Opinie: Bez kasku na skuterze, przecież jadę tylko parę metrów...

Szkoda ,że zabrakło rysu historycznego skad sie wzieły kaski i dlaczego. Na poczatek ciekawostka: W książce „Motocykle” z 1955 r. autorstwa K. Brun, A. Kwiatkowski czytamy o nakryciu głowy: „Jako codzienne nakrycie głowy najpraktyczniejszy jest obcisły beret. Do dalszych podróży lub w razie niepogody najlepsza jest pilotka skórzana sięgająca nisko na czoło i zachodząca daleko na tył głowy aż po szyję. … Szybka jazda, nawet w ładną pogodę, bez nakrycia głowy jest wielką lekkomyślnością, za którą pokutuje się nieraz po kilku lub kilkunastu latach. … Okulary powinno się zakładać zawsze, chyba że jedziemy bardzo powoli po nawierzchni bez kurzu.” Oto kilka cytatów zamieszczonych w artykule „O kasku bez blasku” nr. 32 z roku 1968. „przepis o bezwzględnym używaniu kasków dyskryminuje posiadaczy motocykli. Trudno bowiem porównać, jeśli idzie np. o kobiety, sytuację tej, która siedzi pod dachem i tej, która zmuszona będzie nałożyć kopułkę firmy Kalplast, nawet po krótkiej przejażdżce miejskiej. Moja żona np. na pewno rzuci skuter, do czasu, gdy w roku 1983 będziemy mogli już kupić sobie Fiata 125p.” Inny czytelnik pisze: „Kask nie tylko ogłusza kierowcę motocykla, lecz wprawia go w swoisty stan euforii i otępienia, spowodowanego uciskiem głowy.”

Warto też dodać, że obowiązek jazdy w hełmie ochronnym (tak kiedyś fachowo nazywano kask) został wprowadzony w latach 60. i najpierw dotyczył motocykli o pojemności jak Junak i wyższych, a następnie stopniowo zaczął obejmować niższe pojemności, przy czym znaczenie miało, kiedy jednoślad został zarejestrowany. Nakaz jazdy w kasku dla wszystkich motocykli, bez względu na pojemność i datę rejestracji, został wprowadzony w 1984 r. Natomiast na motorowerzystów taki obowiązek został nałożony dopiero w styczniu 1992 r.
Inna sprawa, że kiedyś ruch drogowy był znacznie mniej intensywny niż obecnie. Generalnie jednak wspomniane w artykule niebezpieczeństwa mogą dotyczyć też rowerzystów, którzy nie są zobligowani do noszenia "hełmu". A w niektórych stanach USA do tej pory nie ma obowiązku jazdy w kasku.

Co tu dużo gadać, jak ktoś lata rowerem między samochodami (ruch miejski, a nie przejazd pustym asfaltem do piekarni na rogu), albo lubi szaleństwa rowerowe w lesie lub zabawy z przeszkodami, to sam zakłada kask. To samo na nartach, wystarczy przygoda w tłoku na stoku, lub wywrotka przy szybszym przejeździe - i sami zakładamy kask. To dużo mniejzze prędkości i siły, niż na motocyklach. Nie ma o czym dyskutować, kask to konieczność.

https://www.youtube.com/watch?v=oIQBPuWDMHM