Test Kymco New Dink 200i: Więcej z jazdy

Testowany dziś pojazd to KYMCO New Dink 200i  (2010’). Przez ponad 1,5 miesiąca został wypracowany przebieg 1800 km – według mnie to wystarczająca ilość, aby móc popełnić nieco więcej o tym sprzęcie .

Zacznijmy od wyglądu. Linia pojazdu rysuje się ostrą kreską – nie brakuje przetłoczeń i obłości. Stosunkowo duże oraz pozaciągane klosze lamp i kierunkowskazów dopełniają wizerunku masywnego i dużego skutera. Patrząc z przodu, na pewno rzuci nam się w oczy chłodnica ukryta w czaszy, a zaraz koło niej syrenka klaksonu – wszystko osłonięte kratownicą. Za przednim kołem, dość nisko, znajdziemy wskaźnik poziomu płynu chłodniczego w zbiorniczku wyrównawczym. Idąc dalej, warto zwrócić uwagę na „puszkę wydechu”- całkiem estetyczna, a przede wszystkim dużo większa niż w motorowerach. Z tyłu, solidne chwyty połączone ze stelażem pod kuferek oraz oparciem dla pasażera. Wystarczy! Czy całość ładnie się prezentuje? Nie wiem – zawsze wychodzę z założenia, że wyglądem się nie jeździ!

Stacyjnka New Dink
Stacyjna w Kymco ND jest bardzo rozbudowana. Uruchamia zapłon, otwiera bak i bagażnik.

No to jedźmy! Biorę kluczyki do ręki i… chyba ktoś się pomylił, toż to wygląda jak do STAR’a, a nie w miarę nowoczesnego motocykla. Płaskie ostrze o długości jak do Gerdy Tytan u góry zalane w kwadrat czarnym plastikiem średniej jakości z dumnym logo producenta – oj, nie tak to sobie wyobrażałem -„otwieracz” Do S9 był o wiele ładniejszy i zgrabniejszy! Chyba teraz może być już tylko lepiej – wkładam klucz do stacyjki, na której jest chyba z 5 strzałek. Jak działa? Przekręcam w prawo – odblokowała się kierownica – jest dobrze! Jeszcze raz w prawo – mamy zapłon -zapalają się kontrolki – LCD wyświetla wszystkie znaki, a wskazówka obrotomierza wędruje na „10” i powraca na „0”. Myślę sobie: Pal to! i też tak robię: klamka hamulca, przycisk rozrusznika…zagadał! Nie przegazuje, powstrzymam się, niech się rozgrzeje delikatnie. W międzyczasie spakuje mandżur do bagażnika. Wpatruje się w stacyjkę jak to zrobić – chyba ogarniam – wcisnąć klucz i w lewo… szok! Kanapa podnosi się do góry sama, wygląda to co najmniej efektownie! Żeby tego było mało w bagażniku jest nawet światło. O dużej ilości miejsca nie wspominam: 2 jet’y wchodzą na luzie. Jednak ja tam najczęściej przechowuje Lazera Lz6, „zimową” kurtkę, kominiarkę i rękawice! Zamykam kanapę, wsiadam, zrucam z podpory centralnej – w ogóle nie czuć, że to waży ponad 150kg.

Ruszam, najpierw delikatnie, jesteśmy w centrum Rybnika w piątek o 13 są duże korki. Oczywiście zapominam włączyć światła – dopiero pod wiaduktem mi się przypomniało, no i kolejne miłe zaskoczenie – niebieskie podświetlenie wyświetlacza, białe obrotomierza i do tego czerwona wskazówka robią wrażenie, a po za tym dalej wszystko jest bardzo czytelne! Manetka gazu dość długa, można bardzo precyzyjnie nim dozować. Na razie nie szarżuje. Hamulce… czułe, choć liczyłem na mniejszy skok klamek. Dalej stoję w tym korku, silnik już ciepły, drgania na wolnych obrotach nie są duże, czuć je na siedzisku, minimalnie na kierownicy. Jeśli chodzi o dźwięki, silnik cichutko mruczy – całkiem kulturalnie.

Wreszcie wyjeżdżam z miasta! Przede mną tico snuje się jakieś 60km/h. Lusterko, migacz, jeszcze raz lusterko, odkręcam manetkę, wyprzedzam, na blacie 85km/h, tico staje się „znikającym punktem”. Jestem pod wrażeniem, przyspieszenie jest co najmniej zadowalające, a dźwięk gdy się „odkręci” głośny, niski, basowy, po prostu piękny. Nie zwalniam, skuter kręci sobie 6 tyś. Obr./min. Jest fajnie. Zaczynają się łuki, droga równa, sucha, spróbujemy się trochę „pokłaść”. Pierwszy winkiel – bardzo dobrze! Na dalszych nic się nie zmienia. Z bananem na twarzy dojeżdżam do domu. Czekam do zmroku. Jest już po 20. Idę pojeździć – ciekawość mnie zżera czy światła będą tak samo dobre jak w Kymco S9 i Bet & Win! Ochłodziło się, ale dobrze się ubrałem.

Duże lampy zapewniają świetną widoczność. Koniec z oświetleniem przy którym co najwyżej można przeczytać książkę.

Najpierw miasto. Potem wyjeżdżam w stronę granicy z Republiką Czeską – DK 45 – dobre asfalty, pooświetlanetylko w wioskach. Na szczęście, bo w końcu chce sprawdzić światła. Ruch jest średni, a mi uśmiech nie schodzi z twarzy – reflektor jest świetny. Czekam na trochę pustej drogi żeby włączyć „długie”…poezja! W swojej karierze jeździłem nocą na paru motocyklach, pierwszej młodości to one nie były, w każdym bądź razie młodsze ode mnie, ale tylko GSX-r lepiej oświetlał. Pomijam fakt, że miał nie seryjny ksenon, ale dość profesjonalnie porobiony. Ocena jest obiektywna, bo nim też jeździłem w granicach 90km/h – przynajmniej w nocy. Jest tylko jeden problem: zaczyna dość mocno padać, zwalniam, bo nie wiem czy gumy Maxxisa lubią wodę, ale to sprawdzę! Kilka przyspieszeń, przyhamować, parę zakrętów – rewelacji nie ma, ale ogarniają. Nie da się ukryć Kymco New Dink idealnie prowadzi się na suchym. Sztywne, sprężyste zawieszenie uwielbia równie asfalty, a gdy jeszcze mamy na trasie fajne zakręty… zabawa jest przednia. Skuter aż zachęca żeby się w nich kłaść! Myślicie, że przednia „szybka” osłania przed deszczem? Niestety nie. Kurtkę mam doszczętnie przemokniętą, ku mojemu zdziwieniu spodnie mam prawie suche! Jestem już pod garażem- wjeżdżam, gaszę, trochę mokry, ale zadowolony z mojego nabytku wracam do domu.

Tak wyglądał jeden dzień z życia mojego skutera. Bez obaw, sprzęt na początku był zdrowo docierany. Dlatego nie traktujcie powyższego opisu, jako pierwszego dnia mojego New Dink’a.

Wady? Oczywiście są: czasami paruje szyba zegarów. Para znika po rozgrzaniu, gdy akumulator się rozładuje to nie odpalisz. Kick-startera brak. Do tego prawe przełączniki minimalnie się przemieszczają w płaszczyźnie pionowej, powinien mieć większy bak, na przekroku nie mieści się krata piwa.

Zalety? Ekonomiczny (3.1L/100km przy „normalnym jeżdżeniu”), dynamiczny, materiały godne polecenia (mój ND „położył się” na parkingu. Wskutek tego nic nie pękło. Są jedynie drobne rysy) Prócz tego warto dodać, że jazda w dwie osoby to czysta przyjemność, choć z „plecaczkiem” osiągi się pogarszają, to nadal się na zadowalającym poziomie.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Czy warto go kupić? Jest drogi, ale i tak o wiele tańszy niż firmowa konkurencja. Wiadomo – coś za coś. Ja, póki co, nie żałuje, że go kupiłem. Żadne awarie mi się nie przytrafiły. Jednak sam jestem ciekaw jak ten skuter będzie jeździł i wyglądał po 20 tyś.km. Zobaczymy!

Właściwości techniczne Kymco New Dink 200i:

  • Wymiary [dł. /wys./szer.]:
  • 2030/760/1255
  • Waga:
  • 152kg
  • Przeniesienie napędu:
  • bezstopniowa [CVT]
  • Rozrusznik:
  • Elektryczny i nożny
  • Silnik/Pojemność/Moc/Chłodzenie:
  • 4-suw/174,5cm3/15,2km-8000/Ciecz
  • Moment obrotowy:
  • 14,7 Nm przy 6500 obr/min
  • Rozmiar opon:
  • przód-120/70/13
  • tył-140/70/12
  • Hamulce:
  • przód – tarcza
  • tył – tarcza

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button