Sprowadzanie motoroweru Junak

Witam.

Jakiś czas temu poszedłem do jednego z salonów Junaka, gdzie chciałem się dowiedzieć, czy jest możliwość sprowadzenia dla mnie danego modelu, którego nie mają w tej chwili na sklepie. Miał to być konkretnie Junak 902, o ile dobrze pamiętam. Sprzedawca powiedział mi, że jak tylko się czegoś dowie, to skontaktuje się ze mną. Tak się stało, ale powiedział, że na rynku, dodam że na terenie Polski, znajduje się tylko jeden egzemplarz owego Junaka i że mogą go sprowadzić, jednak muszę zostać obciążony kosztami dostawy do salonu (200zł) i zapłacić zaliczkę, przedpłatę w wysokości pełnej ceny katalogowej, plus dostawa. Dodatkowo powiedział, gdy się już zbierałem z mieszanymi uczuciami, że skontaktuje się z osobą, która w ich imieniu zajmuje się profesjonalnym przewożeniem pojazdów i w razie czego w poniedziałek, może byłby już w salonie, ale on sam jeszcze nie wie, gdzie owy motorower się znajduje.

Tutaj wyrasta pytanie. Skąd się dowiedział, że jest na rynku tylko jeden egzemplarz, w tak krótkim czasie (Pewnie wszedł na otomoto, bo tam właśnie wisi jedna oferta, z tym że w dziale używane, a nie nowe i na wyprzedaży - Nawet ten sam kolor)? A skoro nawet jakoś to szybko ogarnął, to dlaczego nie może dowiedzieć się, z kim się w tej sprawie kontaktował? Gdzie pojedzie kierowca, skoro nie zna swojego celu? Czy jeżeli w razie czego go sprowadzą, a ja będę miał podejrzenia co do tego, że nie jest nowy i w internecie sprzedawali go o ponad pół tysiąca taniej, też w salonie z ofertą junaka, to czy będę mógł zażądać oddania mi części pieniędzy, które bym wpłacił w przedpłacie (Albo ewentualnie całkowity zwrot kosztów, nie licząc tych dwustu złotych dostawy w ostateczności)? W końcu sprowadziliby jakiegoś złomka, czy to nieświadomie czy nie, ale konsekwencje tego powinni ponieść. Z drugiej strony byłaby to moja wina, że kupuję kota w worku.

Chciałem kupić na zakończenie sezonu jakiegoś pierdziawka, bo podobno w przyszłym roku mają wzrosnąć ceny drastycznie jednośladów, a ciekawostką jest to, że podobno do wszystkich 125cc mają być wsadzane wtryski zamiast gaźników, bo takie dyrektywy itd. (Choć co do drugiej informacji pewności nie mam, bo gość z rynku specjalnie może tak powiedzieć, żeby zachęcić mnie do zakupu towaru, który nie schodzi).

I uprzedzając komentarze, chcę usłyszeć opinię odnośnie takiej sytuacji, a nie tego, że chciałem kupić chińczyka, zamiast markowej maszyny. Po prostu w moim mieście nie ma innego dilera poza zippem, a on stawia ceny na poziomie junaka u mnie, więc z dwojga złego wolę jednak Junaka, a do Warszawy nie chcę mi się jechać, bo tam też podobno cwaniactwo i kombinatorstwo.

Pozdrawiam.

myśle że dealar może mieć dostęp do systemu sprzedaży importera i widzi ile jest sztuk w krajowych magazynach - tylko nie wie gdzie.
Jak kupujesz zlew np w leroy-merlin to też masz informacje o dostępności w danym sklepie. Dużo systemów dla partnerów w róznych branżach tak ma.
Co nie oznacza że dealer nie robi przekrętu. Natomiast jeżeli dostaniesz gwarancje, przebieg 0km i nie bedzie śladów używania na oponach, manetkach, tarczach, klockach, wydechu - to raczej będzie nowy.

Racja, w Leroy'u trochę pracowałem, więc wiem, o co chodzi, chociaż powiem ci, że wchodząc w odpowiednie menu w komputerze pracowniczym, wyskakuje lista z nazwami lokalizacyjnymi (Na przykład Białystok, Łódź, a w warszawie jest Warszawa1, Warszawa2, czyli niekoniecznie wiadomo, z której części miasta towar można sprowadzić), więc jak jest jeden sklep w mieście, to będzie wiadomo, skąd w razie czego przyjdzie, a jeżeli więcej, to nie, najpierw musisz zadzwonić. A że czystych salonów Junaka, gdzie sprzedawany jest tylko Junak, jest mało, to w przyszłości mogliby dopracować system, aby samemu nie wpakować się na minę, sprowadzając dla klienta towar.

To teraz jeszcze jedno pytanie, bo na tym kompletnie się nie znam. Przebieg ma wynosić 0, ale że podchodzę ostatnio do tego tematu trochę inaczej, to sobie pomyślałem, czy licznik kilometrów nie będzie się kręcił, jak się będzie na wyłączonym silniku jednoślad pchało (Jak w starych samochodach, wystarczy przejechać na wstecznym pół polski i licznik cofnięty). To nie jest kloc elektroniczny jak samochód, choć trochę kabelków posiada, ale domyślam się, że raczej nie dzieje się tak, jak to opisałem, prawda?

przebieg ma być bliski 0.
Licznik najczęściej jest mechaniczny i na linkę wiec przetaczając skuter robi się przebieg. Ale nikt go nie będzie toczył 4km. Jeżeli jest elektroniczny to zbiera z linki wtedy kiedy jest zasilany - wiec przetaczanie bez kluczyka nie podnosi przebiegu.

Wcześniej już im powiedziałem, żeby sprowadzili mi go. Ryzyk fizyk.
Dzisiaj do nich dojechał, główny sprzedawca, albo szef, bo na takiego wyglądał, jeszcze resztki folii spod siedzenia wyrywał, choć wydaje mi się, że powinni odczepić może delikatnie siedzenie i wyjąć folię. Może to zrobią na warsztacie, dokąd na moich oczach go zabierali. Sprawdzą go, akumulator naładują i mają się kontaktować. Szkoda, że nie miałem okazji przyjrzeć mu się bardziej (Zapomniałem spojrzeć na licznik kilometrów). Ogólnie wyglądał na nowego, szkoda tylko, że pogoda się załamała i u mnie ciągle deszcz leje. Nie będzie możliwości bezpiecznego dotarcia silnika przed zimą, ani wyczucia go.

Sytuacja wynikła ciekawa z tej historii.
Motorower przywieźli, przygotowali go do jazdy, bak zostawili prawie pusty, także nie mogłem go odpalić za pierwszym razem i musiałem przechylić go, żeby resztka paliwa się przelała na właściwą stronę. Odpalam, jedzie na pierwszym, ale potem zaczyna się dziać magia. Nie mogę wrzucić drugiego biegu, maszyna co najwyżej wskoczy na luz (Skrzynia 1-N-2-3-4, pierwszy w dół, reszta w górę), a i na luzie potrafi czasami pojechać, jak przekręcę manetkę gazu. Czary mary normalnie. Gość powiedział, że się nie wysprzęgla i coś tam jeszcze, ale na mechanice nie za bardzo się jeszcze znam. Zobaczymy, co z tym zrobią.
Jak na nówkę sztukę z salonu, no to trochę dziwne, że skrzynia biegów nie działa prawidłowo (Sprawdziłem, przebieg miał zerowy, jak przyszedłem odebrać dokumenty). No chyba, że jestem tłuczkiem i nie umiem zmieniać biegów prawidłowo. No ale jazda na N to raczej nie moja wina, bo się dosłownie 300 metrów przejechałem. W takim czasie nie mogłem zajechać skrzyni, chyba.

Też mi się w nowym moto udało jednocześnie świecić kontrolką neutralnego i mieć zapięty bieg (1 lub 2, tego nie wiem). Świeci neutral, puszczam sprzęgło, a tu kangur do przodu :-) Kwestia regulacji cięgieł w serwisie. Poprawili, wyregulowali i było po kłopocie.

To chyba będzie koniec tego tematu.
Zaplanowałem jazdę do salonu, który oddalony był 4km od miejsca, w którym Junak stał (Przepchałem go przez taki kawał drogi z salonu, bo rejestracji i ubezpieczenia nie ma, a nie chciałem, żeby w salonie się kurzył, bo go jeszcze porysują). Ja na pierwszym biegu i ktoś, kto ewentualnie będzie mnie asekurował (bo nie jeździłem ło ho ho i jeszcze trochę), z tym że druga osoba na rowerze. Paliwo niestety się już ostatecznie skończyło, mimo że chlupotało, więc najpierw do stacji benzynowej, a potem wio po mało uczęszczanych drogach.
Tak katuję tego pierdziawka na pierwszym, aż asekurant się wydziera "Spróbuj wrzucić bieg!"(Ledwo go słyszałem. Mój kask nie jest najwyższych lotów, ale wygłuszanie ma zacne, albo po prostu jestem głuchy), to noga pod dźwignię i łup! coś przeskoczyło i dwójka zaskoczyła, nie wspominając o tym, że dwieście metrów dalej by mi ktoś w tyłek wjechał, bo ja hamuję, żeby zobaczyć czy z podporządkowanej mogę wyjechać, a ciężarówka po hamulcach i wpadła w krótki poślizg na liściach. Na miejsce dojechałem spokojny, a tam mechanik przyregulował coś na zewnątrz, obrócił dźwignię od zmiany biegów, sam się przejechał i potwierdził jazdę na luzie. Powiedział żeby na razie dać Junakowi jeszcze chwilę na wstępne spasowanie się części. Powrót niestety w korkach, dzięki czemu nauczyłem się, że nie wolno jeździć za blisko poprzedzającego samochodu, bo jednak nie siedzisz w samochodzie, a na jednośladzie. Jak cię tyknie, to leżysz.
Wstępnie, jeżeli moja opinia się komuś przyda, to powiem tak. Junak wygląda zadowalająco, choć spasowanie części mojego egzemplarza jest średnie (W kilku miejscach widać, że plastik będzie się ocierał o bak i kiedyś może zedrzeć lakier, o ile już nie jest zdarty. Nie mam pojęcia, czy ma jakieś blokady, bo na razie rozpędziłem się do 40km/h i jechałem na wszystkich biegach, a że silnik jest nowy, to nie można przez pierwsze 300 km odkręcać obrotów powyżej 70% możliwości, po następnym progu do 90% (Przynajmniej tak powiedzieli). Blokada kierownicy jest dla mnie niespodzianką, ponieważ jako że to moje pierwsze spotkanie z jednośladem, który nie był zdezelowanym "kibelkiem" sprzed sześciu lat, to nie spodziewałem się tego rozwiązania w motorze (Cóż, człowiek uczy się całe życie). O dziwo w moim egzemplarzu, ostatnim nowym, z tego rocznika, na polskim rynku (podobno), mam zamontowany inny wzór kół, niż jest to widoczne na przykład na obrazku z instrukcji obsługi/karty gwarancyjnej, co uważam za plus. Lusterka mam wrażenie, że czasami źle się reguluje i ciężko wyczuć, jak powinny leżeć, ale to może być wina tego, że jestem wysoki. Centralna nóżka w porządku, tak samo jak i boczna, z tym że nieostrożnie podszedłem do tematu i składając boczną lewą nogą, to dostałem w piszczel nogi prawej (Nie polecam). Tak na prawdę przyczepić się tylko mogę do skrzyni biegów, która rzeczywiście, mimo że go na luzie zostawiłeś, to wskoczy na bieg jak zrzucisz go z wysokiego krawężnika.
Daje mu (Jako że to pierwszy mój, a drugi na którym jeździłem, to nie znam się za dobrze) wstępnie, ponieważ jeszcze długa droga przed nim, 8/10 (Dwa punkty odejmuję właśnie za skrzynie biegów i średnie spasowanie elementów).
Życzę wszystkim szerokości.
Pozdrawiam.

klasyka gatunku - źle przygotowany do wydania.

A jednak historia będzie miała ciąg dalszy. Zacznę zmianę oceny z 8/10 na 2/10. Dlaczego? A no właśnie...
Dzisiaj pojechałem na wycieczkę, żeby trochę rozruszać silnik, no i oczywiście zobaczyć, czy wszystko działa. Oczywiście, nie zadziałało. Miałem jechać ze zmotoryzowaną częścią rodzinki, która jechałaby przede mną samochodem i prowadziła po mało uczęszczanych drogach, w razie czego pomagając, gdyby coś się stało. Silnik nie chciał odpalić, więc włączyłem ssanie (Czy jak się to nazywa. Taka wajcha pod bakiem, ale nie od paliwa). Zadziałał. Pomyślałem sobie "Może skrzynia biegów źle działa, bo jest dosyć zimno i glut się zrobił, więc na nóżce centralnej go postawię na pierwszym biegu i niech chwilę pochodzi, silnik się niech ogrzeje". Tak zrobiłem, ale jak go zdjąłem, to nie mogłem wrzucić na luz, co notorycznie powtarzało się podczas wycieczki (Jakby mi go ktoś magicznie wymontował w nocy), a po ponownym odpaleniu nie trzymał obrotów i gasł, jak nie podkręcałem manetki (Wcześniej oczywiście się to jeszcze tak często nie zdarzało). No ale jedziemy, jedziemy, jedziemy, czasami mi z jedynki na dwójkę nie wskoczy, czasem z trójki na czwórkę, ale zacząłem się przyzwyczajać (Można powiedzieć, że częściowo zacząłem wrzucać biegi tak, jak pokazują, że się da wrzucać na odpowiednich obrotach, bez użycia sprzęgła. Z tym że ja i tak go używałem). Zrobiliśmy przestój, ale oczywiście gasł bez podtrzymywania manetki. Pod koniec zaparkowaliśmy przed sklepem, poszliśmy do środka, a gdy wróciliśmy, silnik oczywiście nie chciał odpalić. Po 10 minutach, gdzie jeszcze silnik był lekko ciepły, nie chciał odpalić, czy to na ssaniu, czy bez niego. Jeszcze się okazało, że trzy litry, plus to, co zostało wlane w sklepie, spaliłem już i się paliwo wedle wskaźnika kończyło i powinienem jechać na rezerwie (A zawór od paliwa powinien być wtedy ustawiany w pozycję rezerwa. Tak powiedzieli w salonie, dla mnie różnicy nie ma. I tak nie odpala, i tak). Wtedy się już wkurzyłem. "Serio?" mówię, "3 litry spalił na 8 km?" To na 100 ten motorower pali w takim razie 37,5 litra! Ledwo go odpaliliśmy, częściowo pchając, a gdy zaczął lać deszcz, skrzynia oczywiście się odezwała i ostatecznie przez awaryjność silnika wylądowałem na asfalcie, całe szczęście, że przy małej prędkości. Stłuczony łokieć, biodro delikatnie, no i kostka starta, bo krótkie buty miałem (Upadek był ciekawy. Koło chybło, ja próbuje równowagę złapać, aż naglę myślę "No kij, lecę". Upadłem i jak jakaś postać w grze sztywno trzymam się motoru tak, że nawet kask ledwo asfaltu dotknął, a jak się zatrzymał, to po prostu wyszedłem spod niego, jakby nigdy nic). Po podniesieniu go, oczywiście nie chciał odpalić (O dziwo jak tak to gasł, a jak pierdyknął to cały czas kręcił), a jak się ledwo udało, bo już światła przygasały na licznikach, to powoli na stację, zatankować pojechaliśmy, tam dosłownie dwie minuty zgaszony stał i już nie chciał odpalić, już kurde na rozruszniku jechałem, bo luz oczywiście w tej sytuacji zniknął i rozrusznik ciągnął motorower na pierwszym biegu. Do domu przyczłapaliśmy się ledwo, a w ostatecznym rozrachunku złamałem prawe lusterko, cała manetka z hamulcem się obróciła, końcówka kierownicy, bak przy literze k i wydech się obtarł o asfalt, a dźwignia hamulca tylnego się dziwnie obróciła, a hamowanie tyłem w obecnej chwili wydaje się niemożliwe (Musiałbym chyba piętą depnąć po dźwigni, żeby porządnie zahamował, a wcześniej łapał od razu) Jutro będziemy dzwonić do salonu, ale podejrzewam, że zwalą winę na mnie i nie będą się chcieli w ramach gwarancji przyjrzeć temu za darmo, bo pierdyknąłem, dlatego silnik źle działa, a nie dlatego, że od nowości podejrzanie się zachowywał (Dobrze, że przynajmniej raz tam byłem w sprawie reklamacji, na monitoringu jest dowód, że byłem tam w jakiejś sprawie).
Na chwilę obecną nie polecam tego motoroweru nikomu, między innymi dlatego, że to nie jest już polski junak, a kolejny chińczyk, z tego powodu też, że żłopie paliwo, jakby miał kilkadziesiąt litrów pojemności skokowej, a przynajmniej tego jednego egzemplarza, bo kurde pewnie pójdzie na złom jeszcze przed zakończeniem tego roku, bo naprawa silnika i skrzyni, na mój koszt będzie nieopłacalna.

ale to nie jest wina tego że to chińczyk czy malezyjczyk tylko debili w serwisie. debili przygotowujących motor do odbioru i debili w serwisie.
Jest niewyregulowany i stąd problemów cała czapka. Skoro ci pali 500 litrów ma kilometr to zapewne się zalewa maksymalnie- stad problemy z rozruchem, przygasanie i zapewne brak mocy.
Z mordą do sprzedawcy i nie ma zmiłuj. To nie ty naraziłeś motor na szwank wywracając się tylko sprzęt zachowując się tak jak się zachowuje naraził na szwank ciebie.
Jest też opcja że ponieważ to ^ostatni taki w PL^ to jest to stojak salonowy/ekspozycyjny i był magazynem części zamiennych. Np gaźnik może być zwalony i stad takie jazdy. Bo albo zwalony był albo w jakimś się popsuł nowy wiec zamienili z tego.
jest gwarancja - ciśnij do łez.

Poza tym, że sprzęt jest po prostu niewyregulowany, to z opisów wynika, że nie bardzo sam wiesz, jsk się go obsługuje. Moto do serwisu na regulację, a ty wykup sobie jakieś dwie godzinki i niech ci instruktor wszystko powoli od początku opowie.

Po pierwsze: Instruktor powie mi jak obsługiwać co najwyżej Rometa zetke 50, bo chyba teraz te objeżdżają na AM. To tak jakbym pojechał do kierowcy rajdowego, żeby wyjaśnił mi jak się jeździ tylnonapędowym wozem sportowym, a ja jeździłbym przednionapędowym złomkiem (Porównanie niezbyt, ale celowo wyolbrzymiłem). Do każdego pojazdu trzeba się od nowa przyzwyczaić, zwłaszcza jeżeli oczekujesz po nowym jakości (Wiem, chińczyk i takie tam), a nie nieoczekiwanych awarii po ledwie kilkudziesięciu kilometrach, albo i metrach w moim przypadku. Czy jak kupisz nowy samochód w salonie (Całkowicie nowy), to też ci po dojechaniu do domu gaśnie i nie możesz wrzucić biegu? Gaśnie ci na postoju? Albo gorzej, podczas jazdy?
Po drugie: Nie jestem mówcą, nie muszę mówić profesjonalnie, mówię (A raczej piszę) to w taki sposób, jaki na chwilę obecną chciałem.
Po trzecie: Nie muszę wykupywać godzin, bo jakoś jeździłem, czy na tym, czy na innych i nie było problemu po kilku minutach jazdy. Nawet innych uczę podstaw jeżdżenia, a mnie nikt nie uczył do tej pory, gdzie od niedawna porad udzielał mi stary wyjadacz, który zdobył doświadczenie nie tylko przez dobrą i wzorową jazdę, ale i przez właśnie awaryjność i nieoczekiwane niespodzianki w zepsutych pojazdach, przez co raz się owinął motocyklem wokół drzewa. Ledwo przeżył, ale skoro on mówi, że coś jest z motorem nie tak, to jest nie tak. Jeżeli on nie czuje się komfortowo ujeżdżając motorower, znaczy że prawdopodobnie coś w tym jest. Podejrzewam że jako jeden z niewielu przeżył owinięcie się na drzewie, więc wiedział co robić, aby nie zginąć. Lepszego instruktora nie znajdę. Poza tym, teoria nie równa się praktyce. Mogę być głąb z teorii (Choć chyba aż tak głupi nie jestem), a jeździć prawidłowo (Co robię. Czy motorem kiedyś, czy samochodem ostatnimi czasy).
Także tego. Mechanik ma podjechać po niego i zobaczyć go, w razie czego zabrać na warsztat (Chyba się nie obędzie bez tego), pytanie czy będą chcieli coś z nim zrobić, skoro już był szlifowany, mimo że nie do końca przeze mnie. No i czy będę musiał ponieść koszty dodatkowe (Nie licząc lusterka, za to mogę zapłacić).
I jeszcze jedna rzecz, o której wiedziałem jakiś czas temu, ale zapomniałem niestety. Z miesiąc temu, znajomy widział kogoś na tym samym modelu, co ja mam teraz (Jeszcze, bo jak się wkurzę to go zezłomuję, żeby krzywdy już nikomu nie zrobił), ale grafitowy kolor. Prawdopodobnie ta jednostka, którą chcieli mi sprzedać gdy po raz pierwszy zajrzałem na początku tego roku do owego salonu, jednak w pewnym momencie zniknęła, ja obszedłem się smakiem, a po jakimś czasie zaczął się motorower pokazywać na ulicy. O dziwo, ten miesiąc temu też podobno miał problem z zapłonem i się mordował na parkingu, żeby go odpalić. Wniosek? Trefny model rocznikowo (Rozlatujący się podczas jazdy), albo słabo przeglądy robią zerowe.

wyciągasz kompletnie błędne wnioski.
Model nie jest trefny - ani seria, ani rocznik. Trefne jest przygotowanie go do jazdy przez nasz montażo-serwisy. To jest usterka nękająca nie wiem.. z 85% przypadków?
Nie dziwie się facetowi że nie czuje się dobrze skoro reaguje na manetkę jak chory, przygasa a biegi wchodzą jak chcą.

A ja nie wiem, czy bardziej bredzisz, czy majaczysz... To może być motorynka, albo nawet jakaś 600, wszystko jedno, nadal ma dwa koła, biegi pod nogą (może 2, a czasem 6) i sprzęgło w lewej łapce - do wytłumaczenia jak to działa wystarczy. Trudno czuć się komfortowo, jak nie można wyczuć luzu i zalewany silnik muli, ale to nie powód, żeby go złomować, czy się przewracać. Raczej wskazówka, żeby cudo wyregulować. Owinięcie się wokół drzewa też jest słabym wyznacznikiem umiejętności (a przeżycie to już kwestia szczęścia lub jego braku).
Jazda na rozruszniku? A sprzęgło działa? Dlatego mam poważne wątpliwości, czy wiesz, co robisz...

No nie do końca wszystko jest tak samo. Z tego co słyszałem, kopka do rozruchu nożnego może być po jednej, albo po drugiej stronie (Mała różnica, ale jednak nie wszystkie motocykle, czy motorynki są takie same. Poza tym, różne mechanizmy kopki są, różnie trzeba do tego podchodzić. Jeszcze kwestia świateł. Stare motory nie mają automatycznie włączanych świateł, a nowe już tak - Kolejna różnica. Różne skrzynie biegów mają inny ich rozkład, na przykład pierwszy bieg w górę, reszta w dół - Jeszcze jedna różnica).
Co do wywalenia. Ciężko się nie wywalić, jak silnik się psuł i sprawił, że koła nie mogły dostosować swoich obrotów do przemierzanego dystansu (Jakby coś go od środka zahamowało, bez mojej ingerencji). Weź się nie wywal, jak ci ktoś kija w szprychy wsadza, żeby koło zwolniło, a potem szybko go wyjmuje, żeby obroty wróciły (Bo manetki to wtedy ledwo używałem. Właśnie toczyłem się głownie lekkim rozpędem, o ile przy tak małej prędkości można to rozpędem nazwać).
Co do owinięcia. Gość wiedział co zrobić, żeby się nie zabić. Możesz mi nie wierzyć, ale tak było, bo skończył by albo na cmentarzu, albo jako roślinka. On miał i jeszcze ma umiejętności.
A sprzęgło? Podobno działa, choć sam się zastanawiałem, czy właśnie przez źle wyregulowane sprzęgło nie mogę wrzucić biegów. Nawet mechanik nie ma pewności, czy działa wszystko prawidłowo (Powiedział wczoraj, że może jakiś odłamek w silniku wleciał w gaźnik i go przytyka, a co do skrzyni biegów, nie wydał werdyktu. Najpierw musi spojrzeć). W samochodzie nie zmieniasz biegów na półsprzęgle, bo ci się to raczej nie uda (Wiem, skrzynia biegów w samochodzie i w jednośladzie się od siebie różni, ale tak czy tak, sprzęgło dociśnięte - zmieniamy biegi. Na półsprzęgle, albo spuszczone - biegów nie zmieniamy).
A czy się znam? Nie wiem tego. Prawdopodobnie większość kierowców się na tym nie zna, a jeżdżą. A nie będę chodził do szkoły mechanicznej, uczył się od mechaników i kierowców zawodowych jazdy, oraz profesjonalnej obsługi pojazdu, ponieważ owym mechanikiem nie jestem i niewiele miałem do tej pory wspólnego z pojazdami silnikowymi (Raz na jakiś czas właśnie. Czy to motocykl, czy samochód). Pojazd jest nowy? Oficjalnie tak. Powinien działać prawidłowo? Tak. Więc jako klient chciałbym korzystać z niego bezproblemowo, wliczając w ostateczności znoszenie drobnych niedogodności związanych z docieraniem, a nie co pięćset metrów zatrzymywać się, wyjmować skrzynkę z narzędziami i regulować wszystko od nowa. Pojazd ma być w miarę sprawny, w stanie nowym, więc ma działać. Jakbym kupił jakiegoś starego złomka, to może i bawiłbym się w rozkręcanie wszystkiego, bo nie zależałoby mi na nim, jeśli źle bym go złożył i nie chciał odpalić, a nie będę grzebać w motorku na gwarancji, wiadomo dlaczego.

Z rowerem też tak masz?
Bo wiesz, jeden ma przerzutki tylko z tyłu, drugi z tyłu i z przodu, inny w psiaście, a czasami to zwykłe torpedo... Hamulce w łapach, a czasem w pedałach... Ale to nadal rower, jak wiesz jak ma działać, to ci to nie robi różnicy, kwestia przyzwyczajenia i wprawy.

No właśnie. Skoro to kwestia przyzwyczajenia, to za przeproszeniem, na kuta mam iść do jakiegoś pożal się boże instruktora, jak mi proponujesz, żeby mi pokazywał palcem, co gdzie jest. Te informacje są w instrukcji obsługi. Po co mam płacić instruktorowi za coś, co jest w instrukcji pojazdu (Napisane ubogo, ale jest)?
Chyba się nie dogadamy. Twój sposób rozumowania jest inny niż mój i vice versa.

obawiam się że tak ogólnie ^nasz^ sposób rozumowania jest inny niż twój. Przez chwilę miałem wrażenie że jesteś kolejną ^poszkodowaną^ osobą - tzn taka która zaznała kontaktu z naszymi magikami od jednośladów.
Ale ty masz niestety chyba tak że WIESZ LEPIEJ - nawet jeżeli akurat nie bardzo. Bo czytałeś że kopniak... CZYTAŁEŚ???? a używałeś kiedykolwiek w życiu kopniaka z innej strony? Czyżbyś przeczytał 3 książki o pływaniu i uznał że jesteś mistrzem pływackim? Wiedze o motorze masz z instrukcji obsługi (ubogiej)... twoja ^wiedza^ która nas tu zasypujesz to TEORIA, twoja teoria - i to zarówno w temacie samochodów (wrzucanie biegów bez sprzęgła - da się na spoko) jak i motocykli.
W twoim wypadku są potrzebne dwie rzeczy:
- motorek musi zostać poprawnie wyregulowany
- ty musisz nauczyć się jeździć i dowiedzieć ciut więcej o jednośladach.

Fora też czytam i wiem, co mówią ludzie. Czyli tak na prawdę uczę się od takich jak wy, a potem wy sami mi wytykacie błędy w rozumowaniu (To forum czytam okazjonalnie, ale na innych, podobno bardziej profesjonalnych, wypowiadają się ludzie na tematy tak, że jak ja powiem coś o tym tutaj, to nagle jest to złe i nieprawidłowe).
A to, że można zmieniać biegi bez sprzęgła, nie znaczy, że się powinno, chyba że stać cię na naprawy co kilkadziesiąt kilometrów, bo nie wrzuciłeś w dobrym momencie (Dam inny przykład. Można jeździć po pijaku? Można. Ale licz się z konsekwencjami).
Z różnymi kopkami też miałem do czynienia, także tego, bez komentarza.
Alfą i omegą nie jestem, ale w tej chwili tak na prawdę wytykacie błędy w wiedzy, którą rozprowadzają wasi bracia motocykliści (Poza tym to wszedłem na forum, żeby podzielić się tym, co się stało i się poradzić, czyli tak na prawdę to ja przyszedłem, żeby znaleźć jakąś alfę i omegę, żeby mi na pytanie odpowiedziała. W tej sytuacji to wy nią jesteście). Więc to wasza (Może nie konkretnie was) wina, że nieweryfikowane informacje trafiają do takich miejsc, jak to, a potem się dziwić, że człowiek zrobił coś źle, bo tak w internecie było (Swoją drogą wychodzi na to, że bardziej wiarygodna jednak będzie instrukcja obsługi, niż słowa z "prawdomównego" i "wiarygodnego" internetu i portali, takich jak ten). Bo jak mnie głowa boli i objawy wstawię do internetowej wyszukiwarki, to wyjdzie, że mam raka (Porównanie nie na miejscu, ale po waszych komentarzach wychodzi, że z motorem jest coś nie tak, ale ze mną jeszcze bardziej. Nie znacie osoby, to nie oceniajcie, czy mam wiedzę, czy nie. Może z sensem po prostu pisać nie potrafię). To ja już wolę posłuchać wywodów mojego znajomego, który może jest stary, ale jeszcze się na motorach zna.
Rozejdźmy się w pokoju i spokoju.
Żegnam.