Chłód to największy zabójca silnika (poza dosypywaniem cukru do benzyny czy piachu do oleju). Do momentu uzyskania temperatury roboczej jest mu niezwykle trudno współpracować ze wszystkimi elementami z którymi się styka. Jak zapewnić bezbolesną eksploatację silnika jednośladu zimą?
Tak naprawdę bezbolesny rozruch w temperaturach poniżej zera nie występuje. Można jedynie łagodzić skutki działania zimna. Pół biedy jeśli posiadamy ogrzewany garaż w którym panują nieco bardziej ludzkie warunki. Wówczas olej o temperaturze pokojowej niemal od razu penetruje wszystkie elementy jednostki napędowej 4T.
Inaczej jest kiedy pierwsze suwy silnika odbywają się przy udziale oleju o temperaturze np. – 10 stopni C. W naturalny sposób ulega on zgęstnieniu. Przez to nie tylko nie jest w stanie szybko utworzyć filmu olejowego, ale również daje większe opory rozruchu dodatkowo obciążając rozrusznik i akumulator.
Brak filmu olejowego, czyli mikroskopijnej warstwy separującej m.in. pierścienie od cylindra powoduje, że wewnątrz silnika dochodzi do mikrozatarć. Z czasem powodują one m.in. utratę kompresji i spadek osiągów.
Jak tego uniknąć?
Przede wszystkim zrezygnujmy z przepalania silnika zimą. Jeśli nie musimy nie zmuszajmy serca naszej maszyny do pracy. Każdy rozruch tak skostniałej jednostki powoduje zużycie równoznaczne z przejechaniem nawet kilkudziesięciu kilometrów.
Nigdy nie gazuj zimnego silnika. To największy zabójca serca maszyny. Póki jednostka się nie rozgrzeje nie kręć manetką o więcej, niż 30-40 stopni. Gęsty olej w połączeniu z wysokimi obrotami = brak prawidłowego filmu olejowego.
Jeśli stosujesz olej o współczynniku większym niż 30 to go zmień na mniej gęsty, np. 20W30. Przygotuj się niestety na większą konsumpcję oleju przez silnik. Stąd też częściej sprawdzaj jego poziom.
W 4T olej do gry silnika bez gazowania dochodzi w około 4-5 sekund. Taki czas potrzebny jest, aby przez suche kanały pompa oleju zaciągnęła olej z dna silnika. Olej wędruje najpierw do prawego łożyska wału, później wzdłuż wału idzie do lewego łożyska. Przed wejściem w łożyska kanał się również rozdziela, i wychodzi do cylindra, przed cylindrem idzie do górnej lewej szpilki, i szpilką silnika idzie na klawiaturę wałka rozrządu skąd trafia na łożyska wałka rozrządu, zawory, popychacze.
Tłok natomiast filtr oleju będzie miał pozostawiony jeszcze z poprzedniego uruchomienia silnika.
Czas 4-5 sekund nie jest od czapy. Dokładnie to przeliczyłem pare miesięcy temu, a wczoraj tylko potwierdziłem, że zgadza się.
Tak, że podczas mrozów, kiedy to łożyska są skostniałe, i się kurczą – to one dostają najbardziej w dupę.
O ile olej pompowany za pomocą pompy do łożysk wału korbowego – a konkretnie najpierw lewego od strony magneta dość szybko wleci, o tyle na wałek rozrządu, klawiaturę, popychacze trzeba troszkę poczekać.
Co najlepsze jest w takim razie? Tuż przed odpaleniem pokopać kopką z 10 razy, tak, żeby wzbudzić pompę oleju, i żeby już jakiś olej dostał się do góry silnika, łożysk wału, oraz na sam tłok. Dopiero później odpalać, gdzie obroty przy włączonym ssaniu sięgają około 3000 obr/min.
*Tłok natomiast filtr oleju – Pomyłka, zamiast filtr, to film miałem na myśli. //Nie można edytować komentarza w artykule.
nie przesadzaj- aż tak źle nie jest a kopaniem można zalać zanim dobrze odpalimy :).
Pompa na zbudowanie odpowiedniego ciśnienia potrzebuje kilku sekund ale to nie jest to przecież tak że olej w całości spływa do miski po zakończeniu pracy.
Film olejowy/warstwa oleju pozostaje zawsze na elementach silnika i swobodnie wystarcza na uruchomienie. Problem to pierwsze uruchomienie po złożeniu – ale na tą okoliczność elementy przecież smaruje sie wstępnie podczas składania.
Mam same spalinowe chińczyki (pilarka, kosa i nawet… skuuterów 4T już teraz całe dwa) i nie będę się z nimi pieścił, ani… zimą nakrywał jaką ciepłą kołderką i opowiadał im jakie bajki na dobranoc. Sorry. Artykuł jest słaby. Aż przykro to czytać.
–
Olej, paliwo, przegląd techniczny dla zasady i ma to działać prawidłowo. I działa. I gitara z tym. A inni niech sobie… przykrywają kołderką. 😛
Proponuje autorowi artykułu kupić przy -25 stopniach litr oleju 13W30, wsadzić go na noc do bagażnika samochodu zapakowanego pod chmurką a następnie rano go otworzyć i zobaczyć jak sie leje i jakie ma właściwości smarujące. Zaręczam że łyżką takiego oleju zasmaruje kurtke,rękawiczki, spodnie i jeszcze trochę siedzenia + połowe rolki toaletniaka. A szklanką wytłuści połowę otaczającego krajobrazu.
Film olejowy nie znika w nocy i swobodnie sie utrzymuje na elementach silnika przez kilkadziesiąt sekund pracy bez dodatkowego zaopatrywania z pompy olejowej. A o przydatności dopracy w niskich temperaturach świadczy pierwsza cyfra w nazwie a nie druga. To 30 oznacza temperatury w górę a nie w doł. 10W30 jest swobodnie do -20/-25stopni i to nie znaczy że niżej jużnie nadaje sie do niczego. 5W to już wręcz ekstrema niskotemperaturowa.
Zostaje mi ok.1,2l 0W40 Mobil1 po wymianie w samochodzie. Czy ten rodzaj nadaje się do 50ccm? Czy z jakiś powodów byłby niewskazany?