Jak znaleźć dobry warsztat motocyklowy? Czy polscy mechanicy to wyłącznie kanciarze?

W naszym kraju niezwykle trudno trafić na mechaników z pasją. Takich, którzy nie przeklinają każdego dnia swojej pracy i z pełnym oddaniem angażują się w to co robią. Sam kilkukrotnie trafiłem na “złych ludzi” na skutek których mój sprzęt chciał popełnić samobójstwo.

Jeśli ktoś z Was uważa, że serwisy motocyklowe działają lepiej, niż samochodowe to jest w grubym błędzie. Kiedyś uważałem inaczej, ale kilka wpadek jakie doświadczyłem spowodowało zdecydowaną zmianę mojego stanowiska. Nie pomagają też Wasze liczne maile do Jednoślad.pl opisujące historie batalii z mechanikami. Niektóre śmieszne, inne straszne. Posłuchajcie jedną z nich:

Cześć, nie proszę o interwencję, jedynie chce w tym mejlu wyładować złość do jakiej doprowadził mnie (dane serwisu do wiadomości redakcji) z Poznania. Oddałem swoje CBR, rocznik 2011 na standardowy przegląd do warsztatu. To nie jest wielki zakład. Sprzętem zajmuje się właściciel punktu ze swoim pomocnikiem (synem?).

Chciałem prosić o zmianę wszystkich płynów w moto przed końcem sezonu, razem z olejem i ogólną kontrolę sprzętu po 20 000 kilosów. Cała wizyta w tym “serwisie” miała trwać 2 dni. Wczoraj minęły dwa tygodnie! Wszystko przez to, że warsztatowi uparli sie na wymianę klocków przód/tył, które zamawiali przez 14 dni! Sprzęt oddali mi z minimalnym stanem płynu hamulcowego. Ale to jeszcze nie wszystko – przerysowano mi przedni błotnik, to właściwie odprysk lakieru, wskazujący na to, że motocykl został uderzony, albo narzędziem, albo o ścianę. Oczywiście uszkodzenie jest nie do udowodnienia, bo mówią, że sprzęcior w takim stanie już do nich dojechał. W takim przypadku jestem w szczerej d…, bo im nie udowodnię tego.

Nie wiem po co, ale “mechanicy” odkręcali tylne koło i nawet nie potrafili odpowiednio napiąć łańcucha i skontrować ośkę. Wynika z tego, że pierwsze co po przyjechaniu musiałem zrobić to lecieć po klucze i sam dokręcić co należy. Że-na-da. (…)

-Maciej S.

Powyższy mail opisuje niestety pewien standard, który obowiązuje w wielu zakładach. Ignorancja, brak szacunku do cudzej własności i lenistwo. Te cechy dają takie efekty jakościowe. Brak fachu to jeszcze nic, bo można także nadziać się na zwykłych oszustów, albo mechaników – złodziei. Oto list z sierpnia tego roku:

Chciałbym się zapytać co mam zrobić kiedy trafi się na serwis który okrada klientów?? Mam dowód na to, że serwis na przeglądzie nie dość, że nie sprawdził poziomu oleju to jeszcze go nie wymienił w silniku 125, czterosuwowym.

Przy ostatnim przeglądzie miałem tylko podejrzenia, a teraz maksymalną pewność, bo zamarkowałem korek wlewu oleju do maszyny markerem i do tego jeszcze posmarowałem go lekko smarem, żeby osadził się na nim z każdej strony kurz. Dlatego teraz wiem, że go nikt nawet nie dotknął, a policzono mnie za olej Castrol prawie stówkę. Zrobiłem im tam jesień średniowiecza, nie zapłaciłem ani grosza za serwis i więcej tak nie zajrzę i na dodatek będę pisać o tym na każdym forum i stronie (…)

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

– Markas

Powiem Wam że sam znam taki przypadek, wbrew pozorom na częściach zamiennych i eksploatacyjnych najłatwiej jest przyciąć klienta. Wirtualna wymiana oleju czy niewidocznego podzespołu to bułka z masłem. Musicie wiedzieć, że taki proceder może się odbywać bez wiedzy właściciela. Pracownicy mogą zamawiać części, naliczać je na kasę, a następnie wynosić z firmy i sprzedawać na lewo. Zdarza się także, że płacimy za markowe produkty, a dostajemy najtańszy szmelc, albo wręcz używki. Hitem jest wymiana sprawnej głowicy w niemal dziewiczym skuterze na starą używaną. Klient zapłacił jak za nową. W dodatku nie dotarto w niej zaworów. Po prostu przełożono i skręcono całość. Wynik? potężny spadek kompresji. Janusze biznesu.

OLYMPUS DIGITAL CAMERANieodpowiedzialny serwis to także zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa. Kilka dobrych lat temu wymieniałem w swoim Kymco Dink przednie klocki hamulcowe. Niestety przy tej okazji nie sprawdzono ilości płynu hamulcowego, którego po takim zabiegu “przybywa”. To z kolei skutkuje nadciśnieniem w układzie hydraulicznym, przez co okładziny cały czas mają kontakt z tarczą. W takim stanie przejechałem kilka kilometrów, aż na mokrym i śliskim zakręcie poczułem, że przód się blokuje. Zatrzymałem się, ujrzałem fioletową tarczę hamulcową rozgrzaną do piekielnej temperatury.

W wyniku tego podstawowego błędu nie tylko niemal nie zaliczyłem szlifu, ale także doszło do skrzywienia tarczy i spalenia nowych klocków. Serwis nawet nie przeprosił i wyraźnie miał problemy z wymianą uszkodzonych elementów na nowe.

Dzięki tego typu wpadkom nauczyłem się pięć razy sprawdzać po mechanikach cały pojazd przed pokwitowaniem odbioru sprzętu. Dodatkowo przed zleceniem idę wraz z serwisantem na obchód motocykla. Dodatkowo robię przy pracowniku foty wraz ze stanem paliwa i licznika przebiegu. Nie chcę się znów zdziwić jak zobaczę, że sprzęt podczas przeglądu przejechał 150 km w ramach “sprawdzenia”. Ja nie prowadzę najmu sprzętu i nie życzę sobie, aby ktoś bez pozwolenia miał darmowy środek transportu. Po drugie nie wiem co i kto wyrabia z moim motocyklem w tym czasie. Po wtóre to bezczelność pożyczać coś bez pytania.

Jak zatem znaleźć dobry serwis motocyklowy? Najlepsza jest najłatwiejsza metoda – rekomendacje. Mam tu na myśli nie tylko opinie z sieci, które niewiadomo kto pisze. Warto popytać o dany zakład na forum, albo u swoich znajomych. Motocykliści znają dobre adresy dobrych ludzi i doskonale wiedzą jakie miejsca unikać szerokim łukiem.

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

1 opinia

  1. W Warszawie na ulicy Estrady znajduje się Auto-Widawski i jest to najlepszy warsztat jak znam. Jeżdze tam od kilkunastu lat i zawsze trafna diagnoza, nie naciągają i nie wyszukują nieistniejących problemów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button