Opinie: Czy Warto Kupić Chiński Skuter?

Jak najbardziej jestem za chińczykami :slight_smile: Sam taki miałem i jedyna usterka to urwana linka prędkościomierza. Przebieg mały bo zaledwie 10 000 km Mało tego, kupiłem używany, więc dla niektórych w ogóle to porażka. Nie bać się chińczyków.

Piąty wiersz od dołu - powinno być “marketowy”, a nie “markowy”. Ogólnie jestem też za chińskimi produkcjami. Każdy skuter się psuje, a do tych z CHRL są tanie częsci. Mówię!

Z każdym rokiem jakość “chińczyków” się polepsza. Może jestem trochę stereotypowy, ale wolę te “markowe”, bo uważam, że są lepsze :wink: nawet jeśli używane i mają te 10 lat, to pociągną zdecydowanie dłużej niż “chińczyki” Aprilia Sr 50 R

“Tajwan co prawda jest częścią Chin” No ktoś w redakcji popłynął. Popieracie propagandę ChRL? Równie dobrze mogliście napisać że Śląsk jest częścią Niemiec.

Chińskie embargo na skutery sprzedawane w Polsce - może autor tego się obawia i dlatego tak napisał. :-)

Ze skuterami jest jak z samochodami. Nie każdego stać na nowy markowy i woli kupić nowy, ale 'gorszy'. Bo nowy to zawsze nowy. Poza tym skuter często kupuje się ze względów ekonomicznych. No i wyglądem się nie jeździ - jak to mówią. Chociaż te chińskie nie które akurat ładne są.
Jakbym miał teraz wybierać między używanym markowym skuterem jeżdżonym nie wiadomo jak, gdzie i przez kogo, na pewno kupił bym chińczyka nowego.

Teraz jeżdżę Hondą, wcześniej miałem dwie Yamahy w tym jeden skuter: Aerox.
Ostatnio gdy miałem okazję przejechać się Keeweyem koleżanki to myślałem że coś mnie trafi. Abstrahując od prób wciskania sprzęgła :D, to w skuterze: wszystko się trzęsie, terkocze i w inny sposób denerwuje jeźdźca, a detale pozostawiają wiele do życzenia.

Jak ktoś raz siądzie na coś z górnej półki t ciężko mu będzie na chińczykach.

W koreańskich samochodach też wykończenie jest dupne, wszystkie plastiki trzeszczą, hałasują i ogólnie badziewie, a mimo to ludzie kupowali i kupują, bo tanie.
Cylinder do chińczyka kupiłem kiedyś za 60 zł kompletny, nowy, 72 ccm i zrobiłem na nim 10000 km. Nic, nawet nie pierdnął. I o to właśnie chodzi w ekonomii chińczyków.

Tanie części mnie osobiście przekonały do zakupu chińczyka. Jerstem zadowolony. Barton Falcon 2T pozdrawiam

A kolega kolegi kupił Jamaszkę za 3500 zł w stanie opłakanym i teraz przeznaczy kupę kasy na części.

Przykład: do mojego dysza - 5 zł, do Jamaszki - 13,75 zł.

Piszecie glupoty az pszykro czytać. Caly swiat nakreca gospodarke wschodu a wyscie sie skuterow czepili.zobaczcie co macie w domu i ile z tego z chin pochodzi. A jak macie mlode auto to je rozbierzcie i sprawdzcie z kad sa czesci. A w tych waszych markowych i tak polowa czesci bedzie ze wschodu.na szczescie dla was tylko znaczki widzicie :smiley: Pewnie ze warto i przestancie straszyc ludzi. Ciagle w tych dyskusjach o EKONOMII zapominacie.

To szkoda, że ci "pszykro". Znam wiele ludzi, którzy się śmieją, że chińskie skutery to gówno, a gdy kupują takie, to zmieniają zdanie. :)

Już nigdy więcej chińczyka. Moje doświadczenia Z forum przełożyłem ROMET 727 Przejechałem na nim 2,5 tys. kilometrów. Skuter ma rok i musiałem się go pozbyć - tracąc oczywiście sporo kasy, bo kupowałem nówkę. Dodam, że skuter nie miał wypadku, nie był uderzony, po prostu zaczął się rozsypywać. Co z Rometem jest nie tak? Oto moje doświadczenia. 1. Odkręcają się śrubki m.in. przy obudowie z przodu 2. Podczas jazdy przekręciła się manetka gazu. bo odpadła/odkręciła się śrubka 3. Popękały łączenia śrub przy plastikach z tyłu - przy światłach, a także sama obudowa świateł. - prawy kierunkowskaz i główne. Nie było żadnego uderzenia - same polskie dziury. 4. Żarówka główna wysuwała się z oprawki przez co światła mijania nie działały. 5. Pękł plastik na łączeniu za siedzeniem pasażera, chociaż jeździłem skuterem sam (waga 80 kg). 6. Złamał się kluczyk, przy zbyt nieostrożnej próbie otwarcia baku paliwa. To moja wina, ale żeby kluczyk złamać próbując go przekręcić? 7. Zalany filtr powietrza po tysiącu kilometrów. (olej, benzyna?) już nie pamiętam. Wymieniłem filtr i później problemu nie stwierdziłem. 8. Awaria startera elektrycznego - skuter nie odpalał, - jedynie z kopki. Ale po naciśnięciu hamulca gasły światła. Naprawa trwała tydzień. Więcej grzechów nie pamiętam.To wszystko stało się przez jeden rok.

tak się dzieje jak ktoś nie umi użytkować chińszczyzny i kręci manetkę na full i jeszcze więcej , jak wiadomo każdy kupiony u nas chinczyk należy posprawdzać i odrazu dokręcać z odp. siłą wszystkie śrubki i inne dupsy - kontrolować przez co najmniej 500 kilosów .

Ja miałem chinola i powiem tyle, że więcej czasu go naprawiałem niż jeździłem. GY6 jest np. świetną konstrukcją, pod warunkiem, że jest wykonany z odpowiednich stopów metali. Fabryki chińskie nie trzymają norm i ich części to po prostu buble. Skuter jest dla człowieka a nie człowiek dla niego.

Mario1 napisał:

tak się dzieje jak ktoś nie umi użytkować chińszczyzny i kręci manetkę na full i jeszcze więcej

No bez jaj. Skuter jest do tego, żeby jeździć, a nie żeby się zastanawiać czy przypadkiem za mocno manetki nie przekręciłem.

ludzie narzekacie na chińszczyznę a zapominacie o jednym - otóż do Polski przychodzą tylko klamory do piździka a to nasi wspaniali pseudo mechanicy je składają - oni idą na masówkę z tym składaniem - sam ostatnio straciłem nakrętkę ze stopki bocznej , przy zakupie udałem greka i pytałem się w sklepie czy wszystko po dokręcane jest - odpowiedź pseudo mechanika - niech pan będzie spokojny wszystko jest jak ta lala ,- gdybym od razu po przyjeździe do domu nie po dokręcał paru rzeczy to bym nawet 100 kilosów nie przejechał , dodatkowo gaźnik był ustawiony na przepał ,- więc przestańcie narzekać na coś za 2-3 tyś. skoro to nie wina chin tylko polaczków .

Kiedyś gość z serwisu yamahy powiedział fajne zdanie: Gdyby ludzie z yamahy montowali chińskie skutery nie było by z chińszczyzną problemów, wiadomo, zrobi to mniejszy przebieg i w ogóle, chodziło raczej o to że jedno, dwu dniowe czy tygodniowe skutery nie odmawiały by posłuszeństwa. Za to jeśli by ci ludzie którzy montują chińszczyznę zaczeli montować yamahę, japońskie skutery stały by się pojazdami którymi wyjeżdża się z domu, tylko nie wiadomo czy do domu będzie się miało czym wrócić.

Ludzie muszą się niestety na własnej skórze przekonać, że nie opłaca się kupować bubli...
Skuszeni niższą ceną, decydują się na takie zakupy chińskich skuterków.
Potem na siłę usiłują sobie wmówić, że to był mimo wszystko dobry zakup. Takich pseudo szczęśliwych posiadaczy nie brakuje i na tym forum. Na wzajem wspierają się w swych wypowiedziach, nie dopuszczają myśli, że ich zakup był kompletnie nietrafiony. Uświadamiają sobie, że ich ciężko zarobione pieniądze wydali na wiecznie psujące się niedoróbki. Tłumaczą sobie, że jak się dba o sprzęt, tak się jeździ.
Ludzie, opamiętajcie się. Nie po to wywalacie coraz większą kasę, na niedoróbki, w których trzeba co chwile coś dokręcać, coś notorycznie odpada, łamie się... A w najmniej oczekiwanym momencie maszyna nie odpala i po analizie kilkuset podobnych wpisów, nikt tak naprawdę nie wie dlaczego tak się dzieje?
A ja Wam powiem - bo wybraliście tandetną jakość sygnowaną przez "polskich producentów"... Żal mi się robi, jak czytam biadolenia Szczęśliwych użytkowników chińczyków... Chińska to dobra jest kuchnia, a nie skutery :-)

Najgorsi sa pseudo znawcy byle jakiego byle markowego gówna. Bo markowe to lepsze i oni wiedzą że to chińskie jest do du.. bo nigdy go nie mieli ale doskonale wiedza że jest do niczego choć sami niewiedzą dla czego? Tylko markowy się nie psuje, są fora gdzie nikt o markowym np. japońskim sprzecie nie pisze o problemach tam są pewnie same ochy i achy bo to błyszczący markowy japoński sprzęt, który nigdy się nie psuje itd itd.
Ile można czytać te wypociny. To jest już żenujące. Sam jeżdżę chińskim gównem i sam mam jeszcze japoński cód techniki który z uwagi na koszty naprawy stoi w piwnicy i nie ma zamiaru z niej wyjechać gdyż jego chiński brat spokojnie go potrafi zastąpić.
Rozpisywanie się nad wyższością marki nad chińszczyzną to jak bycie typowym snobem który nie założy skarpetek Szydełka Otwock bo te Adidas to są tylko najlepsze na świecie bo markowe i takie błyszczące a te logo to już w ogóle robi ze mnie mistrza świata.
:D Pozdrowienia dla ogólnodostępnego snobizmu :)