Firma Ferro to polski importer skuterów chińskich. Ktoś może pomyśleć że to następny Zipp czy Kingway. Pozory mylą, według użytkowników ferro to skutery które mają bardzo dobry współczynnik bezawaryjności. Przejdźmy do skutera który był nowością roku 2011. Formalnie to Longjia evo. Ale wprowadzono kilka zmian: usunięty pseudo sportowy tłumik, gaźnik Mikuni, akumulator Yuasa.
Wygląd. W oczy rzuca się przednia lampa która nie jest z colibra czy vapora. Koła 10 cali. Fajne malowanie skutera. Skuter nie jest za duży, 2 dorosłe osoby to spory problem.
Deska rozdzielcza. Szału nie ma. Przełączniki typowo chińskie. Prędkościomierz jest brzydki.
A osiągi ? Pod siedzeniem znajduje się chiński dwusuw (1pe40qmb), który przy tym małym skuterze potrafi dostarczyć wrażeń z jazdy. Jest zrywny łapie obroty od samego początku. Niestety przełożenia są bardzo słabe v-max skutera oscyluje w granicach 62-63 kp/h. Silnik przy sportowej jeździe potrafi spalić nawet 4l, średnio bierze 3,5 l paliwa.
Hamulce. Z przodu tarcza tył bęben. W gruncie rzeczy hamulce nie są złe, po wyregulowaniu tylnego bębna jest znośnie.
Zawieszenie. Przód miękki, tył twardy. Zawieszenie jest wręcz znakomite dla ludzi lubiących sportowo jazdę. Skuter świetnie prowadzi się w zakrętach. Komfort ? Brak.
Funkcjonalność. Mamy 2 schowki, pod kierownicą i pod siedzeniem. Pierwszy to świetna rzecz. Fantastyczna wygoda. Drugi pod siedzeniem jest bardzo pojemny mieści się spokojnie kask zamknięty i parę drobiazgów. Dwa zaczepy na siatki.
Ogólnie. Skuter dla ludzi ceniących dynamikę w mieście. A od czasu do czasu pojechać nim na zakupy. Skuter ma aspiracje bardziej do sportowego niż zwykłej pięćdziesiątki. Cena to tylko 2600 zł. Za skuter który jest dynamiczny, dobrze złożony to wręcz okazja.