Poznaj moją historię: Skuter z dnia na dzień

Skuterowo.com rozpoczyna blogową serię pokazującą w jaki sposób zwykli ludzie postanowili wybrać akurat skuter jako najlepszy środek transportu i rekreacji.

Ja kupiłem pierwszy skuter z dnia na dzień. Z zamiarem zakupu nosiłem się od kilku lat. Może sześciu, może dziesięciu… generalnie od momentu kiedy wypożyczyłem za 50 złotych na godzinę Keewaya podczas wakacji w Jastarni. Pojechałem nim niedaleko, bo na Hel, jednak było to tak niesamowite przeżycie, że mogę uznać ten dzień jako początek mojej wielkiej sympatii do tych pojazdów.

Mój pierwszy skuter: RM Motor Jazz
Mój pierwszy skuter: RM Motor Jazz

Przez długo żyłem w świadomości, że zakup i rejestracja skutera to coś niesamowicie skomplikowanego. Potem ta eksploatacja i wiecznie ubabrane ręce ze smaru. Tutaj zadziałał stereotyp Rometowskiego Komara/Ogara. Stereotyp, że generalnie to wszystko nadal się strasznie psuje. Oj bardzo się myliłem. Nawet dzisiejsze chińskie konstrukcje nie są tak usterkowe jak produkty Made in PRL.
Kilka lat później, podczas bardzo nudnego popołudnia przeglądałem serwisy aukcyjne. Natknąłem się na różne oferty używanych skuterów. Pomyślałem sobie, że może fajnie by było kupić coś naprawdę taniego, tak na próbę. Poczytałem też nieco o formalnościach związanych z oficjalną zmianą właściciela. Wtedy sobie dopiero uświadomiłem jakie to wszystko proste. Zadzwoniłem, umówiłem się na następny dzień i kupiłem. Za całe 1300 PLN skuter marki RM Motor Jazz. Pamiętam, że miał on śmieszny przebieg – był nieudanym prezentem, na liczniku 1200 km, ledwo dotarty. Jak się potem okazało był to jeden z najlepszych moich zakupów w życiu. To, jak ten skuter z chińskim rodowodem jeździł było po prostu cudowne. Przynajmniej wtedy. Na początku było wiele obaw, czy da się tym jeździć po Warszawie, czy będzie się psuło, jak będą się zachowywać kierowcy puszek… Jeździło się świetnie, nic się nie psuło, kierowcy w korku rozsuwali się.

Generic Cracker
Generic Cracker

Potem popełniłem błąd. Kupiłem skuter Generic Cracker. Chciałem czegoś nieco większego i lepiej wyglądającego. Nie znałem się na skuterach i pomyślałem, że jeśli jest to austriacka marka to pewnie ten model tam też został wyprodukowany. Ale byłem głupi! Durny też byłem, że nie sprawdziłem wcześniej u mechanika stanu technicznego. Ten w przeciwieństwie do wizualnego był opłakany (więcej na ten temat: Skuter z drugiej ręki). Do wymiany sprzęgło, pasek, wariator, regulator napięcia, klocki hamulcowe. Dołożyłem do interesu dodatkowe 700 PLN i stracone dwa tygodnie w nierzetelnym serwisie, który z resztą upadł.

Trzeci pojazd: Inca Sprint. Zima dała jej popalić

Po kilku miesiącach wkurzającego mnie brzęczenia “sportowego” wydechu Generica w pełni uświadomiłem sobie swój błąd i zrobiłem krok w tył. Kupiłem kopię pierwszego skutera czyli Inca Sprint, którą przejeździłem od września do marca. Eksploatowany był w słońcu, deszczu, śniegu i w temperaturach do -15 stopni Celsjusza. Po nawierzchni suchej, mokrej, solonej, oblodzonej i ośnieżonej. W tym czasie bardzo zainteresowałem się tematyką i kulturą skuterową. Jednak w wielu miejscach internetu nie mogłem znaleźć odpowiednich informacji na temat jazdy w zimę. Pomyślałem, że założę sobie taką małą stronę internetową na której będę pisać poradniki. Tak trochę dla siebie, a jak ktoś jeszcze sobie to poczyta to też będzie fajnie. Tak z resztą powstało Skuterowo.com. Pierwsze artykuły pojawiły się w styczniu, potem pomyślałem, że może spróbować by stworzyć coś większego i ruszyć z tym 1 marca. Dziś jest 10 listopad i do dzisiejszego dnia Skuterowo.com zbliża się do progu 1 miliona odwiedzin. Tak to wyszło przy okazji, przez przypadek i bez mojego udziału.

Kymco New Dink

No dobra, koniec tego wtrącenia… Inca po zimowej jeździe wyglądała jak 10 letni skuter. Pomyślałem sobie, że pora kupić coś docelowego. Jestem kanapowcem, zawsze marzyłem o czymś turystycznym – dużym i wygodnym. Osiągi spadają na drugi plan. Znalazłem największy skuter w tej klasie: Kymco New Dink. Dziś ma na liczniku 7800 km, a z wymienianych rzeczy to olej i klocki hamulcowe. Tak właśnie miłość do skuterów trwa do dziś. Dzięki, że ją podzielacie.

A jak rozpoczęła się Twoja przygoda ze skuterem? Podziel się nią na swoim Blogu Skuterowo.com.
Nie wiesz jak dodać Nowy Artykuł w kategorii Blogi? Oto poradnik jak tego dokonać.

Fot.: Skuterowo.com/Generic

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

7 opinii

  1. Moja historia jest nie co inna . Ja kupiłem skuter ze względu na małe spalanie , a że do pracy mam 15 km to wychodzi mi jakieś 60 – 70 zł tygodniowo co daje ok 280 zł miesięcznie na paliwo. Teraz się chyba już obraziłem na samochód bo w większości jeździ nim żona. Wolę jechać do sklepu po jakieś drobne zakupy czy do urzędu skuterem niż samochodem choćby dlatego , że nie ma problemu z parkowaniem i opłatami za miejsce parkingowe , poza tym szybciej się można znaleźć w miejscu docelowym niż samochodem bo JA W KORKACH NIE STOJĘ.Na dzień dzisiejszy wydaje mi się , że skuter będzie w w moim garażu długo.

  2. Leszkowi się zebrało na wspominki ;). Chyba najczęściej jest tak, że z przypadku człowiek zaczyna się czymś interesować. Ze mną też tak trochę było. Może kiedyś to opowiem.

  3. Hmm
    Po zakupie 9 samochodów, po przejechaniu kilkuset tysięcy kilometrów samochodem, po 15 latach stażu za kółkiem czterokołowca nastąpiła dalsza ewolucja – kupiłem skuter. Cóż dodać? Samochód to teraz tylko rezerwa na zimę.

    Dziękuje za zmobilizowanie.

    Pozdrawiam
    k313

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button