoim autem. Ja również poprosił bym o kręcenie odcinków drogówki gdzie indziej no chyba że zapłacili by mi za występ 🙂

    1. No słabo się znasz, ona nie jest filmowana, tylko praca policji oraz owi policjanci. Twarz osoby niepublicznej jest zamazana, w tym wypadku nie jest to publikowanie wizerunku, a co za tym idzie takie filmowanie, jakie jest przedstawione w filmiku jest zgodne z polskim prawem.

  3. Kobiecinka nie zna podstawowych procedur, dopiero uczy się życia kierowcy w zderzeniu z drogówką . W Polsce, w której mafia nietykalnych w togach współpracuje z państwem w terroryzowaniu obywateli, liczenie na sądy nie ma sensu, bo one od 1945 roku zazwyczaj przyznają racje państwu . Tylko w wyjątkowych przypadkach jest odwrotnie . To mafia i nie ma co liczyć na sprawiedliwość w tych przypadkach ! Policja może wydać dowód w miejscowości, w której odebrano dowód, ale pod warunkiem, że nazajutrz rano uda się z dokumentem potwierdzającym dokonanie badania technicznego i odbierze zatrzymany dowód na komisariacie , z którego byli policjanci . Krzysztof Kornatowicz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button