Varadero 125 czy GV125

Cześć wszystkim
Jako, że A1 już się robi to trzeba by jakiegoś sprzęta kupić :)
Do wydania mam tak około 12-13 tysięcy. Koniecznie 2 cylindrowa Vłka.
Znalazłem GV 125 i Varadero125.
Honda to honda, ale Hyosung ma 5 lat gwarancji co mnie przekonuje bo moto przypuszczalnie tak na 4-5 lat.
Należę do raczej niższych osób 170 cm przez co się boje, że Varadero może być trochę za wysokie.
Jak myślicie co będzie lepszym wyborem?
Lubię się wozić po mieście i na jakieś dalsze trasy tak do około 500 km w jeden dzień, więc musi być w miarę niezawodny.
Jeżeli uważacie, że coś jest dużo lepsze to napiszcie co

tu nie ma ^lepszego wyboru^ bo to inne motocykle. wiec to zależy czego oczekujesz.
GV 125 bedzie lepszym wyborem ze względu na wzrost - kanapa jest nisko i łatwo nogę przełożyć. Aczkolwiek na tym

jeździ mój sąsiad z 195cm wzrostu i mu też wygodnie.
Varadero jest wyższe i ma wysoko środek cieżkości - trudniej przy niższych prędkościach - ale za to ma mase innych zalet. No i jest hondą a nie hyosoungiem.
Są poprostu inne. GV125 to taka alternatywa dla hondy shadow 125

Bardziej skłaniałbym się w kierunku Hyosunga. A jak z jego awaryjnością? Czy nie będzie się to za bardzo psuć?

Jak lubisz turystyke to wybrał bym wiadro [wiadereczko:D]

Też mam 170cm i jestem byłym posiadaczem Hyosunga GT125, to coś ci mogę opowiedzieć. Siedziałem na GV (przed zakupem GT) i nie było mi jakoś bardzo wygodnie. Po prostu mi nie pasował, ale faktycznie kanapa nisko, wygodnie sięgasz do ziemi. Kupiłem GT125, bo on był wymiarowo idealnie pod moją osobę skrojony. Wysokość, odległość do kierownicy, wszystko pasowało - zakochałem się i kupiłem nówkę pod koniec lipca 2015. Przyglądałem się Varadero, ale ani bardzo mi się nie podobało, a dodatkowo to wysoka cholera. Jeszcze w trasie pół biedy, ale jak ja latam głównie w mieście, to na każdych światłach męka by była.
Co do niezawodności, to HYO miał swoje mankamenty. W moim na gwarancji wymieniono przekaźnik rozrusznika (potrafił załączyć rozrusznik na stałe i nie chciał przestać), oraz wymieniono pocącą się uszczelkę pod deklem zaworowym drugiego cylindra (tego bliżej ciebie). Co ciekawe (Krupek był świadkiem), w sobotę na targach motocykli stał HYO GT125 nówka sztuka i również miał wyciek z tego samego miejsca (olej zbiera się na obudowie skrzyni pod cięgłem od zmiany biegów). Główną wadą HYO były opony. To co jest założone fabrycznie grozi śmiercią lub kalectwem - do wymiany natychmiast, ja wyrzuciłem po 1000km (przy pierwszym przeglądzie gwarancyjnym) i założyłem Michelinki (bajka, w deszczu czy zimnie, cały czas bezpiecznie).
HYO przelatało u mnie w pół roku 4700km (głównie po Warszawie - więc lekko nie miał), byliśmy 3 razy na wypadach dalszych (po 250km w dwie strony). Nie marudził, nie kwękał, nie zawiódł, w trasie dawało się lecieć spokojnie licznikowe 100-110, więc do spokojnych podróży się nadaje.
GT ma jeszcze jedną drobną wadę. To naked z krótkim przednim błotnikiem. Cały syf spod koła trafia nad cylinder (pod chłodnicę oleju) i osadza się na gaźnikach, a konkretnie na mocowaniu linki. Powoduje to co jakiś czas (przy lataniu po mokrym) zacinanie się linki (nie odbija do końca) i nagle masz wolne obroty 2000-2500 rpm. Pomaga szczoteczka do zębów, kilka energicznych ruchów i spokój. GV powinien nie mieć tej przypadłości (niższy, dłuższy przedni błotnik, gaźniki lepiej zakryte cylindrem i chłodnica oleju).
Inna sprawa to sławetna 5 letnia gwarancja. Dobra rzecz, jak masz serwis pod bokiem. W Warszawie jest JEDEN. W mniejszych miejscowościach bez szans... To wtedy wada, a nie zaleta :-)
Żeby nie było, ze marudzę - uwielbiam ten motocykl, kocham miłością pierwszą nieprzemijającą - mimo, że już go sprzedałem) i uważam, że jest jak najbardziej godny polecenia. szczególnie dużo zyskuje w porównaniu do Junaków, Rometów itp. wyrobów z kraju Żółtej rzeki :-))))
*
To było moje cudo:
http://olx.pl/oferta/hyosung-gt-125-CID5-IDcWmmR.html
*
To pewnie oglądałeś....?
https://www.youtube.com/watch?v=3WXRZckrqGA

Ja akurat problemu z serwisem nie mam bo mam 25 kilometrów więc nie tak źle. Jeszcze takie pytanie. Jak z częściami? Bo chodzą słuchy, że się czeka po kilka miesięcy

Kilka miesięcy to przesada, ale na wspomnianą uszczelkę czekałem 3 tygodnie. Przekaźnik wymieniony od ręki. Romet faktycznie miał/ma jakieś kłopoty z obsługą napraw gwarancyjnych (stanami magazynowymi części). Ale nic innego sie nie popsuło, więc ciężko się wypowiadać.

micogo5 napisał:

Ja akurat problemu z serwisem nie mam bo mam 25 kilometrów więc nie tak źle. Jeszcze takie pytanie. Jak z częściami? Bo chodzą słuchy, że się czeka po kilka miesięcy

Zulus miał bliżej niż 25km i nic to nie zmienia:). Zresztą czy 8 czy 25km to nie ma znaczenia jeżeli nie może tam dojechać o własnych siłach.

Dodam że jeżeli chcesz robić 500km w 1 dzień to 125 to jest za mało - bo przy jego średnich prędkosciach to jest 6-7 godzin ciurkiem (tyłek siada, ręce siadają od wibracji). W poważne trasy to nie ta moc i nie ta masa własna bo na czymś takim to już męczarnia ocierająca się o wyczyn i dla ciebie i dla silnika

No i kwestia wzrostu i długości nóg. Bardzo mi się GV podobał. Przymierzyłem się do niego... porażka. Mam tylko 182cm, ale dość długie nogi i niestety nie pojeździłbym sobie na nim... :(

a mój sąsiad pajęczak jest zachwycony - a nogi ma takie że przez 2-pasmową ulice jednym krokiem przechodzi :). Chyba że po prostu jest zachwycony motorem i takie detale mu nie robią.

Dla mnie tak porównując 3 jednoślady o masie +/- 175kg czyli Varadero 125, GV 125 i skuter SYM GTS 125 najlepiej mi się ^ obcuje^ ze skuterem (niespodzianka nie?) - mam na myśli całokształt: jazdę, parkowanie/przetaczanie, wolne manewrowanie.
Skuter (mój przynajmniej) na drodze zachowuje się jak spławik.. tzn ciężki bardzo nisko sprawia wrażenie że sam chce wstawać do pionu więc ^gibanie się^ miedzy samochodami jest dość proste a podczas przetaczania czy trzymania go udami w pionie stojąc wydaje się lekki. łatwo się do pionu wyciąga gazem. Trzeba go mocno pochylić żeby poczuć że utrzymujesz 170kg.
Varadero jest kompletnym przeciwieństwem. Zdejmując go z centralki od razu czuje się na nogach jego mase jak sie tylko lekko pochyli i oprze o udo. Kazałem właścicielowi varadero zdjąć skuter z centralki i sam zauważył że jest strasznie lekki bo jego varadero to waży AŻ 170kg. Jak mu powiedziałem że skuter waży 175 to zrobił wielkie oczy.
GV 125 jest przy takim odbiorze bliżej skutera bo też jest niski.
Podczas jazdy jest za to zupełnie inaczej. Pojazd wyważony wyżej łatwiej wybić z równowagi przeciwskrętem i trzeba się bardziej pilnować - za to pozwala na agresywniejsze manewry.
Ale zarówno skuter jak i varadero mają dość pionowo przedni widelec - co powoduje że kręcenie kierownicą ma sens :).
Niechęć wchodzenia w zakręty na GV 125 jest bliższa skuterowi tylko że ją przerasta :D. Ale tu powodem jest nie tylko wyważenie (nisko) ale i wyciągnięty i mocno pochylony przedni widelec. Taka geometria to stabilność na prostych, mała tendencja do trzepania kierownicą, wygoda - ale za to skręca jak tramwaj - tak raczej majestatycznie. W korkach przy przeciskaniu się to słabe.

Tak czy inaczej, GV i Varadero to zupełnie różne bajki, a centralnie między nimi jest HYO GT ze swoim równie tramwajowym skrętem. Ale to zupełnie nie wadzi w ruchu miejskim, dopiero na parkingu boli jak brak... wstecznego :-)))
Co do bolących rąk, to po pierwszej dłuższej trasie bolał mnie prawy nadgarstek (gaz) i trochę drętwiały nogi. Za to po powrocie na skuter, z miejsca poczułem kręgosłup (lekkie pochylenie na moto było dla niego korzystniejsze). I to może być przygrywka do wady, o której się mówi przy dłuższych podróżach chopperem - kręgi dostają mocno w kość.