Pierwszy wypieprz na skuterze w ulewe :)

Właśnie zaliczylem pierwszy wypieprz na skuterku, ręka boli, noga boli, głowa dzieki kaskowi nie boli :), ale nie uwierzycie, chińczyk a zaden plastik nie pękł:), porysowany na wystających elementach i na plastikach, ale cały. Dziewczyna sie cieszy bo nie bede juz tak go dopieszczał mi mówi :). Kuźwa ale boli :).

Też mnie noga boli po jeździe w dzisiejszej ulewie, co prawda wywrotki nie było , wcale mocno nie dohamowałem i chińska opona się poślizgnęła, i żeby sie nie wywrócić podparłem sie nogą a że szybko jechałem to dość mocno przypierdzieliłem nogą o asfalt i teraz noga boli. Po za tym to dziś była taka ulewa że gdzieś mi się wody za duzo nalało i na początku mi pykał przerywacz bez włączania kierunkowskazów a teraz przestał pykać nawet jak włączę kierunek to nic nie pyka:) kierunki też nie migają tylko świecą :) Zaraz idę to ogarnąć. He dziś to dopiero zmokłem, dosłownie jak bura suka. I o dziwo mimo że jeździłem prawie jak amfibią to o dziwo prócz kierunkowskazów chińska elektryka świetnie się spisywała.

Życze wam szybkiego powrotu do siebie chłopaki :). Kiedyś jak Simsonem wyjeżdżałem z lasu musiałem troszkę przygazować bo wyjazd z deczka stromawy. A tak niefortunnnie wyjechałem że stopa zaczepiła mi się o korzeń. A że cały czas dawałem gazu to troszke mnie zabolało :D. Do domu na szczęście było jakieś 500 m więc szybko wrócilem, bo nie czulem stopy i ledwo mogłem biegi zmieniać.

Ja dzisiaj byłem świadkiem (na szczęście) niegroźnego zdarzenia
Autobus wyjeżdżał z zatoczki, gość yarisem zwolnił żeby go wpuścić a chłopak skuterem, który jechał za blisko zahamował za mocno na mokrej jezdni i poleciał. Prędkości rzędu kilkunastu km/h więc nikomu się nic nie stało, jedynie zderzak miał małą wgniotkę ale to też przestroga żeby zachować odległość. Odkąd zaparkowałem oplem combo w dziadkowym seicento, który był uprzejmy zatrzymać się na środku 3 pasmowej Puławskiej (jak później tłumaczył - żeby puścić tych z prawego pasa) nauczyłem się jeździć z dystansem co i innym polecam :)

No i ja dziś wyglebiłem. Na łuku drogi była piaskownica. Pierwszy raz założyłem krótkie rękawki i spodnie na motor, a także nie założyłem rękawic. W wyniku gleby zdarte: kolano (lewe), kciuk (prawy), łokieć (lewy), porwane spodenki, zarysowany przedni błotnik, zarysowana ramka reflektora, zdarta guma lewego podnóżka.

Dychul, mam nadzieję, że szybko się wykaraskasz! mnie po glebie ręce i nogi bolały 3 dni, ale serce i honor krwawiły jeszcze z miesiąc...
Jesteśmy z Tobą
... czym jechałeś? żółtą strzałą?

Dychul, to spodnie moto nie dały rady Cię ochronić ? tzn. przynajmniej jeżeli chodzi o kolano...
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia !
Na szczęście (odpukać) ja jeszcze żadnych wywrotek nie miałem ale zawsze takie przypadki utwierdzają mnie w przekonaniu, że jazda w ochraniaczach mimo, że wygląda się jak dziecko przewrażliwionych rodziców wcale nie jest idiotyzmem.

mxx_rs napisał:

Dychul, to spodnie moto nie dały rady Cię ochronić ? tzn. przynajmniej jeżeli chodzi o kolano...

Chyba mój anioł stróż zagapił się kiedy glebiłem. Tego dnia było upalnie jak w piekle. Jestem przeciwnikiem jazdy na krótki rękaw i spodnie, a tego dnia pierwszy raz się tak wystroiłem licząc, że w sumie przez 14 kilometrów nic nie może się wydarzyć. No i przeliczyłem się. Łokieć goi się jak na psie, a kolano ślimaczy się paskudnie.

Też parę dni temu zaliczyłem wywrotkę. Na szczęście była to niegroźna wpadka. Podczas skręcania na parking dodałem za dużo gazu, a że był tam piasek na skręcie to mnie obróciło. Najlepsze jest to, że moto poleciał na lewą stronę, a jedyną rzeczą która się zarysowała była to chromowana końcówka kierownicy. Gorzej ze mną ; ) Przywaliłem bokiem o asfalt z czego łokieć cały zdarty, ale się goi, lecz od niedawna zacząłem odczuwać bół z biodrze. Miejmy nadzieję, że minie.

Dlatego nie wciska się hebla na maksa , (chyba ze mamy ABS) tylko hamuje się 'pulsacyjnie' . Metoda najbardziej bezpieczna na mokrej nawierzchni i oczywiscie lekko przód i tył . Technika wiele razy sprawdzana ...