Pierwszy motocykl, kategoria A2

Witam, obecnie jestem w trakcie robienia kursu A2 i powoli przymierzam się do zakupu pierwszego motocykla. Czytam trochę fora i przeglądam ogłoszenia w internecie żeby zapoznać się z tematem i jedyne co do tej pory mi to daje to miętlik w głowie. Początkowo chciałem zacząć od GSa 500 jako że jest zachwalany przez wiele osób jako dobry startowy motocykl. Problem w tym, że jest pełno zajechanych i zaniedbanych egzemplarzy które oszuści próbują opychać na olx po zawyżonej cenie. Z ogłoszeń które patrzyłem tylko nieliczne miały przebieg który wydawał się autentyczny ( 60000km+ ) albo przynajmniej opis budzący zaufanie. Podobnie jest z innymi starszymi alternatywami, dlatego mocno się boję zakupu używanej maszyny. Chciałbym zainwestować w coś co solidnie posłuży mi na przynajmniej 5 lat ( obejmując oczywiście okresową konserwację czy wymianę opon ), nie chcę szybko wymieniać pierwszego motoru. Dlatego też myślałem o kupnie silniejszej maszyny, przyblokowaniu i odblokowaniu po pewnym czasie, aż przywyczaje się trochę i zdam prawko A. Co o tym sądzicie? Czy to w ogóle opłacalne? Mój obecny budżet to 10 000 zł, ostatecznie mógłbym odłożyć do 15-16 tys. Wymarzony model to Sv 650 z 2017 r. ale to narazie za wysoka półka więc chciałbym przynajmniej coś w podobnym stylu :slight_smile: Pozdrawiam i proszę o pomoc

to blokowanie to wydaje mi sie słabym pomysłem - dziwne, kłopotliwe, kosztowne i bez sensu

mógłbyś trochę rozwinąć? Czemu bez sensu i kłopotliwe? czy maszyna może na tym ucierpieć jakoś?

a mogłbys rozwinąc co masz na myśli pisząc “zablokować”? tzn dokładnie jak?

ograniczyc moc silnika do 35 kw, wiem ze są rożne sposoby na to, najczęściej gdzies w warsztacie się to zleca, można też samemu. Potem troche latania z papierkami no ale maszyna zblokowana i można jezdzic

ja wiem co znaczy “zablokować” że ograniczyć. Tylko konkretnie jak? Ty sobie to wyobrażasz jako wizyte w warsztacie i zlecasz “zablokuj mie pan to” a pan mechanik wyciąga “blokadator” i blokuje :).
Kompletna bzdura i kompletnie nie tak to wygląda.
“Troche latania z papierkami” to zmiana homologacji pojazdu a nie wycieczka po stempelek.

Już nałatwiej to kupić pojazd fabrycznie zablokowany, z odpowiednim wpisem homologacyjnym i to taki o którym jest wiedza że łatwo i że JAK sie go odblokowywuje.
Wtedy nic nie zmieniasz, nie cudujesz tylko sciągasz blokady i jeździsz. Zdjąc jest 30x łatwiej jak założyć i jeszcze to potem formalizować.