Niemcy słyną nie tylko z ogromnego przemysłu samochodowego, ale także z szerokich, wielopasmowych autostrad bez ograniczeń prędkości. Ma to się zmienić.
Niemieckie autostrady jako jedne z niewielu na świecie nie posiadają ograniczeń prędkości. Oczywiście na wybranych odcinkach. Ograniczenia znajdują się często przy zjazdach czy na mostach. Ale co do zasady na niemieckich autostradach można jechać „ile fabryka dała”. Tak było zawsze i Niemcy bez dwóch zdań przyzwyczajeni są do tego stanu rzeczy. Ale… ma się on zmienić.
Reuters podaje, że pojawiła się propozycja wprowadzenia ograniczeń prędkości na autostradach. Głównym argumentem jest konieczność obniżenia emisji dwutlenku węgla (mimo, że ten produkowany jest w ogromnej mierze przez niemieckie elektrownie i przemysł ciężki), który ma spaść do 2023 roku. Proponowane ograniczenie to 130 km/h.
Obok ograniczeń prędkości pojawić miałby się dodatkowe podatki do paliwa, kolejne zamykanie stref dla pojazdów spalinowych (w szczególności z silnikami diesla) i obniżki podatków na zakup aut elektrycznych.
Oczywiście, w przypadku dopłat do aut elektrycznych niemiecki rząd czeka na niemieckich producentów. Ci ostatni muszą uzupełnić ofertę. Jaki jest sens dopłacać obywatelom do zakupu Nissana albo Tesli?
Za kulisami mówi się, że kolejne podatki i ograniczenia to odpowiedź rządu na brak funduszu w budżecie.
Źródło: Autoblog, Reuters
[trending]
Ciąg dalszy pod materiałem wideo
