Zakorkowana jezdnia to niezbyt bezpieczne miejsce dla motocyklisty. Przeciskanie się na centymetry między samochodami wymaga od nas umiejętności, wyczucia swojego jednośladu oraz czasami po prostu szczęścia. Przekonałem się o tym na własnej skórze…
Jadąc w korku, przeciskając się między stojącymi samochodami musimy maksymalnie się skupić. Nie możemy pozwolić sobie na chwilę relaksu. Musimy obserwować pojazdy przed nami, być gotowi na nagłe hamowanie czy zmianę kierunku jazdy. O jeździe w korku już ostatnio pisałem i w tym artykule chciałbym skupić się na czymś praktycznie nie do przewidzenia – na otwierających się nagle tuż przed nami drzwiach samochodu. Taka sytuacja przytrafiła mi się w czasie mojej motocyklowej kariery dwukrotnie. Pierwszy raz dawno temu, oraz drugi – całkiem niedawno, bo 2 września ubiegłego roku. W wyniku otwartych w tempo drzwi pasażera samochodu, który akurat mijałem z prędkością kilkunastu km/h uszkodzony został mój motocykl, jeden z palców mojej lewej ręki oraz oczywiście samochodowe drzwi. Pasażer za zgodą kierowcy chciał opuścić pojazd stojący kilkanaście metrów przed skrzyżowaniem. Pech. Policja, mandat nałożony na PASAŻERA i sprawa zgłoszona do ubezpieczalni. Po miesiącu odmowa wypłaty odszkodowania. Powód? Według ubezpieczyciela nie ponosi on odpowiedzialności za to, co wyrabia pasażer. Dalej konsultacja prawnicza, pisma z prośbą o polubowne rozpatrzenie sprawy, odmowa, sprawa w sądzie, a motocykl złożony na sztukę za kilkaset złotych. Minęło już 8 miesięcy od zdarzenia, a nie odbyła się jeszcze żadna rozprawa. Jak postąpiłbym mając taką wiedzę jak dziś, tuż przed i zaraz po wypadku?
Otóż otwarcie drzwi samochodowych to rzecz nie do przewidzenia i możemy przed nią bronić się tylko biernie, czyli ograniczyć prędkość motocykla do minimum i być przygotowanym na nagłe hamowanie. Dodatkowo możemy sprawić, byśmy byli bardziej widoczni i słyszalni, czyli wjeżdżając między samochody włączyć lewy kierunek na znak wyprzedzania oraz zredukować bieg do jedynki, aby silnik chodził na jak najwyższych obrotach (nie dotyczy skuterów) – może jak nas nie zobaczą, to nas usłyszą.
Jeżeli przeciskacie się w korku między stojącymi samochodami – prawo jest po waszej stronie, natomiast musicie dopilnować, żeby mandatem policja ukarała KIEROWCĘ auta, a nie pasażera, nawet jeżeli to pasażer otworzy drzwi. Kierowca jest odpowiedzialny za pojazd, za wysadzanie pasażerów i otwarcie drzwi powinno być autoryzowane przez niego. Tak też było w moim przypadku, kierowca auta przyznał się, że pozwolił pasażerowi na otwarcie drzwi, ale policja karząc pasażera sprawiła, że mam kłopoty z uzyskaniem odszkodowania. Odszkodowanie i tak według prawników mi się należy, gdyż mojej winy w tym zdarzeniu nie było, a szkoda została wyrządzona pojazdem. OC auta powinno pokryć moje szkody, a już sama firma ubezpieczeniowa winna wytoczyć proces cywilny pasażerowi samochodu i żądać od niego zwrotu kosztów. Ale co z tego, skoro pieniędzy na kompleksowe usunięcie szkody do tej pory nie dostałem i nie zanosi się, aby stało się to w najbliższym czasie.
Ludzie pociągów, tramwajów i autobusów czasem nie widzą – zapomnij. Jeszcze na dodatek pasażer…
I co, wracamy do głośnego wydechu pomagającego w korku?
*
Stąd (między innymi) pomysł, żeby się przeciskać (jeśli jest kilka pasów) między skrajnym lewym, a (powiedzmy) środkowym. Mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś tu będzie wysiadał (ale tylko mniejsze, nie zerowe). No i bez pomysłów z ładowaniem się między puszkę a krawężnik z prawej strony, bo to proszenie się o kłopoty (z obu stron – samochodów stojących na pasie, jak i zaparkowanych wzdłuż ulicy).
A generalnie – prędkość.
Ktoś nie popatrzy i otworzy? Trudno. Przy toczeniu się nawet jak nie zdążysz zareagować, straty będą ograniczone.
Jedna mała uwaga, jeśli już przeciskać się w korku, to wszyscy tym samym korytarzem. Jeśli kierowcy robią korytarz między lewym a środkowym pasem, to naturalne, że przyklejają się do przeciwległych krawędzi swojego pasa. Dlatego mówiąc delikatnie wkurzający są kolesie, którzy próbują się przeciskać z drugiej mańki.
Zulus – to było między pasem do skrętu w lewo, a lewym. Był jeszcze środkowy i prawy. Zawsze jeżdżę najbardziej lewą nitką między samochodami. A wydechy głośne – dwie drące Yoshimury. I co nic to nie dało :/
Jak Cię ktoś nie trafi drzwiami, to ja – za te wydechy – postaram się doniczką, jak tylko usłyszę, że przelatujesz pod moim oknem 🙂
FA…Q. Mieszkam na parterze. I to od strony podwórka 🙁
Ale intencje chyba czytelne? :-)))
*
A serio, to nie były uwagi do Ciebie, tylko do młodszych kierowców jednośladów, żeby ich uczulić na przygody różne i zapoznać ze zwyczajami.
Na paryskim peripherique’u (chyba tak by to trzeba zapisać, bulwar peryferyjny, taka wewnętrzna obwodnica, coś jak warszawski POW)jest zwyczaj, że motocykle gnają ile wlezie między samochodami w ruch pomiędzy lewym i środkowym pasem. Taki zwyczaj – działa. Jeśli coś działa w kraju, gdzie użytkowników motocykli i skuterów od dekad jest X razy więcej niż u nas, warto podpatrywać i się uczyć. Przy okazji jak kogoś poniesie na moto do Paryża, będzie miał lżej, ruch jakby nieco już oswojony :-)))
sprzedales 1100 za kilsa set złotych no coż bogaci to mogą lekka stłuczka i juz na szrot ;D
Znam temat. Sam pewnego razu miałem taką sytuację że otwarto przede mną drzwi pasażera. Na szczęście drzwi otworzył z impetem, odbiły i zrobiła iśę luka którą minąłem je na milimetry.
Ogólnie nie poddawaj się w walce z ubezpieczycielem.
Ubezpieczony jest pojazd a nie kierowca ani pasażer.
Odszkodowanie muszą wypłacić. Jak już uznają szkodę to prosisz o ustawowe odsetki i uszczerbek na zdrowiu.
Życzę powodzenia i szerokości.