Przegląd techniczny samochodu niebawem będzie przeprowadzany według nowych procedur. Minister Infrastruktury wraca do pomysłu zaostrzenia nadzoru nad badaniami i szykuje zmiany. W efekcie każde auto, które stawi się do stacji diagnostycznej będzie fotografowane. “Taki system działa już w Czechach” – taką wypowiedź mogliśmy usłyszeć z ust Marcina Barankiewicza, prezesa Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów.
Zdjęcie pojazdu wykonane podczas badania ma być potwierdzeniem obecności pojazdu w stacji kontroli pojazdów. Fotka z widocznym pojazdem oraz czytelną tablicą rejestracyjną miałaby być przechowywana przez dwa lata od daty dokonania badania technicznego.
Takie rozwiązanie jest rozważane przez Ministerstwo Infrastruktury, które wznawia prace nad zwiększeniem nadzoru nad stacjami kontroli pojazdów. Prace nad zmianami trwają już od 2018 roku, jednak zostały przerwane, a powrót do nich zapowiedziany jest na obecny kwartał 2020 roku. Działania wstrzymane 14 grudnia 2018 roku na etapie trzeciego czytania nie zakończyło procesu legislacyjnego dla omawianych zmian. Obecnie działania resortu mają umożliwić wznowienie prac parlamentu nad projektem ustawy. |
Powodem dokonywanych zmian jest konieczność dostosowania prawa do unijnej dyrektywy 2014/45/UE, która to właśnie określa minimalne wymagania badań technicznych pojazdów. Kolejnym z powodów prac nad zmianami w przepisach.
Wygląda na to, że zdjęcie pojazdu ma pełnić rolę obecnej pieczątki w dowodzie rejestracyjnym, a wszystko po to by zwiększyć nadzór nad SKP i utrudnić załatwianie “lewych” przeglądów. Sytuacja budzi sporo kontrowersji, zwłaszcza związanych z technicznymi aspektami wykonywania zdjęć. Kto, jak i co dokładnie będzie musiało znaleźć się na fotografii, by spełnić warunki “dowodu” przeprowadzenia przeglądu?
Ciąg dalszy pod materiałem wideo
