Nie-motocyklista zadaje pytania

Dzień dobry!

Chciałbym z góry przedstawić się oraz opisać cel mojego postu. Jeśli po przeczytaniu wstępu uznasz, że temat nie jest dla Ciebie zbyt poważny, proszę, nie odpisuj. Liczę na porządne, uzasadnione odpowiedzi. Dziękuję! :)

Mam na imię Jakub, mam 21 lat i jestem studentem ( może lepiej nie będę się chwalił jakiego kierunku, żeby nie powodować tutaj salw śmiechu, mogę tylko zdradzić, że jest ściśle związany z elektroniką, a nie mechaniką ).

Dojeżdżam do Wrocławia około 25 kilometrów. Na potrzebę studiów zakupiłem sobie samochód i tak się tułam codziennie na uczelnię.
Wybrałem cztery kółka, ponieważ zależało mi na uniwersalności i samodzielności ( niezależności ). Transport autobusem odpada, ponieważ mieszkam na takim zadupiu, gdzie do przystanku trzeba tyrać dwa kilometry na piechotę i musiałbym wstawać o piątej, żeby dojechać na zajęcia na dziesiątą rano.

Z mechaniką u mnie kiepsko, w portfelu też zbyt dużo pieniążków nigdy nie mam, więc kupiłem rok temu Cinquecento 700 ( słyszałem, że każdy mniej rozgarnięty poradzi sobie z naprawą tego typu samochodu ). Miał to być ekonomiczny samochód, tani w utrzymaniu, nadający się do samodzielnej naprawy.

Niestety, wszystko zaczyna mnie przerastać.
Cena ubezpieczenia ( zniżka 60% na ojca ) przekraczająca połowę wartości samochodu
Spalanie, które jest dla mnie koszmarem ( 6 l/100 km w trasie , 9 w mieście )
Uszkodzenia, których nawet nie potrafię prawidłowo zdiagnozować, z powodu braku kanału czy czegokolwiek.
Kwoty części + napraw ( pomimo niższych cen ) i tak zbyt wysokie jak na skalę wartości auta
i wiele wiele innych....

Koszty utrzymania tego małego auta zaczynają mnie na tyle przerastać, że czasem wolę nie spotkać się z moją dziewczyną, bo musiałbym znowu odwiedzić stację benzynową.

Jak widzą Państwo, jest to już poważny problem młodego człowieka.

A teraz z innej beczki. Od jakiegoś czasu wiadomo już o przegłosowanej ustawie o motocyklach do pojemności 125 cm3, która wygląda na idealnie stworzoną dla mnie. Zaczynam poważnie myśleć o przesiadce na mały motocykl, ale zanim podejmę decyzję, postanowiłem się zarejestrować na tym forum i zapytać o kilka(naście) szczegółów.

1. Czy ten motocykl byłby na tyle lekki, aby niewprawiony motocyklista szybko nauczył się podstaw?

https://www.youtube.com/watch?v=VhzXWhaJkRg

2. Jak wypadają ceny napraw motocykli?

3. Na chłopski rozum, w dwukołowcu, zepsuć może się mniej rzeczy, czy to prawda?

4. Czy osoba nie znająca się na mechanice, potrafiłaby dokonywać drobnych napraw takiego motocykla ( np. wymiana oleju ) ?

5. Czy w kwocie około 500 zł mógłbym się tanio ubrać odpowiednio bezpiecznie, nie przekraczając tej kwoty ( nie licząc kasku ). Mowa np. o jakiejś prostej, termicznej kurtce na motor, ochraniaczach, rękawicach itp.

6. Czy jeździcie w mieście pomiędzy samochodami? Poruszacie się przez to zauważalnie szybciej?

7. Czy posiadając taki mały motocykl, nie przekraczający fabrycznych "maksymalnych 90 km/h" mógłbym czuć się komfortowo na trasie, nie będąc popędzanym przez innych uczestników ruchu ( siedzenie na dupie, trąbienie ) ?

8. Czy gdybym wykupił w swojej ulubionej szkole jazdy kilka lekcji praktycznych, nauczyłbym się w tym czasie podstaw techniki jazdy na manualu? Załóżmy 3 godziny jazdy ( nie w tym samym dniu ).

9. Jakie są najważniejsze dodatkowe kwoty, które muszę uwzględniać podczas eksploatowania pojazdu w ciągu roku ( jakieś wymienne części, tak jak w samochodach ) ?

10. Czy mógłbym spokojnie poruszać się po mieście zimą?

11. Czy mógłbym z rozsądkiem poruszać się międzymiastowo zimą?

12. Czy jeździcie na motocyklach podczas niesprzyjających warunkach drogowych, np. podczas deszczu?

13. Czy jazda motocyklem sprawia więcej radości niż samochodem osobowym?

14. Jakie są mniej więcej kwoty najczęstszych napraw motocykla?

15. Czy noszenie ochraniaczy lub tak zwanej zbroi to powód do wstydu?

16. Mówi się, że motocykliści to dawcy organów. Czy na takim małym motorze, nie rozwijając pokaźnych prędkości, bez popisywania się, jeżdżąc rozsądnie i ostrożnie, może mi się stać większa krzywda ( z mojej winy ) typu wywrotka? Macie jakieś doświadczenie z wypadków?

17. Ile może kosztować ubezpieczenie 125'tki bez zniżek?

No i ostatnie takie najogólniejsze: Czy mój pomysł z przesiadką, według Was, ma jakiś sens, myślę w dobrym kierunku?

ad.1.
spokojnie dasz radę, chociaż dla mnie jest on trochę za malutki, niski i krótki :)
ad.2.
ceny części do chińczyków są stosunkowo nie wielkie więc powinieneś dać radę, przy markowych zbliżają się do kosztów takiego CC :)
ad.3.
zależy od stopnia skomplikowania i budowy, na wtrysku, z komputerem, na pewno więcej niż stary na gaźniku
ad.4.
podstawowy przegląd spokojnie ogarniesz
ad.5.
raczej tylko używanej - mówię o specjalistycznej odzieży a nie odzieży jako takiej :)
ad.6.
najszybszy transport w mieście to właśnie motocykl
ad.7.
na autostrady bym się nie pchał, ale drogami krajowymi możesz próbować, są jeszcze inne drogi, często w lepszym stanie niż krajówki
ad.8.
tak
ad.9.
opony, ubezpieczenie, napęd (jeśli automat), hamulce...tak jak wszędzie
ad.10.
jak nie boisz się jazdy po śniegu i błocie....(opony ziomowe do motocykli również można kupić) - osobiście jazdy zimą nie polecam - ale to też zależy jaka zima
ad.11.
jw
ad.12.
tak, bo czasem tego nie unikniesz po prostu :)
ad.13.
dużo, dużo, dużo więcej :))
ad.14.
zależy jaki motocykl i za co trzeba zapłacić, tu nie ma reguły
ad.15.
na pewno nie, to przede wszystkim powód, a raczej dowód na posiadanie mózgu i zdrowego rozsądku
ad.16.
powiem tak, przy uderzeniu w bok auta z prędkością 50 km/h masz małe szanse na wyjście z tego cało - dużo zależy od tego gdzie i w jakich okolicznościach
http://www.skuterowo.com/crash-test-przy-50-kmh-to-zerowa-predkosc-9869879/
ad.17.
ja za 250-tkę płacę 100 za OC rocznie
Ogólnie kombinujesz w dobrym kierunku, ale jak nie spróbujesz to się nigdy nie dowiesz. Jazda na moto to ryzyko i musisz tego wyboru dokonać świadomie a nie pod wpływem emocji :)

ad2. Napewno mniej niż samochodu
ad3. Tak, mniej. Nie ma wielu rzeczy któe masz w aucie (np. nikt Ci szyby nie wybije)
ad4. Z drobnymi naprawami nie ma problemu. Trzeba trochę chęci i samozaparcia a zrobisz (prawie) wszystko sam.
ad7. Na pewno będzie dobrze. Przecież samochodem też nie naginasz non-stop 200km/h :)
ad8. Każde doszkalanie ma więcej plusów niż nauka samemu sobie. Jak nie jeździłeś nigdy na niczym na 2 kółkach, to tym bardziej powinieneś sam iść na doszkolenie bo inaczej długo nie pojeździsz :/
ad9. Paliwo, olej, przegląd.... Jak nic Ci się nie zepsuje to nic nie wydajesz - jak w aucie.
ad10. Zimą - jak lubisz? Ale gleba pewna w 99,9%, więc lepiej zimą nie jeździj.
ad12. Jak trzeba albo zaczęło padać, to nie ma wyjścia. MOkniesz, klniesz i jedziesz ;)
ad13. Napewno większa frajda !
ad15. Każda ochrona to twoje zdrowie. To ty musisz się zabezpieczyć i nikomu nic do tego.
ad16. Nie ma motocyklistów - dawców organów. Bo jak przydzwoni i zginie, to z kaszanki nic nie odzyskasz :/ . Szybkość nie ma tu znaczenia czy przeżyjesz czy nie - zależy od sytuacji: będziesz stać pod światłąmi a najedzie Cię z tyłu TIR. Raczej nie przeżyjesz.
ad ostatnie pytanie: motorkiem taniej i szybciej. W mieście nawet skuter jest szybszy niż jakiekolwiek auto.

Motocykle mają jedną wadę: jak na swoją szybkość, to mają za małą ilość kółek. Ale nie przejmuj się, frajdy będzie masa.

Od razu powiem Ci, że nie dasz rady dojeżdżać na uczelnie przez cały semestr zimowy. Samochód plus jednoślad to jest idealne rozwiązanie ;)

Wiem, spodziewałem się tego, że w zimie jeździć się nie da, ale wolałem i tak zapytać :)

Napraw jednak tego swojego.. *cieniasa* i pracuj cokolwiek też nad tym swoim związkiem, bo i jedno i drugie wkrótce odejdzie jakby w niebyt. Zasadniczo.
*
Nowa *zabawka* niewiele tutaj zmieni, jeżeli nie jesteś za coś odpowiedzialny jako zwykły człowiek. Zepsuje się coś, więc to próbuj naprawić.
Proza życia. :(

H2O napisał:

Napraw jednak tego swojego.. *cieniasa* i pracuj cokolwiek też nad tym swoim związkiem, bo i jedno i drugie wkrótce odejdzie jakby w niebyt. Zasadniczo.
*
Nowa *zabawka* niewiele tutaj zmieni, jeżeli nie jesteś za coś odpowiedzialny jako zwykły człowiek. Zepsuje się coś, więc to próbuj naprawić.
Proza życia. :(

Chyba wszystko źle zrozumiałeś ;)

Tu nie mowa o tym, żeby coś "zepsuć", "kupować sobie nową zabawkę". Temat założyłem, aby rozwiać moje wątpliwości. Rdzeniem tematu są koszta. Jako student muszę je ciąć maksymalnie. Jeśli ktoś jeszcze błędnie zrozumiał temat, wyprostuję to: zasadniczym pytaniem jest opłacalność małego jednoślada w porównaniu do mojego CC.

A co do dziewczyny - spokojnie ;)
Jesteśmy w stałym związku 4 lata. Wspomniałem o tym, ale to nie jest tak, że się w ogóle nie widzimy. Chodzi o to, że brakuje mi większej spontaniczności transportowej. Każde spotkanie jest kalkulowane przez pryzmat portfela (co mam zamiar zmienić). Przez to zamiast widzieć się np. 5 razy w tygodniu, widzimy się 2-3 razy.

Zakup motocykla nie ma być zabawkowym widzimisię ;) Zakup motocykla ma być dla mnie inwestycją w siebie.
Pozdrawiam!

A tak przy okazji: Czemu uważacie że nie da się jeździć zimą ?

Ależ da się jeździć zimą, tyle że to już hardcore jest.
Powiem tak ze swojego punktu widzenia - najlepiej zimą jeździło mi się na rowerze. Mogłem być ubrany o połowę lżej niż inni, a było mi cieplutko - ruch grzał. Zmieniałem tylko opony na cienkie z drobną kostką i wszystko poza lodem nie stanowiło problemu.
Zimą (wczesną) jeździłem również skuterem. Tu było już gorzej. Jednoślad silnikowy porusza się szybciej niż rower, co za tym idzie znacznie mocniej wieje, a siedzi się nieruchomo. Trzeba ubierać się na cebulkę, mieć konkretne buty i rękawice. Opony trzeba zmienić, a te nie dość że są droższe niż rowerowe, to w przeciwieństwie do roweru sam ich nie przełożysz - dodatkowe koszty. Dochodzi też jeszcze jeden czynnik, dużo silniej działający na skuter niż na rower, a przez który własnie zimowa jazde zarzuciłem. Odśnieżanie chemiczne, czyli sól drogowa i wszelkie chemiczne mieszanki którymi usuwa się śnieg i lód z jezdni. W rowerze odsłoniętymi, nielakierowanymi elementami są głównie części napędu do których ma się dobry dostęp, skutery, szczególnie te "ekonomiczne", czyli tanie jakością powłoki lakierniczej nie grzeszą. W mniejszych miastach zapewne problem jest mniejszy, w dużych to co sypią jest straszne - dziewiczy przed zimą skuter po zimie wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy, rdza była wszędzie. Ogólnie jeździć się da, tyle że prawdopodobieństwo wypadku czy wywrotki wzrasta drastycznie, no i przy dłuższym dystansie marznie się okrutnie.

Możliwe że to dawno było bo jak ostatnio testowałem 50ccm zimą ubrany w prosty softshell + rękawice z tego samego materiału to na prawdę daje radę..... Te membrany tak dobre mają teraz że jadący zimą skuter ma się nijak do gościa na mount everest ubranego w podobny strój :)
Opony aż tak drogie nie są... mówię o skuterze gdzie masz 12" zwykle... Na motocyklach z wiekszymi kołami analogicznie cena większa.
Sól i inne możemy pominąć.... Bardziej pytałem dla czego "nie da się" lub "jedzie się źle"... :)

Powiem Ci jeszcze tak, nie masz na utrzymanie obu to zostań przy samochodzie. Może jest droższy, ale na pewno bardziej uniwersalny i pojeździsz cały rok.

Oczywiście, że się da jeździć zimą, ale nie motocyklem tylko skuterem i to takim z ochroną dłoni, wielką szybą i nawiewem na nogi oraz w bardzo dobrym odzieniu i obuwiu. Mróz pokonany, ale żeby pokonać lód, śnieg i sól na drodze to musiałbyś sobie zamontować płozy i zlikwidować ruch na ulicach, szczególnie poza miastem. Przerabiałem 4 ostatnie wrocławskie zimy i na parę tygodni zawsze jednoślad szedł w odstawkę, mimo, że poruszałem się tylko po mieście. Jak nie masz alternatywy na te zimowe miesiące to zostań przy tym cieniasie.

. Bardziej pytałem dla czego "nie da się" lub "jedzie się źle"... :)

Bo nie masz wycieraczek. :)Kask ma straszliwe tendencje do parowania, trakcja mimo zimówek za zakup których trzeba extra zapłacić i extra zapłacić za wymienę jest mocno ograniczona.
Jak jest mroźno ale sucho ograniczeniem jest temperatura i jakość stroju. Śnieg i lód to level hardcore. Oczywiście że SIĘ DA. Tylko nie jest to ani przyjemne ani bezpieczne

Wycieraczki mnie przekonały :)

Dualjack
Jednoslad nie zastąpi auta w 100%, no chyba że w bezdeszczowe i bez śnieżne dni. Czyli jadąc do Dziewczyny, którą z tego miejsca pozdrawiam, bedziesz myslal o pogodzie i o kosztach a nie tylko o kosztach. Ma sens posiadanie auta i dwóch kółek a nie dwóch ZAmiast 4. Jeżdżąc w zime kolana odmrozisz, jajka odmrozisz, ręce odmrozisz. Za 5 lat bedziesz ledwo chodził. Wiem, gadam jak emeryt ale taka prawda. Z resztą w deszczowy dzień nie bedziesz mógł z Dziewczyną się pod jej domem całować a w tym cieniasie jednak się da

Odpowiedni strój wystarczy, żeby przemieszczać się w deszczowe dni i śnieżne dni, ale to kosztuje.

I nie wierz w to że wystarczy się ciepło ubrać w zimę żebyś miał jak w aucie... Jednoslad w trudnych warunkach typu mokry asfalt na zakręcie, mokra kostka brukowa, której w tym Wrocku /nie wiem jak ludzie sobie tam w ogóle dają radę taka fatalna organizacja ruchu, ale to moje subiektywne wrażenie/ nie brakuje, błoto posniegowe zachowuje ZNACZNIE gorzej niż samochód. Bedziesz musiał przewidywać 20 razy więcej rzeczy niż w aucie. Typu w aucie myslisz tylko: hamuje. Na moto myslisz także czy jestes akurat na łuku, czy nie ma piaseczku na zakręcie, pod jakim kątem wjezdzasz na szyny tramwajowe, czy akurat nie ma frezow na asfalcie albo kolein z wodą i jeszcze najgorsze - czy kierownik puszki na pewno cie widzi. 98 procent motocyklistów w warunkach zimowych nie jeździ. Jeżdżą ci z dużym skillem, idioci albo ci co muszą np pizza ale u nich skill jest na wyższym poziomie niż u większości po szkołach doszkalajacych. W skrócie: stać cie na auto i moto to kupuj. Stać cie tylko na jedno? - zostań przy aucie, niekoniecznie tym cieniasie ale jednak auto

A mówi się, że myślenie jednak nie boli w potylicę. ;D
*
Rumcajsie, jak na te twoje... +/- 19 lat, to jednak nie wysilasz zbytnio tych swoich szarych komórek.
Zonk, bo idziesz zwyczajnie z tym na łatwiznę. Warto ???