pierwsza jazda skuterem

Witam. Kupiłem Honde ANC125 - oczywiście różową(cena była atrakcyjna).Jechałem z Wrocławia do Świdnicy (około 60 km). Podczas zapewnień przed zakupem w salonie, o przeszkoleniu przed pierwszą jazdą ,nic takiego nie miało miejsca, lub moje wyobrażenie znacząco odbiegało od wskazania mi przez sprzedawcę : stacyjki, hamulca i gazu. Nie była to łatwa podróż, buty mi się ślizgały po mokrej nawierzchni i jazda moja była niepewna, szułbica w kasku mi parowała, migacze nie odbijały i zmarzłem, a zakręty pokonywałem z bardzo małą prędkością oczywiście nie wykorzystywałem zalet jednśladów na skrzyżowaniach czy budziłem zdziwienie innych motocyklistów. Po prostu nie miałem praktyki. Uważam,że opisane wrażenia są ważne dla osób które wsiadają na skuter wyglądający niepozornie i radośnie, jest to moim zdaniem bardzo dynamiczna i niepozorna maszyna przeznaczona do jazdy po mieście wymagająca wprawy w szczególności przy skręcaniu.

migacze nie odbijały ? :) no co ty.

I o tym właśnie pisze. Używając wyłącznie przez ostatnie 25 lat samochodów, było to dla mnie dziwne.Stale musiałem kontrolować kontrolki,w którą stronę mam włączony kierunkowskaz (brak wprawy). Dalej uważam,że powinno się wykonać kilka " bezbłędnych" ósemek przed wyjazdem z salonu i powinno to być w jakiś sposób kontrolowane/ obowiązkowe ze względu na bezpieczeństwo ;-)

Trzeba mieć jaja żeby kupić sobie ten model Hondy w kolorze różowym - Pełen Szacun.

Bo motorek to nie rower. Z problemem nie wyłączania kierunkowskazów chyba każdy się spotkał gdy zaczynał; samo panowanie nad motorkiem jest tak frapujące, że nie ma czasu na myślenie nad wyłączeniem migaczy (znam to z autopsji :-D ). Jak ktoś pierwszy raz w ogóle wsiada na dwa kółka z silnikiem, to dziwię się że pozwala sobie od razu na jazdę po ulicy. Nie lepiej na lawetę lub poprosić kogoś obeznanego na przyprowadzenie do domu a pod blokiem na placu ćwiczyć zanim ruszy się w miasto?
Miałem dawno temu Romety, Jawki, Simsona, kulałem się (niezbyt legalnie ;-) ) na Junaku, ETZ250 i CZ350, ale jak po ponad 20-tu latach sprawiłem sobie teraz pięćdziesiątkę, to też z sercem na ramieniu wracałem do domu; mimo że dwa kółka (cięższe i bardziej narowiste) miałem już kiedyś pod sobą, to w drodze do domu na liczniku nie przekraczałem zawrotnych 40km/h. Po dwóch trzech dniach się oswoiłem, ale po placu trochę się pokręciłem.
Ci co 1-wszy raz puszczają się na drogę bez żadnego przećwiczenia, to kaskaderzy. Podziwiam.

Oczywiście, że dla samochodziaży jazda 125cc jest prosta... po prostej, na parkingu. Istny rowerek ;-) A większy litraż biegowy to taki większy rowerek.

Witam.
Pierwsza jazda jednośladem (motorem,skuterem) z salonu jest wyzwaniem.Pozwoliłem sobie na nią z pełną świadomością. Po czterdziestce mam już wyłączoną " nieśmiertelność" nastolatków i zdawałem sobie sprawę ( może nie do końca) na czym siedzę. Na marginesie pozdrawianie innych motocyklistów ( lewa w górę) w początkowym okresie jest bardzo trudne i nie wynika z braku życzliwości. Teraz jest to łatwiejsze, tylko spojrzenia są jakieś radośniejsze, wiem na różowym. Skuter sprawuje się dobrze, chyba pali około 2,5 przy obciążeniu 130 kg ( ja i córka). Pozdrawiam

Jedno jest pewne - ryzyko kradzieży różowego pojazdu mniejsze ;)

Co ja tu czytam? Machaja wam motocyklisci? Chyba nie wazne czy to 50 czy 125cm, wazne ze skuter. Osobiscie w poznaniu niewazne ile bym machal i kiwal to zero odzewu bo jade "kiblem"...

Ludzie są różni, ale najwyraźniej spotykasz na drodze buraczaną arystokrację.

Jam faktycznie trafiasz na buraków jak jeździłem to zdecydowanie więcej machało mi gości na chopperach i ścigaczach niż na kiblach

eadem napisał:

Jedno jest pewne - ryzyko kradzieży różowego pojazdu mniejsze ;)

w mojej zburaczałej okolicy też nie machają ale jak odjadę 15km to już machają lub mrugają na trasie,czy to kwestia rejonu i stopnia zburaczenia?Prawdopodobnie tak.

...w poznaniu niewazne ile bym machal i kiwal to zero odzewu bo jade "kiblem"...

Przyznam Ci rację. Macham z przeciwka (to samo miasto :-) ) i odzew prawie żaden. Najczęściej odpowiadają cruisery, skutery - prawie wcale. Ale ja się tym nie zrażam i macham nadal. Każdemu. Może kiedyś się spotkamy na ulicach :-)

A mnie machaja scigacze czy jak to sie tam fachowo zwie. I to czesto pierwsi. Za to im wiecej chromu to tylko gorzej. Juz sie przyzwyczailem. A jezdze po poznaniu i okolicach

Witam.
Minął tydzień od mojej pierwszej jazdy.Opadły emocje. Staram się ćwiczyć jazdę po pracy ( różnie bywa). Do pracy nie jeżdzę nie jeszcze czuje "pinkiego". Odwzajemnianie pozdrowienia nie ma dla mnie znaczenia, ważniejsza jest uprzejmość i życzliwość innych uczestników ruchu. Mam problem z przeciwskrętem.Naczytałem i naoglądałem się w różnych sieci "porad" dla motocyklistów. U mnie przeciwskręt nie wychodzi. Co jest?. Dajcie znać lub wskazówki.Będę wdzięczny.

To trzeba wyczuc. To nie jest tak ze trzeba mocno ta kierownica skrecic zeby wyprowadzic motocykl z rownowagi i sie przechylil. Wystarczy na prawde delikatnie. Nie jestem specem ale jadac w zakrecie bedac przechylonym (zlozonym) mamy praktycznie prosto kierownice a zeby poglebic skret wystarczy delikatnie skrecic w strone przeciwna i dziala :) Praktyka i tyle. Teoretycznie tez jak o tym wczesniej czytalem wydawalo sie to dziwne a w praktyce dziala :)

Przy czym nie jest tak ze skreca sie tylko przeciwskretem. Skreca sie tez normalnie tak jak na rowerze. Wszystko zalezy od predkosci i pochylenia i tu jest potrzebne to wyczucie :)

Siedź prosto i jadąc nawet 30-stką bardzo delikatnie i lekko wywrzyj nacisk do przodu na lewą rączkę - moto się samo pochyli w lewo i skręcisz w lewo (i odwrotnie). Nie wymuszaj ciałem przechyłu w żadną stronę, moto sam to zrobi; pozwól mu się samemu przechylić no i kontroluj to.
Sprawdzałem to też na... rowerze (składak). Przeciwskręt działa już od ~10 km/h.