Jak jeździć motocyklem po mieście: Drogowy pesymista pożyje dłużej

Jazda motocyklem to nie jest rzecz łatwa. Kierujący dwukołowym pojazdem narażony jest na różnego rodzaju niebezpieczeństwa – niektóre widzi, innych nie. Najważniejszą rzeczą, która ma bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo jazdy kierującego motocyklem, jest umiejętność przewidywania zagrożeń w miejscach, w których pozornie jest bezpiecznie.

Do napisania tego artykułu skłoniły mnie cztery zupełnie niepowiązane ze sobą wydarzenia, które miały miejsce w moim życiu. Pierwsze z nich miało miejsce jakiś czas temu, gdy napotkałem na swojej drodze scenę tuż po wypadku. Chłopak rozbił swój motocykl o stojący na prawym pasie Wisłostrady zepsuty samochód. Nie widział czy prawy pas jest wolny, bo na środkowym jechał duży samochód dostawczy, który zasłonił mu go, a lewy blokowały za wolno jadące samochody osobowe. Chłopak nie wiedzieć czemu założył, że prawy jest pusty i pojechał w ciemno. Niestety zaparkował w bagażniku auta, które stało zepsute.

Ostatnio w sieci znalazłem film, który gdzieś w Europie zarejestrował identyczne zdarzenie, jakiego skutki widziałem na własne oczy w Warszawie. Za duża prędkość, bezmyślność i błędne założenia nałożyły się na siebie, omal nie pozbawiając chłopaka życia.

Jadąc do redakcji ostatnio, dwa razy z rzędu, w tym samym miejscu, na zjeździe z mostu natrafiłem na niespodziewane drogowe przeszkody. Raz był to postawiony w poprzek drogi samochód, który uderzył w barierkę, drugi raz auto, które niefortunnie zepsuło się akurat na zjeździe z mostu. Jadący przede mną na Yamasze R125 o mały włos przydzwoniłby w postawione bokiem auto, gdyż skupił się na sportowym złożeniu w zakręt – akurat było 7 na plusie i w miarę sucho. Nie widział co jest za zakrętem, bo zjazd z mostu jest ślepy – nie widać wyjścia z wirażu – założył, że można jechać i… o mały włos nie wpakowałby się w samochód.

Wniosek jest jeden – jeżeli nie widzisz – nie jedź. Nie można zakładać, że pas jest wolny, a za zakrętem jest pusta droga. Motocyklista, który jest drogowym pesymistą, zdecydowanie żył będzie dłużej w zdrowiu i szczęściu od drogowego optymisty, który w końcu przeliczy się w swoich założeniach.

Przemysław Borkowski

Kocha wszystko co ma dwa koła i silnik - nawet ten elektryczny. Gdyby wiertarka miała koła, też by na niej jeździł. Prywatnie fan dobrego rockowego brzmienia i kultur orientalnych.

Inne publikacje na ten temat:

1 opinia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button