Test Honda Vision 50: Nowa Wizja Hondy

Chińska i Tajwańska konkurencja zmusza kolejne europejskie i japońskie marki do walki o rynek małych skuterów. Dzisiaj w Skuterowo.com poznajcie Hondę Vision 50, jedną z najbardziej wyczekiwanych premier tego sezonu w Polsce i na świecie.

Czy ktokolwiek jest w stanie uwierzyć, że za 6 000 PLN można kupić nowy skuter ze skrzydłami w tle? Taka cena może być ciosem dla wielu firm oferujących na naszym rynku małe pięćdziesiątki. Vision jednak stawia nie tylko na cenę? A na co jeszcze?

Na pewno nie na design. Brak tutaj szału. Skuter wyglądem nawiązuje nieco do tradycji marki. Jednak czy te ostre linie mogą się podobać? Sami nie wiemy. Z drugiej strony w produkcie klasy ekonomicznej nie powinniśmy oczekiwać zbyt wiele. Zasada jest prosta: Szukasz wybujałego designu? Sięgnij głębiej do kieszeni.

Wykończenie też miejscami przypomina o tym, że to wersja budżetowa jednośladu Hondy. Lusterka i manetki wydają się wyglądać znajomo. Czyżby nie spotkaliśmy się z takimi w niektórych chińskich skuterach? Poza tym trudno gołym okiem doszukiwać się akcentów z kraju środka. Plastiki, deska rozdzielcza, kanapa wygląda porządnie i trzyma się kupy.

Kierownica Hondy Vision
Kierownica Hondy Vision

Tak samo jest z przełącznikami. Wyglądają stylowo i z przyjemnością się je obsługuje. Głupotą za to było naszym skromnym zdaniem umiejscowienie przełącznika klaksonu i kierunków. Są jakby zamienione miejscami. Przez pierwsze kilometry przy każdej zmianie kierunku jazdy wesoło sobie trąbiliśmy. Dzięki temu skuter dodatkowo zwracał na siebie uwagę.

Mimo przypadkowego odpalania klaksonu Hondą Vision śmigała się naprawdę przyjemnie. Po pierwsze duża kanapa okazała się dosyć komfortowa. Po drogie duże koła i miękkie zawieszenie skutecznie tłumi wszystkie wertepy, których na trasie testowej nie brakowało. Po trzecie pozycja za kierownicą jest naturalna i neutralna. Nie męczymy sie tak szybko.

Oprócz wygody liczy się też bezpieczeństwo. Honda Vision w tym zakresie wypada dość dobrze. Hamulce są więcej niż skuteczne. Głównie za sprawą przedniej, dużej tarczy. Za to tylny hamulec bębnowy działa tak sobie. Żeby zablokować tylne koło trzeba się nieco wysilić, co dla delikatnych, kobiecych dłoni może okazać się nieco trudniejsze.
Z elementów dbających o nasze zdrowie i życie musimy powiedzieć o światłach. Jak widzicie przedni reflektor daje ogromną ilość światła. Jego umiejscowienie na kierownicy też ma swoje plusy – sami doświetlamy sobie zakręty. A co na tyle? Tu standard – zespolony klosz ze stopem, pozycją i kierunkami. Jak Wam wspominaliśmy designerskiego polotu tutaj nie ma, ale za to jesteśmy widoczni naprawdę świetnie.

A co burczy pod plastikami japońskiej wizji ekonomicznej jazdy? Czterosuwowy silnik (czyli taki co nie pierdzi i nie smrodzi), który spala średnio o 0.3 litra mniej, niż podobnych gabarytów i pojemności chińczyki. Vision zadowala się, jak to się ładnie mówi – konsumpcją paliwa na poziomie 2 L na setke w mieście. Skąd taki wynik? Odpowiedź jest prosta –  Honda, którą widzicie zasilana jest elektronicznym wtryskiem paliwa. Nie ma tutaj gaźnika, nic nie trzeba regulować.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Mamy święty spokój i brak zmartwień typu – czy jutro odpali? Procesor sam wylicza jak powinna wygladać mieszanka paliwowo powietrzna w konkretnych warunkach i przy konkretnym obciążeniu. To pomaga oszczędzać benzynę, cieszyć sie równą pracą silnika i optymalnymi osiągami. Tym rozwiązaniem Vision bije na łeb niemal wszystkich konkurentów tego segmentu.

Nasza krótka przygoda z nową Hondą powoli kończy się. Powoli, bo przez te kilkadziesiąt kilometrów nie przekraczaliśmy magicznej granicy 45 km/h. Szaleństwa z głowy wybiła nam blokada, która czai się w przekładni Visiona. Bez niej testowany Japończyk spokojnie jest w stanie rozpędzić się do 65 km/h.

Mimo tak ślamazarnego tempa miło będziemy wspominac wspólnie spędzony z Visionem czas. Ta dobrze wykonana, komfortowa i niezawodna maszyna ma spore szanse na względy zarówno u pań, jak i panów. Ten skuter po prostu można polubić od pierwszego kilometra i niech te uczucia trwają jak najdłużej. Z bólem serca mówimy Hondzie bye bye, maleńki.

[nggallery id=115]

Przemysław Borkowski

Kocha wszystko co ma dwa koła i silnik - nawet ten elektryczny. Gdyby wiertarka miała koła, też by na niej jeździł. Prywatnie fan dobrego rockowego brzmienia i kultur orientalnych.

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button